Józef Mackiewicz: „Okna zatkane szmatami”

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Tym razem zachęcamy Państwa do sięgnięcia po tom zbioru artykułów Józefa Mackiewicza z lat 1937-1938 pod tytułem „Okna zatkane szmatami” (wydawnictwo Kontra, Londyn 2002). Tom ten ukazuje Mackiewicza przede wszystkim jako autora poważnych i dojrzałych utworów literackich, jako pisarza należącego do tradycji szlacheckiej i jako dziennikarza podejmującego interwencje i przedstawiającego relacje. Mackiewicz przestrzega też naturalnie w swoich artykułach przed komunizmem, tropi komunistyczne agentury i zachęca do walki z bolszewią. Przede wszystkim jednak Mackiewicz kładzie nacisk na walkę z praktykami Polski zurzędniczałej, samowoli starostów i wojewodów. Występuje w obronie ludności miejscowej przed urzędniczą głupotą i uciskiem. Mackiewicz-dziennikarz okazuje się także rzecznikiem wzmocnienia militarnego i gospodarczego Polski, a zarazem – zwiększenia zakresu wolności obywatelskich.

Okna zatkane szmatami

Dnia 19 lutego 1937 roku wyszedł z druku kolejny numer Dziennika Ustaw, a mianowicie 11. Wywołał pewną sensację i pewną konsternację, i wiele utyskiwań ze względu na zawarte w nim „Rozporządzenie z dnia 23 grudnia 1936 r. o granicach Państwa”. Wielkie też było zdziwienie z powodu tego rozporządzenia. Ostatecznie jednak nikt nie jest pewien, jak się ukształtują w praktyce ogłaszane w druku rozporządzenia. Mimo wszystko przygotowani byliśmy na przykrą niespodziankę, ale jednocześnie nastawieni lojalnie na… przetrzymanie.

            Jednakże niespodzianka przeszła wszelkie oczekiwania. Minęło kilka miesięcy, rozporządzenie weszło w życie, zaczęło działać i – okazało się nie do wytrzymania!

            Takie rygory nie istniały nie tylko w Rosji dawnej, do której lubimy się odwoływać dla zobrazowania niewygód wolnościowych ludności, ale prawdopodobnie nie stosowane są w żadnym z cywilizowanych (bez Bolszewii) krajów europejskich.

Rozporządzenie to, według naszych schematycznych obliczeń, zepchnąć może do stanu niemal niewoli (jeżeli kto chce: bezwoli) około 2 milionów 640 tys. obywateli Rzeczypospolitej.

Skąd te cyfry? Zresztą o dokładności których spierać się nie będziemy. – Granice Rzeczypospolitej wynoszą 5.550 km długości. Jeżeli pas ten rozszerzyć do wewnątrz na 6 km – otrzymamy 33.000 km kw. Jeżeli przyjmiemy, że ludności w Polsce przypada na 1 km kw, około 80, to… Zresztą, uważamy sprawę za ważną, nawet gdyby dotyczyła jednego miliona obywateli, a nawet tylko ich 50 tysięcy.

Rozporządzenie ustanawia „strefę graniczną”, a art. 5 tego rozporządzenia mówi:

„(1) Strefa nadgraniczna obejmuje obszar leżący wzdłuż linii granicznej szerokości 2 km, licząc od linii granicznej.

(2) W wypadkach, w których tego wymagają właściwości terenu lub ukształtowanie granicy, może być strefa nadgraniczna ROZSZERZONA DO 6 KILOMETRÓW, względnie zwężona poniżej 2 kilometrów”.

Nie wiem, jak jest na innych granicach, ale na Wileńszczyźnie strefa rozszerzona została wszędzie na 6 km w głąb.

Prawdziwa przykrość zaczyna się jednak od art. 6, który brzmi.

„(1) Minister Spraw Wewnętrznych może w drodze rozporządzeń wprowadzić na czas przejściowy na całym obszarze strefy nadgranicznej lub na pewnych jej odcinkach ograniczenia…”.

…No i zaczęło się! Jakkolwiek napisane jest, że „może”, a nie „musi”, to jednak wprowadził. Zaraz, natychmiast po wejściu w życie tej ustawy, jakoby tego wymagała właśnie w tej chwili konieczność Państwa. Po co, dlaczego, w jakim celu? Nie wiem. Skąd ten pośpiech? W rezultacie miliony, czy tylko setki tysięcy, obywateli ale poszło w jasyr lokalnych rygorów administracyjnych.

A dalej: wojewoda władny jest…

Art. 6 mówi dalej, że każdemu można zabronić zamieszkiwania na terenie strefy.

Art. 8, że wznoszenie budowli, a nawet remont starych, zależy od starosty.

Art. 9, że każda nieruchomość w każdej chwili może być wywłaszczona na rzecz Państwa.

Art. 12, że wojewoda może zabronić dzierżawienia czegoś, zarządzania czymś, handlowania, trudnienia się przemysłem, uprawiania pracy zarobkowej. – Nie wolno zaciągać długu hipotecznego bez zezwolenia wojewody.

Art. 13, że minister może zabronić nabywania nieruchomości, a… „odmowa zezwolenia nie wymaga uzasadnienia”.

Art. 15, że wojewoda może zabronić zatrudniać ludzi. A każda umowa rozwiązana być może nie tylko przez pracodawcę i pracownika, ale również przez władze administracyjne.

Art. 16 głosi, że każde stowarzyszenie i spółdzielnia może być w każdej chwili zlikwidowana przez wojewodę.

Punkt (2): Decyzje wojewody nie wymagają uzasadnienia i są natychmiast wykonalne.

Art. 18 mówi, że na prywatnych gruntach władze mogą ustawiać słupy, kopce, kamienie, wiechy; mogą kopać rowy i karczować; mogą wyciąć cały las. Ba, mogą – kazać wyciąć las na koszt i pracę właściciela, a jeżeli on się wzbrania, to się zrobi, ale na jego rachunek!

            Po kilku dniach, dn. 22 lutego br., ukazuje się dalszy ciąg tej ponurej litanii. Nabywanie i sprzedaż nieruchomości w warunkach przewidzianych Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewn., w Rozdziale I, sprowadza się, oczywiście, w praktyce do kompletnego zakazu.

            Rozdział II narzuca obowiązek przepustek, paszportów, dowodów i innych papierków. O prawach przebywania, meldunkach itp. utrapieniach pomówimy później.

            Rozdział IV powiada:

Od zachodu do wschodu słońca, nikomu z tych obywateli polskich nie wolno wychodzić z domu!!!

A kto mieszka na odludziu? W lasach naszych, błotach, w chutorze, czy kolonii? Ten ma prawo odliczyć 100 m. I to od budynku mieszkalnego, a nie jakiejś tam stodoły, i w promieniu tych 100 metrów się poruszać. Ale nie dalej!!!

Nie wolno polować.

Nie wolno trzymać gołębi.

Nie wolno fotografować.

Nie wolno nawet posiadać aparatu fotograficznego!

Nie wolno łowić ryby bez specjalnego zezwolenia.

Nie wolno palić świateł w oknach wychodzących na granicę.

Powiatowe władze władne są… No i naturalnie, na terenie województwa p. Bociańskiego nakazano zakrywać wszystkie okna szmatami w kierunku granicy.

Jakże ci ludzie mogą wytrzymać w takich ramach narzuconych im warunków życiowych? Nie wiem. Będę wiedział za dni kilka dopiero. Jadę do Drui, która w projektach uczciwych entuzjastów miała być oknem do rynków europejskich dla Ziem Północno-Wschodnich, a stała się oknem zatkanym dziś po prostu szmatą.

Tak patrzymy na wschód i zachód Europy.

Autor: Józef Mackiewicz, „Słowo” 1937 nr 230.

  1. | ID: a2b19c76 | #1
Komentarze są zamknięte