Karbowiak o wojnie w Kosowie

Niezależna Gazeta Obywatelska2

„Wybór słabej Rosji na sojusznika okazał się błędem” z Arkadiuszem Karbowiakiem, pasjonatem historii, byłym Wiceprezydentem Opola rozmawia Tomasz Kwiatek

 Kosowo ma szczególne miejsce w historii Serbii, to można powiedzieć kolebka serbskiej państwowości. Trudno się więc dziwić Serbom, że nie chcą pogodzić się z faktem jego utraty. W czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego Polska uznała niepodległość Kosowa. Uważasz, że ta decyzja była błędna czy też była wynikiem realizmu politycznego?

Kosowo dla Serbów podobnie jak Kresy dla Polaków było ważnym ośrodkiem związanym z serbską historią, tradycją, kulturą. Trudno im o tym zapomnieć i szczerze powiedziawszy nie powinni tego czynić. Ale jest faktem, że utrzymanie go pod serbską kuratelą okazało się niemożliwe. Istotnym elementem który o tym zadecydował była przewaga etniczna ludności pochodzenia albańskiego a przede wszystkim wsparcie mocarstw zachodnich na czele z USA dla albańskiego ruchu niepodległościowego. Te czynniki zadecydowały o utracie kontroli nad Kosowem. Uznanie przez Rzeczpospolitą niepodległości Kosowa było więc raczej uznaniem realiów niż wyrazem jakiegoś wsparcia dla niepodległościowych dążeń Kosowarów. Ponadto warto przypomnieć, że Serbia nie była naszym sojusznikiem na Bałkanach lecz Rosji więc moim zdaniem za bardzo nie ma co się nad kwestią uznania roztkliwiać.

Niektórzy publicyści w Polsce dowodzili, że uznanie Kosowa jest jednocześnie przyznaniem Rosji prawa do podejmowania działań dezintegracyjnych wobec Gruzji poprzez wsparcie separatystów w Abchazji czy Południowej Osetii?

Tak znam tę argumentację. Ale w polityce liczy się siła. O tym co jest słuszne a co nie decyduje ten kto jest silniejszy. Rosja i bez uznania przez Polskę i pozostałą część wspólnoty międzynarodowej Kosowa i tak wspierać będzie separatystów w Abchazji i Południowej Osetii. Owo wsparcie będzie trwało do momentu gdy Gruzja nie zacznie prowadzić prorosyjskiej polityki. Gdy to nastąpi pomoc dla Abchazów i Osetyńców ustanie z dnia na dzień. Ale oczywiście nawet wtedy Rosja całkowicie nie porzuci swoich sprzymierzeńców bowiem zawsze będą oni przydatni jako element szantażu wobec Tibilisi.

Wróćmy do Kosowa, jak wyglądała sytuacja w tej prowincji po I wojnie światowej kiedy tworzył się nowy ład wersalski?

Kosowo zostało włączone do tworzącego się Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców czyli późniejszej Jugosławii. Niemal od początku na terenie prowincji podjęto akcję serbizacji. Przeprowadzona reforma rolna doprowadziła do przejęcia olbrzymiej ilości areałów ziemskich w ręce serbskie. Nastąpił znaczący napływ serbskich kolonistów. Tworzono im korzystne warunki osiedlenia. Albańczycy zostali obywatelami drugiej kategorii. Nie mieli dostępu do szkolnictwa. W Kosowie istniały tylko szkoły serbskie albańskich szkół po prostu nie było. Prawdą jest także to, że Albańczycy sami nie podejmowali zbyt aktywnych działań na rzecz poprawy swego położenia uznając władze jugosłowiańskie za administrację okupacyjną. Świadomość tego faktu miał rząd premiera Stojadonovicia, który w drugiej połowie lat 30. XX w. podjął kroki mające na celu wysiedlanie Albańczyków do Turcji. Podpisano już nawet wstępne dokumenty w tej sprawie, ale śmierć Kemala Ataturka w 1938 r. oraz zmieniająca się sytuacja geopolityczna na kontynencie europejskim spowodowały, iż plany te pozostały tylko na papierze. Jednakże w okresie międzywojennym na skutek różnych działań władz serbskich z Kosowa wyemigrowało kilkadziesiąt tysięcy Albańczyków.

W kwietniu 1941 r. wybuchła wojna i nastąpiła klęska Jugosławii. Albańczycy rozpoczęli na masową skalę współpracę z niemieckimi i włoskimi okupantami.

Tak rzeczywiście na masową skalę rozpoczęto kolaborację z ale nie z okupantami i tu się nie zgodzę z twoją tezę zawartą w pytaniu, a z wyzwolicielami. Musimy pamiętać, że dla Kosowarów Włochy i III Rzesza postrzegano jako państwa, które przyniosły im wolność. Podjęcie z nimi współpracy było czymś oczywistym i naturalnym. I choć Kosowo zostało podzielone, to sytuacja Albańczyków czy to pod niemiecką okupacja, czy w ramach Wielkiej Albanii wchodzącej w skład Królestwa Włoch uległa znaczącej poprawie w porównaniu z okresem jugosłowiańskim. Niestety w tej atmosferze euforii z powodu wyzwolenia doszło do wystąpień albańskich skierowanych głównie przeciwko serbskim i czarnogórskim kolonistom. Uzbrojone grupy Albańczyków przemieszczały się po Kosowie mordując Serbów i paląc ich domy. Około 100000 z nich uciekło na tereny zarządzane przez rząd serbski generała Milana Nedicia tudzież na obszary okupowanej przez Włochów Czarnogóry.

Jaka była skala tych zbrodni i kto je dokonywał cywile czy formacje paramilitarne?

W sumie oblicza się, że w latach 1941-1944 zamordowano około 10000 Serbów i Czarnogórców. Zabójstw dokonywały początkowo uzbrojone grupy cywilów, potem już członkowie formacji paramilitarnych tzw. Vulnetari (ochotnicy), oraz funkcjonariusze albańskiej policji.

Na początku 1944 r. Niemcy utworzyli złożoną z Albańczyków 21 Dywizję Górską SS „Skanderbeg”. Pewną jej część stanowili ochotnicy z Kosowa.

To prawda. Kadrę jednostki stanowiło 300 albańskich Kosowarów, którzy wstąpili w 1943 r. do 7 Dywizji Górskiej SS-Prinz Eugen i stanowili oni tam zwarty batalion 28 pułku. W momencie gdy rozpoczęto formowanie dywizji „Skanderbeg” wszyscy kosowcy ochotnicy zostali do niej przeniesieni. Jednak epizod związany z powołaniem tej jednostki okazał się kompletnym niewypałem. Dywizję „Skanderbeg” trapiły masowe dezercje. Dość mizernie wyglądały ich sukcesy w walce z komunistyczną partyzantką. O jednostce było głośno z powodu zbrodni popełnionych w kilku miejscowościach na serbskiej ludności cywilnej. Pod koniec 1944 r. dywizja została rozwiązana.

Pod koniec 1944 r. do Kosowa wkroczyły oddziały komunistycznej partyzantki jugosłowiańskiej. Jak zareagowali na to Albańczycy?

Doszło do wybuchu powstania w grudniu 1944 r. Jednym z jego przywódców był Szaban Palluża Powodem wybuchu powstania były masowe aresztowania i egzekucje, których dopuszczały się formacje komunistyczne na ludności albańskiej. Po wielu zaciętych walkach powstanie udało się stłumić w połowie 1945 r. Zginęło kilka tysięcy albańskich partyzantów. Stłumienie powstania nie oznaczało jednak końca działalności antykomunistycznego ruchu oporu. Poszczególne oddziały istniały i walczyły aż do pierwszej połowy lat 50.

Tito zakazał wypędzonym w czasie II wojny przez Albańczyków Serbom powrotu do Kosowa. Dlaczego?

Uważał, że Kosowo i tak jest wystarczająco trudnym obszarem do zarządzania ze względu na niechęć Albańczyków do komunistycznego państwa, by prowokować ich jeszcze dodatkowo napływającą masą szukających siłą rzeczy odwetu serbskich uchodźców. W ten jednak sposób utrwalił on znaczącą przewagę etniczną Albańczyków w Kosowie. Jednak do lat końca lat 60. Kosowo znajdowało się pod specjalnym nadzorem władz jugosłowiańskich. Wystąpienia narodowe Albańczyków traktowano jako przejaw nacjonalizmu i separatyzmu i bezwzględnie tłumiono. Dopiero w 1974 r. kiedy ogłoszono nową konstytucję i region stał się autonomiczną prowincją w ramach jugosłowiańskiej federacji sytuacja uległa pewnej poprawie.

Zmienił się status ludności albańskiej, a co z zamieszkującymi prowincję Serbami?

Po pierwsze nadanie autonomii nie zmniejszyło istniejącego napięcia pomiędzy Albańczykami a Serbami. Tym razem Albańczycy znaleźli się w nieco bardziej uprzywilejowanej pozycji. Serbowie byli przez autonomiczną administrację albańską traktowani jako obywatele gorszej kategorii. Policja złożona z Albańczyków często nie chciała interweniować w przypadkach przestępstw popełnianych na osobach serbskiego pochodzenia. Do 1981 r. ponad 100000 Serbów zdecydowało się opuścić region Kosowa ze względu na panujące tam stosunki. W Kosowie albańska społeczność w latach 80. stanowiła prawie 80% ludności prowincji. W marcu 1981 r. doszło w Prisztinie do zamieszek wywołanych przez Albańczyków a stłumionych przez policję. Protestujący domagali się zwiększenia praw albańskiej społeczności i zrównania ich z prawami innych narodowości zamieszkujących komunistyczną Jugosławię. Te postulaty władzom w Belgradzie wydawały się zbyt daleko idące. Wprowadzono stan wojenny. Doszło do kolejnych zamieszek. Stan napięcia podniósł się znacznie się w 1987 r. kiedy na wiecu kosowskich Serbów padły pamiętne słowa nacjonalizującego polityka jugosłowiańskiej partii komunistycznej Slobodana Milosevicza, „Serbowie nikt nie będzie was bił”.

W 1989 r. parlament jeszcze jugosłowiański uchylił autonomię Kosowa. Dlaczego to zrobiono? Belgrad chyba zdawał sobie sprawę, że to oznacza wejście w stan permanentnej konfrontacji?

To już nie miało znaczenia, choć nim parlament federacyjny uchylił autonomię wcześniej zrobił to parlament lokalny a więc złożony z Albańczyków. Tak przewidywała konstytucja. Natomiast jeżeli chodzi o autonomię, to zagrażała ona egzystencji mieszkającej tam serbskiej społeczności. Dlatego przechodzący na pozycje nacjonalistyczne dawni działacze komunistyczni uważali, że nie mogą opuścić swoich rodaków i doprowadzić do ich emigracji z Kosowa. Nie mając innego wyjścia odwołano się do argumentu siły. Celem była jak wspomniałem ochrona kosowskich Serbów i utrzymanie prowincji w składzie Jugosławii. Uchylenie autonomii spowodowało wybuch fali protestów na co władze zareagowały wyprowadzeniem na ulice wojska i policji. Dokonano generalnej czystki w sądownictwie, administracji, szkolnictwie. Około 20000 Albańczyków zostało zwolnionych z pracy. Po zatruciu w 1990 r. kilku tysięcy dzieci albańskich w szkołach rozpoczęto bojkot państwowego szkolnictwa. 80% obywateli mieszkających w Kosowie funkcjonowało poza strukturami państwa. Rozpoczął się wówczas proces tworzenia państwa alternatywnego. Powstawały różnorodne podziemne albańskie instytucje oświatowe, kulturalne, polityczne.

A co na to Belgrad?

Władze rozpoczęły realizację programu serbizacji Kosowa. Zaczęto uruchamiać tanie kredyty dla tych którzy chcieliby zamieszkać  na terenie prowincji. Próbowano ściągać do Kosowa uchodźców serbskich z Chorwacji. Zatrzymano co prawda proces odpływu serbskiej ludności ale, jakiś gwałtowny wzrost nie nastąpił.

W 1990 r. ogłoszono nielegalne albańskie ugrupowania polityczne ogłosiły deklarację niepodległości a rok później ogłoszono podziemne referendum zakończone 99% poparciem idei niepodległości Kosowa. Ktoś uznał wówczas albańskie państwo podziemne?

Poza Albanią nikt. Po ogłoszeniu niepodległości Kosowarzy podjęli dalsze kroki w ramach polityki faktów dokonanych a było nimi przeprowadzenie tajnych wyborów. Wygrało umiarkowane ugrupowanie Ibrahima Rugowy. Natomiast w 1992 r. radykalni działacze albańscy powołali Wyzwoleńczą Armię Kosowa UCK. W maju 1992 r. w zasadzce pod Glogowacem członkowie UCK zabili 2 serbskich policjantów a 5 ranili była to pierwsza akcja albańskiego zbrojnego podziemia. Zakończył się tym samym w miarę pokojowy etap w serbsko-albańskiej konfrontacji.

Skąd UCK otrzymywała wsparcie?

Popierała ją przede wszystkim albańska społeczność Kosowa. W drugiej połowie lat 90. XX wieku poglądy kosowskich Albańczyków ulegały systematycznej radykalizacji w związku z tym, iż pokojowa droga do niepodległości zdawała się nie przynosić żadnych rezultatów. Z kolei na emigracji wsparcia jej udzielała albańska diaspora, tam kupowano broń i przerzucano do kraju. Opodatkowano znaczącą cześć pracujących w RFN i we Francji na rzecz UCK. Około 200 ochotników walczących w szeregach UCK było synami emigrantów. Dodatkowo działania UCK wspierał rząd albański i służby specjalne tego kraju. Na terenie Albanii utworzono specjalne obozy szkoleniowe dla członków UCK.

Początkowo w latach 1992-1997 raczej działania tej formacji nie były zbyt intensywne.

To prawda organizacja zbierała fundusze szkoliła, kadry. W 1996 r. UCK dokonała kilku zamachów bombowych na serbskich uchodźców z Chorwacji z których 3 poniosło śmierć. W sumie w całym 1996 r. zginęło kilkunastu Serbów i podobna ilość Albańczyków. Przełomowym momentem w Albanii w 1997 r. była ludowa rewolta i znalezienie się w rękach albańskich obywateli tysięcy sztuk broni. Lwią jej część z niej przerzucono do Kosowa. UCK rozpoczęły masowe działania dywersyjno-partyzanckie. Początkowo skupiano się na akcjach likwidacyjnych tzw. kolaborantów. Mianem tym określano zarówno Albańczyków którzy współpracowali z serbską policją jak i tych, którzy byli niechętni UCK. We wrześniu 1997 r. UCK zaatakowała 11 posterunków serbskiej policji. W wyniku tych akcji zginęło kilku policjantów. Pełna eskalacja konfliktu nastąpiła w latach 1998-1999. Ne terenach Drenicy wybuchło antyserbskie powstanie. UCK w krótkim czasie zdołała zając około 40% terytoriów Kosowa.

Wtedy Serbowie podjęli akcje odwetowe?

Do Kosowa skierowano specjalne formacje policji, które dzięki wsparciu artylerii oraz broni pancernej rozpoczęły operacje odbijania zdobytych przez Albańczyków obszarów. Przewaga Serbów była olbrzymia i siły UCK, którym udało się przetrwać musiały wycofać się do Albanii.

Albańska partyzantka poniosła klęskę?

Część grup partyzanckich została rozbita, część opuściła Kosowo. Ale UCK nie została całkowicie zniszczona. Największy dramat przezywała albańska ludność cywilna. Wspierała ona walkę UCK i często padała ofiarą egzekucji dokonywanych przez członków jednostek policyjnych oraz paramilitarnych.

Racak był symbolem serbskich zbrodni?

Nie tylko. Znane są również zbrodnie w Izbicy gdzie w marcu 1998 r. serbskie formacje paramilitarne zabiły około 150 cywilów, w Rogowie w styczniu 1999 r., gdzie zabito 24 albańskich cywilów. Zbrodnia w Racaku nie jest do końca wyjaśniona. Dramatyczne wydarzenia w tej miejscowości miały miejsce w styczniu 1999 r. Wiemy na pewno, że doszło tam do walk pomiędzy UCK a policja w wyniku których 13 partyzantów poniosło śmierć. Jednakże po walkach znaleziono tam 43 ciała głównie mężczyzn, a także 2 kobiet oraz jednego młodego chłopaka. Istnieje prawdopodobieństwo, że część ciał znalezionych w Racaku stanowili zabici w walce partyzanci UCK a Albańczycy je podrzucili próbując przedstawić zabitych jako ofiary cywilne, by oskarżyć Serbów o zbrodnie wojenne. Pewne ustalenia w tej sprawie uczynili prowadzący badania fińscy patologowie. Niestety ich raport  nie został w całości upubliczniony. Ale istnieje też inna wersja wydarzeń, wedle której zabicie albańskich cywilów nastąpiło nie przez biorących udział w walkach z UCK policjantów ale przez wspierających ich członków serbskiej rezerwy policji złożonej z miejscowych Serbów. Ja osobiście skłaniam się do tej drugiej wersji.

UCK również stosowała terror wobec cywilów?

Oddziały tej formacji mają na sumieniu około 1000 ofiar, z których 87 było serbskimi cywilami a ponad 200 Albańczykami. Resztę stanowili zabici głównie w walkach żołnierze i policjanci. Jedną z takich zbrodni była masakra w Klecku. Zgwałcono tam a potem zamordowano 22 serbskie kobiety. W Pecu przed jedną z restauracji zabito 6 serbskich młodzieńców.

Zbrodnie serbskie były jednak bardziej masowe. Jaka była ich rzeczywista skala? Twoim zdaniem informacje o masowych mordach, które przyczyniły się w dużej mierze o interwencji NATO były przesadzone czy też prawdziwe?

Nie ulega wątpliwości, że przesadzone. Pamiętam jak mówiono o 100000 zabitych. Potem nieco zmniejszono liczbę do 10000, która jest bliska rzeczywistej liczbie zaginionych cywilów. Choć podaje się oficjalnie iż liczba pomordowanych waha się od 2000-4000 osób. Władze serbskie wywiozły część zwłok ofiar i pochowały w Serbii. Do tej pory odnaleziono szczątki około 800 osób. W sumie ekshumowano nieco ponad 2000 ofiar.

Istnieje jednak pewna rozbieżność pomiędzy 100000 a 4000, czy nawet 10000?

Oczywiście ale nie ma co się dziwić tym podawanym danym. Kiedy toczy się wojna propaganda staje się istotnym orężem i trudno jest w niej doszukiwać się prawdziwych analiz dotyczących strat. W czasie wojny uczestniczące w niej strony posługują się kłamstwem i manipulacjami. Dopiero po zakończeniu konfliktu przychodzi czas na prawdę. To co mówię nie oznacza naturalnie, że Serbowie nie dokonywali zbrodni. Nie ulega wątpliwości, że albańscy cywile byli mordowani w pojedynczych i zbiorowych egzekucjach pod płaszczykiem walki z rebeliantami. Dodatkowo strona serbska a konkretnie serbskie formacje policyjno-wojskowe używały artylerii nie tylko w celu wsparcia grup szturmowych atakujących UCK, ale często do ostrzeliwania albańskich wsi będących matecznikiem UCK. W ten sposób usiłowano zmusić albańskich cywilów do opuszczenia Kosowa.

Były to działania mające charakter czystki etnicznej?

Serbowie uznali, że na obszarach silnie infiltrowanych przez UCK nie ma innego wyjścia jak tylko ekspulsja albańskich cywilów. Głównie ze względu na fakt wspierania przez nich partyzantki ale także w celu zmniejszenia liczby albańskiej społeczności.

Te posunięcia zmusiły zachód do reakcji, czy też może mocarstwa postanowiły po prostu wesprzeć Albańczyków w walce o niepodległość?

Nie USA i państwa UE chciały początkowo wymusić wstrzymanie walk. Potem gdy dochodziły do opinii publicznej informacje o takich zdarzeniach w Racaku, to siłą rzeczy pamiętając o Srebrenicy i generalnie o brutalności serbskich formacji w czasie wojny w Bośni nie zamierzano dopuścić do podobnych sytuacji. Kiedy jednak liczba uchodźców albańskich uciekających do sąsiednich pastw zaczęła wynosić kilkadziesiąt a potem kilkaset tysięcy, państwa zachodnie uświadomiły sobie, że może dojść do katastrofy humanitarnej. Do tego w sytuacji masowego napływu Albańczyków do Albanii i Macedonii gdzie zamieszkiwali również Albańczycy obawiano się rozszerzenia zapoczątkowanej w Kosowie konfrontacji na inne obszary Półwyspu Bałkańskiego. Stąd determinacja mocarstw zachodnich w zatrzymaniu rozkręconej spirali przemocy.

W Ramboulliet i w Paryżu podjęto negocjacje.

Pod presją ewentualnej interwencji NATO obie strony zasiadły do rozmów w Rambouillet . Ze strony albańskiej uczestniczyli w nich Rugowa oraz reprezentanci UCK.

Stanowili jedną delegację?

Tak choć wywodzili się z różnych ośrodków politycznych. Rugowa jak wiadomo w 1996 r. spotkał się z Miloszeviciem i podpisał z nim porozumienie o przywróceniu Kosowu autonomii. Pozostało ono na papierze. Rugowa był zwolennikiem pokojowego zakończenia konfliktu ale gdy zobaczył, że szala sympatii Kosowian przechyla się w stronę radykałów powołał własną formacje partyzancką. Jej liderzy zostali jednak szybko wymordowani przez UCK, która to organizacja nie zamierzała tolerować żadnych konkurencyjnych formacji. Można więc powiedzieć że Rugova cieszący się zresztą poparciem zachodu i UCK specjalną „miłością” do siebie nie pałali.

Negocjacje w Rambouillet sukcesu nie przyniosły.

Przyniosły. Podpisano porozumienie. Kosowo miało uzyskać autonomię. Serbowie przystali na wpuszczenie sił NATO do Kosowa.

To dlaczego doszło do nalotów?

Bo w Paryżu, gdzie się miały toczyć dalsze uszczegółowiające negocjacje, wystąpiono wobec Serbów z nowymi propozycjami. Jedna z nich było odbycie po 2002 r. referendum na temat przyszłości Kosowa a drugim możliwość swobodnego przemieszczania się NATO po terytorium Jugosławii. Tych warunków Miloszević nie mógł przyjąć. Przeciwna im była cała serbska elita polityczna. Ich odrzucenie spowodowało rozpoczęcie nalotów na Jugosławię.

NATO chyba było zaskoczone uporem Serbów?

Kiedy okazało się, że pierwsze bombardowania nie są w stanie zmiękczyć stanowiska serbskiego sięgnięto po bombardowania infrastruktury przemysłowej. Bombardowania te pociągały za sobą ofiary cywilne. Zginęło według najnowszych szacunków około 500 cywili, choć serbskie źródła mówią o 1500 ofiarach. Straty wojskowe były relatywnie mniejsze i według serbskich źródeł wyniosły około 500 zabitych żołnierzy i ponad 100 członków policji.

A co się działo w Kosowie w czasie bombardowań?

Stacjonujące oddziały serbskie zarówno wojskowe policyjne jak i paramilitarne rozpoczęły wielką operację przeciw partyzantom UCK rozbijając większość głównych sił tej formacji i zadając im poważne straty. UCK rozpoczęła ścisłą współpracę z siłami NATO wskazując konkretne cele do bombardowania. Jednocześnie wojska serbskie, a głównie oddziały paramilitarne znane z wojen w Bośni i Chorwacji, dokonały szeregu zbrodni wojennych. Formacje te rozpoczęły operację wysiedlania albańskiej ludności cywilnej z Kosowa na nieznana dotąd skalę. Liczba uchodźców wzrosła do 850000 co stanowiło poważny problem.

Na co liczył Miloszević?

Trudno powiedzieć może liczył na pomoc Rosji. Ale wybór słabej Rosji na sojusznika okazał się błędem. Moskwa nie mogła pomóc Miloszeviciowi. Państwa zachodnie były nieustępliwe w domaganiu przyjęcia warunków pokojowych przez władze Jugosławii. Te ostatnie wreszcie zaakceptowały propozycje państw NATO. Jedynym ustępstwem było wycofanie się przez zachodnich negocjatorów z punktu dotyczącego możliwości odbycia referendum w Kosowie. Tym samym po 78 dniach wojna się zakończyła.

Dla Serbów wejście sił KFOR nie było to zbyt szczęśliwym rozwiązaniem?

Serbowie w liczbie około 200000 zaczęli opuszczać Kosowo. Niejako dla zachęty pod nosem sił KFOR, które wkroczyły do Kosowa zaczęli ich mordować Albańczycy. Około 500 z nich miało paść ofiarami pierwszej fali zbrodni. Około 1200 miało zostać uprowadzonych.

Jaka zatem jest przyszłość Kosowa?

Ma ono status niepodległego państwa. Czy będzie zatem ją umacniać, czy podejmie próbę integracji z Albanią będzie zależało od tego, jak szybko to państwo będzie się odbudowywać jak będzie wzrastać stopa życiowa obywateli. Czynniki gospodarcze będą determinowały takie czy inne decyzje polityków. Być może niechęć UE do zjednoczenia z Albanią zapewni Kosowarom stałą pomoc finansową i gospodarczą.

Bardzo Ci dziękuję.

  1. Eleonora
    | ID: c90f4eaf | #1

    Oto wystarczająca ( mam nadzieję) odpowiedź na pańskie intelektualne szpagaty
    ( naród kosowaran :) )

    Prawie 700 000 000 euro wpompowane przez Unię Europejską w samozwańczą separatystyczną republikę Kosowo w celu ustabilizowania działania władzy, administracji oraz przestrzegania prawa i walki z korupcją dały mierne efekty – do takich wniosków doszli w tym tygodniu członkowie unijnego Trybunału Obrachunkowego z siedzibą w Luksemburgu.

    Wskazuje się przede wszystkim na brak porozumienia i kooperacji pomiędzy USA i Unią, niewykwalifikowany unijny personel i słabość aktywności antykorupcyjnej na terenie Kosowa.

    “Władze Kosowa przykładają niewystarczającą wagę do przestrzegania prawa i wsparcie ze strony UE powinno być efektywniejsze” stwierdził Gijs de Vries, członek Trybunału Obrachunkowego odpowiedzialny za zeszłotygodniowy raport. Stwierdzono również, że “brak porozumienia pomiędzy członkami Unii zaprzepaszcza motywację narodu (kosowskiego) do zmagań z korupcją” (!). [Niewystarczająca waga przywiązywana do przestrzegania prawa… trudno o bardziej przykładowy wręcz understatement! – admin]

    Między wierszami można zatem wyczytać, że mimo, iż już teraz kosmiczna suma 700 milionów EUR wyrwanych z kieszeni unijnych podatników to za mało, żeby ukrócić w Kosowie praktyki takie jak udział najwyższych “dostojników” w handlu ludzkimi organami, przenikanie się mafii narkotykowej z “państwową” administracją, czy ludobójstwo na Serbach i systematyczne niszczenie i bezczeszczenie wielowiekowych zabytków chrześcijańskich, skądinąd objętych ochroną innych unijnych ciał, takich jak np. UNESCO.

    Raport Trybunału Obrachunkowego ujawnia między innymi, że Eulex (unijna policja na terenie Kosowa) pełen jest niewykwalifikowanych pracowników. Około 2250 unijnych policjantów (kadra cywilna i mundurowa) z Eulex pochłania rocznie 111 milionów euro i jest największą tego typu misją Unii. Dodatkowo, w północnych regionach Kosowa pracę Eulexu nieoficjalnie przejmują struktury NATO, w związku z brakiem zaufania ludności do Eulexu.

    Na podstawie: EUobserver.com

  2. milos
    | ID: 3088aadd | #2

    HVALA BRACA POLJACI NA PODRSKU.

Komentarze są zamknięte