Cysewski: tortury czy zbrodnie wojenne?

Redaktor1

W Strasburgu Polska dotąd broniła zasad państw cywilizowanych. Ale i w Polsce nie brakuje takich co mówią, że powinniśmy je porzucić. 5 lutego na portalu wPolityce.pl ukazał się wywiad z Bogdanem Święczkowskim, byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, o rzekomym „konflikcie” Polski z Trybunałem w Strasburgu wynikającym z wypowiedzi Ministra Sprawiedliwości, Jarosława Gowina.Następnego dnia w „Rzeczypospolitej” pojawił się artykuł rozwijający tezy wygłoszone przez B. Święczkowskiego. W wywiadzie dla portalu były szef ABW stwierdził między innymi:

„Jeżeli Trybunał otrzymywał jakiekolwiek dokumenty tajne, związane z funkcjonowaniem państwa polskiego i dokumenty te postanowił ujawnić, to byłoby to nie tylko niezgodne z normami prawa międzynarodowego, ale byłoby także przestępstwem. Gdyby doszło do takiej sytuacji, mogłoby dojść do sprawy karnej przeciwko osobom w Polsce, które podjęły decyzje o przekazaniu dokumentów do Strasburga (…) Jeżeli Trybunał odtajnił polskie dokumenty niejawne i je upublicznił, to jest to przestępstwo i może być ścigane przez państwo polskie, nawet jeśli ściganie miałby dotyczyć obcokrajowców, np. sędziów w Strasburgu (…) Ewentualnie ujawnienie tajnych polskich dokumentów byłoby też ciężkim naruszeniem norm międzynarodowych (…) Byłby to wielki precedens, gdyby Trybunał ujawnił dokumenty niejawne. Ale też precedensem byłoby zdarzenie, gdyby strona polska wysyłała do Strasburga dokumenty tajne. Ja się nie spotkałem z sytuacja, aby jakikolwiek urząd publiczny w Europie wysyłał do Strasburga dokumenty o charakterze niejawnym, a tym bardziej ściśle tajnym”.

– całość wypowiedzi znaleźć można tutaj: http://wpolityce.pl/wydarzenia/46362-nasz-wywiad-swieczkowski-bylby-to-wielki-precedens-gdyby-trybunal-ujawnil-dokumenty-niejawne-ale-tez-precedensem-byloby-wyslanie-do-strasburga-takich-dokumentow

 

* * *

To żenujące jakimi ignorantami są „Rzeczpospolita” (GRU?) i pan Święczkowski…

1) Państwa-strony Europejskiej Konwencji Praw Człowieka MAJĄ OBOWIĄZEK współpracy z Trybunałem w Strasburgu (i zresztą bodaj każdym innym trybunałem międzynarodowym) w każdym procesie – co wynika z art. 38 par. 1 „a” Konwencji, a współpraca ta może obejmować przekazanie (na żądanie) wszystkich dokumentów. W tym tajnych, wojskowych, czy związanych z bezpieczeństwem państwa. Dokumenty będące dowodami łamania podstawowych praw człowieka na ogół zresztą są drastycznej treści i dramatycznie rzutują na ocenę oskarżonego państwa. Taki już charakter dowodów w sprawach sądowych.

2) Co prawda państwo może wnioskować o ocenę tych dokumentów przez Trybunał na posiedzeniu niejawnym. Pytanie czy „rząd” RP taki formalny wniosek zgłosił? Sądząc po niekompetencji wypowiedzi pana Święczkowskiego, pewno nie zgłosił – bo i nie wiedział, że powinien. Lecz nawet gdyby zgłosił, to wniosku takiego Trybunał nie musi uwzględnić (może, ale nie musi). Co więcej, postępowanie (a więc i dokumenty) przed Trybunałem są jawne co do zasady (art. 40 Konwencji).

3) Gdyby ktoś w Polsce poważnie wpadł na pomysł, by nie przekazywać tych dokumentów (albo nawet utrudniać ich przekazanie) – to wbrew temu, co opowiada pan Święczkowski, taki pomysłowy Dobromir sam popełniłby przestępstwo i naraził Polskę na odpowiedzialność odszkodowawczą. To właśnie coś takiego byłoby „ciężkim naruszeniem norm międzynarodowych”.

4) Pan Święczkowski opowiada bajki (nie wie co mówi) powiadając, że byłoby jakimś „precedensem” aby „jakikolwiek urząd publiczny w Europie wysyłał do Strasburga dokumenty (?????) o charakterze niejawnym”. „Urząd” owszem, może i (raczej) nie, ale rząd – na pewno. Obowiązek współpracy z trybunałami międzynarodowymi (a dokładniej: WYKONYWANIA ich ZARZĄDZEŃ o charakterze dowodowym) wynika wprost z prawa międzynarodowego. Rządy państw obowiązek przekazania dokumentów niejawnych realizowały SETKI razy. W swoim wystąpieniu w Strasburgu w procesie katyńskim pełnomocnik polskich poszkodowanych, dr Kamiński z PAN wskazał jedynie DWA wyjątki: 1) W. Brytania, która w procesie przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w 1946 r. odmówiła przekazania ściśle tajnych dokumentów marynarki wojennej oraz – uwaga! – 2) ROSJA. Rosja odmówiła przekazania Trybunałowi w Strasburgu postanowienia o umorzeniu śledztwa w sprawie KATYNIA (i w ogóle kilkudziesięciu tomów akt śledztwa) – twierdząc że stanowią one rosyjską tajemnicę państwową. Dlatego Trybunał wiosną 2012 r. w I instancji uznał, że Rosja złamała Art. 38 Konwencji. Inna sprawa, że danemu rządowi może być wygodniej nie ujawniać dokumentów i albo płacić odszkodowania, np. 1000 euro, albo i nie płacić – bo odszkodowania wcale nie muszą być zasądzone… Ale też jedne państwa mają opinię państw demokratycznych, a inne państw bandyckich. Czy Rzeczpospolita (GRU) i pan Święczkowski chce by Polska była trzecim przykładem państwa bandyckiego? To może lepiej niech PIS nie wraca do władzy?

5) Ciekawy jest też moment, w którym w Polsce ni z tego ni z owego głoszone są te opowieści o potrzebie utrudniania postępowania sądowego przed Trybunałem w Strasburgu. Pojawiają się te opowieści 5 lutego. Tymczasem na 13 lutego zaplanowana jest rozprawa odwoławcza – Wielkiej Izby Trybunału w Strasburgu – w sprawie zbrodni katyńskiej. W swoim stanowisku na tę rozprawę Rosjanie, których uznano za winnych złamania Art. 38 Konwencji, twierdzą że nie przekazali i nie przekażą kluczowych dokumentów śledztwa katyńskiego (w tym postanowienia o jego umorzeniu) dlatego, że dokumenty te zawierają tajemnicę państwową i mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu Rosji. Szczegóły stanowiska rosyjskiego znajdą Państwo tu: https://sites.google.com/site/wolnyczyn/katyn. Twierdzą też kłamliwie – uwaga, uwaga – że takie zasady obowiązują w większości pozostałych państw Rady Europy i że Rosja nie robi tu nic niezwykłego ani niecodziennego. Innymi słowy powiada Rosja, że nie jest jedynym państwem bandyckim w Europie. No i „mówisz, masz” – jak Filip z konopi, ni z tego ni z owego; bo przecież sprawa Kiejkut trwa od lat i nie jest niczym nowym – na tydzień przed rozprawą odwoławczą w sprawie Katynia „Rzeczpospolita” i pan Święczkowski uwiarygadniają rosyjskie stanowisko w procesie przeciw Polsce. Nie zdziwię się gdy pełnomocnik sowiecki, S. Matiuszkin, za tydzień na sali sądowej w Strasburgu opowie triumfalnie o tym wybryku „Polaków” i będzie się o nim rozwodził jako przykładzie „polskiej” abnegacji, „polskich” podwójnych standardów – no bo skoro w sprawie katyńskiej Polska broni standardów cywilizacji, to czemu sama je porzuca gdy stają się dla Polski niewygodne? Dlatego, Rzepo i panie Święczkowski: … Qui bono?

6) My Polacy mamy doświadczenia z sądami i „sądami”. Tylko w Polsce funkcjonuje zbitka pojęciowa „sąd krzywoprzysiężny”. W żadnym innym państwie Europy zawód sędziego nie jest otoczony taką pogardą, jak właśnie w Polsce. Dlatego jako polski patriota na ogół nie mam szczególnego szacunku ani do sądów, ani do zagranicy, a co dopiero do sądów zagranicznych ;-)) Jako Polak wiem, że sądom przeciwstawić się czasem warto, czasem trzeba, a czasem nie ma innego wyjścia. Ale taki sprzeciw musi zmierzać do wartości nadrzędnych i służyć interesom Polski (zresztą: interesy Polski są właśnie oparte na tych wartościach nadrzędnych, a od co najmniej XIV wieku ma to wyraz w polskich doktrynach prawnych). A jakich wartości miałaby Polska bronić odmawiając współpracy z Trybunałem w Strasburgu? Oto jakich: interesów rosyjskich opartych na antywartościach, rosyjskiego stanowiska procesowego w procesie przeciw Polsce, oraz Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, a najprawdopodobniej tych, co wiedzieli i nic nie zrobili (to między innymi do pana, panie Ziobro… powinien Pan przekonująco opowiedzieć polskim śledczym, co zrobił pan w tej sprawie).

Rozumiem, że od roku 2003 okrągłostołowa „Polska” nie prowadzi żadnych „wojen napastniczych”, a tylko i wyłącznie „walczy o pokój”, „przywraca pokój” i prowadzi „operacje pokojowe”. Dlatego Al-Nashiri (i inni) są „terrorystami”, nawet gdy nie skazał ich za to żaden sąd, a nie są np. „wziętymi do niewoli żołnierzami nieprzyjaciela”.

Nie mam szczególnych powodów by lubić Al-Nashiriego i innych. Gdyby jednak – a tego mogą wymagać „zwyczaje wojny” – byli jeńcami wojennymi, to byliby pod ochroną praw i zwyczajów wojny oraz konwencji haskich, których łamanie można by uznać za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw pokojowi, zbrodnie przeciw ludzkości. Za Al-Nashirim i innymi nie stoi też żadne „państwo”. Gdyby stało, to sprawa mogłaby trafić nie do Strasburga, a przed haski Trybunał ds. Zbrodni Wojennych. Zanim jednak zaczniemy się cieszyć że sprawa tam nie trafiła to sobie uświadommy, że – proporcje i skala zbrodni są inne, ale zasada prawna ta sama – w roku 1940 ponad 20 tysięcy polskich żołnierzy też nie było „wziętymi do niewoli żołnierzami nieprzyjaciela”, tylko „kontrrewolucjonistami”, „reakcjonistami” i „angielskimi szpiegami”, też (rzekomo) nie chroniły ich żadne konwencje haskie i zwyczajowe prawa wojny, i też (rzekomo) nie stało za nimi żadne „państwo”, bo Sowieci i Niemcy wspólnie je „zlikwidowali” aktem IV rozbioru. 17 września 1939 Potiomkin oznajmił ambasadorowi RP, W. Grzybowskiemu, że „polskie państwo przestało istnieć” – a polscy jeńcy wojenni nawet stali się przymusowo i en masse „obywatelami sowieckimi”.

Jeśli interesy polskie mają opierać się na wartościach a nie antywartościach, powinniśmy postępować nie jak bandyckie państwo rosyjskie, ale SAMI zbadać (i to wiele lat temu) – i postawić przed sądem (w Polsce, a nie w Strasburgu czy Hadze) – i wiarygodnie rozstrzygnąć sprawę Kwaśniewskiego i Millera, oskarżonych o zbrodnie wojenne. Dopóty dopóki „Polska” okrągłostołowa tego nie zrobi, będzie dalej nie Polską a Polszą, Prywislinskim Krajem, drugim w historii Europy państwem bandyckim. I do tego właśnie moim zdaniem namawia nas Rzepa (GRU) i na dokładkę pan Święczkowski.

Mariusz Cysewski, Wolny Czyn, Gliwice.

W czasach PRL działacz opozycji demokratycznej. Uwięziony przez KGB w rosyjskiej „psychuszce” i zwolniony po interwencji Klubu Parlamentarnego KPN i polskiego MSZ. Tłumacz przysięgły jez. angielskiego,  dokonujący tłumaczeń dla rodzin katyńskich występujących przed ETPC w Strasburgu.

  1. Eleonora
    | ID: d5854565 | #1

    Wydaje się, że prostemu obywatelowi wystarczy zapis jaki znajduje się w Konstytucji,
    Art. 90
    „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach.”

    I już rozumiemy, że podpisując Traktat sami zrzekliśmy się suwerenności.
    Oddalismy kompetencje władzy, więc mówienie, że ktos tam nie dotrzymał tajemnicy państwowej, przy braku suwerennego państwa- jest dziwnym zabiegiem?!

    Co do podpisywania pod redakcją RzP, przydomka GRU;
    uprzejmie pana informuję, że po Polsce hasają wszystkie obce służby.
    Od MI 5 po CIA czy Mosad.
    Mają swoje umocowania we wszystkich polsko języcznych redakcjach.
    Więc- bez przesady :)

    Teraz wojsko i jego udział w wojnie w Iraku, a co za tym idzie, utworzenie słynnych więzień.
    Przypominam, że WP zostało bezprawnie wysłane do Iraku!
    LPR chciała postawić prezydenta i rząd przed Trybunał Stanu.

    Według posła Zygmunta Wrzodaka, ustawa z 17 grudnia 98 roku, na podstawie której prezydent podjął swoją decyzję, zezwala na wysłanie żołnierzy za granicę w celach pokojowych, na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz za zgodą państw przyjmujących nasze wojska. Zdaniem Zygmunta Wrzodaka takiej rezolucji ONZ nie ma, a Polacy stali się stroną wojny z Irakiem, wbrew opinii polskiego społeczeństwa i bez wiedzy parlamentu.

    Pamięta Pan jak pan Kaczyński przekonywał prawą stronę ( czytaj: patriotów) do udziału Polski w tej wojnie?
    Że to niby ” Nasza wojna”
    Jak pan Cimoszewicz, chyba również patriota, skoro także opowiedział się ZA :)
    Mówił

    „Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz powiedział dziś w Lublinie, że z prawnego punktu widzenia Polska nie jest w stanie wojny z Irakiem. Według niego, stan wojny miałby inne konsekwencje. Polska musiałaby, na przykład, zerwać stosunki dyplomatyczne z Irakiem. „Nie widzimy powodu, by to czynić. Nie walczymy przeciwko państwu irackiemu” – zapewnia Cimoszewicz.
    Udział polskich żołnierzy w operacji w Iraku tłumaczy on „dążeniami Polski do tego, by zobowiązania podjęte przez ONZ wobec Iraku były zrealizowane”.

    Jeżeli rząd wysyła WP nie na wojnę- to na co!??!
    Poza tym, uczestnicy tej ” wojny- niewojny” traktowani są jako kombatanci…
    Jak zdefiniuje Pan słowo ” kombatant”?!
    Może: Misjonarz?!

    Nie chcę być adwokatem Rosji.
    Jednakże niektóre działania ich rządu świadczą o ich poczuciu suwerenności.
    Czego nasi rządzący ( od 1990r) nie rozumieją.
    Na róznych płaszczyznach
    Od jasnego sprzeciwu wobec promocji sodomii, wbrew hałasowi i straszeniu unijnych urzedników ( pohukiwania pani Ashton)
    Po ostatnie ustawy zaostrzające zasady działania organizacji pozarządowych, które otrzymują granty z zagranicy i uczestniczą w życiu politycznym. Otrzymają one status „organizacji pełniących funkcje zagranicznych agentów” i zostaną objęte restrykcyjną kontrolą
    ze strony państwa.

    Czyli poważne państwo nie pozwoli sobie na działalność obcych służb pod przykrywką Instytutów, Fundacji czy Związków.
    Też bym tak chciała…
    A Pan?

    Poza tym, chyba piszę banały, ale na Katyniu- to całemu światu nie zależy.
    I nigdy nie zależało…
    Ani Rosji, bo wiąże się z odszkodowaniami i przyznaniem się do ciągłości z ZSRR.
    A oni do tego się nie palą.
    Ani USA, czy UE
    A najmniej to chyba Izraelowi, najbardziej pokojowemu państwu na świecie!
    Bo gdyby wywlec na wierzch te wszystkie smrodki, to wyszłoby, że te Kaganowicze, Berie, Trockie i inn… niekoniecznie byli Rosjanami
    Wówczas świat dowiedziałby się, że komunizm nie był tylko ich wynalazkiem, i jeszcze kto im czynnie pomagał…?!
    Po co to komu?
    Tak świat już wie, że nazizm był wynalazkiem Niemców, ale o komunizmie niekoniecznie musi wiedzieć :)

    Co do słowa ” terrorysta”
    Zaczyna ono żyć własnym życiem.
    Bo skoro jakiś desperat zgromadziwszy kilka wtyczek czy zapalników- zostaje uznany za terroryste, czy zamachowca na urząd prezydenta
    I to przez poważne ( chyba) służby państwowe!?
    No cóż…
    Złosliwi powiadają, że
    ” Jaki prezydent- taki zamachowiec”
    I to oddaje wszystko, włącznie z powagą państwa…

    Pozdrawiam Pana bardzo serdecznie.

Komentarze są zamknięte