PKP: PO co Kurcze Pojechałeś!

Niezależna Gazeta Obywatelska1

9 grudnia PKP wprowadza nowy rozkład jazdy. Jako że od ponad 10 lat jestem stałym użytkownikiem kolejowego przewoźnika, po raz kolejny przez jego decyzje, zmuszony jestem zapisać się na wizytę u kardiologa.

Od 2001 roku, momentu w którym ktoś postanowił przekształcić państwowego molocha w kilka (a może i kilkanaście) mniejszych spółek, wbrew prezentowanym w mediach opiniom, wcale nie jest lepiej. Lepiej może być tylko tym kilkuset osobom zatrudnionych w radach nadzorczych spółek, o których mowa. Nam, pasażerom, jest coraz gorzej.

Codziennie rano wsiadam do pociągu Przewozów Regionalnych relacji Kędzierzyn-Koźle – Wrocław Główny. Wsiadam do składu, który swoimi plastikowymi krzesełkami z minionej epoki podkreśla zmiany na kolei, o których nie raz słyszę w telewizji. Stare upierdolone okna pociągu idealnie komponują się z banerami „sfinansowano ze środków Unii Europejskiej”. Owszem nie raz na tej trasie pojawi się pociąg nowszej generacji, taki z czystą szybą, śmietnikiem i nawet fotelami obitymi tapicerką. Na podłodze zamiast zdezelowanej gumy będzie mata antypoślizgowa. To jednak nie zaciera złego wrażenia, które pozostaje w pamięci pasażera podróżującego 8 godzin wcześniej zdezelowanym zabytkiem. Ten „nowoczesny” pociąg, z czystą szybą i tapicerką powinien być w kraju europejskim standardem. Kto był na zachodzie ten wie, że czysta szyba z nowoczesnością nie ma nic wspólnego. No ale co tu pisać o nowoczesności skoro w naszym kraju ciągle medialną przechwałką jest zakup składów pendolino, szybkiej kolei, której do tej pory w Polsce nie mamy, a która na zachodzie jest w użyciu od 30 lat. Tak, 30. Trzydziestu.

Stan składu pociągu to tylko jeden z problemów. Innym są ceny biletów. To że w przeciągu ostatnich dwóch lat mój bilet okresowy podrożał o 30% pewnie można wytłumaczyć wzrostem wynagrodzeń w Polsce. W końcu każdy z nas przez ostatnie 2 lata otrzymał przynajmniej 30% podwyżki, prawda?

Na koniec zostawiłem problem, który moim zdaniem jest problemem najważniejszym. I jednocześnie najprostszym do rozwiązania. Chodzi o czasy przejazdu. Tory nie robią się dłuższe, pociągów na trasach nie przybywa a mimo tego pociągi zamiast przyśpieszać, zwalniają. Być może to takie świadome zagranie. Kiedy w końcu w 2020 na torach zobaczymy pociągi szybkiej kolei, jakaś mądra głowa powie – „zobaczcie pół godziny! A osobówką ponad dwie”.

Rozkład jazdy, który będzie ważny od grudnia, ustanawia następujący czas podróży na trasie Opole Główne – Wrocław Główny: 1 godzina 22 minuty. Podróż powrotna w najbardziej obleganych godzinach potrwa 5 minut dłużej.

Przypominam tylko, że linia Kędzierzyn Koźle – Wrocław główny jest głównym szlakiem komunikacyjnym. Jednocześnie oba te połączenia, zarówno poranne do Wrocławia jak i popołudniowe powrotne, są jednymi z najbardziej dochodowych. W poprzednich latach ten sam odcinek pociągi osobowe PR pokonywały w następującym czasie:

Rok Czas Opole Główne Wrocław Główny
2006 1:20 7:04 8:24
2008 1:20 6:59 8:19
2011 1:19 6:53 8:12
2012 1:22 6:58 8:20

Wystarczyłoby zatrudnić kogoś, kto chociaż trochę zna się na operacjach dodawania i odejmowania, żeby ustalić rozkład tak aby pociągi kurowały szybciej a nie wolniej. Na tej trasie prędkość ograniczona jest do 160km/h, więc osiągnięcie czasu rzędu 1:15 dla pociągu osobowego (zatrzymującego się na wszystkich stacjach) nie jest najmniejszym problemem.

A skoro już jesteśmy przy ograniczeniach prędkości. Pytanie. Ile k.. pieniędzy utopione zostało w modernizację tej trasy? Pamiętam gdy pociągi w poprzednich latach kursowały z planowymi opóźnieniami, z powodu prac modernizacyjnych. Wtedy pasażerowie z Wrocławia do Opola spędzali w pociągu dwie godziny. Znosili to, w nadziei że w przyszłości będzie lepiej.

I teraz pewnie też zniosą. W styczniu przewozy regionalne wprowadzą kolejną podwyżkę cen biletów, tym razem uzasadnioną. Przecież od grudnia w pociągu spędzimy o 8% więcej czasu, więc przynajmniej o 8% cena biletu powinna wzrosnąć. Ale w przyszłości będzie lepiej! Minister transportu w telewizji jeszcze raz pokaże nam zakupione za horrendalne sumy pociągi „szybkiej kolei”, a my będziemy klaskać w dłonie, bo przecież tak dobrze nam się kolej rozwija w kraju.

Na trasie Opole Główne – Wrocław Główny jestem stałym pasażerem od 2003 roku, więc naprawdę wiem o czym piszę.

Autor: W.S.

Komentarze są zamknięte