Francusko – niemiecka realizacja prawa Kalego …

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Od wielu dni mamy za pośrednictwem mediów wgląd w sytuację, która powstała w związku z lokowaniem przez zachodnie banki (głównie francuskie ale i hiszpańskie oraz niemieckie) sporych środków w długoterminowych obligacjach emitowanych przez Grecję.

Po przejęciu przez władze Belgii tamtejszych oddziałów banku Dexia doszło do zawoalowanej próby prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego ratowania ze środków wspólnotowych francuskiego systemu bankowego. Te zamiary wspiera kanclerz Niemiec Angela Merkel, bowiem tandem francusko – niemiecki obawia się, że kryzys zachodniej Europy może spowodować bezpowrotną utratę przez te kraje możliwości decydującego wpływu na Unię Europejską. Pozostawiając na boku problemy bankrutującej Grecji, trzeba zadać sobie pytanie czy nawet niekorzystne warunki polskiego członkostwa w UE wynegocjowane przez tow. premiera Leszka Millera są w dłuższej perspektywie możliwe do realizacji przez UE. Wątpię w możliwość utrzymania dopłat rolniczych na obecnym nawet poziomie i wątpię, że Polska celowo wypychana na margines z argumentem braku uczestnictwa w unii walutowej ma możliwości realnego wpływu na struktury decyzyjne UE. Niedawno z Aten doszła do nas wiadomość, że Grecy rozważają wyjście ze strefy euro. To może być trudne, bowiem Traktat Lizboński nie przewiduje wyjścia z unii walutowej bez opuszczenia UE …

Trzeba jasno powiedzieć, że zabiegi rządu Donalda Tuska w kwestii wprowadzenia w Polsce euro powinny być odłożone na nieokreśloną przyszłość. Skoro Wielka Brytania przez wiele lat utrzymuje własną walutę narodową, by poprzez swój bank centralny mieć wpływ na własną, narodową gospodarkę to nasze władze muszą porzucić liberalny dogmatyzm ekonomiczny i w czasie bankructwa systemu „krwiożerczego kapitalizmu” nie dać się wmanewrować w utrzymywanie stabilności wspólnotowej waluty UE.

Tandem niemiecko – francuski łamie w myśl zasady Kalego podstawowe zasady Unii Europejskiej dokapitalizowując Grecję nawet ze środków Chińskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (w zamian za przychylność w „inwestowaniu” czy rezygnację z priorytetowej sprawy domagania się przestrzegania praw człowieka, np. w okupowanym Tybecie) tylko po to, aby częściowo zachodni system bankowy odzyskał część środków.

3 lata temu rękami rządu Donalda Tuska Komisja Europejska doprowadziła do upadku polskiego przemysłu stoczniowego. W listopadzie 2008 r. Komisja Europejska i Polska uzgodniły zasady zwrotu pomocy udzielonej stoczniom w Gdyni i Szczecinie oraz warunki dla rentownej działalności w przyszłości. Po czterech latach postępowania, Komisja Europejska stwierdziła, że pomoc państwa udzielona Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej łamie postanowienia Traktatu WE w sprawie pomocy państwa, powodując nadmierne zakłócenia konkurencji na wspólnym rynku. Dlatego też Komisja zadecydowała, że pomoc ta musi zostać zwrócona. Jednocześnie Komisja zgodziła się przyjąć zobowiązania Polski dotyczące takiego wykonania decyzji, aby w krótkim czasie stworzyć szanse na istnienie rentownej i perspektywicznej działalności gospodarczej w Gdyni i Szczecinie, pozwalającej tworzyć jak najwięcej trwałych miejsc pracy. W szczególności, polskie władze zobowiązały się sprzedać aktywa stoczni w otwartych, przejrzystych, niedyskryminacyjnych i bezwarunkowych przetargach, a następnie zlikwidować spółki Stocznia Gdynia i Stocznia Szczecińska Nowa, zgłaszając żądanie zwrotu pomocy w tym procesie. Komisarz do spraw Konkurencji Neelie Kroes skomentowała:

„Rozwiązanie to było możliwe dzięki bardzo pozytywnej współpracy z Polskim Rządem w ostatnich tygodniach. Mogę sobie wyobrazić, że nabywcy niektórych aktywów mogliby chcieć zaangażować się w działalność stoczniową na tych terenach i nie będzie to stanowiło problemu dla Komisji, ponieważ nowa pomoc nie będzie udzielana, a kupujący zapłacą cenę rynkową za nabywane aktywa. A jeśli nabywcy aktywów zechcą prowadzić inny rodzaj działalności, muszą mieć również taką możliwość. Najważniejsze, żeby zerwać z przeszłością i uzyskać rentowną działalność gospodarczą na tych terenach oraz trwałe miejsca pracy.”

Od 2002 r. Stocznia Gdynia skorzystała z różnych środków pomocowych (w szczególności dokapitalizowań, pożyczek i umorzeń zobowiązań z tytułu podatków) o wartości 700 milionów EUR oraz z gwarancji produkcyjnych o wartości 916 milionów EUR (wartości nominalne). Stocznia Szczecińska otrzymała pomoc w wysokości 1 miliarda EUR oraz gwarancje produkcyjne o wartości 697 milionów EUR (również, wartości nominalne). Decyzje nałożyły na Polskę obowiązek odzyskania od stoczni całej pomocy państwa udzielonej „bezprawnie” od maja 2004 r.

Obie stocznie przeżywały trudności od lat 90-tych. W kwietniu 2004 r. Polska zgłosiła pomoc restrukturyzacyjną dla obu stoczni, a Komisja wszczęła formalne postępowanie wyjaśniające w czerwcu 2005 r. Polska przekazała plany restrukturyzacyjne dla obu stoczni we wrześniu 2005 r. oraz we wrześniu 2006 r., w obu przypadkach ze znacznym opóźnieniem. Według Komisji Europejskiej żaden z tych planów nie zapewniałby długookresowej rentowności stoczniom, a cały proces restrukturyzacji miał być sfinansowany pomocą państwa.

W grudniu 2006 r. Polska zdecydowała się na prywatyzację stoczni. Proces ten był kilkakrotnie odkładany i ostatecznie został przyspieszony, co doprowadziło do przedłożenia w dniu 12 września 2008 r. planów restrukturyzacji stoczni opracowanych przez potencjalnych inwestorów. Plany stanowiły poprawę w porównaniu z poprzednimi wersjami. Jednakże, pomimo dalszej ogromnej pomocy państwa oraz poważnych redukcji zatrudnienia przewidzianych w tych planach, „stocznie nadal nie byłyby rentowne”. W związku z tym, Komisja stwierdziła, że subsydia uzyskane przez stocznie w Gdyni i w Szczecinie nie są zgodne z wytycznymi w sprawie pomocy na ratowanie i restrukturyzację przedsiębiorstw, ale raczej stanowią „bezprawną” pomoc operacyjną. Decyzje Komisji wymagały zwrotu „bezprawnej” pomocy.

Polska zobowiązała się do realizacji nakazu zwrotu pomocy w drodze sprzedaży aktywów lub małych ich pakietów w otwartym, przejrzystym, niedyskryminacyjnym i bezwarunkowym przetargu. Wpływy ze sprzedaży aktywów zostały przeznaczone na spłatę wierzycieli, w tym spłatę zobowiązań wobec państwa wynikających z bezprawnej pomocy. Istniejące spółki wraz z pozostałymi aktywami i zobowiązaniami zostały postawione w stan likwidacji.

Aktywa musiały być sprzedane po cenie „rynkowej” oferentowi, który zaproponuje najwyższą cenę. Sprzedaż aktywów nie mogła być obarczona żadnymi warunkami (na przykład wymogiem zakupu wszystkich aktywów danej stoczni). „Maksymalizacja wpływów ze sprzedaży z korzyścią dla wierzycieli” stoczni była jedynym kryterium wyboru zwycięskiego oferenta. Nie można było odgórnie narzucić automatycznego transferu pracowników do nowej działalności gospodarczej. Jakiekolwiek umorzenia lub spłata zobowiązań publicznych lub prywatnych finansowana przez państwo, stanowiłaby dodatkową pomoc państwa i nie mogłaby być zaakceptowana. Według stanowiska Komisji Europejskiej z 2008 r. wszyscy wierzyciele i klienci stoczni musieli być traktowani w taki sam sposób jak miałoby to miejsce w ramach procedury upadłościowej. Polska zobowiązała się do ukończenia procesu sprzedaży do końca maja 2009 r. Polska uzyskała w listopadzie 2008 r. w piśmie komisarz Kroes zapewnienie, że jeśli powyższe warunki będą respektowane, sprzedaż ta nie będzie uznana za zawierającą nową pomoc dla nabywców aktywów stoczni, a także, że aktywa będą mogły zostać przeniesione na nabywców bez zobowiązania dotyczącego spłaty „bezprawnej pomocy państwa”.

REASUMUJĄC

Gdy zachodnie banki otrzymują dziś pomoc finansową całej UE (nazywaną pomocą dla Grecji), by po plajcie nie zostać wysprzedane za bezcen to jest dopuszczalne wg. unijnych biurokratów. Dotowanie polskich stoczni z naszych środków budżetowych okazało się złamaniem reguł. Czyli, jak Kali ukraść krowa …

Autor: Adam Słomka

  1. Kamil
    | ID: 0688718f | #1
  2. svatopluk
    | ID: 3dd8985b | #2

    sposobem Wlk. Brytanii na ratowanie swojej gospodarki to masowe obcinanie wydatkow i drukowanie funta.
    Inflacja jest tam już 2 razy wyższa niż w strefie euro a teraz dodrukują naspępnych 50 miliardów funtów.

    który punkt Traktatu Lizbońskiego mówi coś o wychodzeniu ze strefy euro?

    problemem polskich stoczni był brak konkurencyjności.
    za drogie względem koreańskich i chińskich
    a za zacofane względem zachodnioeuropejskich.
    to był worek bez dna.
    20 lat podatnicy polscy na nie płacili i dużo stracili.
    trzeba było zawczasu albo sprzedać albo zmienić paletę produktów.

  3. | ID: 0688718f | #3
Komentarze są zamknięte