Wyrok w sprawie represji PRL wobec Adama Słomki

Niezależna Gazeta Obywatelska

Dziś na sprawie przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach w sprawie represji w czasach PRL skierowanych przeciwko Adamowi Słomce sąd w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że lider Konfederacji nie był wybitnie pokrzywdzony działaniami MSW PRL, bowiem dzięki nim osiągnął „wielkie korzyści” i w 1991 roku uzyskał mandat posła na Sejm RP.

Czyli nikt nie był pokrzywdzony przez komunę, np. Lech Wałęsa … bo został prezydentem … Nelson Mandela przez apartheid w PRA, bo po latach w więzieniu został prezydentem swojego kraju. Inaczej! Idąc tym tropem PRL był dobry, bo ktoś zdobył wykształcenie, mieszkanie, miał pracę … itd.

Zanosi się, że Adam Słomka wniesie w sprawie orzeczenia katowickiego sądu kasację.

15 lat temu, w czasie 74 posiedzenia Sejmu RP II kadencji, w dniu 29 lutego 1996 r. rozpatrywano  6 punkt porządku dziennego:

Sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich w sprawie wniosku zastępcy prokuratora generalnego – naczelnego prokuratora wojskowego o wyrażenie przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Adama Słomki w związku z zamiarem wniesienia na jego korzyść rewizji nadzwyczajnej.

Lider KPN-OP Adam Słomka mówił wtedy (w czasach rządów koalicji SLD-PSL):

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Z powodów losowych nie miałem wczoraj możliwości wyjaśnienia mojego stanowiska w przedmiocie wniosku prokuratora wojskowego o uchylenie mi immunitetu. Ponieważ moje stanowisko jest takie, iż wnoszę o nieuchylanie immunitetu, chciałbym je uzasadnić, gdyż dla wielu osób nie jest to zrozumiałe. Chciałbym swoje stanowisko uzasadnić kierując się trzema przesłankami: prawną, osobistą i moralną.

 

    Prokurator wojskowy wnosi o uchylenie immunitetu w celu postawienia przed sądem wojskowym z wnioskiem o rehabilitację z uzasadnieniem, iż w czasie stanu wojennego zostałem skazany z art. 48 dekretu o stanie wojennym i art. 276 Kodeksu karnego. Po 15 latach prokurator wojskowy stwierdził, iż sąd ówcześnie zastosował złą kwalifikację prawną i błędnie uznał, iż czyny, których się dopuściłem, były niebezpieczne społecznie. Po drugie, stwierdził, iż znamiona przestępstwa z art. 276 Kodeksu karnego nie zostały wyczerpane.

 

    Chciałbym powiedzieć, iż udział w nielegalnej organizacji – za co zostałem wtedy skazany, to znaczy w organizacji młodzieżowej Konfederacji Polski Niepodległej – nie jest, moim zdaniem, czynem niezgodnym z obowiązującym ówcześnie prawem, ponieważ (przypominam) ustawa o partiach politycznych weszła w życie dopiero w roku 1990. Gdyby przyjąć, że Konfederacja Polski Niepodległej była organizacją nielegalną, to również była nią uczestnicząc w życiu publicznym i w wyborach przed wejściem w życie ustawy o partiach politycznych.

 

    Jeżeli chodzi o najważniejszy zarzut – o złamanie dekretu o stanie wojennym – chciałbym Wysokiej Izbie oświadczyć, iż przyznaję się do tego, że złamałem świadomie art. 48 dekretu o stanie wojennym. (Oklaski) To po pierwsze. I po drugie, nie zgadzam się z interpretacją sądu wojskowego z dnia dzisiejszego, iż ten czyn był społecznie mało niebezpieczny.

 

    Chciałbym powiedzieć, poza moim stanowiskiem w kategoriach prawnych, że interpretacja prokuratury dzisiejszej jest bardzo mało wiarygodna… Na posiedzeniu komisji regulaminowej ta sprawa była przedmiotem burzliwych obrad. Czterech prawników jednogłośnie stwierdziło, iż nie można po 15 latach twierdzić, że w zmienionej rzeczywistości politycznej jakiś czyn jest mniej społecznie niebezpieczny, ponieważ z punktu widzenia prawnego jest istotne, czy nastąpiło złamanie obowiązującego prawa, czy też nie. Jeżeli nastąpiło złamanie obowiązującego prawa, ktoś jest przestępcą. I ja przyznaję się do złamania tego prawa; z tym że uważam, iż wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne. To jest moje stanowisko w kategoriach prawnych. Ono w komisji regulaminowej miało wyraz w głosowaniu (5:4). Państwo znają stanowisko komisji regulaminowej, sprawozdanie zostało państwu doręczone.

 

    Jakie są moje argumenty osobiste? Otóż jeżeli działalność moja jest zdaniem prokuratury objęta taką klauzulą, iż nie była społecznie niebezpieczna, to chciałbym zadać kilka pytań. Po pierwsze: Dlaczego zostałem internowany i aresztowany w ramach tej sprawy karnej, z uzasadnieniem, iż przebywanie na wolności zagrażałoby bezpieczeństwu państwa? Skoro ówcześnie zastosowano taką klauzulę prawną i podpisał to komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej, iż przebywanie na wolności obywatela Adama Słomki zagrażałoby bezpieczeństwu państwa, to jak można twierdzić, iż ta działalność nie była społecznie niebezpieczna? Skoro zostałem aresztowany, skoro przebywałem w więzieniu, skoro w tym więzieniu zapadłem na ciężką chorobę (konkretnie na gruźlicę płuc) i minister spraw wewnętrznych w ramach dwóch amnestii nie zdecydował się na zastosowanie tej amnestii wobec mnie – ani dlatego, że miałem 17 lat, czyli nie byłem pełnoletni (i tylko dekret o stanie wojennym umożliwiał skazanie osoby niepełnoletniej), a więc mimo że byłem więźniem młodocianym, nie zostałem zwolniony na podstawie żadnej z amnestii, ani dlatego, że byłem poważnie chory, to wobec tego znaczy, że byłem osobą szczególnie niebezpieczną i popełniłem jakieś bardzo ciężkie przestępstwo. Skoro w ramach stanu wojennego, niedługo potem, sąd dwóch instancji wyrokiem prawomocnym ostatecznie orzekł, zaocznie, o eksmitowaniu mnie z mieszkania i skoro parę dni temu, paradoksalnie, otrzymałem pismo – parę dni temu, proszę państwa, w roku 1996 – stwierdzające, że potwierdza się, iż wyrok ze stanu wojennego o eksmitowaniu mnie z mieszkania jest prawomocny i w zasadzie co ja robię w swoim mieszkaniu, to znaczy, że tamte prawa obowiązują, wyroki wtedy wydane, i sprawy były poważne.

 

    Jeżeli państwo zważą, że wkrótce potem pułkownik Służby Bezpieczeństwa pan Zygadło zabija moją mamę i siedzi w więzieniu 2 miesiące, na mocy decyzji gen. Kiszczaka, po czym po ˝okrągłym stole˝, w ramach ˝grubej kreski˝, nigdy już nie zostaje skazany, cieszy się spokojem – niedawno zresztą zmarł nie niepokojony, stanie przed sądem Bożym czy już stanął… Jeżeli mamy sytuację, że ja, nie popełniwszy żadnej zbrodni, siedziałem w więzieniach ponad 2 lata, a człowiek, który dopuścił się jednak zabójstwa, przebywał w areszcie 2 miesiące, to jest to chyba jakieś zestawienie. Gdyby jeszcze sobie uświadomić, że zaraz po opuszczeniu więzienia zostałem wyrokiem kolegium pozbawiony samochodu – szumna nazwa, ale fiat 126p, można powiedzieć, skoro jest samochodem – zostałem skazany na zabór samochodu, ponieważ rzekomo przewoziłem w nim nielegalne podziemne wydawnictwa; skoro zostałem relegowany z liceum w ramach tej sprawy karnej, o której mówimy, skoro zostałem później wyrzucony z pracy – to znaczy, że moje działania w okresie stanu wojennego i w konsekwencji zaraz po nim były szczególnie społecznie niebezpieczne i były szczególnie groźne i wiązały się z zupełnie konkretnymi działaniami państwa.

 

    Zatem nie mogę, z powodu osobistych doświadczeń, przychylić się do tezy prokuratora wojskowego, który stwierdza, iż należałoby zrehabilitować moją działalność, ponieważ czyny nie były społecznie niebezpieczne.

 

    I na koniec chciałbym prosić Wysoką Izbę o to, żeby nie uchylać immunitetu i nie pozwalać na tę rehabilitację z powodów zupełnie elementarnej przyzwoitości. Przecież nie wnosi się rewizji, jeżeli nie chce tego osoba, w odniesieniu do której taką rewizję ma się zastosować. To jest zupełnie nieprzyzwoity precedens. To nie jest tylko precedens w tej Izbie, że wnosi się o uchylenie immunitetu, żeby kogoś zrehabilitować, ale to byłby też precedens, że się kogoś rehabilituje na siłę. Nie chcę być rehabilitowany, dokonałem jakichś czynów, robiłem to świadomie, poniosłem za to jakąś odpowiedzialność i jakieś konsekwencje i myślę, że wszyscy, którzy to robili, nie wstydzą się i są raczej z tego dumni.

 

    Chciałbym zatem, żebyście państwo na siłę nie umożliwiali takiej rehabilitacji. Chciałbym również państwa prosić, żeby się zdecydować: albo stan wojenny uznajemy za legalny, twórców stanu wojennego uważamy za niewinnych i wtedy uznajemy, że dekret o stanie wojennym jest obowiązujący i był legalny, i wtedy osoby skazane na podstawie artykułów dekretu o stanie wojennym są przestępcami, a ja jestem nawet recydywistą, bo dwukrotnie byłem skazany, więc jestem zbrodniarzem, proszę bardzo – i to jest dla mnie jasne stanowisko, wcale mi nie przeszkadza – albo też uznajemy, że stan wojenny był nielegalny i wtedy z mocy prawa wszystkie wyroki, wszystkie decyzje podjęte w jego konsekwencji, w odniesieniu do tysięcy ludzi – bo przecież nie chodzi tylko o mnie – o wyrzuceniu z pracy, o wyrzuceniu z mieszkań, o aresztowaniach są z mocy prawa nieważne. I wtedy nie trzeba kosztownych postępowań rehabilitacyjnych, nie trzeba, żeby sądy traciły czas i pieniądze podatników na zajmowanie się karkołomnymi konstrukcjami prawnymi, że coś dzisiaj, po 15 latach, jest społecznie mało niebezpieczne, bo się zmienił ustrój.

          Otóż prosiłbym Wysoką Izbę o konsekwencję. Jeżeli państwo uważacie, że stan wojenny był legalny, to proszę to pozostawić, postrzegać mnie jako przestępcę i osobę, która jest karana. Jeżeli stan wojenny był nielegalny, to proszę przychylić się do uchwały Sejmu I kadencji uznającej stan wojenny za nielegalny i proszę z tego wyciągnąć konsekwencje prawne wobec sprawców stanu wojennego i ustawowe wobec dekretu o stanie wojennym.

          A zatem, proszę państwa, kończąc, proszę o nieuchylanie immunitetu. Potwierdzam: złamałem dekret o stanie wojennym, przyznaję to, i jestem z tego dumny”.

Dziś Sąd Apelacyjny w Katowicach interpretuje represje wobec Adama Słomki inaczej. To dobrze wg. sądu, że był on obiektem represji MSW PRL, bowiem dzięki temu uzyskał mandat poselski. Trudno zrozumieć, jak w 20 lat po odzyskaniu Niepodległości można stosować taką konstrukcję logiczną, którą proponuje katowicki sąd w ustnym uzasadnieniu.

Autor: Paweł Czyż

Komentarze są zamknięte