Piastowskie położenie domaga się wielkości

Niezależna Gazeta Obywatelska3

Ryszard SurmaczPolska, rzecz ujmując historycznie, nie jest ani typowym państwem morskim, w którym dominuje kultura liberalna oparta na handlu, ani lądowym opartym na wartościach konserwatywnych. Ze względu na swoje położenie jest czymś pośrednim, a więc nie pasującym do żadnej koncepcji: ani zachodniej, ani wschodniej. Zresztą, zawsze taka była, ale po kolei: 1) za Piastów jej „posłannictwem było ustalenie wyraźnej linii rozgraniczającej dwie rasy, dwa związki kultur, dwie niezgłębione możliwości rozwoju: germańsko-niemiecką i słowiańsko-polską (E. Kwiatkowski, Dysproporcje), 2) za Jagiellonów zajęta była syntezą dwu cywilizacji, (główną rolę odgrywał tu ląd), ale do specyfiki tego procesu należy zaliczyć pewną równowagę pomiędzy liberalizmem a konserwatyzmem … Za czasów saskich, zaczął się upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów, który szale przechylił w kierunku liberalizmu, uniemożliwiając jednocześnie strategiczne wykorzystanie zarówno lądu, jak i morza. Utrata kontroli nad własnym obszarem oznaczała słabość władzy i państwa, powodowała też wzmocnienie potencji sąsiadów, co w konsekwencji przełożyło się na atak w kierunku polskiej tożsamości – z kilku stron jednocześnie. Analiza powyższego zjawiska prowadzi do jednego podstawowego wniosku, że w tym geopolitycznym położeniu nie ma miejsca na słabą lub niezdecydowaną jednostkę. To miejsce wymaga niezwykłej siły, zdecydowania i czujności intelektualnej oraz strategicznej. Jeżeli natomiast region, który dotąd swoją propozycją kulturową generował sąsiednie siły, nie wykazuje adekwatnego oporu, to… 3) okres zaborów musiał włączyć proces wygaszania polskiego dzieła cywilizacyjnego i ówczesnej polskiej siły. Okres ten oznaczał kompletna klęskę koncepcji I RP. Przez 123 lata niewoli Polacy próbowali dociec przyczyny upadku państwa i znaleźć sposób na odzyskanie niepodległości. Próbowali wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, ale wszystko rozbijało się o sojusz siły państw zaborczych. Był to wyrok w klatce! Ostateczna klęska w Powstaniu Styczniowym nie zmieniła sytuacji geopolitycznej Polski, ale zmieniła kierunki działania polskiej szlachty i inteligencji. Zrozumiano, że Polacy są na zachodzie – im bliżej Odry, tym jest ich więcej (Wysłouch, Popławski) oraz że tylko wojna państw zaborczych może sytuację Polski zmienić. Potrzebna była więc intelektualna praca w zupełnie innym kierunku, niż dotychczas. I tę pracę wykonano. Dlatego też… 4) okres II RP mógł wskrzesić ideę stabilizacji europejskiej poprzez stworzenie buforu pomiędzy Rosją a Niemcami, a konstrukcja takiego buforu musiała opierać się na twardym fundamencie politycznym i intelektualnym. W powrocie do tej koncepcji niewątpliwie pomógł nam Zachód (USA, Francja). W 1939 r. Zachód już okazał się słabszy od własnej koncepcji, a w 1945 r. tylko Niemcy uznał za główne zagrożenie dla pokoju w świecie i dlatego… 5) okres PRL-u, to kolejne wygaszanie i dobijanie tego, co zdołało odrodzić się w II RP oraz tego, czego nie zdołano jeszcze zlikwidować w okresie zaborów… Okres Solidarności odrodził tradycyjną ważność miejsca – Polska ponownie stała się geopolitycznym języczkiem u wagi, ale pokazał jednocześnie, że rosyjska walka z polskimi elitami dobiega końca. A to oznaczało koniec kłopotu z Polakami. Rok 1989/90 potwierdził tę informację i dodatkowo dołączył inną, że świadomość zamkniętych w PRL-owskim getcie Polaków wykazuje już taką nieadekwatność do współczesnych wyzwań, że Polska stała się państwem pozbawionym elit i siły (III RP) oraz, że po przygotowaniu propagandowym nadaje się do przejęcia intelektualnego. Z łatwością może nadawać się również na obszar kolejnego eksperymentu – konfrontacji… 6) dwóch europejskich światów: liberalnego i konserwatywnego bez żadnych korzyści własnych.

Walka obecnego liberalizmu z obecnym konserwatyzmem ma charakter pustego procesu w pustej przestrzeni. Ani liberalizm, ani konserwatyzm nie mają już w sobie tych ładunków powagi i konsekwencji, co dawniej. Liberalizm harcuje opierając się na sile trwania jeszcze dawnego systemu, beż żadnej myśli i konsekwencji. Ich aktywność polega na robieniu wokół siebie hałasu w myśl dawnego hasła „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Dziś za tym hasłem może stać tylko klęska tych pierwszych i poważne wzmocnienie tych drugich. Żadne społeczeństwo bowiem, na dłuższą metę, nie jest w stanie wytrzymać mieszanki profanacji z groźbą totalitaryzmu w tle.

Rzecz jednak polega na czymś zupełnie innym. I tu musimy wrócić do czasów upadku I RP. Zajęcie terytorium Rzeczypospolitej przez trzy obce państwa oznaczało tylko przejęcie jej terytorium i wprowadzenie obcego prawa, nic więcej. Wprowadzenie obcego prawa niczego nie załatwiało, gorzej, na zajętym terytorium wprowadzało pustkę, która musiała wypełnić się walką. Musiała, ponieważ została sprowokowana. Ówczesna polskość siłą faktu musiała rodzić się w walce. Warto zauważyć, że ta walka toczyła się w samym środku, a jednocześnie jakby ponad obszarem działania obcych służb specjalnych, policyjnych i wojskowych. Oczywiście, proces ten rozkładał się w czasie i w miarę upływu „współżycia z zaborcą”, czy okupantem, doprecyzowywał sposób działania. Przykładem jest Polskie Państwo Podziemne, które narodziło się w okresie Powstania Styczniowego, a rozwinęło w okresie II wojny. W tamtym okresie stało się też jasne, że na polskim terytorium otoczonym przez wrogie państwa, w grę może wchodzić tylko powstanie. Taka koncepcja była rozpatrywana również w II RP na wypadek wybuchu II wojny światowej. I nie była to polska „aberacja, lecz determinizm geopolityczny.

Wielkość polskości rodziła się więc w walce i na gruncie własnej słabości. To nasza specyfika. Zawsze szkoda, gdy wielkość umiera, po to, by móc odrodzić się na tej samej drodze, którą już wcześniej przemierzyli ci bohaterowie. Trzeba jednak zaznaczyć, że po wymazaniu Polski z mapy świata, Polacy swojej wielkości szukali przez 123 lata. I znaleźli ją. Potem Ci wielcy zginęli w II wojnie lub wyjechali poza granice kraju. PRL pozostał fabryką proletariackich snów. Ile czasu zajmie nam odtworzenie nowych elit?

***

W XXI w. ze względów geopolitycznych znaleźliśmy się więc ponownie w centralnym miejscu obecnych przemian cywilizacyjnych, choć tego tak nie odczuwamy. Przesuniecie granic państwowych na zachód zwolniło nas z pracy nad syntezą dwóch cywilizacji: łacińskiej i bizantyńskiej. Przesiedlenie Polaków na ziemie odzyskane i dyskryminacja tych, którzy pozostali na kresach, pozwoliło terytorium podległe Rosji wyczyścić z elementów polskiej cywilizacji. Stalin przesuwając granice w kierunku zachodnim pozbył się problemu, jak to powiadali Rosjanie – „polskiej zarazy”. Ale ową „polską zarazę” nie można było pozostawić własnemu losowi. Wyleczono ją PGR-ami i kolektywnym sposobem myślenia.

W taki sposób – nieprzygotowanych „wpakowano” nas w III RP, a z czasem w kolejny proces dziejowy, tym razem syntezy pustego liberalizmu z niekonsekwentnym konserwatyzmem. Walka w tej pustce oznacza, że na poziomie państwa mamy do czynienia z destabilizacją już na poziomie percepcyjnym. Nacisk sytuacyjny wymuszający na nas kolejne doświadczenie, może wydawać się ponurym żartem, ale gdy na polską kulturę spojrzymy poprzez tysiącletnią perspektywę, okazuje się, że to właśnie Polacy są nadal najbardziej predysponowani do tego eksperymentu. Tragiczne jest to, że tego faktu nie dostrzegamy, a skoro nie dostrzegamy, nie będziemy jego beneficjentami. Walka będzie się jednak toczyć i może to dzięki niej wrócimy do swoich wzorców i swojej wielkości – na terenie nowego geopolitycznego piastowskiego położenia.

Autor: Ryszard Surmacz

  1. Kresowiak
    | ID: 0d0e676f | #1

    Chociaż w kilku sprawach różnimy się może nawet zdecydowanie, ale chcę powiedzieć jedno, wnioski są przemyślane i wynikają nie tylko z wydumek autora.

  2. Irena
    | ID: d96cdf15 | #2

    Piękny ,interesujący,zawsze żywy temat.Warto czytać.Dobrze wiedzieć,Zapamiętać.Dziękuję.

  3. NGO
Komentarze są zamknięte