Między przeszłością a przyszłością

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Mija 20 lat od początku kadencji Sejmu RP I kadencji, który w odróżnieniu od wyborów z czerwca 1989 r., był wybrany w sposób nieograniczony. Jednym z pierwszych projektów ustaw wniesionych do laski marszałkowskiej, był projekt którego byłem sygnatariuszem „o Restytucji Niepodległości”. Mimo przewagi posłów wywodzących się z opozycji z czasów PRL wspomniany projekt nie został skierowany do właściwych prac sejmowych uzyskując wsparcie posłów wnioskodawców z KPN, NSZZ Solidarność i Porozumienia Ludowego.

To była pierwsza próba uregulowania spraw związanych z dekomunizacją i lustracją z nawiązaniem do ciągłości prawnej z II RP.

Dziś jesteśmy po wyborach do Sejmu RP VII kadencji. W Polsce są tysiące młodych Polaków, którzy mają już prawa wyborcze, a urodzili się w czasie gdy wspomniany projekt trafiał do rozpatrzenia. Brak dziś właściwej edukacji historycznej i obywatelskiej. Wśród młodych wyborców Ruchu Palikota jest popularne stwierdzenie, że lepiej nie będzie, ale będzie pewnie śmieszniej. Brak właściwej edukacji sprawia, że młodzi ludzie wspierający SLD czy partię Palikota mają wizję „lewicy”, która domaga się praw dla mniejszości seksualnych czy zdejmowania Krzyży w instytucjach państwowych. W odmłodzonym SLD pierwszoplanową rolę gra stachanowiec Sojuszu Leszek Miller – ikona czerwonego betonu, a za sznurki w Ruchu Palikota pociąga tow. Jerzy Urban z posłem elektem Andrzejem Rozenkiem z NIE.

 Zamiast jałowej, postkomunistycznej lewicy jawnie realizującej wytyczne W.I. Lenina nie ma próby budowania lewicy patriotycznej wspartej działalnością choćby przedwojennej PPS Ignacego Daszyńskiego. Efekty są widoczne.

Red. Adam Michnik nazywając Czesława Kiszczaka i Wojciecha Jaruzelskiego „ludźmi honoru” przetarł szlak dla akceptowania przez organa państwa sytuacji odznaczania wysokimi odznaczeniami przez prezydenta Bronisława Komorowskiego funkcjonariuszy PZPR, np. Jerzego Błochowiaka lub zgody na renowację i utrzymywanie ze środków publicznych okupacyjnych pomników wdzięczności armii ZSRR w Katowicach (uchwała o rozbiórce Rady Miasta autorstwa KPN z lat 90-tych), Nowym Sączu (uchwała o rozbiórce Rady Miasta z inicjatywy KPN z 1992 r.) czy w Warszawie. Symbolicznym jest fakt, że mimo demontażu warszawskiego pomnika śpiących w związku z budową 2 nitki metra władze samorządowe planują jego przywrócenie i renowację na Pl. Wileńskim. Tak się składa, że Wilno utraciliśmy na mocy decyzji ZSRR.

Namalowanie swastyki zrównanej z symbolem sierpa i młota 17 września 2011 r. na katowickim pomniku wdzięczności armii ZSRR w czasie wiecu wyborczego Adama Słomki jest dla władz przestępstwem. Niewykonanie uchwały – tj. prawa miejscowego – o jego rozbiórce jest milcząco tolerowane. To samo dotyczy śmiesznych zarzutów kierowanych pod moim adresem o rzekome fałszerstwa wyborcze z 2005 r. zbudowane na podstawie akcji Wydziału ds. Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji, kierowanej przez eksSBka Emila Karkowskiego. Akcji, która kosztowała 10 mln zł i tysiące przesłuchanych – tylko po to, aby obrzucić mnie osobiście i KPN błotem. Po to, aby PAP mógł przez lata podawać w informacjach, że Adam Słomka ma zarzuty prokuratorskie. Jakoś PAP nie podaje „przypadkowo” informacji o pozytywnych projektach i programie KPN-OP.

Dokumenty, które zabezpieczyła policja we wspomnianej sprawie po wykorzystaniu „znajdują się cudownie” na dzikim wysypisku w Mysłowicach. Tuż po tym, jak kandydatka KPN-OP do Senatu RP z Katowic uzyskuje poparcie co 12-stego mieszkańca, t.j. 8,69% głosów. Nawet nieużyteczne już dla policji i prokuratury dokumenty służą do ataku na moje środowisko. Jak to jest?

Część młodych Polaków domaga się porzucenia rozliczenia spraw spraw związanych z PRL. Sytuacje, w których nawet Kościół Katolicki nie uporał się z czasami PRL, np. powołanie w 2007 r. abp. Stanisława Wielgusa na metropolitę warszawskiego mimo realnych informacji o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL czy powielenie tego 29 października 2011 r. przez nominację na metropolitę katowickiego bp. Wiktora Skworca, który również współpracował z SB są złymi przykładami dla młodych Polaków. Bp. Skworc tłumaczył współpracę z SB faktem poinformowania o niej swojego biskupa i jakąś grą z aparatem bezpieczeństwa PRL, co jednak nie może być podstawą do relatywizowania faktów. Ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, represjonowany w czasach Polski Ludowej przez funkcjonariuszy MSW PRL, staje się w oczach apologetów Gazety Wyborczej „szkodnikiem”, a księża którzy ulegli presji systemu totalitarnego … ofiarami.

To powoduje, że młodzi Polacy mają rozmyty obraz postaw do naśladowania. Błędnie sądzą, że to, że setki tysięcy funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL po 1989 r. trafiło do policji, sądów, prokuratury czy biznesu nie ma wpływu na teraźniejszość i przyszłość. Nikt w powojennych Niemczech nie śmiałby w ten sposób pozostawić we władzach ikon NSDAP czy Gestapo. Rozliczenie NRD po połączeniu z demokratyczną RFN było ważną częścią odnowy Niemiec. A przecież niedawno Bundestag uznał za stosowne lustrację przedłużyć do 2019 r. Trzeba również wspomnieć, że w Niemczech rozebrano wszystkie okupacyjne pomniki a z systemu edukacji wyeliminowano osoby, które kierowały edukacją młodych Niemców w NRD. Nie są zrozumiałe powody dla, których w Polsce nie można skazać zbrodniarzy komunistycznych za zbrodnie PRL-u lub uznać znak równości między SB a GESTAPO.

Realizowanie scenariusza zakłamywania historii, kpienie z niej daje pole przeszłości spod znaku Leszka Millera i radość tow. Urbanowi, który ponownie – tym razem z tylnego siodełka w Ruchu Palikota – realizuje swoje destrukcyjne pomysły.

Autor: Adam Słomka

Komentarze są zamknięte