Voice of Nergal in Poland

Niezależna Gazeta Obywatelska4

Zbliża się godz. 20 a moja żona wygodnie rozsiada się na kanapie przed telewizorem i zaczyna swój serialowy seans. „Barwy Szczęścia” a zaraz po nich „M jak miłość”. W środy dorzuca „Top model” a w soboty „Mam talent” i „Voice of Poland”. Podobnie czyni większość kobiet w Polsce. Skąd to wiem? Wsłuchajcie się w rozmowy swoich żon, partnerek, sióstr i matek. O czym tak z przejęciem i prawdziwą pasją dyskutują. Na pewno nie o aktualnej sytuacji Polonii na Litwie. I nie mam tu, broń Boże, pretensji do tego jak kobiety spędzają swój wolny czas, lub, że lepiej było oglądać mecz Polska-Niemcy niż fascynować się jak to Budzyński, ten od Marty, zdradził ją z najlepszą przyjaciółką Tomka, tego od Gośki.

Problem, bo taki istnieje, jest bardziej złożony.

Wczoraj mój kolega na pewnym forum zasygnalizował ten problem pisząc:

„Dzisiejsza „Sędzia Anna Maria Wesołowska” pod znakiem indoktrynacji proaborcyjnej.

Zły mąż „dzieciorób”, nie potrafiący utrzymać dzieci. Jeszcze gorsza teściowa złowrogo oskarżająca synową o morderstwo na wnuku. Dobra żona, która „nie wytrzymała” wizji posiadania szóstego dziecka i dokonała „zabiegu”, tylko ją przytulić z powodu jej złego losu. Wspaniała siostra żony (pielęgniarka na ginekologii), która poświęciła się dla siostry i dokonała „zabiegu”, współczując jej bardzo. No i na koniec pan prokurator, który w mowie końcowej twierdził nadal, że pozostawia w mocy oskarżenie o aborcję wobec lekarza u którego pielęgniarka pracowała. Nie zapomniał jednak dodać, że jest szczęśliwy, że „zabiegu” dokonał renomowany lekarz, a nie jakiś „podziemny”.

Nic dodać nic ująć, czysta propaganda na szeroką skalę.

Nie jest tajemnicą, że telewizja publiczna ma za zadanie realizować misję edukacyjną. Że jest dotowana ze środków publicznych, żeby popularyzowała pewne postawy i „tok myślenia” przychylny kolejnym projektom i ustawom wdrażanym przez kolejne ekipy rządzące, w myśl zasady cuius dominium, eius religio (Jaki pan, taka religia). Dosłowną interpretację tej zasady przyjęły stacje prywatne, takie jak TVN czy Polsat, które realizuję misję … panów Waltera i Solorza vel Żaka vel Podgórskiego vel Kroka, posiadaczy tychże stacji nadawczych. Obaj panowie powiązani towarzysko i biznesowo z szeroko pojętym pro unijnym, postępowym i liberalnym do bólu „różowym salonem”, kreują w swoich stacjach rzeczywistość rodem z „Gazety Wyborczej”, czego sztandarowym przykładem są „obiektywne” i zawsze rzetelne „Fakty” TVN. Mamy więc tendencyjne seriale, w których zawiłe perypetie bohaterów, skutecznie pacyfikują wszelką samodzielną myśl i równie skutecznie odciągają uwagę od rzeczy naprawdę ważnych dla przyszłości naszej i naszych dzieci (w „M jak miłość” nikt nie dyskutuje o podwyżce Vatu, czy o, coraz droższych, przedszkolakach. Mamy za to kolejne zdrady i mdłe miłostki). Programy śniadaniowe, które posiadają już chyba wszystkie stacje, to już prawdziwy almanach wiedzy wszelakiej. Prawdziwy poradnik jak się ubierać, zachowywać, bawić się, co oglądać a i pewnie jak głosować w nadchodzących wyborach.  Samodzielne myślenie i wyciąganie wniosków całkowicie wyłączone. Przecież mamy „szkło kontaktowe”, które zastąpi wszelkie samodzielne wnioski i to podane w sposób dowcipny, tak, że możemy zaśmiewać się z opozycji do rozpuku.

Popularne programy rozrywkowe równie skutecznie promują nowe zachowania i obyczaje wyśmiewając przy tym „obciachową” religijność i patriotyzm. Obok promocji „jedynie słusznego” światopoglądu, programy te, promują zwłaszcza swoich jurorów, kreując ich na nieomylnych fachowców w każdej dziedzinie. W „Voice of Poland” mamy na przykład niejakiego Adama Darskiego pseudo Nergal, który zasłynął jako nowy chłopak Dody. Na miano celebryty i gwiazdy Darski zasłużył sobie drąc na kawałki Pismo Święte, a całkowitą przychylność „różowych” zapewnił sobie wygrywając sprawę o znieważenie uczuć religijnych jaką założył mu polityk znienawidzonego PiSu, co już całkowicie wywindowało ponurego Nergala na pozycję jurora nowego rozrywkowego programu.

W programie zamiast złowrogiego Nergala z umalowaną groteskowo twarzą, rozwianymi włosami i satanistyczną stylistyką mamy Adama Darskiego. Uśmiechniętego, dobrze ubranego i zaczesanego, w sumie sympatycznego gościa.

„O co chodzi tym nawiedzonym babkom od Rydzyka i nienawistnikom z PiS, że czepiają się tego miłego gościa, przecież dał szansę w programie zapomnianemu Gabrielowi Fleszarowi. No i ten jego dowcip, że nie chodził na dyskoteki. Normalnie zajefajny gość i nawet przystojny. Jak się go można w ogóle o cokolwiek czepiać” – takie wnioski nasuwają się zapewne przeciętnemu mieszkańcowi kraju nad Wisłą, niemal na pewno deklarującego wyznanie katolickie. W ten sposób kolejna misja zakończona. Katole zostali zneutralizowani.

Ciekaw jestem tylko, czy gdyby Nergal zamiast Biblii podarł powiedzmy Talmud, to czy w nagrodę dostał by udział w popularnym programie, czy też wyrok z paragrafu 196 kodeksu karnego, który brzmi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2„. Ciekawe, prawda?

Autor: Tomasz Greniuch

Komentarze są zamknięte