„Dlaczego mamy mieć kompleks prowincji, u nas też można rozmawiać o ważnych dla kraju sprawach” – z Stanisławem Skakujem, pierwszym przewodniczącym Rady Miasta Opola, inicjatorem debat „Polska, ale jaka?” rozmawia Tomasz Kwiatek

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Zamierza Pan zorganizować w Opolu klub dyskusyjny „Polska, ale jaka?”. Czy może Pan przybliżyć intencję tych spotkań i kto może brać w nich udział?

To propozycja, która ma doprowadzić do dyskusji na poziomie opolskim na temat systemu jaki mamy w Polsce i jaki powinniśmy mieć. Bo to, co funkcjonuje od 20 lat nie sprawdziło się. Państwo jest zadłużone, sprzedaliśmy – jako państwo – już prawie wszystko, a Polska się sypie. Wobec tego pytanie jest teraz takie, czy mamy poprawiać system, czy zaproponować coś innego i co? Trzeba się najpierw nad tym wszystkim poważnie zastanowić.

W 1989 r. była grupa ludzi, która bez jakiejkolwiek konsultacji zaproponowała system, który teraz mamy. On się nie sprawdził, takie jest moje zdanie.

Dlaczego?

Poczytajmy statystyki dotyczące zadłużenia, dziś przeciętnie na jednego mieszkańca – nie istotnie czy niemowlaka, czy staruszka – przypada ponad 20 tys. zł długu, który trzeba kiedyś spłacić. Jeżeli mamy czteroosobową rodzinę, to mówimy o długu względem państwa w wysokości 80 tys. zł. Ten dług cały czas przyrasta. Jeżeli tak będziemy się zadłużać, to …

No właśnie dług, ale jak według Pana ten trend odwrócić?

Po pierwsze przestać się dalej zadłużać, po drugie sprawić, żeby u nas mogli Polacy rozwijać firmy, żebyśmy naszych najlepszych, młodych ludzi chętnych do pracy nie wysyłali na zachód, tylko, żebyśmy ich tu zatrzymali i stworzyli im warunki do pracy i życia. W tym systemie, który teraz jest nic się nie zmieni. Czyli tu wracamy do pierwszego pytania, czyli Polska, ale jaka? Bo znów ktoś przyjdzie i coś nam zaproponuje co będzie jemu i jakieś grupie interesu pasowało.

Czytelnicy NGO, będą pewnie nieufni, choćby z tego powodu, że my w Opolu niewiele możemy zmienić, przecież opłacamy naszych przedstawicieli w Warszawie?

Dlaczego mamy mieć kompleks prowincji, u nas też można rozmawiać o ważnych dla kraju sprawach. Dyskutujmy! Są u nas przecież środowiska, które w innych miejscach w kraju również na podobne tematy dyskutują, np.: prężnie to działa w Lublinie i z tego co wiem w Rzeszowie, tylko oni się nie przebijają do opinii publicznej. Proszę zauważyć, że media głównego nurtu nie zajmują się ważnymi dla kraju sprawami, nie toczą merytorycznych dyskusji. Niestety, prasa zajmuje się tylko takimi wydarzeniami jak sprawa Madzi z Sosnowca, katastrofy kolejowej pod Szczekocinami i wałkowaniem tygodniami tych tematów przykrywa nam rzeczy podstawowe. W tym czasie rośnie nam przecież bezrobocie, młodzi, wykształceni ludzie szukają swojego miejsca żeby przeżyć na zachodzie.

A my chcemy dyskutować o tym?

Dyskutować można o detalach, nawet o tym dlaczego na nowych drogach w Opolu asfalt się sypie. Pytanie jak do tego doszło? Mamy mówić o przyczynach, tak przynajmniej ja to sobie wyobrażam. Nie chcę czekać aż coś nam spadnie prawdopodobnie z Warszawy. A to tam najczęściej powstają gigantyczne afery, choćby ta w administracji, o której się ostatnio tyle mówi. To jest naprawdę bulwersujące! Sprawa lewych zwolnień w ZUS-ie, zawyżonych zakupach systemów informatycznych, które zamiast kosztować 200 mln zł, kosztowały nas do tej pory 12 mld zł. I tak dalej, wymieniać można długo…

Hmm. Ciekawe?

Jako przykład jeszcze podam, że w aktualnym systemie budżet Narodowego Funduszu Zdrowia wynosi dzisiaj 53-55 mld zł. Same odsetki od pożyczek, które wzięliśmy po 1989 roku są ogromne, a ich roczna spłata to jakieś 40 mld zł. Dla kogo Polacy pracują? Dlaczego się nie zastanawiamy nad tym jak w ogóle do tego doszło? Dodam jeszcze, że na armię wydajemy około 20 mld zł. A my poprzez taki system i brak dyskusji, płacimy to bez zmrużenia oka.

Proszę mi wyjaśnić, co przeciętny Polak można ciekawego „wydyskutować”, żeby to zmienić?
A właśnie po to mamy się spotykać. Przede wszystkim według mnie trzeba zmienić system. Co przez to rozumiem? Musimy zobaczyć jakie są ograniczenia. Generalna zasada jest taka: o bogactwie narodu decyduje ziemia-własność-praca. Mamy jako naród ziemię, jesteśmy jednym z najbogatszych w Europie krajów pod względem zasobów surowcowych i mamy jedno z najmłodszych społeczeństw w Europie. Przecież niektórzy na Europę mówią sanatorium! Pytanie dlaczego tak jest? Trzeb poszukać odpowiedzi. Jedno z pierwszych pytań brzmi, dlaczego w rankingu swobód gospodarczych zajmujemy tak odległe miejsce?

To rozumiem, że to pytanie będzie jednym z pierwszych tematów cyklu ”Polska, ale jaka?”. To kiedy pierwsze spotkanie i kto może przyjść?

Nie ma ograniczeń, liczy się tylko chęć do dyskusji. Pierwsze spotkanie jeszcze w marcu, wkrótce podam szczegóły za pośrednictwem NGO.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

  1. Eleonora
    | ID: 752af7e3 | #1

    „Dodam jeszcze, że na armię wydajemy około 20 mld zł. A my poprzez taki system i brak dyskusji, płacimy to bez zmrużenia oka.”

    Panie Stanisławie mam nadzieję, że zdaje Pan sobie sprawę, że wydatki na armię są na poziomie absolutnego minimum?
    Nasze miejsce w świecie pod tym wzgledem nie wyglada imponująco, gdzieś poza dwudziestką, a przed nami takie kraje jak Indie, Brazylia czy Hiszpania itd…
    Inna rzecz na co te wydatki idą?
    Wielka ich część przeznaczana jest na wymianę zuzytego sprzętu na tzw. misjach pokojowych.
    Pokojowych… dobre sobie!
    Wojsko pracuje tam w warunkach wojennych, trzeba to widzieć, nie powtarzać za dziennikarzynami.
    ( Akcja w afganskiej wiosce Nangar Khel )
    Ale, kto ich tam chyżo wysyłał, który z polityków nie gardłował, że ” to nasza wojna”
    Teraz za to płacimy, z czego naprawdę niewiele zostaje na modernizację armii tutaj w kraju.
    Ciekawe, ze zadano podobne pytanie różnym politykom:
    ” Czy wydatki na armię powinny stanowić większą część PKB niż dotychczas?”
    Oto jak kształtowały się odpowiedzi:
    -Komorowski-Tak
    „W miarę rozwoju możliwości finansowych naszego budżetu powinniśmy zwiększać inwestycje na obronność naszego kraju.”
    -Kaczyński- Tak
    „Obecne wydatki na armię w wysokości 1,95% PKB stanowią absolutne minimum. Nie możemy zaniedbywać tej sfery.”
    -Napieralski-Nie
    „Dziś znaczenia państwa na forum międzynarodowym nie ocenia się po wielkości armii, tylko po kondycji gospodarki, sile pieniądza, zaawansowaniu technologicznym”
    -Waldemar Pawlak-Nie
    – Andrzej Olechowski- Nie
    – Kornel Morawiecki-Nie
    i inni
    Mam wrażenie, że niektórzy z opozycjonistów ( nie mówię o Napieralskich bo lewaków zmilczmy) walczących o godziwe miejsce Polski w świecie, nie rozumie zasad prawidłowo funkcjonowania państwa.
    Bo państwo bez możliwości obrony!??!
    toż to kolonia, a nie suweren!
    Pan to rozumie, prawda?
    Pozdrawiam.

  2. Eleonora
    | ID: 752af7e3 | #2

    ” Prawidłowego funcjonowania państwa” miało być
    Przepraszam.

  3. Skakuj
    | ID: 05f57ab8 | #3

    Przepraszam za skrót myślowy. Na armie płacimy tylko ok 20 mld zł, to o wiele za mało w stosunku do potrzeb. Proporcje, ok. 40 mld to tylko oprocentowanie od wzietych pożyczek i ok. 20 mld na potrzeby obronności. Z poważaniem Stanisław Skakuj

Komentarze są zamknięte