„Tym gmachem miasto może się chwalić” – z mgr inż. Mirosławem Łotarewiczem, projektantem konstrukcji gmachu Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska

2 marca otwarcie gmachu Biblioteki Miejskiej, będzie huczna impreza?

O 12.00 będzie oficjalne otwarcie z udziałem Pana Prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego, w którym weźmie udział również projektant architekt Andrzej Zatwarnicki. My wraz z zespołem spotkamy się o godz. 17.00 na publicznym otwarciu. Wszystko odbędzie się w nowoczesnej sali multimedialnej.

Jak długo trwały prace przy budynku?

Konkurs w 2006 r. wygrał Andrzej Zatwarnicki, który podpisał umowę na wykonanie projektu przebudowy. Ja byłem projektantem konstrukcji, moja praca i mojego zespołu trwała pięć miesięcy.

Efekt robi wrażenie…

Tym gmachem miasto może się chwalić. Trzeba więcej takich realizacji, bo przecież poprzez architekturę miasto może się promować i pokazywać siłę swoich architektów, a jest wielu zdolnych.

Należy Pan do młodego pokolenia inżynierów…

Można by to tak nazwać, choć posiadam już spore doświadczenie w budowaniu. Tak się złożyło, że na mojej drodze zawodowej miałem szczęście spotkać wielu doświadczonych inżynierów, od których dużo zdążyłem się nauczyć. Na tej drodze również pojawił się wybitny architekt, obecnie autor projektu nowej siedziby Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu. Z Andrzejem Zatwarnickim znaliśmy się wcześniej jeszcze z czasów technikum budowlanego, pamiętam go jako pracowitego i bardzo zdolnego kolegę.

Jaką rolę odegrał pan przy budowie biblioteki?

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że projektowanie budowlane jest grą zespołową projektantów i rzeczoznawców. Architekt w drużynie pierwszy „zagrywa piłkę”, później przekazywana jest pozostałym projektantom branżowym, sam koordynuje realizację projektu aby powstała spójna całość. W tym przypadku rozegranie architekta było mistrzowskie – w bardzo trudnym konkursie architektonicznym otrzymał od prezydenta miasta pierwszą nagrodę i możliwość wykonania projektu. Jednym z głównych założeń konkursu były uwarunkowania konserwatorskie przyszłej biblioteki, w tym pozostawienie ściany frontowej pięknej dziewiętnastowiecznej kamienicy. Dopiero na budowie zobaczyłem, że udało się zrealizować to perfekcyjnie – doskonale powiązał wewnętrzną przestrzeń budynku z otoczeniem przyległego parku i Młynówki. To się odczuwa już na samym wejściu do budynku. Do tego należało gruntownie przebudować stary budynek w taki sposób aby przy nowej funkcji wymienić wewnątrz jego całą konstrukcję. I to było moim zadaniem jako konstruktora obiektu.

Czyli wymiana całej konstrukcji w budynku? A co z pozostawioną zabytkową ścianą?

Wówczas powstał główny problem technologiczny budowy jak przeprowadzić roboty, aby można było całą skomplikowaną operację sprawnie wykonać „na żywym organizmie” starego budynku. Chodziło o moment przekazania podparcia istniejącej ściany na strukturę nowego budynku. Co ciekawe, nie obawialiśmy się przy tym trudności związanych rozwiązywaniem problemów technicznych tylko… przekroczenia zakładanych kosztów budowy. Inwestor wcześniej wysyłał nam takie sygnały obawiając się zbyt wysokiego poziomu kosztów. Mogło grozić zawieszeniem realizacji inwestycji. Wszyscy dobrze zdawaliśmy sobie z tego sprawę, przecież do takich sytuacji w Opolu już dochodziło.

Jak sobie z tym poradziliście?

Na spotkaniu z inwestorem zainicjowałem nowatorski pomysł. Polegał on na przystosowaniu nowej konstrukcji biblioteki wznoszonej wewnątrz istniejącego budynku jako docelowa podpora ściany. W ten sposób wyeliminowaliśmy konieczność stawiania tymczasowej konstrukcji podporowej, która podpierała by ścianę od zewnątrz. Może niektórzy opolanie pamiętają, jak kiedyś zrealizowano przebudowę kamienicy na siedzibę znanego banku w rynku opolskim. Powstała wówczas potężna konstrukcja, która służyła tylko w okresie budowy, a potem należało ją po prostu rozebrać. Mój pomysł chwycił, miasto uciekło od kosztów, ale i tak nie odbyło się bez drogi przez mękę. Nikt poza nami nie zdawał sobie sprawy, że zaproponowany sposób wznoszenia obiektu niesie za sobą konieczność podniesienia poziomu kultury technicznej i organizacji budowy, w tym budowanie dodatkowych zabezpieczeń na stanowiskach pracy i powstałych utrudnień transportu na budowie… Całe to rozegranie spadło na wykonawcę obiektu i to na samym początku budowy. Wobec tej sytuacji powstał dysonans pomiędzy starą kadrą inżynierską a naszym zespołem składającym się wydawałoby się zbyt młodych projektantów (śmiech).

Czyli, jak dobrze zrozumiałem, wewnątrz budynku postawiliście szkielet nowego budynku i dopiero wtedy jak on stał, burzyliście ściany wewnętrzne?

Można tak to ująć.

Napisał Pan referat naukowy o sposobie budowy biblioteki…

Dokładnie chodzi o sposób samego podparcia zabytkowej ściany. Wdrożenie innowacyjnego pomysłu do praktyki budowlanej zainteresowało środowiska naukowe naszej politechniki. Dzięki tej współpracy własne doświadczenie z budowy mogłem opisać w referacie naukowym przygotowanym na konferencję poświęconą renowacji zabytków. Uważam za wielki sukces przyjęcie tego referatu do wygłoszenia na konferencji, która corocznie organizowana jest pod patronatem Ministra Infrastruktury i Komitetu Nauki Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budowlanych. Tym sposobem zaangażowałem się również w działalność szkoleniową prowadzoną przez izbę inżynierów. Na organizowanych przeze mnie warsztatach będę mógł przekazywać nabyte umiejętności innym kolegom inżynierom.

Czy realizacja budynku biblioteki pomoże Panu w dalszej karierze zawodowej?

Ta realizacja była dla całego naszego zespołu pewnym rodzajem nobilitacji zawodowej. Wśród dotychczas odniesionych sukcesów brakowało nam realizacji spektakularnego obiektu w samym środku Opola. Nowa biblioteka w centrum miasta doskonale wpisała się w nasz cel. Podjęliśmy realizację zadania z trudnymi warunkami i to w bardzo krótkim okresie czasu. Zaprojektowanie tego typu obiektu to sprawa prestiżu i to głownie w środowisku zawodowym, zwykle bywa bez przełożenia na stronę finansową. Oczywiście fakt realizacji budynku biblioteki może oddziaływać na potencjalnych inwestorów prywatnych, którzy podejmą z nami współpracę – myślę ze względu na wypracowany warsztat pracy. Natomiast sam udział nie daje kontynuacji, może on nastąpić jedynie w oparciu w kolejny nagrodzony konkurs.

Czy w Opolu są szanse na rozwój dla młodych i zdolnych konstruktorów?

Aby młody inżynier mógł się rozwijać musi mieć przede wszystkim pracę, która da mu na odpowiednim poziomie praktykę zawodową. Praktyka jest kluczowa dla uzyskania najpierw uprawnień budowlanych, a potem przy osiąganiu dalszych kompetencji zawodowych. Obecnie bez tego nie można w budownictwie w ogóle wykonywać zawodu inżyniera. Zwykle młodzi nie wiedzą, że droga nauki i zdobywania umiejętności zawodowych jest wydłużona o okres nabywania jeszcze uprawnień. No, a jak to jest z rynkiem pracy dla inżynierów porozmawiamy przy najbliższej okazji.

Dziękuję za rozmowę.

  1. agnes
    | ID: 2946c7cb | #1

    Cieszy, że redakcja ngo odnotowała fakt pojawienia się w przestrzeni miasta nowej, ciekawej realizacji architektonicznej. Szkoda, że wywiad nie został przeprowadzony z samym autorem projektu, tj. architektem; myślę, że można by się więcej dowiedzieć na temat założeń projektowych i ich realizacji. A tak – z całym szacunkiem – mamy relację z drugiej ręki.

  2. bogus
    | ID: 54d7972e | #2

    Z pierwszej czy drugiej ręki, kolejność jest równoważna co do założeń projektowych. Nie pomniejszałbym roli pracy konstruktorów. Żaden autor projektu nie zostałby autorem bez postawienia konstrukcji i co jest ważniejsze można się sprzeczać,bo to dyskusja w podobnym stylu „co było pierwsze jajko czy kura”

Komentarze są zamknięte