Ryszard Surmacz: Śląsk katowicki

Niezależna Gazeta Obywatelska2

W 1910 r. pruski spis powszechny na Śląsku wykazał 57% ludności polskojęzycznej i 43% niemieckojęzycznej. Plebiscyt narodowy w 1921 r. przyniósł 40% głosów  za przyłączeniem obszaru plebiscytowego Górnego Śląska do Polski i 60% za pozostawieniem go przy Niemczech (40% głosów, jak by nie patrzył, po 600 latach nieobecności, to wynik rewelacyjny). Wyniki miały być rozpatrywane gminami. Granic jednak nie ustalił wynik głosowania, lecz arbitralna decyzja Rady Ambasadorów. Z 683 gmin, które opowiedziały się za Polską, przyłączono zaledwie 338. Wiele polskich rodzin mieszkających na Śląsku Opolskim (tak nazywano niemiecką jego część) z własnej woli przeszła do wybranej ojczyzny, pozostałych zmusił niemiecki terror. W sumie do Polski przemieściło się ok. 100 tys. osób, na Śląsk Opolski ok. 200 tys. Niemców. Podział, właśnie taki skomplikował sytuacje społeczną. Wzmocnił tez narodowo obie strony. W momencie przejęcia władzy przez państwo polskie, mieszkało w nim ok. 200 tys. Niemców.

Pozostał dość specyficzny kapitał niemiecki. Nietypowość polegała na tym, że właściciele latyfundiów byli jednocześnie właścicielami hut i kopalń.

Polska przejmując obszary Śląska katowickiego uzyskiwała dostęp do 53 (z 67) kopalń  węgla kamiennego, 10 (z 15) kopalń cynku i ołowiu, 9 (z 14) stalowni i 22 (z 37) wielkich pieców, ale jednocześnie odziedziczyła wspomniany kapitał niemiecki i wszystkie konsekwencje z nim związane. Z 499.023.654 marek kapitału 74 istniejących towarzystw akcyjnych, w rękach polskich znajdowało się zaledwie 239.500 marek (T. Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska w 1918-1922, Warszawa 1958, s. 12).Nie trzeba dodawać, że Niemcy nie zaakceptowały postanowień Traktatu Wersalskiego a latyfundyści pruscy nie mogli się stać nagle Polakami. Trzeba też zaznaczyć, że nieformalny plebiscyt trwał nadal. Według historyków polskich dodatkowo sytuacje w tym względzie utrudniała Konwencja Genewska, która Polacy musieli podpisać. Oznaczało to zamrożenie stosunków gospodarczych na 15 lat, do 1937 r.

Stosunek do kapitału niemieckiego, miedzy większością ludności rodzimej i Kościołem Śląskim (do czasu bpa S. Adamskiego), a ludnością napływową był tłem nieporozumień. Polska racja stanu wymagała jak największego ograniczenia kapitału niemieckiego, Kościół śląski i W. Korfanty propagowali linie solidaryzmu. Po przewrocie majowym w 1926 r. nastąpiła zmiana na stanowisku wojewody śląskiego. Wojciecha Korfantego zastąpił Michał Grażyński, który z czasem uzyskał miano bardzo skutecznego w działaniu. Powszechnej sympatii ludności rodzimej nie zaskarbił sobie. Stosunek do kapitału niemieckiego był tez jedna z przyczyn konfliktu miedzy polskością a śląskością.

 

Województwo katowickie po drugiej wojnie

Po kolejnym konflikcie światowym wywołanym przez Niemcy, granice Polski tym razem oparły się na Odrze. Pierwsze województwo śląsko-dąbrowskie objęło, jak się później okazało, zbyt duży obszar. Z czasem podzielono je na kilka mniejszych, w tym opolskie. Dziś województwo katowickie zajmuje narożnik dawnych trzech zaborów. Pod względem powierzchni plasuje się na 20 miejscu. W 42 miastach mieszka 3.5 mln ludzi, na wsi mieszka 500 tys. – ¾ stanowią przyjezdni, 1/3 ludność rodzima. O jej specyfice decyduje 66 kopalń węgla kamiennego, 16 hut żelaza i stali, 14 dużych elektrowni i 11 zakładów metali niezależnych oraz 100% produkcji cynku i ołowiu, 97 % węgla kamiennego (starczy go na 200 lat), 58% stali, 56% wyrobów walcowanych, 49% samochodów, 43% koksu, 23% energii elektrycznej.

Słabą strona całej struktury przemysłowej jest w 54% zużyty potencjał przemysłowy. 70% przemysłu katowickiego przypada na przemysł energetyczny oparty na węglu i metalurgii, a więc według naukowców na tzw. schyłkowe gałęzie przemysłu. Natomiast środowisko, w którym żyją mieszkańcy województwa, stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia człowieka. Jest ono przyczyna głównej troski jego mieszkańców. Dyrektor Wydziału Ekologii Wojciech Beblo mówi jednak, że nie ma katastrofalnej sytuacji. W ciągu czterech ostatnich lat skażenie powietrza zmalało o połowę. W 20% spowodowane zostało zmniejszeniem ilości produkcji a w 80% zmianą technologii lub asortymentu. Opinię tę potwierdza broszura pt.: „Ochrona zdrowia w województwie katowickim”, wydana przez Urząd Wojewódzki w 1993 r. Średnia umieralność niemowląt i nadumieralność mężczyzn jest równa lub niższa od przeciętnej krajowej, są jednak rejony w Katowickim, w których jest znacznie wyższa. Dominują zdecydowanie choroby układu krążenia i nowotwory. W porównaniu do standardów europejskich żyje się tam 5-6 lat krócej. W sumie środowisko skażane było przez dziesiątki lat, dziś widać skutki.

Mniejszość niemiecka, w odróżnieniu od Opolszczyzny, skupiona jest w dwóch zwarto zamieszkałych grupach: wokół Raciborza i Gliwic. Obie należą do struktur opolskich. Wraz z rodzinami Wydział Obywatelski Urzędu Wojewódzkiego szacuje ich na ok. 200 tys. Oddziały opolskiej mniejszości znajdują się w 8 miastach (Bytom – 7400, Gliwice – 23.500, Katowice – 8.600, Orzesze – 800, Racibórz – 19.800, Tychy – 3.700, Wodzisław – 2.100 i Zabrze – 6.800. Dane z 1992 r., dziś niewiele się zmieniły). Niemiecka Wspólnota „Pojednanie i Przyszłość” w Katowicach skupia około 10.000 członków. Ponadto istnieją jeszcze trzy inne organizacje: Związek Młodzieży Pochodzenia Niemieckiego w Gliwicach, Stowarzyszenia Autorów i Twórców Mniejszości Niemieckiej w Polsce – Bytom i Forum Mniejszości Niemieckiej Województwa Katowickiego, również w Bytomiu.

W ostatnich wyborach parlamentarnych mniejszość niemiecka w okręgu katowickim uzyskała od 0,4 – 2,2% głosów. Z niewielkimi zmianami w górę, podobnie było w pozostałej części Katowickiego, z wyjątkiem okolic Raciborza: w gminie Krzanowice – 57%, Nędzy – 41.4%, Piotrowicach Wielkich – 49%, Rudniku – 48%.

Oprócz mniejszości niemieckiej Ślązacy grupują się w Związku Górnośląskim, który skupia inteligencję śląską i jest najpotężniejszą i najliczniejsza organizacją w regionie oraz rybnickim Ruchu Autonomii Śląska, mającym kierunek separatystyczny. Ale nie tylko, ponieważ można ich spotkać w każdej ogólnopolskiej partii politycznej na Śląsku. Poczucie krzywdy jednak jest dość powszechne. Nikt jednak dokładnie nie zbilansował krzywdy śląskiej i polskiej w PRL-u. Nikt też nie policzył ile pieniędzy Katowickie odprowadza do Warszawy… A tak naprawdę nikomu na tym nie zależy, ponieważ argument krzywdy używany jest w sposób propagandowy – przez wszystkie ugrupowania polityczne, bez wyjątku. Pewne konflikty kulturowe istnieją, ale ogólnie nie zauważa się podziału na Ślązaka i Polaka. Konflikt rozkłada się bardziej pomiędzy  mieszkańcami zagłębia Dąbrowskiego („Zagłebiakami”, dawny zabór rosyjski), a mieszkańcami rodzimymi województwa katowickiego, przy czym identyfikacja ludności napływowej z interesem województwa zdaje się być coraz większa.

 

Dwie różne połowy jednej całości

Obraz śląski aglomeracji miejskiej województwa katowickiego jest bardzo złożony, ale też znacznie bardziej racjonalny. Tendencje niemieckie czasami maskowane są tutaj przez śląskość, ale ogólnie panuje tam tęsknota za przedwojenną formą województwa śląskiego z własnym skarbem i sejmem. Wiąże się to z postulatem regionalizacji kraju i separatyzmem, który zrodził się na bazie poczucia doznanych krzywd od Niemców i Polaków, ale również ze śląskiej megalomanii – „My Ślązacy damy sobie radę”.

Dominantą polityczną jest tam Związek Górnośląski (ZG). Należy go rozpatrywać na tle dwóch wspomnianych organizacji niemieckich: mniejszości opolskiej z okolic Raciborza i miejscowej Wspólnoty Roboczej „pojednanie i Przyszłość”. Jest kuźnicą od lat oczekiwanej inteligencji śląskiej. Wielu z nich, wykształconych oczywiście w Polsce, już zasiada we władzach całego województwa. Organ ZG „Nasza Gazeta” wnosi istotne wartości. Odbywa się tam dyskusja na gruncie polskim, choć w śląskim odcieniu, co powinno być zrozumiałe. Na Śląsku można spotkać naprawdę wspaniałych ludzi. Ale i tam zdarzają się „fajerwerki”. Przewodniczący Sejmiku Samorządowego w Katowicach (członek ZG) wysyła do przewodniczącej Bundestagu prof. Rity Süsmuth oficjalne pismo z prośbą o powołanie w Katowicach konsulatu niemieckiego, bo przed wojna było ich kilkanaście… Jest to zawłaszczanie sobie kompetencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych i podsycanie obawy co do lojalności Związku Górnośląskiego.

Dziś dwie połowy Górnego Śląska to dwa różne światy. Zdominowanie Katowickiego przez znacznie silniejszą politycznie i propagandowo Opolszczyznę nie wydaje się być możliwe, ale w przyszłości, gdy niechęć do Polski tej części ludności województwa katowickiego, która jest wyczulona na propagandę niemiecką, osiągnie podobne napięcie, jak na Śląsku Opolskim istnieje wśród mniejszości niemieckiej, może dojść do połączenia się pod innym kierownictwem. Tak krystalizującej się sytuacji sprzyja postawa rządu polskiego pełna bierności i niezdecydowania. Ślązacy interpretują ją jako zagrożenie dla siebie, chcą „wziąć sprawy w swoje ręce”. Stąd tak przekonywujące jest hasło niemieckiej propagandy, że Śląsk uzdrowić mogą tylko Niemcy i ich pieniądze. Jak wobec tego zachowa się 2/3 ludności napływowej? I oto jest pytanie!

 

***

Gdy jednak przyjrzymy się bliżej problematyce śląskiej, zauważymy inna obawę. W 1994 r. Katowickie ze swoim przestarzałym przemysłem straciło dominująca pozycję – Warszawa wypracowała większy dochód. A więc utrwala się obawa, że Śląsk (wł. Katowickie) pozostanie na prawach kolonii. Kolonii dlatego, że według ludności rodzimej, zarówno za czasów pruskich, jak i polskich bogactwo tej ziemi w zbyt małym stopniu służyło Górnemu Śląskowi. Dziś jest socrealistycznym skansenem.

Śląsk ma być osobnym regionem z własnym skarbem i własnym sejmem, obejmując województwo katowickie (bez Sosnowca), bielskie i opolskie wraz z Olesnem i Dobrodzieniem w województwie częstochowskim, czyli tylko ziemie byłego zaboru pruskiego. Jest to jednak podział życzeniowy ponieważ województwo opolskie też chce być osobnym  regionem ze wspomnianym Olesnem i Dobrodzieniem, który obecnie jest częścią Katowickiego. Bielszczanie osiągnęli 30% wzrostu i jest im dobrze.

Śląsk na co dzień

Województwo katowickie jest wyrazem wszystkich błędów PRL-u: nadmiernego przeinwestowania, produkcji „na pokaz”, sowieckiego myślenia itd. ale również i ostatnich czterech rządów: brak inwentaryzacji majątku narodowego, brak programu industrializacji, brak strategii gospodarczej; ponadto nikt nie wierzył w kompetencje tych rządów itd. Każdy chce godnie żyć, ale nikt nie wie jak przeskoczyć dystans dzielący od Zachodu. „Przyszłością Śląska ma być górnictwo o nowoczesnej technologii”. A skąd wziąć pieniądze na jej zakup? Przychodzi obcy kapitał i wykańcza polskie formy swoją nowoczesnością. Dyrektor Wydziału Gospodarki Urzędu Wojewódzkiego  Andrzej Czarnik, mówi, że napływu masowego kapitału nie jesteśmy przygotowani ani prawnie, ani organizacyjnie, tym bardziej mentalnościowo. Po województwie krąży hasło „Pomysł na Śląsk”. Najogólniej mówiąc, koncepcje są dwie: wspomniana regionalizacja i koncepcja państwowa, którą propagują partie: KPN, SLD NSZZ „Solidarność”. Trwa ogólna dyskusja w środkach masowego przekazu. Każdy chce rządzić, ale większość rozmówców przyznawała, że jak dotąd nie pojawiła się żadna indywidualność. Nie ma autorytetów. Nie ma ogólnej zgody na sposób restrukturyzacji, zmniejszenia stopnia uprzemysłowienia, roli węgla w przyszłej gospodarce. Gdy pojawią się strajki, mówi się o restrukturyzacji – jednej branży, a wszystko jest tu systemem naczyń połączonych. Nie wiadomo kto ma finansować przemiany na Śląsku. Ale jest propozycja utworzenia skarbu śląskiego z 50% udziałem Skarbu Państwa. Wkład miałby wynosić 7 bln zł. w gotówce. „Solidarność” proponuje powołanie „okrągłego stołu” . Wstępem do dyskusji ma być  :Kontrakt dla województwa katowickiego”.

Autor: Ryszard Surmacz

Fot. autora: Ireneusz Marciszuk

Tekst ukazał się drukiem w: „Kultura”, Nr 11/566 Paryż 1994

  1. Grabowski
    | ID: 374e9d18 | #1

    Dobry artykuł . Brakuje w nim tylko pokazania antypolskiej i proniemieckiej działalności Arcybiskupa Alfonsa Nossola ,która miała ogromny wpływ na utworzenie tzw.,,mniejszości niemieckiej,,…

  2. foxmann
    | ID: f4698899 | #2

    a czy utworzenie mniejszości niemieckiej jest działaniem antypolskim? Jeśli to gdzie jest tu taka postawa. Członkowie MN to polscy obywatele i tu płacący podatki tak jak każdy. Czy coś w tym złego, że ktoś ma podwójne obywatelstwo i rodzinę w RFN? Czy to aż takie zagrożenie. Mam wrażenie, że czytam propagandę jakiegoś zakutego prlowca

Komentarze są zamknięte