Chmielowska: Najgorsze spustoszenie sieje nowomowa i zanik kodu kulturowego

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Skąd się ono bierze? Ano źródeł jest wiele. Wszystkie jednak można sprowadzić do wspólnego mianownika – pycha i nieuctwo. Bezstresowe wychowanie to inkubator pychy. Rośnie taki małolat i myśli, że mu wszystko wolno. W końcu „róbta co chceta”. Gdy już dorośnie to uważa, że „hulaj dusza bez kontusza” i dla zabawy a to wetknie flagę własnego państwa w psie odchody a to pośmieje się z Hindusa, a to obrazi Ukrainki.

Gorzej, gdy taki nie siedzi w domowych pieleszach i co najwyżej mędrkuje w gronie kumpli a niestety pozwala mu się błaznować przed milionami widzów. Widocznie ci, którzy to aprobują nie różnią się mentalnie od niego samego. Upowszechniają więc wzorce najgorsze z możliwych. Utwierdzają innych chamów w przekonaniu, że wszystko absolutnie wolno. Z niczym i nikim liczyć się nie trzeba. Postawa – „liczę się ja i nic dokoła mnie nie obchodzi” to apogeum pychy! Z wolnością nie ma nic wspólnego.

Najgorsze spustoszenie sieje nowomowa i zanik kodu kulturowego. Cóż teraz znaczy wiedza i honor? Liczy się „kasa”, czyli jak to kilka lat temu mówiono „fura, skóra i komóra. Byle szybko, łatwo i przyjemnie przemknąć przez studia, a potem zarobić od razu duże pieniądze. Marzenie – stać się celebrytą – czyli być znanym z tego, że jest się znanym. Pół biedy, gdy taki celebruje samego siebie gorzej, gdy chce pouczać otoczenie.

Historia się powtarza, makaronizmy w naszym języku już były. Teraz znów zaśmiecają język polski. Angielskie zwroty są tłumaczone bezpośrednio na język polski. Nie tak dawno wszyscy mówili co drugie zdanie „dokładnie” teraz moda jest na „spokojnie”. Dlaczego zamiast napisać, że dany artykuł „publikujemy jako pierwsi” lub „tylko na naszych łamach” używamy słowa „luksusowy” – kalki językowej. Wszak słowo luksusowy znaczy zupełnie coś innego. Niedługo w ogóle trudno będzie mówić o spójnej siatce pojęć. Nie chodzi tylko o znaczenie słów typu spolegliwy – czyli taki, na którym można polegać, a nie jak się powszechnie używa w sensie safanduły, z którym się liczyć nie potrzeba. Tolerancja jest przeciwnością aprobaty. Tolerować to znaczy ledwo znosić. Coś się mi nie podoba ale toleruję, bo aż tak mi nie przeszkadza lub nie mam na razie siły by z tym walczyć.

W komunistycznej nowomowie demokracja równała się reżim, wolność słowa to cenzura itp. Powszechny był dowcip, że każde słowo poprzedzone określeniem demokratyczna lub socjalistyczna zmienia znaczenie na odwrotne. Teraz polityka miłości to emerytury w wieku 67 lat – wszak każdy jest młody, podatek katastralny – przecież wszyscy jesteśmy bogaci. Zamykane są szpitale, gdyż władza zadbała o nasze zdrowie i choroby zniknęły. Każda krytyka to „mowa nienawiści”. Bo jak można być przeciwko temu byśmy wszyscy byli wiecznie młodzi, zdrowi i bogaci?

Najgorsze jest to, że dziennikarze nie zadają sobie trudu by poznać dziedzinę, którą się zajmują. Bezrefleksyjnie podążają za modą i sensacją. Na Śląsku wypromowali Ruch Autonomii Śląska. Zerowa znajomość historii Śląska sprawia, że młodzi ludzie rozczarowani III RP są podatni na propagandę. Brak polityki informacyjnej państwa sprawił, że sprzedano prasę regionalną niemieckim koncernom. To one prowadzą politykę pisma. Nie ma od lat wydania, by nie było czegoś o RAŚ-u, nie istniejącym języku itp. Sprawia to wrażenie, że ruch ten jest nie tylko zgodny z prawem ale i jak najbardziej pożądany. Trudno powiedzieć, czy dziennikarze promujący profesorów i wykładowców z Uniwersytetu Śląskiego – czołowe postaci RAŚ zdają sobie sprawę, że popełniają przestępstwo działając aktywnie w celu oderwania części terytorium Polski. Można powiedzieć, że współdziałają przez to też z organizacjami niemieckimi. Ciekawe dlaczego nic nie napisali o bliskiej współpracy Ruchu Autonomii Śląska z Inicjatywą na Rzecz Autonomii Śląska z Bawarii. Może z niewiedzy a może dlatego, że wielu zwolenników autonomii zrozumiałoby, że celem RAS jest parcelacja Polski. Jedno jest pewne znajomość historii Śląska jest znikoma. Jakoś nie przebijają się w śląskiej prasie słowa Ślązaka z dziada pradziada, prof. Franciszka Marka byłego rektora Uniwersytetu w Opolu:

„Pojawili się niebezpieczni dla kraju rodzimi huncwoci, którzy próbują rozbijać naszą jedność narodową „hajmatową” regionalizacją. Nie mówią prawdy o naszej historii. Dlatego nie mogę milczeć i muszę twardo bronić prawdy.

Tu nigdy tego nie było. Kiedy Niemcy zaczęli mówić o Śląskości? Wtedy, kiedy widzieli, że część tego Śląska tracą na rzecz polskości. Kiedy widzieli, że niemieckość jest nie do uratowania, postawili na Śląskość jako coś odrębnego. Żeby nie było polskości.

Dzisiaj w moim przekonaniu dokładnie tak samo. Za tym głośnym ruchem separatystycznym kryje się antypolskość! Dokładnie tak jak wtedy.”

Pomysły na kolejne obniżanie poziomu edukacji w polskich szkołach nie jest chyba przypadkowe. Młodzi Polacy wg zamysłów reformatorów mają nie znać historii Polski, by broń Boże nie byli dumni z jej dziejów ale też by nie wyciągali wniosków z błędów naszych przodków. Prof. Franciszek Marek w tym samym wywiadzie dla „Uważam Rze” mówi:

„I jeszcze przestroga dla polskich elit:

Gdyby nasi politycy znali dzieje ojczyste wiedzieliby, że w epoce poprzedzającej likwidację państwa polskiego nie tylko wymuszono redukcję armii aż o 35 tysięcy żołnierzy, nie tylko ograniczono przemysł zbrojeniowy, ale także instytucji państwa przeciwstawiano regiony. Już wtedy! Wielcy magnaci państwa nie szanowali. mieli bowiem swoje „małe ojczyzny”. Ale i one, gdy zginęła ta wielka, z czasem zniknęły. Ludzie dbający o dobro Polski zawsze pilnowali jego spoistości i siły”.

Tymczasem rozzuchwalenie zwolenników RAŚ rośnie. Kilka dni temu, na profilu wicewojewody śląskiego Piotra Spyry z okazji 90 rocznicy powrotu Śląska do macierzy napisano wprost: „Czas skończyć tylko gadać. Niech poleje się polska krew!”

Czy „Gazeta Wyborcza” uderzy się w pierś, za akcję „Jestem Ślązakiem” ( teksty i nalepki), prowadzoną chyba jedynie po to, by „dokopać” Kaczyńskiemu? Czy ci, którzy tolerowali poniżanie polskiej flagi czują się winni temu co się teraz na Śląsku dzieje?

Czy dalej będę dostawała pogróżki, jak ta na moim blogu pod tekstem „Pomieszałam szyki RAŚ-owi” (chodziło o Polskie Obozy Koncentracyjne): „Fakt, że z takim widzeniem rzeczywistości nie wpadła Pani jeszcze pod tramwaj, albo polsko-narodowy wóz z naturalnym nawozem należy przypisać Najwyższemu, którego zamiarów nie jesteśmy w stanie pojąć, w szczególności gdy odbiera komuś rozum.”

Brak wiedzy i umiejętności logicznego myślenia i zmasowany atak mediów promujących zanik jakichkolwiek wartości sprawia urodzaj na takich co to mają „kiełbie we łbie”.

Autor: Jadwiga Chmielowska

  1. svatopluk
    | ID: bbb99470 | #1

    Nie ma to jak bezpodstawne oskarżenia o separatyzm.
    Albo autorka potrafi podać dowody?

    p.s. to co mówi prof Marek wpajano nam i naszym przodkom za czasów Polski Ludowej którą to autorka tak zwalczała. Dlaczego więc broni tego dziedzictwa?

Komentarze są zamknięte