Kartka z kalendarza: 68. rocznica wkroczenia Armii Czerwonej do Opola

Niezależna Gazeta Obywatelska7

Dziś mija kolejna rocznica wkroczenia Armii Czerwonej do Opola. Według dostępnych w literaturze danych (Damian Tomczyk), garnizon niemiecki w Festung Oppeln składał się z ok. 10.000 żołnierzy, choć nie wiadomo czy dane te nie są przesadzone.

14 stycznia 1945 r. pułkownik Johan Graf von Pfeil, dowódca Festung Oppeln, ogłosił stan podwyższonego pogotowia alarmowego i omówił z władzami cywilnymi Opola przygotowanie miasta do obrony. W mieście, czyli tzw. pierścieniu wewnętrznym, linia obrony opierała się na zasiekach i schronach bojowych. Von Pfeil rozkazał przekształcić niektóre kamienice w silne punkty oporu, zabarykadować ulice przelotowe oraz zbudować bunkry i schrony przeciwlotnicze. Za wiaduktem kolejowym w okolicach dzisiejszej ul. Oleskiej zbudowano prowizoryczny pas startowy dla samolotów Luftwaffe.

21 stycznia 1945 r. minister uzbrojenia i produkcji wojennej III Rzeszy Albert Speer spotkał się w Opolu z nowo wyznaczonym dowódcą Grupy Armii „A’ feldmarszałkiem Ferninandem Schörnerem, który na wieść o zbliżających się wojskach Armii Czerwonej wraz z oficerami opuścił Opole, rozkazując opolskiemu garnizonowi bronić miasta do ostatniego żołnierza. Dowódca, pułkownik Pfeil, pożegnawszy się ze swoimi oficerami w nocy z 22 na 23 stycznia 1945 r. popełnił samobójstwo w swojej kwaterze (dziś budynek policji przy ul. Korfantego). Załogę twierdzy opolskiej podporządkowano dowódcy 4 Armii Pancernej. Wieczorem 22 stycznia anulowano rozkaz obrony Festung Oppeln do ostatniego żołnierza i wydano nowy, na mocy którego w razie zagrożenia, opolski garnizon miał się wycofać na lewy brzeg Odry i utrzymać ten obszar. Nowym dowódcą został generał artylerii Walter Hartmann.

Tymczasem Armia Czerwona zbliżała się nieubłagalnie. Operacją kierował: gen. mjr Iwan Pawłowicz Gawrow, pododdziałami wojsk radzieckich dowodzili kapitanowie Rozonow i Koretkin.

W nocy z 22 na 23 stycznia 1945 r. ewakuowano mieszkańców Opola w kierunku Czarnowąsów. Nie ma dokładnych danych ile osób zostało w mieście (brakuje m.in. ustaleń ilu robotników przymusowych zostało w Opolu). Tymczasem wieczorem 22 stycznia Armia Czerwona sforsowała Odrę w rejonie wsi Żelazna i Sławice i z tego kierunku ruszyła na Opole. Już 22 stycznia rozpoczęły się walki w północnej części Opola. 23 stycznia do godziny 22.00 oddziały 15 Dywizji Piechoty Gwardii zajęły tereny na wschodnim brzegu Odry w rejonie Wróblina i Zakrzowa (północna część obecnego Opola), a 44 pułk piechoty gwardii dowodzony przez pułkownika Stiepana Karpowicza Gucaluka wziął udział w walkach o Opole. W tym samym czasie wojska 21 Armii Ogólnowojskowej doszły do Odry na południe od Opola osiągając Groszowice i Grotowice. Opole zostało okrążone. Rozpoczęły się walki o Opole.

O godzinie 22.00 23 stycznia 1945 r. czerwonoarmiści opanowali Nową Wieś Królewską. Następnie I batalion 543 pułku piechoty ruszył w kierunku mostu kolejowego i kościoła śś. Piotra i Pawła. 2 batalion ok. godz. 23.00 opanował stacje kolejową i dworzec główny w Opolu, a następnie udał się w kierunku Młynówki i opolskiej katedry, którą zajęli około północy. Do miasta wdarł się również 3 batalion, którego kompanie opanowały domki w dzielnicy Kwiatów i posuwały się w kierunku Odry. Żołnierze 1 batalionu stoczyli krwawe walki z Niemcami w rejonie obecnej ul. Armii Krajowej (dawniej Armii Ludowej) i ul. 1 Maja, gdzie w ówczesnym budynku banku zorganizowano silny punkt oporu.

Walki trwały do godz. 2.00. 1 batalion czerwonoarmistów walczył z Niemcami w centrum miasta, głównie w rejonie ul. 1 Maja i ostatecznie, ponosząc duże straty, przebił się przez śródmieście i połączył z innymi oddziałami na Placu Armii Czerwonej (obecnie Plac Kopernika). O godz. 4.00 24 stycznia 1945 r. prawobrzeżna część Opola została okrążona ze wszystkich stron przez czerwonoarmistów. Miasto płonęło. Lewobrzeżna część Opola (dzielnice Zaodrze, Półwieś, Szczepanowice) wojska radzieckie zdobyły dopiero 19 marca 1945 r. w czasie tzw. operacji opolskiej.

18 marca 1945 r. wojskowe władze radzieckie przekazały władzom polskim prawobrzeżną część zajętego w styczniu Opola. Za Odrą, w dzisiejszych dzielnicach Zaodrze, Szczepanowie i Wójtowa Wieś, wojna trwała praktycznie do połowy kwietnia. Oznacza to, że przez ponad dwa miesiące od wyzwolenia prawobrzeżne Opole było areną działań dywersyjnych ze strony Niemców, a zarazem miejscem grabieży i rabunku ze strony czerwonoarmistów. Jedni i drudzy odpowiadali za wybuchające co chwilę pożary. A gdy nastała Polska Ludowa, budynki podpalali także sami Polacy – funkcjonariusze MO, UB i szabrownicy, zacierając w ten sposób ślady rabunku. Plaga pożarów trwała do lipca 1945 r., plaga nasilonych kradzieży – do końca 1945 r. i jeszcze dłużej.

W czasie działań wojennych Opole zostało zniszczone w ok. 60%. Największe straty ponieśli jednak mieszkańcy. Do pierwszych mordów, gwałtów i rabunków doszło 23 stycznia w Zakrzowie i Wróblinie. Oto relacja Fryderyka Kramsera zamieszczona na portalu www.gralakhen.republika.pl.

„Dnia 23 stycznia o godz. 9.00 kompania czołgów z desantem fizylierów wzięła udział w opanowaniu północnej dzielnicy prawobrzeżnego Opola – Zakrzowa. Do walki wprowadzono również pododdział 463 pułku piechoty, umiejętnie kierowanego przez 24-letniego mjr. Anatolija Łopatkina. Został on później za „wyzwalanie Opola” odznaczony tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. To właśnie te czołgi z desantami i żołnierzami Bohatera zapisały swoją kartę w kronice starego cmentarza zakrzowskiego. Nikt nie mógł mi powiedzieć, ile tych ofiar było, a cmentarz jest bardzo zaniedbany. Jest tam kilka szeregów mogił, a wśród nich na kilku krzyżach drewnianych odcyfrowałem już słabo czytelną datę 23.01.1945. To raptem trzy dni spośród stu z epopei „wyzwolenia Śląska Opolskiego” – przez wiele lat opiewanej przez PRL-owskich polityków, wychowawców młodzieży, literatów i naukowców”.

Wysoką cenę zapłaciły zwłaszcza kobiety i dziewczynki brutalnie gwałcone przez czerwonoarmistów. Z relacji świadków wiemy, że nie gorsi od nich byli funkcjonariusze MO i UB. W historiografii przyjmuje się, że pod koniec II wojny światowej ok. dwa miliony kobiet padło ofiarą czerwonoarmistów. Armia Czerwona nie była ani pierwszym, ani ostatnim wojskiem, dla którego gwałt na kobietach i dziewczynkach był dozwoloną częścią operacji wojennych lub narzędziem upokorzenia wroga. Taktyka ta była stosowana przez starożytnych Rzymian, a całkiem niedawno również na Bałkanach i w Ruandzie.

Polecamy zwłaszcza:

Damian Tomczyk „Przełamanie linii Odry w 1945 r.”, Opole 1976.

www.gralakhen.republika.pl

http://wunderwaffe.blox.pl/2005/11/Festung-Oppeln.html

http://www.expolis.de/schlesien/texte/festung/twierdza_opole.html

http://fotopolska.eu/41134,foto.html

Oprac. Tomasz Kwiatek

  1. svatopluk
    | ID: 3632a7b3 | #1

    „Wysoką cenę zapłaciły zwłaszcza kobiety i dziewczynki brutalnie gwałcone przez czerwonoarmistów. Z relacji świadków wiemy, że nie gorsi od nich byli funkcjonariusze MO i UB. W historiografii przyjmuje się, że pod koniec II wojny światowej ok. dwa miliony kobiet padło ofiarą czerwonoarmistów. Armia Czerwona nie była ani pierwszym, ani ostatnim wojskiem, dla którego gwałt na kobietach i dziewczynkach był dozwoloną częścią operacji wojennych lub narzędziem upokorzenia wroga. Taktyka ta była stosowana przez starożytnych Rzymian, a całkiem niedawno również na Bałkanach i w Ruandzie.”

    Ale według radnych Sejmiku Opolskiego z SLD i PiS same były sobie winne.

  2. silus
    | ID: b8b3c760 | #2

    MO i UB to przecież nie Polacy a komuniści…….

  3. Eleonora
    | ID: 45569a10 | #3

    silus :
    MO i UB to przecież nie Polacy a komuniści…….

    …a podli ” naziści’ to przecież nie Niemcy :)

  4. svatopluk
    | ID: d16e1747 | #4

    Eleonora :

    silus :
    MO i UB to przecież nie Polacy a komuniści…….

    …a podli ” naziści’ to przecież nie Niemcy

    a kto to neguje?
    nawet Ślązacy się tam zdarzali.

  5. Eleonora
    | ID: 45569a10 | #5

    @svatopluk

    Przyznam, że nie bardzo rozumiem?
    „Ale według radnych Sejmiku Opolskiego z SLD i PiS same były sobie winne.”

    Czyzby Polacy co rok zobligowani byli do przeprosin „w imieniu narodu”?!
    Czy słyszał Pan podobne stwierdzenia w stosunku do Niemców albo Rosjan?!?!
    Czy GP histerycznie naciska na naszych sąsiadów, zmusza ich do tego typu Uchwał!?
    Wkleiłam linka do długiego dość ale kompetentnego artykułu, który mówi o stanowisku polskich biskupów podczas słynnego już Orędzia Polskich Biskupów do Niemieckich. I ich odpowiedź. Proszę poczytać.
    Nie rozumie Pan, że takie spektakularne, a częste gesty świadczą albo o
    – nieszczerości
    -albo o niskiej wartości przepraszającego bez końca i umiaru….
    Ciekawe, ile razy Pan potrafi przeprosić za ten sam ( być może zły moralnie) Czyn?!?!
    Czy codziennie przychodząc do pracy, oświadcza Pan szefowi, że miesiąc temu popełnił pan błąd :)
    Ciekawe?

  6. Eleonora
    | ID: 45569a10 | #6

    oj.. przepraszam najmocniej Czytelników GP :)
    Miało być GW, oczywiście!

  7. svatopluk
    | ID: d16e1747 | #7

    @Eleonora

    O jakie przeprosiny w imieniu Narodu Polskiego chodzi???
    Wydawało mi się że artykuł dotyczy Armii Czerwonej.
    A uchwała odnosi się do ofiar tejże Armii.
    Jaki to ma związek z Narodem Polskim?

Komentarze są zamknięte