Janusz Kowalski: koniec marzeń o rurociągu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk?

Niezależna Gazeta Obywatelska

Nasz przyjaciel Janusz Kowalski, to znany z aktywności Radny Miasta Opola w latach 2002-2006, który w latach 2007–2008 pracował w Departamencie Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii w Ministerstwie Gospodarki oraz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a od stycznia 2009 r. był członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP, a potem członkiem Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Obecnie jest przedsiębiorcą, a  w wolnych chwilach pisze i publikuje. Poniżej jego ciekawy artykuł nt. zaprzepaszczonej strategii dywersyfikacji surowców energetycznych.

Od trzech lat rząd Donalda Tuska robi wszystko, aby strategiczny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski projekt dostaw ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego pozostał tylko na papierze.

Polska uzależniona jest od dostaw surowców energetycznych z Rosji. Ponad 90 proc. importowanego gazu ziemnego stanowi surowiec sprowadzany z Rosji. Ponad 90 proc. ropy naftowej, którą zużywają polskie rafinerie w Płocku i w Gdańsku, również jest pochodzenia rosyjskiego. Strategicznym celem niepodległego państwa jest uniezależnienie energetyczne od dostaw z jednego kierunku. Środkiem do osiągnięcia tego celu powinna być realizacja za wszelką cenę projektów dywersyfikacji dostaw nośników energii, czyli budowa infrastruktury technicznej do importu surowców energetycznych z innych aniżeli wschodni kierunków i źródeł. Największy w ostatnim dwudziestoleciu program dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i ropy naftowej do Polski został zainicjowany w latach 2005-2007 przez rządy tworzone przez Prawo i Sprawiedliwość. Najważniejszym projektem z obszaru dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do Polski jest skutecznie wskrzeszony przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego projekt budowy korytarza do transportu surowca z regionu Morza Kaspijskiego do Europy, zwany projektem Odessa – Brody – Płock – Gdańsk. Realizacja tego projektu umożliwi nie tylko dostawy azerskiej ropy naftowej dla PKN Orlen i Grupy Lotos, ale również pozwoli na import via Gdańsk surowca do innych europejskich państw. Niestety, od listopada 2007 r., kiedy to Donald Tusk został premierem, przedsięwzięcie przedłużenia do Polski rurociągu z Brodów do Adamowa stoi w martwym punkcie. Premier Tusk zmarnował już ponad trzy lata potrzebne do dokończenia dywersyfikacji dostaw ropy naftowej do Polski. Wiele wskazuje na to, że obecny szef rządu zakończy w 2011 r. swoje urzędowanie od pogrzebania projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk. Stanie się tak za sprawą utraty szansy na 500 mln zł unijnego wsparcia dla budowy rurociągu z Ukrainy do Polski.

Zagrożenie coraz bliżej

Prawie dokładnie w pierwszą rocznicę rządów PO – PSL, 1 grudnia 2008 r., premier Władimir Putin podpisał rozporządzenie o budowie drugiej nitki Bałtyckiego Systemu Rurociągowego, zwanego BTS-2. Dzięki temu systemowi rurociągów Rosja będzie mogła eksportować ropę naftową, wykorzystując własne terytorium i swoje terminale naftowe. Strategicznym celem Rosji jest ograniczenie zależności eksportu ropy naftowej od państw tranzytowych, a dokładnie od Białorusi i Polski. Choć BTS-2 ma być ukończony już w 2011 r., myliłby się ten, kto spodziewa się polskiej reakcji na rosyjską politykę. Od listopada 2007 r. do dziś rząd PO – PSL nie zrobił kompletnie nic, aby wzmocnić polskie bezpieczeństwo energetyczne w obszarze dostaw ropy naftowej do polskich rafinerii. Obecna polska polityka bezpieczeństwa energetycznego opiera się na naiwnej wierze w to, że Rosjanie w przyszłości nie przerwą dostaw ropy naftowej do Polski. Zagrożenie przerwania dostaw ropy naftowej do polskich rafinerii z kierunku wschodniego ropociągiem Przyjaźń jest jednak jak najbardziej realne. Nie tak dawno Rosjanie bez żadnego powodu wstrzymali dostawy surowca do Czech, a cztery lata temu, w styczniu 2007 r., na kilka dni został zakręcony kurek z ropą dla polskich rafinerii. Warto pamiętać, że drogą lądową przez Polskę zaopatrywane są także dwie rafinerie niemieckie położone na obszarze byłej NRD. W przypadku konieczności zapewnienia drogą morską dostaw ropy naftowej dla rafinerii w Gdańsku i Płocku, bez koniecznych inwestycji w logistykę naftową, nie jest możliwe jednoczesne zagwarantowanie dostaw surowca niemieckich rafinerii. Oznacza to utratę pokaźnych przychodów dla właściciela polskiej sieci rurociągów do transportu ropy naftowej spółki PERN Przyjaźń z Płocka. Ponadto nie jest również prawdą, że na wypadek przerwania przez Rosję dostaw ropy naftowej lądem gdański terminal naftowy Naftoport będzie w stanie w każdej sytuacji płynnie zaopatrywać polskie rafinerie w surowiec, pomimo możliwości przyjęcia rocznie „z morza” 34 mln ton ropy naftowej. W przypadku konieczności importu różnych gatunków ropy naftowej z różnych kierunków na polskim wybrzeżu nie będzie wystarczającej ilości magazynów na ropę naftową umożliwiających jej składowanie przed dalszym transportem w głąb kraju. Różnych gatunków ropy naftowej nie można bowiem ze sobą mieszać. Opieranie bezpieczeństwa naftowego 40-milionowego państwa na jednym terminalu naftowym jest bardzo ryzykowne. Jakikolwiek atak terrorystyczny na gdański Naftoport, w sytuacji braku jakichkolwiek alternatywnych dróg importu ropy naftowej do Polski, spowoduje niewyobrażalny kryzys paliwowy polskiej gospodarki. Bezpieczeństwo państwa wymaga opracowania planu na wypadek właśnie takich skrajnych scenariuszy, które nawet w sytuacji pokoju są przecież możliwe. Niestety, nie działania Rosji, ale polityka energetyczna premiera Tuska, a właściwie jej brak, stanowi dziś największe zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Demontaż strategii naftowej

Warto przypomnieć, że rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego przyjął w lutym 2007 r. strategię rządową dla sektora naftowego. W tym dokumencie zapisany został plan wzmocnienia polskiego sektora naftowego oraz koniecznego dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski rozwoju krajowej logistyki paliwowej w postaci budowy na terenie kraju nowych rurociągów i magazynów na ropę naftową i paliwa. Choć teoretycznie strategia ta nadal obowiązuje, to praktycznie zostały z niej strzępy. W powszechnej opinii ekspertów sektora naftowego, rząd PO – PSL nie realizuje żadnej strategii, polityki czy jakiegokolwiek planu dotyczącego polskiego sektora naftowego. Wstrzymane zostały wszystkie najważniejsze projekty rozpoczęte w 2007 r. dotyczące logistyki naftowej. Po trzech latach rządów PO – PSL nadal nie podjęto decyzji o budowie bazy magazynowej na ropę naftową i paliwa w pobliżu gdańskiego Naftoportu. W sytuacji konieczności zaopatrywania polskich rafinerii „z morza” brak tej bazy może zagrozić płynności dostaw ropy naftowej. Bez żadnego powodu wstrzymano projekt budowy w gminie Kosakowo koło Gdyni magazynów na ropę naftową i olej napędowy w podziemnych kawernach. Ta ostatnia inwestycja jest szczególnie istotna dla bezpieczeństwa państwa na wypadek jakiegokolwiek kryzysu paliwowego czy działań militarnych. W 2010 r. sprzedano na Giełdzie Papierów Wartościowych 11 proc. akcji Grupy Lotos. Osłabienie zaangażowania Skarbu Państwa w Grupie Lotos znacznie komplikuje projekcje stworzenia w przyszłości polskiego narodowego koncernu naftowo-gazowego. Podobnie jak z Grupą Lotos postąpiono z gazową spółką, czyli PGNiG, w której akcjonariat Skarbu Państwa za rządów PO spadł poniżej 75 procent. Być może właśnie celem tych działań było osłabienie polskich spółek energetycznych. Niestety, rząd Donalda Tuska podjął również decyzję o całkowitej sprzedaży Grupy Lotos w ramach tzw. budżetowej prywatyzacji. Gdańska rafineria jest jedną z najnowocześniejszych tego typu instalacji na świecie. Istnieje ogromne ryzyko, że Rafinerię Gdańską przejmą Rosjanie, co w ostateczności kilka lat później doprowadzi do wrogiego przejęcia również PKN Orlen. Przykłady demontażu obowiązującej strategii dla sektora naftowego niestety można mnożyć.

Energetyczna ofensywa

Świętej pamięci Lech Kaczyński jako prezydent RP skutecznie doprowadził w 2007 r. do reaktywacji projektu budowy korytarza do transportu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego do Europy via Gdańsk. Z inicjatywy prezydenta w maju 2007 r. w Krakowie odbył się zakończony sukcesem szczyt energetyczny z udziałem prezydentów Azerbejdżanu, Gruzji, Ukrainy i Litwy oraz przedstawiciela Kazachstanu. Kontynuacją krakowskiego spotkania był październikowy szczyt energetyczny w Wilnie, na którym została podpisana między Polską, Litwą, Ukrainą, Gruzją i Azerbejdżanem umowa w sprawie dokończenia projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk. Realizacja tego projektu umożliwiłaby transport z Azerbejdżanu ropy naftowej przez Gruzję, później tankowcami przez Morze Czarne do ukraińskiego terminalu naftowego, a następnie ropociągiem do Brodów i Adamowa na granicy polsko-białoruskiej, a potem do Płocka i Gdańska na rynki innych państw w Unii Europejskiej. Wielkim sukcesem dyplomatycznym prezydenta Kaczyńskiego, co potwierdziły informacje ujawnione chociażby przez WikiLeaks, było zagwarantowanie przez Azerbejdżan dostaw 9 mln ton surowca rocznie do projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk. Nie ulega żadnej wątpliwości, że po uruchomieniu dostaw ropy azerskiej do Polski z naszego korytarza transportu surowca do Europy skorzystałby również Kazachstan. Problemem dla Kazachstanu, którego wydobycie krajowe gwałtownie rośnie, jest uzależnienie od rosyjskich dróg eksportu ropy naftowej. Kazachstan jest zainteresowany strategiczną dywersyfikacją dróg transportu swojego surowca na europejski i światowy rynek.

Na dzień dzisiejszy brakuje 300-kilometrowego lądowego połączenia rurociągowego między ukraińskimi Brodami a polskim Adamowem. Projekt Odessa – Brody – Płock – Gdańsk, który zapewni alternatywne wobec rosyjskich dostawy ropy naftowej dla polskich rafinerii, od lat wspiera Komisja Europejska. Gdyby w 2007 r. nie upadł rząd premiera Kaczyńskiego, 300-kilometrowy rurociąg łączący Brody z Adamowem już dawno byłby wybudowany. Tym bardziej że projekt ten znalazł się na liście inwestycji dofinansowywanych kwotą 500 mln zł przez Unię Europejską. Niestety, rząd premiera Kaczyńskiego upadł, a wraz z nim większość projektów infrastrukturalnych uniezależniających Polskę od surowców energetycznych ze wschodu.

Tusk hamuje dywersyfikację

Nie jest tajemnicą, że jednym z powodów, dla którego Donald Tusk zablokował na kilka lat projekt Odessa – Brody – Płock – Gdańsk, była zwykła ludzka i polityczna małostkowość. Tusk, marzący o prezydenturze kraju, za wszelką cenę nie chciał, aby prezydent Lech Kaczyński zakończył sukcesem swoją ofensywę na polu „energetycznej dyplomacji”. Sukces prezydenta Kaczyńskiego na szczytach energetycznych w Krakowie i w Wilnie w 2007 r., który w kilkanaście miesięcy zbudował międzypaństwowe porozumienie na rzecz projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk, był realnym zaprzeczeniem forsowanej przez „przemysł pogardy” tezy o nieskuteczności działań prezydenta Kaczyńskiego w polityce zagranicznej. W czasie rosyjskiej agresji militarnej na Gruzję prezydent Kaczyński bronił nie tylko niepodległości Gruzji, ale również żywotnych interesów Rzeczypospolitej i Europy. Polska i Unia Europejska zainteresowane są bowiem uruchomieniem dostaw surowców energetycznych z regionu Morza Kaspijskiego niezależnym od Rosji szlakiem, który wiedzie właśnie przez Gruzję. Innymi słowy, Donald Tusk poświęcił interes Polski i bezpieczeństwo energetyczne własnego państwa na ołtarzu absurdalnej wojny z prezydentem Kaczyńskim. Przez pierwsze kilkanaście miesięcy rządów Tuska jedynym celem władz PERN Przyjaźń było odwołanie polskiego przedstawiciela z funkcji prezesa spółki Sarmatia, co w końcu się udało. Realne działania na rzecz dokończenia dywersyfikacji dostaw ropy naftowej dla polskich rafinerii i wzmocnienie statusu Polski jako państwa, przez które przesyła się ropę naftową do Europy, zastąpiły… puste działania propagandowe. Z wielką pompą Zarząd PERN Przyjaźń podpisał we wrześniu 2009 r. w płockim teatrze, jak za starych dobrych czasów, memorandum z Kompanią Transportu Ropy Naftowej Transnieft „o wzajemnym zrozumieniu i współpracy w zakresie wymiany informacji”.

Tymczasem inne państwa, zgodnie z własnymi interesami, konsekwentnie dążyły do uruchomienia dostaw azerskiej ropy naftowej za pośrednictwem ropociągu Odessa – Brody. Choć PKN Orlen mający na Litwie swoją rafinerię milczy, to warto odnotować, że w tym miesiącu Litwa oficjalnie zadeklarowała, że byłaby zainteresowana odbiorem ropy naftowej, gdyby rurociąg został przedłużony do Polski. Tymczasem kilkanaście dni temu ukraiński państwowy operator systemów przesyłu ropy naftowej Ukrtransnafta rozpoczął napełnianie ropociągu Odessa – Brody azerską ropą naftową, która popłynie we właściwym, czyli zachodnim kierunku. Do białoruskiej rafinerii w Mozyrzu będą rocznie dostarczane 4 mln ton ropy naftowej. W październiku 2010 r. Białoruś zawarła z Wenezuelą porozumienie, na mocy którego do 2013 r. Białoruś zakupi 30 mln ton surowca. Wenezuela podpisała z Azerbejdżanem kontrakt, na mocy którego azerski SOCAR zaopatrzy w ropę białoruską rafinerię, a wenezuelski PdVSA zrealizuje dla USA kontrakty azerskie. Podczas niedawnej wizyty w Polsce prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz z ubolewaniem stwierdził, że Polska na razie nie bierze udziału w tym projekcie dywersyfikacji dostaw ropy naftowej, choć surowiec niedługo ma szanse popłynąć nie tylko na Białoruś, ale także na Litwę i Łotwę. W konsekwencji SOCAR, który już w tym roku uruchomi na Ukrainie kilkadziesiąt stacji benzynowych, rozważy budowę na Ukrainie własnej nowoczesnej rafinerii. Ukraina będzie kupowała co najmniej 3 mln ton azerskiej ropy naftowej rocznie.

Tak więc ropa azerska, zamiast trafiać do polskich rafinerii, transportowana będzie od tego roku do rafinerii białoruskich. Ukraina z tego partnerstwa, wypracowanego w dużej mierze przez prezydenta Kaczyńskiego, również potrafi skorzystać, przyciągając inwestycje azerskiego SOCAR. Trzy lata od szczytu energetycznego w Wilnie polski rząd stać jedynie na dyplomatyczne deklaracje. W listopadzie 2010 r. minister gospodarki Waldemar Pawlak, ustawowo odpowiedzialny za bezpieczeństwo energetyczne, podczas wizyty w Azerbejdżanie zadeklarował, że Polska wciąż jest zainteresowana projektem Odessa – Brody – Płock – Gdańsk. Rosjanie w tym czasie wybudowali kilkaset kilometrów ropociągu BTS-2, a polski rząd swoim nieróbstwem marnuje cywilizacyjną szansę dywersyfikacji dostaw ropy naftowej dla Polski i Europy z pominięciem Rosji.

Stracona szansa

Wzmacnianie rosyjskiego monopolu w dostawach ropy naftowej dla polskich rafinerii wpisuje się w ślepą i groźną dla niepodległości Polski politykę premiera Tuska budowania strategicznego sojuszu z Rosją. Warto zadać pytanie, do czego doprowadzi jawna obstrukcja rządu Donalda Tuska projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk, którego ramy zostały wypracowane w październiku 2007 roku. W 2011 r. PERN Przyjaźń musi wystąpić z formalnym wnioskiem o dofinansowanie z UE budowy rurociągu łączącego Adamowo z Płockiem. Jeżeli takiego wniosku nie złoży, przepadnie 500 mln zł dofinansowania, a tym samym ten ważny dla Polski projekt dywersyfikacji dostaw ropy naftowej. Zostało bardzo niewiele czasu na uratowanie projektu budowy ropociągu z Ukrainy do Polski. Tym bardziej że kilka tygodni temu prezes Zarządu PERN Przyjaźń Robert Soszyński jasno zadeklarował, że projekt Odessa – Brody – Płock – Gdańsk… nie jest biznesowo opłacalny. Deklarację szefa strategicznej dla bezpieczeństwa energetycznego spółki należy traktować jako realizację oficjalnej polityki rządu Donalda Tuska.

Tymczasem polska opinia publiczna karmiona jest rządową propagandą. W związku z tym, że 1 lipca 2011 r. Polska obejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, rząd Donalda Tuska zapewnia już dziś, że priorytetem polskiej prezydencji będzie… bezpieczeństwo energetyczne. O zgrozo! Takie plany głosi rząd Donalda Tuska, który czwarty rok skutecznie blokuje dywersyfikację dostaw ropy naftowej do rafinerii na terytorium własnego państwa. O bezpieczeństwo energetyczne Europy chce walczyć polityk, który w 2010 r., wbrew interesom Polski, a nawet opinii Komisji Europejskiej, wzmocnił monopol Gazpromu w dostawach gazu ziemnego dla polskiej gospodarki. Niestety, to nie jest ponury żart, ale smutna rzeczywistość. Jedyną szansą na dokończenie realizacji projektu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk jest zmiana jesienią rządu Donalda Tuska, który w najnowszej historii Polski zapisze się jako wielki „hamulcowy” polskich marzeń o dywersyfikacji dostaw nośników energii.

Autor: Janusz Kowalski, tekst opublikowany na łamach „Naszego Dziennika”

  1. Hanna
    | ID: 2ae3e851 | #1

    Pan też pisał w „Gazecie Polskiej”. Super, teraz już wiem, że Pan jest z Opola. Pozdrawiam serdecznie!

Komentarze są zamknięte