„Każdy gest w trakcie mszy trydenckiej tłumaczy męczeńską śmierć Chrystusa, z której możemy czerpać naukę” – ks. Antonem Guzielem, kapłanem z oratorium Birmingham w Anglii rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Jak ksiądz ocenia swoją wizytę w Polsce?

To była bardzo przyjemna wizyta. Ludzie w Polsce są bardzo przyjacielscy, serdeczni. Przyjeżdżam co roku do Polski bo ją bardzo kocham. Mój ojciec jest Polakiem z Chorzowa, który został wcielony do Wermachtu, z którego zdezerterował i następnie walczył w armii gen. Andersa. Po wojnie został na emigracji w Birmingham, tam się urodziłem 43 lata temu. W Polsce mam jeszcze rodzinę, krewnych – mieszkają w Chorzowie, Tarnowskich Górach i Nakle. W Polsce mam też wielu przyjaciół, których chętnie odwiedzam. Muszę przyznać, że chętnie też odwiedzam polskie zabytki  i  sanktuaria.

Dlaczego warto brać udział w mszach trydenckich?

Bo msze trydenckie bardziej jasno, bardziej wyraźniej mówią o prawdziwej ofierze Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Każdy gest w trakcie mszy trydenckiej tłumaczy męczeńską śmierć Chrystusa, z której możemy czerpać naukę. Poza tym msza trydencka nawiązuje do tradycji, jest związana z dziedzictwem przodków. Jest świadectwem tego, że Kościół nie powstał z niczego, że trwa przez wieki od czasów starorzymskich. W tej liturgii zawiera się cała tradycja Kościoła rzymsko-katolickiego, całe jej piękno i sacrum.

Ile lat ksiądz odprawia już msze w rycie trydenckim?

19 lat.

Od razu po święceniach?

Tak, od razu.

A jak to stało, że ksiądz się zainteresował tą tradycyjną mszą św.?

Miałem kontakt z mszą łacińską jak byłem klerykiem. Jak zostałem kapłanem, to od samego początku odprawiałem msze trydenckie. Zawsze też czułem, że tam jest coś dodatkowego, coś czego nie da się opisać słowami, takie sacrum, której niestety nowej liturgii brakuje. Podczas mszy trydenckiej czuje się, że się jest w świętym miejscu, jakim jest kościół, i czuje się, że ten obrzęd jest stary, że poprzez jego celebrację podtrzymuje się tradycję, kapłan wiąże się z księżmi, wiernymi, świętymi osobami, którzy przez wieki uczestniczyli w tej świętej liturgii. Dlatego jestem wdzięczny papieżowi Benedyktowi XVI za to, że przychylnym okiem patrzy na rozwój tradycji łacińskiej w świętym kościele powszechnym.

W jakim zakonie ksiądz służy?

Jestem oratorianinem, czyli filipinem od założyciela św. Filipa Neri, który żył w XVI w. we Florencji, jeden z przywódców kontrreformacji.

Kiedy ksiądz poczuł powołanie?

Trudne pytanie. Mogę powiedzieć, że zawsze czułem „coś”. Pochodzę z bardzo pobożnej rodziny, pamiętam wspólne, rodzinne modlitwy, wspólne wyjścia do kościoła. Zawsze interesowałem się sprawami wiary, Kościoła. Kapłaństwo, służba Bogu, to była jedyna droga, którą chciałem podążać.

Dużo wiernych, w porównaniu z Opolem, bierze udział w mszy trydenckiej w Anglii?

Trudno to porównać. Zależy oczywiście gdzie Msza jest odprawiana i o której godzinie, to jest istotne. U nas w klasztorze w Birmingham msza trydencka odprawiane są w soboty o godz. 9.30 i przychodzi więcej osób niż w Opolu. Ale u Was to jest nowość, środowisko łacinników dopiero się organizuje, ludzie dopiero się dowiadują a więc nie można tego porównać. Budowanie wspólnoty wymaga czasu.

A wracając do godziny, to powszechne wiadomo, że najwięcej osób przychodzi do kościoła o godz. 12.00, bo jest to pora najdogodniejsza zwłaszcza dla rodzin z dziećmi – można się wyspać rano, a po Mszy św. od razu pójść na obiad do rodziny lub restauracji.

Czy wobec tego godz. 18.30, jak jest to w Opolu, to dobra pora?

Nie jestem w stanie tego ocenić. Czas pokarze, czy to dobra pora. Trzeba jednak pamiętać, że godzina mszy św. musi być dostosowana do obowiązków kapłana, który jak wiadomo, w niedzielę ma ich sporo. Powinno się też wziąć pod uwagę ewentualne zastępstwa i dyspozycyjność innych księży, którzy mogliby w razie konieczności zastąpić kapłana. Generalnie musi być kilku kapłanów, którzy o danej godzinie mogliby odprawić Mszę w rycie trydenckim, co nie jest łatwym zadaniem. Oczywiście trzeba przede wszystkim zachęcać wiernych do udziału w tych niezwykłych liturgiach. Można to robić, tak jak NGO, przez publikację w gazecie, można ogłaszać w parafiach, można komunikować się z wiernymi poprzez internet i rozklejanie plakatów informacyjnych.

Kiedy ksiądz poznał nasze Opolskie Środowisko Tradycji Łacińskiej?

W tym roku przez ks. Sebastiana Krzyżanowskiego. Jesteśmy w stałym kontakcie przez internet, czasem dzwonimy do siebie. Ks. Sebastian mnie zaprosił do Opola, abym odprawił Mszę św. w rycie rzymskim. Byłem w Opolu przez dwa tygodnie.

I co się księdzu najbardziej podobało?

W Opolu już byłem kilka razy. Centrum Opola jest bardzo piękne, bardzo mi się podoba. Ma taki europejski, spokojny nastrój. Architektura jest dość ciekawa, i w ogóle miasto jest zadbane.

Ksiądz Sebastian Krzyżanowski podczas niedzielnego kazania podziękował za dary, które otrzymał od księdza, co to za dary?

Ofiarowałem kielich i kilka ornatów trydenckich, bo chciałem żeby ks. Sebastian miał każdy kolor.

Mam jeszcze takie pytanie, mamy w Polsce taki problem, bo telewizja publiczna zatrudniła do jednego z programów rozrywkowych muzyka, który jest satanistą, jak ksiądz to ocenia?

To jest skandal. Tak nie powinno być.

Publicznie porwał Biblię, a sąd go uniewinnił…

Przede wszystkim to jest grzech, obraża Boga i wiernych. To zdrada wiary. Jeśli Polska jest krajem katolickim, to sąd powinien bronić polskiej wiary. Zresztą, każdy katolik powinien bronić swojej wiary, swojego Kościoła. Proszę pamiętać, że jak wyrzucamy nasze szable i tarcze, to dajemy znak dla wrogów, że mogą atakować.

Bardzo dziękuję, życzę spokojnego lotu do Birmingham, z Panem Bogiem i do zobaczenia w przyszłym roku!

Ja również dziękuję. Będę czytał waszą gazetę w internecie, z Panem Bogiem!

  1. NGO
    | ID: e3c3523f | #1

    Nasz wywiad jest też tutaj: http://www.bibula.com/?p=43487

Komentarze są zamknięte