Przemysław Wipler pisze o idei republikańskiej, która może być bazą intelektualną całej polskiej prawicy

Niezależna Gazeta Obywatelska

Idea republikańska jest fundamentem intelektualnym, w oparciu o który możliwa jest postulowana przez prof. Janusza Ekesa („Magnetyzm Rzeczypospolitej„, 5-6 lutego 2011) odbudowa zszarganego autorytetu państwa i ukierunkowanie energii obywatelskiej niezbędnej do dokonania tego. Może być jednocześnie czymś o wiele większym – bazą intelektualną całej polskiej prawicy, na podstawie której formowane będą pokolenia osób decydujących się na służbę publiczną i przygotowany kompleksowy projekt zmiany ustrojowej zamykający smutny okres historii naszej wspólnoty narodowej, jakim jest III RP.

W czasach, w których oczywistą oczywistością jest wymyślanie przez armie marketingowców ideologii dla takich czynności, jak żucie gumy, mycie zębów, używanie określonych kosmetyków i noszenie ubrań, pozycję dominującą zdobyła doktryna, zgodnie z którą polityka powinna być wolna od krępujących skuteczność idei. To, co chcący zwiększyć sprzedaż swych produktów handlowcy uważają za niezbędne – czyli budowanie poczucia, że za naszą konsumpcją stoi „coś więcej” – określony styl życia, wyznawanych wartości i poglądów na rzeczywistość – ma być niepotrzebnym balastem w sferze publicznej. Polską ma rządzić (najlepiej bez końca) partia „ciepłej wody w kranie”, która nie patrząc w przeszłość, „wybrała przyszłość”, wspierana przez elitę elit – „młodych, wykształconych z dużych miast” i kierująca się przy podejmowaniu decyzji wahającymi się nastrojami ludu, czyli słupkami sondażowymi. W świetle tej dominującej w naszym życiu publicznym doktryny miejsce osób twierdzących, że debata publiczna powinna być porządkowana według idei wyznawanych przez jej uczestników, bo idee te mają bardzo praktyczne konsekwencje, jest na marginesie polskiego życia publicznego – co najwyżej w niskonakładowych kwartalnikach idei i niszowych blogach internetowych. Punktem wyjścia do naprawy polskiego życia publicznego jest obalenie tej toksycznej doktryny i zaproponowanie rozwiązań w duchu określonej idei – republikanizmu.

Problemem polskich partii politycznych i ruchów społecznych po 1989 r. – zarówno lewicowych, jak i prawicowych – było i jest budowanie własnej tożsamości ideowej – szerszej i głębszej niż więzi towarzyskie i wspólnota interesów. Z jednej strony, kompletnym fiaskiem zakończyła się próba odnoszenia się do podziałów i tożsamości politycznych żywych w II RP. Okazało się, że chadecja – czyli tradycja Stronnictwa Pracy – jest martwa nie tylko w zachodniej Europie, a najbardziej naturalny dla polskiej prawicy ruch narodowy – zniszczony fizycznie w okresie II wojny światowej i stalinizmu – nie jest w stanie odbudować się w drodze bezpośredniego odwołania do przedwojennych instytucji i w drodze prostej kontynuacji. Z drugiej strony, trwało i trwa ideologiczne etykietowanie, prowadzone poprzez odniesienia do podziałów i symboli istotnych dla debaty publicznej państw, w które byliśmy zapatrzeni – a więc szeroko rozumianego „Zachodu”. W kraju, który po dramacie II wojny światowej i prawie 50-leciu komunizmu wymagał drastycznych zmian, pojawiały się partie i stronnictwa nazywające się „konserwatywnymi”, debatujące o tym, czy w Polsce jest coś, co warto i trzeba „konserwować”. Przedstawiciele dawnej elity komunistycznej i profitenci nomenklatury przemieniali się z dnia na dzień w „liberałów” – domagając się m.in. demokratycznego państwa prawa, chroniącego zasadę ochrony praw i dóbr nabytych przez nich na uprzywilejowanych zasadach. Pojawiały się i nadal funkcjonują bezideowe partie władzy, nazywające się potworkowato „konserwatywno-liberanymi” – w nawiązaniu do podziału na klasycznych liberałów i socjaldemokratów, pogłębiającego się na zachodzie Europy w kolejnych dekadach. Etykiety i samookreślenia przyjmowane przez partie i stronnictwa polskiej prawicy po 1989 r. były kalkami terminów stosowanych przez partie i ruchy z państw, których historia i doświadczenia są radykalnie inne niż polskie. Budowa monarchii absolutnych, opór przeciwko absolutyzmowi, budowa parlamentaryzmu w opozycji do monarchii i w oparciu na dominacji mieszczaństwa, rewolucja przemysłowa i masowe migracje ludności ze wsi do miast, masowe ruchy socjalistyczne i szukanie odpowiedzi na ich popularność, wypychanie Kościoła z przestrzeni publicznej, a w konsekwencji jego nauczania z instytucji prawa – to fenomeny Zachodu czasów, w których Polacy żyli czym innym. Unikalny ustrój I Rzeczypospolitej, jej potęga i upadek, utrata podmiotowości przez państwo Polaków, a później jego prawna likwidacja, walka o niepodległość i przetrwanie młodego państwa otoczonego przez wrogich sąsiadów, gehenna II wojny światowej, opór przeciw totalitaryzmowi, „Solidarność”, szczególna rola Kościoła w kolejnych próbach Polaków – to polskie doświadczenia, do których musi odnosić się idea wspólna wszystkim kochającym Rzeczpospolitą. Pośród ogromu problemów i wyzwań politycznych stojących przed państwem polskim trzy są najważniejsze.

Po pierwsze, podmiotowość państwa polskiego, czyli możliwość realnego i efektywnego oddziaływania przez rządzących na politykę wewnętrzną i zewnętrzną, jest minimalna. Z powodów ustrojowych i instytucjonalnych w olbrzymiej liczbie spraw publicznych w gruncie rzeczy nie jest ważne, kto rządzi, bo i tak niewiele może. Ta niemoc rządzących, nazwana swego czasu przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Jurka „imposybilizmem”, jest głęboko zakorzeniona w wielu płaszczyznach naszego życia publicznego, począwszy od postkomunistycznego systemu prawa (z Konstytucją III RP na czele), przez otoczenie instytucjonalne polityki, do szkodliwych mitów oraz stereotypów na jej temat powielanych przez media.mStronnictwo polityczne posiadające mandat wyborców i obejmujące rządy co do zasady nie przejmuje władzy – politycy po wygranych wyborach walczą o realną władzę z teoretycznie podległymi im urzędnikami, oficerami służb, prezesami spółek państwowych, „niezależnymi” prezesami urzędów regulacyjnych, dyplomatami. Próby prowadzenia własnej polityki są atakowane jako „zamach na służbę cywilną”, „zamach na dyplomację”, „karuzele kadrowe w spółkach”, „skok na media” etc. Ta tyrania status quo sprawiająca, że Polską rządzą zasiedzieli anonimowi biurokraci i powiązane z nimi grupy interesów, a nie ludzie, których do tego wybraliśmy, ma silne wsparcie w przepisach Konstytucji III RP, a próby zwiększenia podmiotowości polityków są torpedowane przez kolejne polityczne i kreatywne orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, wypełniające nędzne konstytucyjne ramy żywą treścią własnych przekonań politycznych. Problem podmiotowości państwa polskiego jest doskonale wyczuwany poza granicami RP i sprawia, że we wszystkich wymiarach naszej obecności międzynarodowej, z członkostwem w UE na czele, realna pozycja Polski jest o wiele niższa niż formalne możliwości współdecydowania wynikające z podstaw prawnych naszej akcesji do danej instytucji. Pisząc wprost – słabi i niezorganizowani są ogrywani.

Fundamentalny problem z podmiotowością państwa polskiego jest ściśle powiązany z drugą plagą polskiego życia publicznego po 1989 roku – narastającym korporatywizmem III RP. Jest on słabością, ze względu na którą Arystoteles określiłby polski ustrój mianem złego – niepotrafiącego zapewnić dobra wspólnego. Problem ten wynika ze słabości polskiej polityki, o której pisał prof. Ekes: nie ma szans na Rzeczpospolitą bez zaangażowanych obywateli, gotowych do poświęceń i zaangażowania w walkę o dobro wspólne. Bez silnych stowarzyszeń, fundacji, obywatelskich mediów – sferę publiczną zawłaszczają osoby i grupy interesów gotowe wykładać środki i podejmować walkę o korzystny dla siebie kształt prawa. W konsekwencji prawo to zabezpiecza interesy tych grup co do zasady kosztem dobra wspólnego. Efektem całościowego procesu jest korporacyjne ukształtowanie życia publicznego – powstawanie kolejnych zamkniętych grup zawodowych niepoddanych realnej zewnętrznej kontroli, ustanawianie przywilejów grupowych czy wreszcie uwłaszczanie się całych (czasem bardzo nielicznych) grup osób i podmiotów nie tylko na mieniu publicznym, ale wręcz na stałych transferach do ich kieszeni podatków i innych danin publicznych. W konsekwencji „reforma emerytalna” rządu Jerzego Buzka nie służy przyszłym emerytom, lecz nielicznej grupie koncernów finansowych zarządzających poszczególnymi OFE, fatalnie zarządzana Poczta Polska funkcjonuje dzięki zmuszaniu jej konkurentów do załączania do przesyłek pocztowych blaszek bądź notesików, przejmowane przez inne państwa monopolistyczne zakłady energetyczne podnoszą ceny za prąd, nie realizując minimum inwestycji koniecznych do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, usługi prawnicze są drogie i przez to niedostępne dla dużej części Polaków.

Przykłady takich patologii można mnożyć – praktycznie całość porządku prawnego III RP powstawała jako efekt lobbingu poszczególnych grup interesów bądź w drodze nieobarczonego nadmierną refleksją kopiowania rozwiązań funkcjonujących w radykalnie odmiennych od naszych warunkach społecznych i gospodarczych, „wzorcowych” dla naszej transformacji państw zachodniej Europy. Z tego powodu potrzebny jest ruch intelektualny, społeczny i polityczny, który dokona rewizji dorobku prawnego i instytucjonalnego ostatnich dwóch dekad w duchu zgodności poszczególnych instytucji z dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Ruch o doniosłości porównywalnej ze swoim odpowiednikiem w I Rzeczypospolitej – ruchem egzekucyjnym, domagającym się egzekucji praw i dóbr. Ruch, który przeprowadzi głęboką deregulację i odbiurokratyzowanie polskiej gospodarki i prawa w duchu wolnościowym i republikańskim.

Trzeci fundament republikanizmu – godność człowieka. Dokonywanie zmian mających na celu odbudowę silnej Rzeczypospolitej i przebudowę życia publicznego w duchu dobra wspólnego jest możliwe pod jednym warunkiem: jeśli będzie ono dokonywane przez osoby mające wspólną wizję tego, kim jest człowiek. Kiedy zaczyna się jego życie, jak powinien być traktowany, kiedy i w jakich warunkach kończy on życie. Nie sposób prowadzić wewnętrznej debaty w ramach jednego obozu politycznego na temat konkretnych rozwiązań podatkowych czy w zakresie polityki rodzinnej bez zgody w tych sprawach fundamentalnych. Brak jedności w tak istotnych sprawach w danym ruchu społecznym i politycznym w czasach bezwzględnej wojny cywilizacyjnej, wojny kulturowej zostanie natychmiast wykorzystany przez przeciwników, a wywoływanie napięć i podziałów na tym odcinku zawsze działa. Przykładem z najnowszej historii obrazującym działania tego mechanizmu była dekompozycja Prawa i Sprawiedliwości wywołana ujawnieniem istniejących w niej podziałów dotyczących zakresu konstytucyjnej ochrony życia ludzkiego. Jeśli więc ma rozwijać się w Polsce ruch republikański, w sprawach związanych z godnością życia ludzkiego musi być oparty na jasnym fundamencie, jakim w tym zakresie jest chrześcijańska antropologia, a precyzyjniej – nauczanie Kościoła. Atrakcyjność republikanizmu jest zauważalna i rośnie. Podczas obchodów 30-lecia „Solidarności” Jarosław Kaczyński scharakteryzował ją właśnie jako „ruch republikański”, doprecyzowując, dlaczego tak uważa. W kilku innych wystąpieniach nazwał Prawo i Sprawiedliwość partią „republikańską”. Republikanizm taki jest – nie będąc całościową ideologią, daje perspektywę wypracowywania konkretnych rozwiązań w ramach tego, co można określić jako „duch republikański”. Wskazane w niniejszym tekście założenia fundamentalne wymagają uszczegółowienia w program przeprowadzenia Polaków z bagna i marazmu postkomunizmu III RP do naprawdę własnej Rzeczypospolitej. Bez ofiarnych obywateli, ludzi nauki, polityki – nie uda się. A bez tego Polska skończy jak I Rzeczpospolita, w której zabrakło obywateli. W tym zakresie znowu rację ma prof. Ekes, pisząc, że „tak jak śmierci rzeczypospolitej nie przeżywa republikanin, tak też bez republikanów przeżyć nie może i rzeczpospolita”. A w czasach tak burzliwych jak nasze czasu możemy mieć bardzo mało.

Przemysław Wipler jest naszym przyjacelem, prezesem Fundacji Republikańskiej i publicystą kwartalnika „Rzeczy Wspólne” wydawanego przez fundację. Tekst ukazał się na łamach jednego z ostatnich numerów „Naszego Dziennika” (nr 35); www.naszdziennik.pl

Komentarze są zamknięte