Polecam książkę „Satynowy magik” Waldemara Łysiaka

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Najnowsza powieść „Satynowy Magik” (2011) Waldemara Łysiaka, to podróż czytelnika po tajnikach służb specjalnych, ukazanie ich gry operacyjnej i wciągania w nią poprzez agentów. W „Satynowym magiku” ukazane jest jak wciągnąć do gry przypadkowo osobę, tak aby wciągany nie zorientował się na czas. Książka cudowna, polecam każdemu zainteresowanemu historią własnego kraju, jak również historią Europy. Satynowy magik pokazuje również jak łatwo zostać wplątanym w działania służb specjalnych i jak trudno się z tego wyplątać, czasem wręcz bywa to niemożliwe jak w przypadku głównego bohatera powieści Waldemara Łysiaka. Główny bohater powieści to Polak z utraconych po wojnie przez Polskę Kresów Wschodnich, studiujący w niemieckim Germanshaven historię sztuki na tamtejszym uniwersytecie, uważanym przed wojną za jeden z najlepszych. Studia mlodego chłopaka finansuje mieszkający w Wieddniu zamożny wuj młodzieńca. Przed wyjazdem na studia wuj informuje naszego bohatera:

„ – Cóż, gdybym chciał mydlić ci oczy, rzekłbym, synku, iż kochasz morskie awantury, statki, rejsy, więc wybrałem miasto portowe, by sprawić ci przyjemność…

– A nie mydląc mi oczu?

– Prawdę mówiąc, inaczej to wygląda. Niczego w życiu nie robie z dobrego serca, chłopcze, niczego! Proponuje nie łaskę, nie prezent, nie dobroć, nie familijną solidarność, tylko pakt.

– Jaki pakt?

– Opłacę twoje studia, a ty mi się zrewanżujesz w Germanshaven. Poznasz tam kogoś, z kim nawiążesz pewien rodzaj współpracy. Nic trudnego. Raczej przyjemnego. Nie będziesz klął, ręczę ci Mateuszu.

– A konkretnie?

– A konkretnie to ten ktoś ci wytłumaczy.

-Będę musiał robić wszystko co mi każe ten gość?

– Tak.

– „Pewnych rzeczy się nie robi” – zacytowałem dewizę ojca, spokojnie, starając się nie pokazywać gniewu.

– Mój szanowny braciszek się kłania, to jego autorskie streszczenie Dekalogu, jego kondensat Dziesięciu Przykazań, mam słuszność?… – zakpił Gabriel.

– Tak ojciec mnie tego nauczył. Nie będę kradł, nie będę zabijał…

– Nie będziesz mój bogobojny bratanku! – przerwał mi gasząc cygaro. – Żadnych zbrodni, żadnych kryminalnych łajdactw. Ale już okłamać chyba możesz, na przykład dziewczynę?… pewne rzeczy się robi!

Przymknął powiekę, puszczając „perskie oko”. Jego brutalna bezpośredniość i ton patrona-hegemona wlepiały mi dotkliwy niepokój

– coś między strachem a wstydem. Gabriel to wyczuwał i był tym ukontentowany, bo właśnie o to mu chodziło.”

Tak o to nasz bohater zostaje wciągnięty w grę operacyjną tajnych służb, przez swego zamożnego wuja, nie wiedząc jeszcze o tym rzecz jasna, że został wciągniety i nie ma już możliwości odwrotu. Oczywiście nasz bohater nie wie jeszcze co to za praca i właściwie co to za gość zgłosi się do niego w Germanshaven, nie wie także, że jego najlepszy przyjaciel ze studiów Satin też okaże się tajnym współpracownikiem. O tym co za przysługa w rewanżu dla wuja Mateusz dowiaduje się znacznie później w antykwariacie w Germanshaven, sam wygląd antykwariatu nie zdradzał jeszcze niczego, a więc:

„… Prawie przy końcu uliczki weszliśmy w brame kamienicy, na czworoboczne podwórko. Jeden parterowy narożnik tej kamienicznej studni zajmowało wejście do antykwariatu. Szyld: „Antiquitätenladen Bürger und Sohn”. Rozwarcie drzwi uruchomiło dzwoneczek. Za nimi były schodki do piwnicy, a w niej Sezam. Ściany obwieszone starymi mapami, litografiami, miedziorytami, drzeworytami, akwatintami i akwafortami. Komody pełne porcelany miśnieńskiej, sevrskiej, chińskiej i japońskiej. Gabloty pełne monet, medali, pierścieni, brosz, krzyzyków i wszelakich bibelotów. Stojaki ze sterczącą bronią pełną i białą. Półki wypelnione rzędami cennych książek. Stoliki, których blaty dźwigały mnóstwo waz, mis, żardinier, rozmaitych sreber i kuferków mistrzowsko cyzelowanych. Zapach staroci mieszał się z wonią świeżego tynku i świeżo kładzionego lakieru klepki podłogowej – nozdrza mówiły, że weszliśmy do przybytku, który świeżo odremontowano.”

Dopiero podczas kolejnej wizyty w antykwariacie pułkownika Bürgera Mateusz dowiaduje się co za człowiek i z jaką propozycją zgłosi się do niego:

„ – Ma pan pozdrowienia od stryjka Gabriela, panie Mateuszu, przyniósł je ważny kurier.

– Dlaczego ważny?

– To Herr Daumerg, jest tam, w saloniku, za kotarą.

Za kotarą siedział przy stole i pił kawę ów typ, z którym ja i Bettina mieliśmy nieprzyjemność na wystawie radiologicznej. Nie ruszył tyłka, nie wstał, nie podał mi ręki, nie przywitał się choćby mruknięciem, tylko wskazał mi krzesło i burknął tonem rozkazującym:

– Siadaj, młody człowieku!

Budził mój tak silny wstręt, że odważyłem się warknąć:

– A jak nie to co, gburze ?!…

– A jak nie… to twój stryj też się okaże skończonym gburem, utraci wobec ciebie całą sympatię, gnojku! On mnie zapowiedział, wysyłając cię tutaj, i nie krył, że masz mnie słuchać we wszytskim. Taką formę rewanżu ustaliliście, prawda?… Odmów, jeśli możesz płacić czesne i komorne z własnej kieszeni, za siebie i za młodszego braciszka, lub rezygnuj ze studiów swoich i braciszkowych, bo stryj was nie wesprze…

Podniosłem głos:

– Co ma do tego mój brat?!

Daumerg uśmiechnął się wrogo (wzajemnie się niezbyt lubiliśmy) i rzekł:

– Twój brat ma tu studiować od przyszłego roku akademickiego, od września czy października. Stryj chce znowu płacić.

– Też za jakąś uległość?

– Niwe wiem, nie moja sprawa, ja zostałem wyznaczony do ciebie. Siadaj!

Klapnąłem na krzesło półprzytomny, myśląc o Romku i o stryju.

Tymczasem Daumerg wykładał karty:

– Tutaj do nowego ośrodka, będzie przyjeżdżało wielu dygnitarzy z Berlina, Hamburga, Lipska, Drezna, zewsząd. Towarzyszyć im będą żony. Ty będziesz te żony uwodzil te żony, będziesz je rżnął, będziesz ssał od nich informacje i sekerety, słowem: będziesz trybikiem kontroli, którą my musimy sprawować nad tą rządową i okołorządową elitą. Zostałeś łóżkowo wyszkolony przez dwie mistrzynie, jesteś przystojny, posiadasz kutasa dużego rozmiaru, słowem: masz wszystko czego trzeba. Nie grozi ci harówka, tylko utuli cie jej odwrotność: zabawa plus satysfakcja, więc narzekać nie powinieneś. Szczegółowe instrukcje tyczące każdej konkretnej damy będziesz dostawał ode mnie, i mnie będziesz składał raporty, chyba że góra zechce wyznaczyć kogoś innego. Obowiązywać cię będzie przysięga, czyli ścisła tajemnica służbowa, której złamanie ukaramy śmiercią chłopczyku. Twój stryj zastrzegł, że nie można ci zlecać obowiązków siłowych, jak szantaż, tortura czy likwidacja, co będziemy respektować, takich poleceń nie dostaniesz. Masz tylko rżnąć dupy i brać łupy, informacyjne łupy.

Mówił kilkanaście minut, rzucając detale, zapytał czy chce spytać o coś, i wybył bez słowa pożegnania. Siedziałem zmartwiały, jakby mi przywalono obuchem, i myśłałem tylko o Romku. Wszedł Bürger z butelką brandy i kieliszkami, zajął krzesło Daumerga, nalał i milczał czekając. Wychyliłem haustem. Nalal drugi, prawie pełny, który też golnąłem od jednego zamachu. Wreszcie spytał:

– Dobrze, się pan czuje?

– Świetnie, panie pułkowniku! Złożono mi taką propozycje, że czuje się wybrańcem bogów, mam robić w pornografii. I zarazem w polityce, ale to chyba wszytsko jedno.

– Fakt, to się nie różni – przytaknął Bürger.”

Jednak kiedy nasz bohater chciał zrezygnować z owej „pracy” skończyło się to tak:

„…. Zimny wiatr musnął mi policzki i zaszumiał wśród drzew. Uświadomilem sobie, że stoje jak jakiś idiota na scenie, grożąc bronią drugiemu pajacowi, który wygłasza pseudofilozoficzny monolog. Musiałem jeszcze spytać o Romka:

– Dlaczego Romek zginął?

– Bo był głupi, głupszy od ciebie. Dał się zwerbować, zbyt dużo uslyszał, Doris mu powiedziała, wysłał list na adres waszej berlińskiej placówki przy Kurfürstenstrasse, wielka nieostrożność. Ciebie spotka to samo, jeśli spóźnisz się jutro i statek kumpli „Cygana” odplynie bez „Studenta”. Żyjesz tylko dzięki mojemu wstawiennictwu, jak to mówią: dzięki starej przyjaźni, Matt, ale to już jej kres. Daje ci czas do ósmej rano, wiej stąd, głupku. A teraz wybacz, muszę iść, jestem umówiony.”

W ten sposób dzięki Satynowemu magikowi możemy przeczytać o metodach działania służb, polecam wszystkim.

Autor: Tomasz Sarwa

  1. Łukasz
    | ID: ebf6a103 | #1

    Książka jest naprawdę fenomenalna! A fragment o taśmowej produkcji inteligentów niesamowicie prawdziwy!

  2. Kazik
    | ID: c0906a4d | #2

    gdzie można kupić książkę ?

  3. Autor
    | ID: 783254bc | #3
Komentarze są zamknięte