Kuropaty – białoruski Katyń

Niezależna Gazeta Obywatelska

Oddajemy w Państwa ręce tekst naszego białoruskiego kolegi Aleksjeja, w którym porusza on jeden z ważniejszych wątków dotyczących najnowszej historii Białorusi, Związku Radzieckiego, a pośrednio także i historii Polski. Tematem tym są represje, które wydarzyły się na terenie ZSRR w latach 30. i na początku lat 40. XX w. oraz dokonane w związku z tym masowe mordy ludności. Artykuł skupia się tylko na jednym epizodzie tego zjawiska, a mianowicie na masowych egzekucjach, których dokonano w miejscu zwanym Kuropaty – lesie w pobliżu Mińska.

Zawsze kiedy poruszany jest przez nas, Polaków, temat „masowych represji” na terenie ZSRR, to hasło to tak naprawdę nie ma dla nas większej głębi, nie zastanawiamy się nad szczegółami tamtych zdarzeń. Wiemy tylko, że objęły one terytorium ZSRR i nawet liczba ofiar, liczona w milionach, jest dla nas tylko pustą statystyką. Polacy wiedzą dużo tak naprawdę tylko o jednej masowej zbrodni z tamtych lat, która dotknęła nasz naród osobiście, myślę tu oczywiście o Zbrodni Katyńskiej. Polacy starają się wyjaśnić, każdy aspekt, każdy szczegół tej sprawy słusznie wiedząc, że podtrzymywanie pamięci o tamtych wydarzeniach jest jednocześnie walką o tożsamość narodu, a kłamstwo wokół tej zbrodni w czasach PRL było symbolem zniewolenia naszego kraju.

Proszę sobie teraz wyobrazić, że Katyń w całym tym okropnym zjawisku, jest tylko jednym drobnym zdarzeniem – może to obrazoburcze co napisałem, ale tak niestety jest, że takich „Katyni” na terenie ZSRR było o wiele więcej. I właśnie o tym jest ten tekst – o przemilczanej masowej zbrodni, która, jeżeli ją zestawić z Katyniem, szokuje swoimi rozmiarami, które według niektórych szacunków, są nawet 10-krotnie większe! Kuropaty podobnie jak Katyń stały się symbolem walki o pamięć, godność i tożsamość narodową, z tą jednak różnicą, że Polakom pamięć o Katyniu udało się przechować w ogólnej świadomości, a Białorusini są dopiero na początku tej drogi dalej napotykając na opór, w tej kwestii, oficjalnych białoruskich władz.

Grzegorz Bieniarz, Naczelny NGO

Kuropaty – białoruski Katyń

Kuropaty to las przylegający do Mińska – stolicy Białorusi, miejsce masowych egzekucji w latach 30. XX w. W tamtych latach stolica Białorusi nie była jeszcze tak duża jak obecnie i Kuropaty znajdowały się kilka kilometrów od niej.

Miejsce to stało się znane w 1988 r., kiedy odkrył je dla świata znany działacz „Białoruskiego Frontu Narodowego” Zenon Paźniak. Do dnia dzisiejszego temat Kuropat jest przemilczany przez państwowe, oficjalne białoruskie media. A jeszcze do niedawna odpowiedzialność za tę zbrodnię tradycyjnie próbowano zrzucić na Niemców, ale przy przytłaczającym materiale dowodowym, że zbrodnia ta była dokonana przez system sowiecki, oficjalne media wolą zachować milczenie.

W latach 70. XX w., kiedy prowadzono budowę obwodnicy Mińska, która miała przebiegać przez Kuropaty, okoliczni mieszkańcy wiedzieli, że ten las to jeden wielki grób. Przy tej budowie odnajdywano szczątki ludzkich ciał i kości, które według relacji świadków wywożono ciężarówkami. Zenom Paźniak w tamtych latach mieszkał niedaleko tego miejsca i rozmawiał z okolicznymi mieszkańcami na ten temat, lecz od razu nie ujawnił swojej wiedzy, między innymi z obawy o własne życie oraz o to, że władza radziecka zniszczy miejsce kaźni zacierając wszelkie ślady zbrodni. Z ogłoszeniem swoich rewelacji czekał na właściwy czas, ten przyszedł w 1988 r. 3 czerwca owego roku w gazecie „Litaratura i Mastactwa ukazał się artykuł Paźniaka i Jauhiena Szmyhalowa pod tytułem „Kuropaty – droga śmierci”, w którym została opisana relacja okolicznych mieszkańców, zarejestrowana na początku lat 70. Świadkowie mówili o tym, że w latach 1937-1941 dochodziło do masowych rozstrzeliwań na terenie lasu kuropackiego. Każdego dnia i każdej nocy przywożono tam ludzi samochodami i dokonywano egzekucji. Na podstawie tego artykułu prokuratura białoruskiej SRR wszczęła śledztwo, w wyniku, którego ustalono, że egzekucji dokonywali współpracownicy komendantury NKWD BSRR. Sprawę ostatecznie umorzono ponieważ wszyscy winni dokonanej zbrodni już nie żyli – umarli śmiercią naturalną, bądź sami stali się ofiarami czystek, w których brali udział.

Zawsze na jesień Białorusini obchodzą religijne święto „Dziady” odpowiednik naszego „Dnia Wszystkich Świętych”. Właśnie w to święto, w 1988 r., odbył się marsz Białoruskiego Frontu Narodowego z centrum Mińska w stronę Kuropat, w którym wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Protest ten miał wyraźnie antysowiecki charakter i został brutalnie spacyfikowany przez milicję przy użyciu pałek i gazu. Od tego czasu co roku organizowane są marsze na Kuropaty dla uczczenia pamięci ofiar stalinowskich represji

Kiedy Kuropaty stały się ogólnie znanym miejscem, mieszkańcy Mińska zaczęli stawiać tam krzyże, palić znicze i porządkować teren. Zaczęły się tam zbierać rodziny ofiar i represjonowanych w latach 30. XX w. Kiedy Prezydent USA Bill Clinton w 1994 r. gościł z wizytą na Białorusi, odwiedził też Kuropaty odsłaniając tam pomnik, który swoim wyglądem przypominał ławkę i z tego powodu zwano go potocznie „ławką Clintona”. Pomnik ten kilkakrotnie został zniszczony przez nieznanych sprawców, których oczywiście nie odnaleziono.

W Kuropatach kilka razy prowadzono wykopaliska archeologiczne, dzięki którym ostatecznie potwierdzono, że zbrodni dokonali funkcjonariusze NKWD. Znaleziono tam na przykład około 200 łusek do modelu rewolweru „nagant”, ten rodzaj amunicji pasuje tylko do tego modelu broni, która w latach 30. była na wyposażeniu NKWD. Pierwsze wykopaliska w Kuropatach odbyły się na przełomie lat 80. i 90. Ubiegłego stulecia, kiedy minęło już 50 lat od dokonanych egzekucji i w ziemi niewiele już pozostało, głównie z powodu robót budowlanych prowadzonych tam przez cały okres powojenny. Jednak z pozostałych szczątków ustalono kilka faktów. Na miejscu zbrodni odnaleziono np. buty produkcji radzieckiej, polskiej, niemieckiej lub czeskiej oprócz tego szczoteczki do zębów produkcji francuskiej, czeskiej i polskiej. W jednym z masowych grobów, który pozostał nietknięty, wszystkie rzeczy, które odnaleziono przy szczątkach ludzkich były produkcji zagranicznej, czyli z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że rozstrzelani byli obcokrajowcami.

Ile osób zostało zgładzonych w Kuropatach, do dzisiaj nie wiadomo. Według różnych ocen może to być nawet 200 – 250 tysięcy ludzi. Zianon Paźniak na podstawie przeprowadzonych wykopalisk i badań formułuje wniosek, że liczba ofiar wynosić może 102 tysiące ludzi. Paźniak zaznacza jednak, że prawdziwa liczba pochowanych w Kuropatach może sięgać 220–250 tysięcy, ponieważ istnieją groby o rozmiarach większych od zbadanych, a także mnóstwo mogił, które uległy zniszczeniu podczas budowy mińskiej obwodnicy na przełomie lat 50. i 60., budowy gazociągu i wycinki lasu w kwietniu i maju 1988 r., a także prawdopodobnie podczas wycinki i nasadzania lasu w tym miejscu w latach 40. XX w.

Jeden ze świadków tych wydarzeń opowiadał, że pod koniec lat 30. XX w. przekroczył razem ze swoimi współtowarzyszami granicę polsko-radziecką, która wtedy przebiegała 30 km od Mińska. Przybył on do ZSRR otumaniony sowiecką propagandą i wizją lepszego życia – było członkiem podziemnej organizacji komsomolskiej. Zaraz po przekroczeniu granicy został, razem ze swoją grupą, zatrzymany przez władze sowieckie i aresztowany. Podczas przebywania w areszcie był bity, nie pozwalano mu spać, głodzono go. Wszystko po to, by przyznał w zeznaniach, ze został wysłany na teren ZSRR przez „burżuazyjny wywiad” z jakimś zadaniem. Ten świadek pozostał przy życiu, gdyż zgodził się na współpracę i wrócił do Polski jako szpieg z zadaniem przeniknięcia w struktury Wojska Polskiego i przesyłania informacji NKWD. Z 96 osób z jego celi ocalał tylko on jeden. Sposób osądzania przez NKWD wyglądał następująco: zbierała się trzyosobowa komisja, zwana z tego powodu „trójką”. W jej skład wchodził ktoś z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, funkcjonariusz Centralnego Komitetu Partii Komunistycznej i prokurator wojskowy. I taka „trójka” wydawała wyroki np. 8-10 lat więzienia (łagru), a najczęściej tzw. „karę kategorii wyższej” – karę śmierci. Właśnie takie „trójki” można zobaczyć w jednej ze scen filmu „Katyń”.

Żeby zrozumieć tę „krwawą logikę” działania trzeba wczuć się w realia tamtych czasów. Otóż w tamtym okresie w ZSRR wszystko planowano odgórnie – kierownik zakładu dostawał wytyczne ile ma wypuścić produkcji, a enkawudzista ilu ma złapać szpiegów. To Józef Stalin jest twórcą teorii, że „Czym bliżej do socjalizmu, tym bardziej się będzie zaostrzała walka między klasowa”. Czyli im bliżej do jego osiągnięcia tym więcej wrogów. Z tego właśnie powodu rozpoczęło się współzawodnictwo między enkawudzistami, na to kto złapie więcej „wrogów ludu”. Powodowało to czasami absurdy, które z naszej perspektywy są wprost nie do wyobrażenia. Aresztowanym można było zostać na przykład z tego powodu, że posiadało się rodzinę za granicą, czy samemu się kiedyś wyjechało z kraju. Były przypadki, że aresztowano kobietę za to, że przepisywała rozkład jazdy autobusów lub mężczyznę, który zbyt długo przyglądał się rurom ciepłowniczym. Bardzo dobrze klimat tamtych czasów jest opisany w „Archipelagu Gułag” Aleksandra Sołżenicyna.

Kuropaty to do dziś niewygodny temat dla władz Białorusi. W latach 2001-2002 były plany poszerzenia obwodnicy wiodącej przez ten teren. Jednak rzeczywistym celem tych prac budowlanych było zatarcie pozostałych śladów po tamtej straszliwej zbrodni. Pomysł ten spowodował opór białoruskich środowisk patriotyczno – opozycyjnych. Z tego powodu przez pół roku trwała zorganizowana przez nich obrona Kuropat. Cały czas pod namiotami przebywali tam młodzi opozycjoniści, bez względu na warunki atmosferyczne (protest był częściowo prowadzony zimą). Z tego powodu doszło kilka razy do konfrontacji z milicją, uczestnicy protestu zostali ukarani mandatami, a w kilku przypadkach zasądzono kary więzienia.

Teren lasu kuropackiego jest celem częstych aktów wandalizmu. Przewracane i łamane są ustawione tam krzyże, rozbijane pamiątkowe tablice, a wszystko niestety odbywa się przy bierności władz, które nie chronią należycie tego miejsca. Zastanawiający jest oczywiście fakt, że sprawców tych czynów, poza jednym przypadkiem, nigdy nie złapano, a samo zjawisko nasilało się wraz z coraz większym przejmowaniem władzy przez Aleksandra Łukaszenkę i stosowanymi przez jego reżim represjami.

Autor: Aliaksei Kontar

Materiały zaczerpnięte m.in z:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kuropaty

Komentarze są zamknięte