Który europejski rząd wprowadza reformę mimo 72 procentowego sprzeciwu obywateli?

Niezależna Gazeta Obywatelska5

Uprzedzam, pytanie będzie trudne: który europejski rząd (nie jest to Białoruś) wprowadza reformę mimo sprzeciwu 72 procent społeczeństwa swego kraju? Dla zupełnego zbicia z pantałyku szanownego Czytelnika, podam kilka informacji dodatkowych – reforma nie przynosi żadnych korzyści, jest niezgodna z dorobkiem naukowo-badawczym w tej dziedzinie, a nawet łamie prawa człowieka.

Odpowiedź nie jest prosta, bo z trudem przychodzi przyznać, iż to nasz rząd – lubiany czy nielubiany, ale nasz polski, demokratyczny za nic ma sprzeciw 72 procent obywateli (badanie TNS OBOP z sierpnia 2011 r) wobec proponowanych zmian obniżenia wieku szkolnego do 6 lat. Za nic ma też prawdziwe pospolite ruszenie rodziców, którzy w obywatelskim zrywie pozbierali 347.840 podpisów przeciwko reformie edukacji. Przyznam, że nie pamiętam takiego narodowego powstania w ostatnich latach przeciwko działaniom władzy. Ale nie pamiętam też takiego lekceważenia obywateli i wyższości władzy w dążeniu do celu.

Zapyta ktoś – może więc cel uświęca środki? A jaki jest ten cel – czy może jest to dobro dzieci, w końcu o reformie oświaty mówimy. Może wyższa jakość nauczania, może remonty szkół, może przyjazne wyposażenie, może programy nauczania zgodne z rozwojem dzieci, może nowe sale gimnastyczne, może wyższe pensje dla nauczycieli, może…, może… ?

Nie… o wzroście jakości nauczania, podniesieniu komfortu dla dzieci, nauczycieli mało się mówi, choć 100 ekspertów tę reformę przygotowywało – czym chwali się MEN. Wiemy natomiast skąd pomysł na całe to zamieszanie, bo o tym dla odmiany dość często się wspomina. Otóż, za mało jest miejsc przedszkolnych, więc dzieciaki podrzuca się z jednego miejsca na drugie. To, że bez żenady przedmiotowość dzieci w tym procederze się ujawnia nikogo nie zawstydza. Jak flagą na tę okoliczność powiewa się nowymi podstawami nauczania, które z rozumieniem fizjologii, biologii najmłodszych nie mają nic wspólnego, więc spokojnie owe podstawy „odmóżdżaniem” mogę nazwać. Pojawia się jeszcze jeden argument na obronę reformy – im szybciej dzieciaki się „wyuczą” – i to słowo, w tym kontekście koniecznie wymaga ujęcia w cudzysłów, tym szybciej pojawią się na rynku pracy. Choć ja bym dodała – bez pracy. By nastawić rodziców życzliwie do zmian mami się ich stwierdzeniami, że w tym wieku dziecko jest najbardziej otwarte i ciekawe świata, więc niech jak najszybciej do szkoły rusza.

I co tam znajdzie? Ponieważ MEN nie przygotowało katalogu korzyści z reformy, przedstawiam autorski i wybiórczy przegląd niekorzyści z wcześniejszego pójścia mojego syna do szkoły:

– przemęczenie i zniechęcenie szkołą – jeśli nawet wmawia się nam rodzicom, że pierwsza klasa nie różni się niczym od zerówki to proszę porównać dwie godziny zajęć dydaktycznych na cały dzień w zerówce z kilkoma godzinami lekcyjnymi plus odrabianie lekcji w domu dla pierwszoklasistów. Najbardziej entuzjastycznie do wiedzy nastawiony maluch odrzuci ją i będzie chciał się bawić, bawić. Nauka przez zabawę oto przewaga przedszkola,

– podstawy kaligrafii, oto wymóg programowy dla pierwszoklasistów, czyli naszych sześciolatków. By się tego nauczyć trzeba godzin ślęczenia, pochylania pleców, a i tak będzie to niewykonalne bo nadgarstki małych łapinek niewykształcone. Pewno eksperci o tym zapomnieli.

– zapomnieli także, że maluchy rozwijają się przez ruch, bieganie, skakanie… w której szkolnej klasie 9 m na 6 m dwudziestu pięciu sześciolatków będzie się ruszać czyli rozwijać?

– wchodząc w meandry programowe, a mam nadzieję, że są one dla wielu rodziców istotne, to planuje się likwidację powtórek, tzn. dziecko nie będzie miało czasu na utrwalanie materiału, przenoszenie go do pamięci długotrwałej, ma się uczyć szybko i od razu efektywnie. Przypominam, że mówimy o sześciolatkach, które mają „po pierwszej klasie znać wszystkie litery, czytać ze zrozumieniem krótkie teksty, nawet lektury, pisać krótkie zdania, przepisywać z pamięci, dbać o estetykę i poprawność graficzną, przestrzegać zasad kaligrafii„. Tym mają się chwalić po ukończeniu pierwszej klasy. To, że odbiega to od możliwości fizjologicznych dzieci nikogo chyba nie interesuje, dla sprawdzianu proszę poprosić kilku sześciolatków o napisanie słowa  „dźwig”,

– żeby dla pewności całe pokolenie miało wadę postawy zapewniono odpowiednio ciężki plecak, sanepid obliczył – średnia waga to 5/6 kg, ale zdarzają się i 9 kilogramowe,

– toalety – często śmierdzące, za wysokie, oblegane przez starsze dzieci. Czy wiemy jak będą się załatwiać, czy będą wychodzić na grupowe siusianie z nauczycielką, jak to dzieje się teraz w wielu szkołach,

– a posiłki, czy sześciolatkowi wystarczy drugie śniadanie – jeśli go zje, i obiad – jeśli go ktoś przypilnuje by zjadł i jeśli stołówka jest na miejscu. Przypominam, że to czas intensywnego rozwoju, w przedszkolu, zjadałby w tym samym czasie od trzech do czterech posiłków,

– gwar, brak higieny, starsze dzieci,

– nie zważanie na potrzeby emocjonalne i społeczne dzieci, łamanie podstawowego prawa do naturalnego rozwoju ..

to wszystko składa się na obraz nowej reformy oświaty. I pewno bym nie zabierała głosu w tej sprawie, bo obywatelski protest się toczy, a argumenty rodziców są silne. Ale kiedy wymusza się efekty niezgodne z fizjologią dzieci, wbrew logice i potrzebom dzieci – mój syn już w tym roku nie uczy się w przedszkolu literek – zakazano, ma czekać na pierwszą klasę i w przyspieszonym tempie nauczyć się czytać i pisać wypracowania i tworzyć wiersze i co tam jeszcze reformatorzy wymyślą; to myślę, że jedyną szansą na powstrzymanie tej ideologii fałszywej troski o najmłodszych są… wybory. Dzień próby 9 października, ale prawdziwy sprawdzian dla partii to 15 września, kiedy odbędzie się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty. I który z polityków odważy się przeciwstawić 72 procentom dorosłych Polaków? Minister Hal, Donald Tusk…

Autor: Violetta Porowska, Wiceprzewodnicząca Rady Miasta Opola, kandydatka do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości

  1. silny
    | ID: eb59440f | #1

    super, świetnie, że ktoryś z naszych opolskich polityków tak mocnym głosem odzywa się w tej sprawie, reforma jest chora i brawa dla Porowskiej, ze miała odwage to powiedzieć.

  2. fraktal
    | ID: eb59440f | #2

    Faktycznie – planowana reforma jest do bani. Kiedy sam chodziłem do podstawówki wyglądało to wszystko inaczej i dlatego wyrosłem na mądrego obywatela :)

  3. Kamila
    | ID: eb59440f | #3

    Mnie bulwersują te dodatkowe opłaty w przedszkolach. To skandal, że jak się spóźnię z odebraniem syna, to muszę płacić. Szkoda, że w tekście pani o tym nic nie napisała

  4. porowska
    | ID: 331caf32 | #4

    dziękuję za te komentarze, a opłatach za przedszkole napiszę osobno pozdrawiam

  5. Janusz S.
    | ID: 8ca0c4df | #5

    Violetto! Jesteś na prawdę kompetentą (i piękną) kandadytką. Wszystkich zachęcam głosujcie na Violettę! (Albo moze nie, bo się w tym sejmie zmarnuje całkiem).

Komentarze są zamknięte