Druga rocznica „Pikniku Swołoczy polskoPOdobnej” na Krakowskim Przedmieściu

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Dokładnie 2 lata temu tj. 9 sierpnia 2010 r. w nocy z poniedziałku na wtorek na Krakowskim Przedmieściu odbył się „Piknik Swołoczy polskoPOdobnej” zwany inaczej Akcją Krzyż.  „Piknik” ten to tzw. sprzeciw wobec Krzyża, który znajdował się na Krakowskim Przedmieściu. Było to przeciwieństwo do protestu zorganizowanego w obronie Krzyża (3 sierpnia2010 r).

Nowo wybranemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który sam się uważa się z konserwatystę  bardzo przeszkadzał Krzyż postawiony przez harcerzy niedługo po katastrofie Tupolewa . Czyżby Krzyż był aż tak wielki aby przysłaniał „prezydentowi wszystkich Polaków” widok z okien Pałacu na Krakowskie Przedmieście? Hmmm… co mu ten Krzyż tak przeszkadzał?, przecież PO to taka „wybitnie prawicowa partia”. Ale co tam, Bronek i tak POstawił na swoim i ukradkiem 16 września 2010 jego „tawariszcze” przenieśli Krzyż do kaplicy Pałacu Prezydenckiego.

Wróćmy zatem do wątku głównego. Organizatorem Akcji Krzyż był niejaki Rambo. Biedny chłopak z plastikowym karabinem (rozumowanie także plastikowe). Chłopaczyna założył profil na Facebook-u który zachęcał lokalnych lewaków , lemingów ,oraz insze „inszości” do protestowania przeciwko symbolowi Chrześcijaństwa i opluwania osób broniących Krzyża. Nazbierało się parę tysięcy „ludziów” wśród nich m.in. szantażysta senatora Piesiewicza w towarzystwie aktorki Anny Muchy. Zaczęło się niewinnie od kilku „przemówień mędrców”. Gdy stuff (który tam palono) zaczął uderzać  „dekiel”, niektórzy nawet skakali i skandowali „moherowe” i „PiSofobiczne” hasła. Przytoczę tylko słowa Rambo które wygłosił pamiętnej nocy: „Zebraliśmy się tutaj, żeby po prostu wyśmiać tych ludzi, przez których cała zachodnia Europa się z nas śmieje”. Mówił to w nerwach. Ułomnym i prymitywnym żartom nie było końca. Jeden „przyćpany” przebrał się nawet za Papieża.

Policja nie była w stanie upilnować tak dużej grupy, więc lewactwo robiło sobie co chciało. Barem często odwiedzanym przez lewaków były „Przekąski Zakąski” znajdujące się blisko Pałacu Prezydenckiego. Po nocnej hucpie 6 osób trafiło na izbę wytrzeźwień .Głośno także było o sponsorze alkoholu, nieoficjalnie był to pewien Janusz.

Tej feralnej nocy obecna była również grupa obrońców Krzyża (ale już nie tak liczna jak ta z 3 sierpnia) która pilnowała Krzyża. Wśród nich m.in. Wojciech Cejrowski, red. Tomasz Sakiewicz, Ewa Stankiewicz etc.

O Akcji Krzyż śmiało można POwiedzieć że był to zaczyn do utworzenia przez Palikota swojej Partii. Partii która jest obecnie satelitą PO ,”sztuczną” opozycją utworzoną po to by odciągać uwagę od spraw istotnych.

”Nasz bohater” (pewnie dzisiejszy guru ćpunów) w swoich wypowiedziach nieraz powtarzał że był w Szkocji. Hmmm… ja niejednokrotnie przybywałem za granicą i mam szacunek do innych ras, narodowości, wyznań. Wyjazdy za granicę mnie tego nauczyły. Może Rambo był w Szkocji tak jak ja w Bangladeszu – palcem po mapie. Widać jaki jest „światowy”, „rozgarnięty” i „nowoczesny”. Nowoczesny człowiek szanuje inne religie i jest tolerancyjny.

Nasz bohater widocznie ma fobię na punkcie Krzyża o czym świadczy film nagrany podczas interwencji służb mundurowych 29.08.2010 r.

Zobacz http://daria24.wrzuta.pl/film/9D59rgxfCeL/tak_wyglada_nasza_kochana_mlodziez

Na filmie widzimy młodego „bohatera” ( z tego co widać i słychać zapewne jest on pod wpływem substancji psychoaktywnych) głoszącego swoje „filozofie życiowe”. Kładący się na ziemi, proszący o pałowanie, mówiący o sobie że jest gównem i bełkoczący jeszcze inne bzdety. Film był bardzo popularny na serwisie YOUTUBE, o czym świadczy zapewne częste usuwanie z tego serwisu.

Podsumujmy zatem feralną noc 9 sierpnia 2010 r. i lidera lewaków. Co nam Pozostało po tamtej nocy? Ano pozostał Ruch Palikota którego POparcie leci na „łeb na szyje”. Dlaczego? Ano dlatego że głosował za ustawą emerytalną POdwyższającą wiek emerytalny. Ruch głosował „ZA” ustawą, ale nie musiał wystarczyły głosy PO i PSL. Wspomniany wcześniej „konserwatysta” bał się że coś może pójść nie TAK i może zabraknąć kilku głosów, więc zawołał sobie Palikota na rozmowę. Potem Komorowski POwiedział „Dziękuję ci Janusz”. Ćpuny z natury nie są ludźmi pracowitymi i „nijak” im pracować do 67 roku życia.

Ruch Palikota jest tak „nowoczesny” i tak „pro zachodni” że posłowie owej partii wysłali na WSCHÓD – Rosjanom pismo w którym jest im przykro za zamieszki podczas Euro 2012, a w szczególności za naszych kibiców. Ruch zapewne jest tak nowoczesny jak ta pomarańczowa przyczepka kempingowa która jeździła ostatnio po Opolszczyźnie, która kto wie, być może pamięta jeszcze czasy Gomułki.

Podobnie „nowoczesny” jest młody lider na którym Polonia w USA psy wieszała. Miał rację że Europa się z nas śmieje – Europejczycy śmiali się z młodych lewaków nie mających szacunku do Religii, Historii , Tradycji, Elity która tragicznie zginęła w katastrofie.

Autor: Jarosław Toporowski

 

  1. Wyznawca
    | ID: a953617a | #1

    ~Wyznanie Wiary Leminga:
    ~Wyznanie Wiary Leminga

    Użytkownik anonimowy
    Wierzę w jednego Tuska, Ojca Wszech-uwielbianego, Stworzyciela Stadionów i Autostrad, wszystkich dotacji z Unii widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Rostowskiego, doradcę Tuska prawdomównego, który z Putina jest zrodzony przed wszystkimi długami. Tusk z Tuska, Europejskość z Europejskości, Fakty prawdziwe z TVNu prawdziwego. Przez Lisa stworzone, mówione. Współistotne
    Tuskowi, a przez Niego wszystko się stało. On to dla nas lemingów i dla naszego ogłupienia zstąpił z Kremla. I za sprawą Putina Wielkiego przyjął miliardy z Unii i stał się komuchem. Pomógł Grecji również za nas, pod namową Angeli został poklepany i pochwalony. I ponownie wybrany dnia trzeciego, jak oznajmia OBOP. I wstąpił do Rządu; siedzi po prawicy Bronka. I powtórnie przyjdzie w chwale na następną kadencję, a Kurestwu Jego nie będzie końca. Wierzę w pancerną brzozę, Sikorskiego, jej Ożywiciela, który od Tuska i Rostowskiego pochodzi. Który z Tuskiem i Bronkiem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę który mówił przez Olejnik i Durczoka. Wierzę w jeden, wielki, powszechny i europejski kryzys. Wyznaję brak emerytury na odpuszczenie grzechów. I oczekuję kromki chleba, szklanki wody i nowej edycji Tańca z Gwiazdami w TVN.

  2. z Niemodlina
    | ID: 49792e17 | #2

    Kilka słów o Bronisławie K.

    Spóźnił się 25 minut na spotkanie z papieżem, zasugerował prezydentowi USA Barackowi Obamie, że zdradza go żona, wzniósł toast kieliszkiem królowej Szwecji, a witając prezydenta Francji, pozwolił, aby ten mókł na deszczu, pozując do zdjęć (nad nim samym ochroniarz trzymał parasol). Myli Międzynarodowy Fundusz Walutowy z Organizacją Narodów Zjednoczonych, NATO z Afganistanem, a wpisując kondolencje w ambasadzie Japonii, popełnia błędy ortograficzne na poziomie szkoły podstawowej, łącząc się w „w bulu i nadzieji”. To tylko kilka przykładów.

    Jak to możliwe, że 59-letni Bronisław Komorowski, mający 22-letnie doświadczenie w polityce (o wyższym wykształceniu nie wspominając), popełnia ośmieszające Polskę gafy? Jak to się stało, że gdy wcześniej piastował wysokie stanowiska państwowe (minister obrony narodowej, marszałek Sejmu), jego brak elementarnej kultury nie rzucał się w oczy?

    – Komorowski zawsze taki był, tylko teraz media zwracają na niego więcej uwagi – twierdzą nasi rozmówcy z Platformy Obywatelskiej. Ale już przestały. – Powstał nieformalny pakt największych mediów, aby nie nagłaśniać kolejnych wpadek prezydenta – mówi europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.

    – Co za dureń. Powiedział do mnie: „co to za różnica, czy prezydent będzie leżał na Wawelu, czy na Powązkach?” – tak kardynał Stanisław Dziwisz trzy dni po smoleńskiej katastrofie zrecenzował pełniącego obowiązki prezydenta (ówczesnego marszałka Sejmu) Komorowskiego (historię opisali Michał Krzymowski i Marcin Dzierżanowski w książce „Smoleńsk. Zapis śmierci”). Brak wrażliwości dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej Komorowski zaprezentował jeszcze kilka razy, m.in. nowy wizerunek Janusza Palikota porównywał do zmian, jakie zaszły w zachowaniu Jarosława Kaczyńskiego po śmierci najbliższej rodziny. Bronił też skandalicznej postawy Rosjan, którzy nie zabezpieczyli właściwie terenu katastrofy, tak, że szczątki samolotu, ofiar i ich rzeczy znajdowali odwiedzający to miejsce zwykli ludzie. „Nie dostrzegłem żadnych jakichś przejawów braku szacunku ze strony instytucji rosyjskich. Ja bym sugerował zachowanie umiaru w tego rodzaju tworzeniu atmosfery, że gdzieś znaleziono jakiś kawałek, fragment odzieży. To nie jest wielki problem”.

    Trudno tutaj mówić o gafach. Raczej o kompletnym braku empatii i umiejętności postawienia się na miejscu osób przeżywających życiową tragedię. W podobny, lekceważący sposób Komorowski potraktował bowiem powodzian. „W zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem” – tłumaczył filozoficznie. Innym razem wypalił: „miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych”.

    Na bakier z etykietą

    Legendarne już wpadki Komorowskiego przewyższają słynny brak obycia Lecha Wałęsy. Ten ostatni był jednak prostym robotnikiem, legendą „Solidarności” i walki z komunizmem, więc wiele mu na świecie wybaczano. Komorowski swoim zachowaniem wprawia szefów państw w osłupienie. Trudno inaczej niż brakiem elementarnej kultury tłumaczyć 25-minutowe spóźnienie 2 maja br. na audiencję u papieża Benedykta XVI. Tłumaczenie, że prezydent spóźnił się, bo wcześniej uczestniczył we mszy dziękczynnej za beatyfikację Jana Pawła II, którą odprawiano na placu Świętego Piotra, jest zwyczajnie żałosne.

    Takich przykładów są jednak dziesiątki. Tuż po wspomnianej już niezręczności, gdy pozwolił prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy’emu moknąć podczas ceremonii powitania, popełnił kolejną gafę. Otóż zapraszając kanclerz Niemiec Angelę Merkel i Sarkozy’ego na rozmowy, usiadł, nie czekając, aż zrobią to goście. Kanclerz Niemiec i prezydent Francji chwilę stali kompletnie zaskoczeni, po czym podziękowali fotoreporterom i dopiero usiedli.

    Kolejna kompromitacja to wniesienie toastu kieliszkiem szwedzkiej królowej Sylwii. Miało to miejsce podczas obiadu wydanego na cześć szwedzkiej pary królewskiej, która przebywała w Polsce z oficjalną wizytą. Sytuację uratował król Karol XVI, który dyskretnie podał małżonce kieliszek prezydenta Komorowskiego.

    Na tym tle historia o tym, jak na spotkaniu z przedstawicielami litewskiej Polonii zignorował mowę powitalną i od razu przystąpił do jedzenia, wygląda niewinnie.

    Bez zahamowań

    Komorowski wielokrotnie pozwalał sobie publicznie na obraźliwe wypowiedzi pod adresem kobiet. I tak rozmawiając ze studentami w Rzeszowie jako marszałek Sejmu w maju 2009 roku, nazwał kobiety służące w duńskiej marynarce „kaszalotami”. Podczas innej rozmowy ze studentami żartował, że „kobiety całuje się w rękę, bo od czegoś trzeba zacząć”. Rekord niezręczności popełnił jednak 8 grudnia w Waszyngtonie. „Newsweek” ujawnił, że podczas spotkania z prezydentem Barackiem Obamą w Białym Domu zdecydował się na kwieciste porównanie. „Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna”. Tłumaczka nie wyczuła niuansów wypowiedzi i przełożyła końcówkę “like with your wife”. Obama zamarł, myśląc, że Komorowski kwestionuje wierność jego żony. Niezręczną ciszę przerwał amerykański wiceprezydent Joe Biden, wybuchając śmiechem i poklepując Komorowskiego po plecach.

    Trzy po trzy

    Obecny prezydent ma nie tylko kłopoty z elementarną ortografią, ale także z historyczną wiedzą. Podczas przemowy z okazji „Majówki z Polską”, czyli wspólnego świętowania rocznicy Konstytucji 3 Maja, stwierdził, że była ona druga w Europie (faktycznie była druga na świecie – po amerykańskiej). Nie wyszło również Komorowskiemu popisywanie się w październiku ubiegłego roku na koncercie laureatów Konkursu Chopinowskiego w Teatrze Wielkim. Cytując kompozytora Roberta Schumanna, powiedział że „dzieła Chopina to armaty ukryte w… krzakach” (zamiast w kwiatach). Jeszcze większą ignorancję wykazał, gdy tuż po objęciu stanowiska pełniącego obowiązki prezydenta domagał się szybkiego powołania nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego, „bo Rada Polityki Pieniężnej ustala kursy” (chodziło zapewne o stopy procentowe). Dzień później już się wycofał, bo ktoś mu zapewne wytłumaczył, że pośpiech wcale nie jest konieczny (RPP może obradować pod nieobecność prezesa). Przedstawiając zaś kandydaturę Marka Belki na szefa NBP, poinformował, że to zastępca sekretarza generalnego ONZ. Faktycznie Belka pracował w Międzynarodowym Funduszu Walutowym – i to jako jeden z dyrektorów.

    Obecny prezydent ma też problemy ze znajomością Konstytucji. W prawyborczej debacie z Radosławem Sikorskim mówił, że podpisałby zmianę w konstytucji ograniczającą weto prezydenta. Faktycznie głowa państwa nie ma uprawnień do recenzowania ustaw ograniczających jej władzę. Ale co się dziwić, skoro Komorowski na konferencji Rady Bezpieczeństwa Narodowego został sfotografowany z „pomocami naukowymi” z Wikipedii (otwartej encyklopedii swobodnie redagowanej przez internatutów).

    Osobną kategorię w wypowiedziach Komorowskiego tworzą zdania pokazujące, że najpierw mówi, a potem myśli. I tak na konferencji prasowej (jako pełniący obowiązki prezydenta) oświadczył z poważną miną, że Polska zamierza wyjść z NATO. „W porozumieniu z premierem jest już przygotowywana strategia naszego wyjścia z NATO” – oświadczył. Miał na myśli oczywiście wycofanie polskich wojsk z Afganistanu. Do tego typu niezręcznych wypowiedzi trzeba też zaliczyć stwierdzenie, że zapłodnienie in vitro powinni mieć refundowani tylko ci, którzy rokują, „że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli w przyszłości”.

    Fałszywy hrabia

    Ciekawym elementem biografii Komorowskiego jest jego znikające hrabiostwo. Historia ta przybliża charakter obecnego prezydenta. Otóż jeszcze na początku kampanii prezydenckiej w 2010 roku z dumą podkreślał hrabiowski tytuł swojej rodziny. Jak zauważył „Super Express”, po pojawieniu się opinii ekspertów ze Związku Szlachty Polskiej, że zdaniem znawców tematu rodzina Komorowskiego posługiwała się tytułem bezprawnie, po cichu zlikwidował informację na swojej stronie internetowej.

    Także jego kariera polityczna nie jest specjalnym powodem do dumy. Na początku lat 90. pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej. Za jego rządów Wojskowe Służby Informacyjne spokojnie niszczyły dokumenty peerelowskiej bezpieki. Co więcej, ich kopie zostały przekazane do Rosji. Na czele kontrwywiadu WSI Komorowski postawił oficerów wiernie służących PRL i szkolonych w sowieckiej Rosji. W tamtych latach był otwartym przeciwnikiem wstępowania Polski do NATO, a podległe mu WSI inwigilowały działaczy opozycyjnych partii, w tym obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego.

    Podczas rządów koalicji Akcji Wyborczej „Solidarność” i Unii Wolności był
    ministrem obrony narodowej. Publicznie wsparł wówczas oskarżenia o korupcję wobec swojego zastępcy Romualda Szeremietiewa, mówiąc publicznie, że jeżeli się nie potwierdzą, to będzie musiał odejść z polityki. W listopadzie 2010 roku Szeremietiew został prawomocnie uniewinniony ze wszystkich zarzutów. Komorowski nie komentował tej sprawy. Co ciekawe, Szeremietiew zarzucał Komorowskiemu, że zgodził się na jego inwigilację przez WSI.

    Kontakty z tym ciekawą środowiskiem kładą się nie mniejszym cieniem na prezydenturze Komorowskiego. W 2006 roku był jedynym posłem Platformy, który nie poparł likwidacji tych służb. Na początku 2008 roku ujawniono jego niejasne kontakty z byłymi oficerami WSI, m.in. z płk. Aleksandrem L. (który otrzymał kilka miesięcy później zarzuty korupcyjne). Koledzy z PO złośliwie komentowali w mediach, że świeżo nominowany marszałek Sejmu na spotkania z kolegami nie ma czasu, a z oficerami WSI – zawsze.

    Ta mieszanka tworzy bardzo nieciekawy obraz. Z jednej strony Komorowski daje dowody skuteczności politycznej, bo inaczej nie zostałby prezydentem. Z drugiej strony pokazuje zachowanie, na które skuteczny polityk nigdy by sobie nie pozwolił. Rodzi to podejrzenie, że kariera obecnego prezydenta zależy nie tyle od jego umiejętności politycznych, co od silnej grupy wsparcia, której słaby, podatny na manipulacje prezydent jest na rękę. Niektórzy z naszych rozmówców podawali hipotezę, według której początkowe nagłaśnianie wpadek Komorowskiego było karą wymierzoną mu za próby usamodzielnienia się po objęciu stanowiska prezydenta. W każdym razie fenomen nagłego pojawienia się dziesiątków gaf u doświadczonego polityka musi dziwić.

    Na razie dorobkiem jego prezydentury jest neologizm „strzelić Bronka”, czyli zrobić coś strasznie głupiego. Wszystko wskazuje, że w następnych trzech latach powstanie jeszcze kilka podobnych…

    i trochę o TVN – telewizji POwstałej w latach osiemdziesiątych za pieniądze służb specjalnych PRL’ ( są na to konkretne dowody i wyrok sądu przyznający rację panu Antoniemu Macierewiczowi ) w końcu sam towarzysz Urban mówił o towarzyszach Walterze i nieżyjącym już Wejchercie ( założycielach ITI ) jako „godnych zaufania”…….

    TVN przygotowuje was stopniowo do przyjęcia zachodnich ‘standardów’ medialnych. Za kilka lat, gdy widzowie przyzwyczają się do bur..lu w Top Model, zaczną pojawiać się znacznie bardziej upokarzające i perwersyjne programy. Teraz na razie oburzacie się na to, czego wcześniej tutaj w takiej formie nie było, ale w końcu po protestach i krytyce przyjdzie czas po prostu na obojętność. I ta obojętność, spowodowana przyzwyczajeniem, jest najbardziej niszczycielska, bo wiąże się ze stagnacją i przyjmowaniem wszystkiego, jak leci. Na tę obojętność, która niszczy granice, oni właśnie liczą. W końcu jest to normalna reakcja na długotrwałe pranie mózgów, a raczej ODMÓŻDŻANIE. Prawo psychologii. A wtedy dostaniecie postępowość, nowoczesność i liberalizm a’la Zachód w postaci wartości chorych, zwyrodnionych i skrzywionych, tłumaczonych oddalaniem się od ‘średniowiecza’ i ‘zaściankowości’.

    Czyli zostanie wam zaserwowane to, co już zostało wprowadzone do zdemoralizowanych dziś społeczeństw Zachodu i USA: nadmierne epatowanie golizną, prostactwo i margines społeczny rodem z Jerry’ego Springer show (Rozmowy w Toku to na razie wersja light, ale jest jeszcze wiele znacznie gorszych i ostrzejszych młodocianych ladacznic, przestępców i zdemoralizowanych kreatur do pokazania), nic nie wnoszące w życie – teraz na siłę promowane – tematy typu moda i kuchnia (na którą zresztą stać tylko salonowe elity, bo ludzie żyjący dziś za 1200 zł gotują normalne obiady złożone z ziemniaków i mielonego i nie wydziwiają), chora swoboda obyczajów i chora tolerancja, komercjalizacja życia, konsumpcyjne do niego podejście, zero głębszych myśli czy hamulców i tak dalej… Tylko seks, przyjemność, wolność ponad wszystko i zasada „róbta co chceta” w imię tej źle pojmowanej wolności.

    Młodszym pokoleniom będzie się to podobać, bo niższy poziom zawsze łatwiej jest przyswajany, bo wymaga mniejszego wysiłku intelektualnego, bo przyjemniej się ogląda. A i będzie co obejrzeć, choć w rzeczywistości będzie to jedynie ubóstwo intelektualne i moralne, tyle że zgrabnie przemycone i ładnie zakamuflowane dzięki profesjonalnemu stwarzaniu atmosfery ‘obycia’, salonów, klasy, nowoczesności, inteligenckiego stylu życia. Kolejne pokolenia przyzwyczają się do niskiego poziomu, bo będą na tym wychowywane i tym samym coś „na poziomie” będzie je zwyczajnie nudzić.

    A społeczeństwo karmione papką staje się słabe, ogłupione, infantylne, naiwne, bez perspektyw i szans na rozwój, przestaje dostrzegać ważne rzeczy a tym bardziej interesować się nimi. A to niektórym jest na rękę, np. władzom i sprzymierzonym z nimi mediom (ktoś jeszcze wierzy, że media są niezależne i przekazują prawdę?). Śmiejecie się z głupoty, tępoty i niedouczenia Amerykanów, a oni tak właśnie zaczynali – promowaniem chorej popkultury i źle pojmowanego liberalizmu i swobody obyczajów.

Komentarze są zamknięte