„Pewne perypetie dotyczyły też kwestii napisu na pomniku, którego byłem pomysłodawcą” – z Arkadiuszem Karbowiakiem, byłym Wiceprezydentem Opola i znawcą historii najnowszej rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska

Arkadiusz Karbowiak jako Wiceprezydent OpolaArku, zamierzasz wziąć udział w uroczystości odsłonięcia pomnika gen. „Nila” dziś o godz. 13.00 na osiedlu „Armii Krajowej”?

Tak dostałem zaproszenie, więc zamierzam przyjść.

Czyja to była inicjatywa, aby ten pomnik postawić w Opolu?

Pomysł związany z postawieniem pomnika generała „Nila” wyszedł od środowisk koła opolskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Początkowo miał zostać posadowiony głaz, na którym miała być umieszczona tablica upamiętniająca generała. Koszty całego przedsięwzięcia miał sfinansować Rada Walki Pamięci i Męczeństwa. W między czasie doszło do tragicznego wypadku w Smoleńsku, w którym śmierć poniósł Andrzej Przewoźnik Sekretarz Generalny RWPiM. Sprawa stanęła w miejscu.

Jaka była twoja rola? Jak Cię znam, zawsze angażowałeś się w podobne inicjatywy…

Moja rola związana była z przeprowadzeniem rozmowy z prezydentem Zembaczyńskim odnośnie postawienia i sfinansowania przez miasto popiersia generała. Prezydent zgodził się bez wahania i przystąpiliśmy do procedury wyłonienia projektu, który odpowiadał by naszym oczekiwaniom oraz oczekiwaniom środowisk kombatanckich. Projektów było wiele, aż wreszcie udało się wybrać moim zdaniem najbardziej optymalny. Pewne problemy pojawiły się w związku z ustaleniem miejsca ustawienia pomnika. Początkowo środowiska kombatanckie optowały za usytuowaniem go w miejscu gdzie znajdował się w czasach PRL –u pomnik poświęcony komunistycznemu bojówkarzowi Jankowi Krasickiemu. Okazało się, że ta lokalizacja nie wchodzi w grę, bowiem teren ten jest własnością kilkuset osób i praktycznie nie wyrażanie zgody przez któregoś z właścicieli skutkowałoby zablokowaniem możliwości posadowienia popiersia. Tak więc, z tej opcji zrezygnowaliśmy postanawiając znaleźć na osiedlu AK inne godne miejsce. I to się udało. Pewne perypetie dotyczyły też kwestii napisu na pomniku, którego byłem pomysłodawcą. Brzmiał on: „Generałowi Emilowi Fieldorfowi „Nil” bohaterowi walk o wolną i niepodległą Polskę zamordowanemu przez komunistycznych oprawców. Mieszkańcy Opola”. Niektórzy członkowie WRWPiM, której zadaniem było zaakceptowanie napisu na pomniku przejęli się bardzo tym napisałem. Szczególnie im przeszkadzał zwrot dotyczący „komunistycznych oprawców”, wiec postanowili napis zmodyfikować, argumentując, że jest za ogólny i może „obrazić” wszystkich byłych komunistów, a przecież wszyscy oni oprawcami generała E. Fieldorfa nie byli. Zasadniczo słuszna to argumentacja, dlatego czekam z niecierpliwością na poprawki zgłoszone przez owych zgorszonych moją propozycją członków WRWPiM w kwestii podobnych napisów, ale dotyczących ofiar pomordowanych przez oprawców hitlerowskich. Tam również mamy do czynienia ze zbyt ogólnymi treściami, a możemy tylko się domyślać jak mogą denerwować się byli członkowie NSDAP, SS, gestapo, którzy podpisani zostali niesprawiedliwie en bloc jako „hitlerowscy oprawcy”. Generalnie przyznać muszę, że ta sprawa uświadomiła mi z jakimi tuzami historycznymi mamy dzisiaj do czynienia w WRWPiM (szczególne pozdrowienia dla geniuszu pana przewodniczącego).

Dlaczego akurat gen. „Nil”? Dlaczego to tej postaci stawia się dziś w Opolu pomnik?

Bo rola „Nila” była oczywiście olbrzymia. Po zakończonej kampanii wrześniowej Fieldorf udał się do Francji. Dotarł tam nie bez przeszkód, bowiem w trakcie drogi został zatrzymany na granicy słowackiej, ale udało mu się zbiec z miejsca internowania i przez Węgry przejść do Francji. Tam znalazł się w Armii Polskiej ukończył kursy sztabowe otrzymał awans na stopień pułkownika i we wrześniu 1940 r. jako jeden z pierwszych emisariuszy przeszedł do okupowanej Polski. Wtedy rozpoczął się najważniejszy okres w jego działalności w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Działał w Warszawie, Wilnie, Białymstoku. W marcu 1943 r. został szefem KEDYWU KG AK. Zaczął więc kierować strukturą, której bezpośrednim celem i zadaniem była walka zbrojna z okupantami. Kedyw przeprowadził wiele udanych akcji. Te najbardziej spektakularną łączoną z nazwiskiem generała był oczywiście zamach na SS-Brigadenfuhrera Franza Kutscherę Dowódcę SS i Policji na dystrykt warszawski dokonany przez harcerski oddział szturmowo-likwidacyjny „Agat”(skrót od antygestapo) dowodzony przez ppor. Bronisława Pietraszkiewicza „Lot”. F. Kutschera organizator publicznych egzekucji w Warszawie zginął 1 lutego 1944 r. Wracając do E. Fieldorfa, to w kwietniu 1944 r. został mianowany szefem organizacji „Nie”, której celem miało być kontynuowanie dalszej konspiracji w warunkach nadchodzącej okupacji sowieckiej. 28 września otrzymał awans na stopień generała brygady. 7 marca 1945 r. w Milanówku pod Warszawą został przypadkowo aresztowany przez Sowietów i wywieziony do łagru za Ural. Zwolniono go w 1947 r. W tym samym roku powrócił do Polski i osiadł w Łodzi nie podejmując żadnej działalności konspiracyjnej. Pomimo tego 9 listopada 1950 r. został aresztowany przez UB. Na podstawie sfingowanych zarzutów skazano go 16 kwietnia 1952 r. na karę śmierci przez powieszenie. Stracony został 24 lutego 1953 r. Warto przypomnieć, że E. Fieldorf skazany został z paragrafów tzw. dekretu sierpniowego dotyczącego zbrodni wojennych, dlatego też, czego praktycznie nie praktykowano w odniesieniu do osób skazywanych na śmierć za działalność niepodległościową. Wykonano na nim wyrok śmierci przez powieszenie, a taką karę wykonywano tylko o odniesieniu do hitlerowców.

Czy to prawda, że gen. „Nil” siedział w UB-eckim więzieniu ze swoim hitlerowskim oprawcą?

Tak wydaje mi się, że przebywał z nim w celi SS-Gruppenfuhrer Jocob Sporrenberg Dowódca SS i Policji na dystrykt lubelski odpowiedzialny za przeprowadzenie sławnej akcji Ertenfest (Dożynki) w trakcie, której wymordowano w Majdanku, Trawnikach i Poniatowej 40.000 Żydów. J. Sporrenberg został powieszony w 1952 r.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Komentarze są zamknięte