Relacja ze spotkania z O. Ludwikiem Mycielskim OSB

Niezależna Gazeta Obywatelska

27 października, w Jezuickim Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego odbył się wieczór autorski O. Ludwika Mycielskiego, założyciela pierwszego w powojennej Polsce klasztoru benedyktyńskiego na Śląsku Opolskim, w Biskupowie leżącym na trasie między Nysą a Prudnikiem. W ten sposób opolscy sympatycy biskupowskich Benedyktynów chcieli włączyć się w jubileusz 25-lecia istnienia owej wspólnoty monastycznej. Albowiem 25 lat temu O. Ludwik przybył na Opolszczyznę (najpierw do Bielic) z misją utworzenia filii wspólnoty tynieckiej (wkrótce dołączyli do niego trzej nowicjusze).

O tym wszystkim nasz gość opowiadał niezwykle barwnie przeplatając spontaniczne streszczenie owej historii fragmentami swojej najnowszej książki Ordo et Pax. Ale zanim rozpoczął się wieczór autorski, uczestniczyliśmy wszyscy w Eucharystii w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Dzięki uprzejmości proboszcza jezuickiej parafii, O. Bogdana Długosza SJ, przy jego współuczestnictwie, O. Ludwik odprawił Mszę Świętą, w trakcie której wygłosił zwięzłą, acz bogatą w treść, homilię. Nawiązując do czytania z dnia zarysował podstawowy konflikt między Jezusem a środowiskiem dworu Heroda, wstrząśniętym i przelęknionym świadectwem doskonałej miłości Syna Bożego. Uniwersalne znaczenie tej perykopy, jak wskazał O. Ludwik, odsłania to właśnie zasadnicze napięcie między światem egoizmu, okradzionym ze zdolności poszukiwania dobra, a wspólnotą Kościoła, tworzącą cywilizację miłości. Konflikt jest nieunikniony, tak jak jego wynik. Prześladowania i cierpienia wierzących w Chrystusa są drogą do pełni życia wypływającej z najistotniejszego przykazania Ewangelii, przykazania wzajemnej miłości na wzór samego Zbawcy. Cynizm skazany jest na krótki żywot. Przyszłość należy do wspólnoty opartej na miłości doskonałej.

Słowa wdzięczności i uznania należą się nie tylko gościnnym Jezuitom, ale również wspólnocie Neokatechumenatu, która uświetniła liturgię wspaniałymi pieśniami bazującymi na Psalmach i tekstach ewangelicznych z charakterystyczną żywiołowością pochodzącą z hiszpańskich źródeł tej duchowości. W uroczystym i sprawnym przebiegu Eucharystii mieli również swój udział członkowie Kościoła Domowego i uczniowie Katolickiego Liceum w Opolu, posługujący jako ministranci. W modlitwie wiernych uczestniczyli członkowie Rodziny Radia Maryja, Neokatechumenatu, Młodych Konserwatystów i Solidarności Uniwersytetu Opolskiego. Całość Mszy Świętej była niezwykłym, odświętnym spotkaniem z Jezusem w Jego Słowie i Eucharystii, przepełnionym radością i poczuciem pokoju.

Tak przygotowani mogliśmy wejść w istotę i atmosferę duchowości bendyktyńskiej, nakreślonej przez świadectwo O. Ludwika. Dla wielu z pewnością zaskoczeniem było to, iż ów starożytny zakon, sięgający swoimi początkami czasu upadku imperium rzymskiego, jest przede wszystkim duchowym środowiskiem rodzinnym. Ani asceza, ani życie pokutne, ani nawet osławiona tradycja „ora et labora” nie są istotą pierwotnego powołania bendektyńskiego. Jest nią tworzenie duchowej wspólnoty na podobieństwo rodziny skupionej wokół Słowa Bożego i Eucharystii. Jak pisze O. Ludwik w swojej książce najważniejszą częścią klasztoru, po kaplicy z Najświętszym Sakramentem, jest … kuchnia. Nie tylko ze względu na to, że film dokumentalny (jedyny w swoim rodzaju), przedstawiający życie mnichów w Biskupowie, w swych pierwszych sekwencjach, najdłużej pokazywał ich w refektarzu przy posiłku. (O. Ludwik z niezwykłym poczuciem humoru skomentował to słowami: „Wciąż tylko jedzą i jedzą …„. Przede wszystkim dlatego, że tam właśni przy pracy nad posiłkami i przy wspólnym stole rodzi się, jak możemy się domyślać, rodzinność wspólnoty benedyktyńskiej. Część tego „benedyktowego” klimatu udało się naszemu gościowi przekazać poprzez atmosferę niewymuszonej życzliwości i ciepła, które towarzyszyły jego relacji.

Jedną z ważniejszych inspiracji dla założenia klasztoru w Biskupowie było spotkanie, w klasztorze Benedyktynek na wyspie Frauenchiemsee, z Kardynałem Ratzingerem, który podkreślił w prywatnej rozmowie, właśnie przy wspólnym posiłku, iż właśnie „cała Bawaria jest benedyktyńska”. Dla O. Ludwika było również wielkim zaskoczeniem, gdy dowiedział się od niego, iż program „ora et labora” nie jest wcale pierwotnym powołaniem Benedyktynów, ani nawet nie jest z nimi związany. Jest to pomysł siedemnastowiecznego Jezuity, który w ten sposób uprościł opis życia benedyktyńskiego. Istotą jest właśnie budowanie wspólnoty. Od tego momentu zaczyna się poszukiwanie przez O. Ludwika nie tylko możliwości stworzenia nowego klasztoru w nowym  miejscu, ale również poszukiwanie ducha benedyktyńskiego poprzez odczytanie oryginalnego znaczenia przykazania miłości wzajemnej między Chrześcijanami na podobieństwo Jezusa (wyrażonego w Ewangelii Św. Jana) i zbieżności z nim zasadniczych części Reguły Św. Benedykta.

Zarazem cała historia opowiedziana przez naszego gościa sprowadziła nas i nasze spojrzenie na duchowość chrześcijańską na ziemię, albowiem realizacja tej istoty odbyła się w prozaicznych okolicznościach zwykłych międzyludzkich napięć, problemów przyprawiających o ból głowy i bezsenność, jakby „nie-duchowych,” ale aż nadto przypominających nasze codzienne problemy w pracy i w życiu prywatnym, pechowych zbiegów okoliczności, takich jak budowa mieszalni pasz w Bielicach, które zmusiły Benedyktynów do przeprowadzki do Biskupowa. Takie to zdawało się banalne. Ale zarazem było w tym przesłanie, ukryte przez Bożą Opatrzność, o tym, że czas łaski, „kairos,” jest tuż tuż, za ścianą, za rogiem, przy tym chyboczącym się stole, przy tej herbacie, choć nie ma ona zbyt pociągającego aromatu, naprzeciw tej zmęczonej twarzy mojej żony, brata, ojca. Tu jest fundament chrześcijańskiej cywilizacji, ludzkiego świata, jakby na uboczu świata przytłoczonego brzemieniem tego czasu, czasu rozsypujących się domów, spalonych pól, zatłoczonych dworców, kolejek przed urzędem pracy. … Jak pisze mistrz Tolkien, gdziekolwiek przejdzie smok, wszystko splugawi. Ale cóż z tego, kiedy życie nie polega na tropieniu śladów zła. Wręcz przeciwnie, zawiera się w poszukiwaniu śladów Życia.

Znakomitą konkluzją owego spotkania był film mówiący o życiu w biskupowskim klasztorze. Film, który odpowiedział, słowami każdego z mnichów, na najważniejsze pytania i wątpliwości dotyczące życia zakonnego, czy nawet życia religijnego. Zarazem był on wspaniałym świadectwem o atmosferze panującej we wspólnocie benedyktyńskiej, w klasztorze, który od dawna jest gościnną przystanią dla wszystkich przybywających do niego, wspólnot świeckich, wycieczek szkolnych, czy nawet pojedynczych pielgrzymów.

Autor: dr Wacław Grzybowski

Komentarze są zamknięte