Próba tworzenia społeczeństwa obywatelskiego w Opolu

Niezależna Gazeta Obywatelska

Współcześnie społeczeństwo obywatelskie określa się jako zbiorowość ludzi, która posiada zdolność do samorealizacji, jest pełna aktywności i wyznacza sobie określone cele bez impulsu ze strony władz, których ingerencja sprowadza się do minimum. Zbiorowością taką jest niewątpliwie dzielnica, którą stanowi określony obszar a mieszkańców łączą wspólne sprawy, takie jak szkoła, parafia, klub sportowy, rodzaj przeważającej zabudowy, problemy życia codziennego, oraz kształtująca się tradycja. Powstanie dzielnic w Opolu to bardzo ostrożna próba tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Po okresie pierwszych doświadczeń z dzielnicami wydawało się, że rządząca Opolem Platforma Obywatelska zgodnie ze swoja nazwą i deklaracją pójdzie konsekwentnie dalej i tworzyć będzie warunki do rozwoju takiego społeczeństwa. Poddane pod konsultacje społeczne projekty nowych statutów dzielnic są dużym rozczarowaniem dla bezpośrednio zaangażowanych i dla mieszkańców, co pokazuje brak zainteresowania konsultacjami. Wynika to głównie z dwóch powodów z jednej strony dzielnicom praktycznie nie przyznano żadnych możliwości samorealizacji a z drugiej źle przygotowano i przeprowadzono konsultacje. Takie postępowanie pokazuje faktyczny stosunek rządzących Opolem do tworzenia warunków budowania społeczeństwa obywatelskiego.

W projektach statutów nie próbuje się nawet tworzyć wrażenia, ze społeczność dzielnicy reprezentowana przez radę ma wpływ na sprawy jej mieszkańców. W projekcie zapisano zadania dzielnic, w tymi działania na rzecz rozwoju samorządności jej mieszkańców służące zaspakajaniu ich zbiorowych potrzeb i poprawie warunków życia. Jednocześnie nie przyznano kompetencji, które w jakikolwiek sposób pozwoliłyby to realizować. Dla przypomnienia, samorząd to niezależne od nadrzędnej władzy decydowanie o własnych sprawach, wykonywanie funkcji uzupełniających w stosunku do władz

Wygląda na to że działanie władz miasta to tworzenie wrażenie, że coś się zmienia aby nic nie zmienić. Przykładem tego jest statut w którym jeden paragraf dotyczy kompetencji i to tylko opiniujących a 35 pozostałych to czynności techniczne i biurokratyczne

W naszym kraju są sprawdzone rozwiązania samorządności na poziomie niższym niż gmina, są nimi rady sołeckie i sołtysi na wsiach. Podmioty te mają ograniczone możliwości ale je mają i wyzwalają aktywność mieszkańców, a frekwencja w wyborach sołtysów i rad sołeckich przekracza 60 procent. Sołtys w niektórych przypadkach jest traktowany jako funkcjonariusz publiczny. Pytanie czy w mieście wojewódzkim, uniwersyteckim i biskupim stać nas na podobne odważne rozwiązania?

Aktywność mieszkańców Opola poza obroną województwa, którą i tak głównie kreowała i organizowała władza, to protesty przeciwko zamierzeniom miasta, działania na nie – najnowsze to sprzeciw wobec trasy bolkowskiej.

Czy możliwe jest działanie na tak, jest, ale to od rządzących Opolem zależy czy zechcą tworzyć warunki i atmosferę do takiego działania.

Na przykładzie Zakrzowa można mówić że są takie próby. Zakrzów to dzielnica przemysłowo-usługowo-mieszkaniowa, zaplecze energetyczne Opola z potężnymi składami węgla, elektrociepłownią i cementownią. Prowadzona działalność gospodarcza jest niewątpliwie bardzo uciążliwa dla mieszkańców. Rada Dzielnicy uznała, że szansa dla mieszkańców to nie protesty a wspieranie rozwoju tej działalności pod warunkiem, że jedna piąta podatków od tej działalności zostanie przeznaczona na infrastrukturę techniczną i społeczną dzielnicy. Poza tymi podatkami są jeszcze inne płacone przez mieszkańców, które pozostają w dyspozycji miasta. Praktycznym wyrazem wspieranie działalności gospodarczej jest poparcie dla zamiarów spalania odpadów komunalnych w cementowni Odra. Na marginesie o prawie w naszym kraju, organy publiczne reprezentujące mieszkańców, wybrane w demokratycznych wyborach, są np za spalaniem odpadów a samozwańcze grupy obrońców środowiska skutecznie blokują tą i inne inwestycję nie tylko w Opolu.

Gdyby udało się nam realizować zatrzymanie tej jednej piątej podatków w dzielnicy wówczas pojawiłaby się wiara, nie tylko w Zakrzowie, że można coś zrobić. W dzielnicy rozpoczęłyby się dyskusje i spory mieszkańców gdzie i co remontować, w jakiej kolejności, a tym samym rosłaby aktywność mieszkańców.

Rola Rady Miasta i Prezydenta nie uległaby zmianie. To urząd realizowałby zadania wskazane przez radę dzielnicy w ramach tej jednej piątej, pilnowałby przestrzegania procedur i prowadził kontrole. Dzielnica nie składałaby wniosków o finansowanie zadań związanych z dzielnicą chyba że dotyczyłoby to spraw ponaddzielnicowych np drogi wojewódzkiej przebiegających przez Zakrzów.

Inne dzielnicy szukałyby u siebie innych możliwości z przekonaniem, że można i warto być aktywnym. Tym sposobem powoli będzie znikać, przynajmniej w skali naszego miasta, podział na my zobowiązani do płacenia podatków i nic nie mogący oraz oni władza, która poza okresem wyborczym nas nie zna.

Czy nam w Zakrzowie, i nie tylko, się uda? Zależy to od nas mieszkańców. Każda władza dąży do wyłączności i bez dużego nacisku nie przekaże, nawet w niewielkiej części, zarządzanie pieniędzmi, które są jej istotą. Bez podzielenia się władzą nad pieniędzmi ze wspólnotami mieszkańców (dzielnicami) nie widzę możliwości tworzenia podwalin społeczeństwa obywatelskiego w Opolu.

Autor: Stanisław Skakuj, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Zakrzów

Komentarze są zamknięte