Teatrzyk Zielony Śledź: Przychodzi artysta do baby

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Teatrzyk Zielony ŚledźWitam dzisiaj po raz setny i, jak na jubileusz przystało, warto przypomnieć jak to się zaczęło. Ten rodzaj pisania zawdzięczam koleżance ze studiów, z którą zawsze miałam całkiem poprawne stosunki, aż do momentu gdy ośmieliłam się zaprosić ją na pierwsze po 10 kwietnia 2010 r. spotkanie na Krakowskim Przedmieściu. Odpisała mi, że „mord polityczny to warto byłoby zrobić na tych głoszących takie teorie”. Wprawiła mnie w takie zdumienie, że postanowiłam zacząć regularnie kontaktować się z ludźmi i poznawać ich opinie.

Pierwszy tekst był na tyle krótki, że przytoczę go w całości. Oto on. Tak sobie myślę, że nad Wisłą żyją dwie nacje: Polaków i „Europejczyków”. Dla Polaka bycie Europejczykiem jest stanem naturalnym. Dla „Europejczyka” bycie Polakiem to obciach.

Obecnie przychodzi mi na myśl pewne uzupełnienie. Dzielimy się nie na dwie, a na trzy grupy: tych, którym zależy żeby Polska rozkwitała; tych, którym zależy na czymś dokładnie przeciwnym (tu zaliczam agentów obcych państw) oraz całej reszcie niezbyt świadomej gdzie i po co żyje. W przeświadczeniu tej ostatniej grupy bywa mniemanie, że można dokonywać wyboru tylko między mądrym złodziejem a uczciwym oszołomem, po czym i tak złodziej okazuje się przygłupem, a oszołom nie za bardzo uczciwy.

A może nie jest aż tak źle póki się śmiejemy?

Do następnej soboty. Pozdrawiam

Małgorzata Todd

www.mtodd.pl lub http://sklep.mtodd.pl

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Przychodzi artysta do baby

Występują: Artysta, Baba.

Artysta – Mam genialny pomysł na wypromowanie nie tylko Stadionu Narodowego, ale zrobienie z Warszawy Kulturalnej Stolicy Świata.

Baba – Zamieniam się w słuch.

Artysta – Do udziału w festiwalu zostaną zaproszeni wyłącznie niepełnosprawni.

Baba – E, to już było. Chce pan zrobić para-olimpiadę?

Artysta – Nie. To ma być przecież festiwal kulturalny, nie igrzyska sportowe. Dziełami sztuki obwiesi się wszystkie ściany stadionu, a nawet dach, gdyby udało się go zamknąć…

Baba – Chyba otworzyć? A nie, racja – zamknąć.

Artysta – No, więc wszędzie tam zawiesi się obrazy autorstwa niepełnosprawnych. Aukcja tych dzieł przyniesie krocie.

Baba – To ma sens. Widziałam już takie obrazy malowane pędzlem trzymanym w ustach, albo nogą.

Artysta – Nie! Nie o takich artystach myślałem. Potrzebujemy czegoś naprawdę nowatorskiego. Nasze obrazy powinni namalować wyłącznie niewidomi.

Baba – Hm… No nie wiem.

Artysta – Ale ja wiem! Dostaną wszystko, co potrzebne, żeby namalować obraz: profesjonalne oprzyrządowanie. Chodzi tylko o to, żeby trafiali w płótno umoczonym w farbę pędzlem. To przecież potrafi każdy. Założę się, że nikt nie odróżni ich prac od innego nowoczesnego malarstwa.

Baba – Właściwie tak. Przekonał mnie pan. Co dalej?

Artysta – Do tego zagra orkiestra…

Baba – Tu niewidomi mieliby więcej do powiedzenia. Talenty muzyczne w tej grupie…

Artysta – To za łatwe. Nie chodzi przecież o to, żeby ktoś grał Etiudę Rewolucyjną, czy coś w tym rodzaju. Całkiem przeciwnie, tu zaprosi się wyłącznie głuchoniemych. Dostaną instrumenty i będą robili to, co każdy z nich widział na filmach.

Baba – No… Właściwie, skoro ma być naprawdę nowocześnie… Mam nadzieję, że nasz najznakomitszy kompozytor się nie obrazi. Jego żona i impresario w jednej osobie może mieć nam to za złe.

Artysta – Wiem. Jej wpływy w telewizji są znaczące. Ale przecież tylko przez przypadek taka orkiestra może zagrać jakiś jego kawałek. Wtedy trzeba będzie zapłacić tantiemy. Ale na to chyba nas stać?

Baba – Oczywiście. A tak à propos, jaką kwotę z budżetu powinniśmy zarezerwować? Bo widzi pan opozycja wytyka nam nawet takie głupie sześć milionów na bądź co bądź gwiazdę światowego formatu.

Artysta – Czy to naprawdę ważne? Przecież prawdziwa sztuka jest bezcenna.

Baba – Niewątpliwie. Jaką jeszcze muzę uhonorujemy?

Artysta – Teatr. Tu musimy podejść do sprawy bardzo profesjonalnie. Trzeba będzie zaangażować najlepszych stylistów.

Baba – Jak to stylistów? Nie aktorów?

Artysta – Po kolei. Najpierw profesjonaliści, czyli styliści.

Baba – Chodzi o jakieś specjalne ubiory?

Artysta – Tylko buty i kolczyki wszędzie tam, gdzie to możliwe. No i oczywiście koafiury, nie licząc tatuaży.

Baba – Mają występować w prywatnych strojach?

Artysta – Bardzo prywatnych, czyli nago. To chyba oczywiste?

Baba – No, rzeczywiście. Sama powinnam na to wpaść. A co będą deklamować?

Artysta – Własne teksty. Zasada jest taka, że sztuka ma opiewać politykę miłości, więc im częściej będą padały sakramentalne słowa: kocham cię i odpowiedź: ja cię też, tym lepiej. I jednocześnie powinny to być jedyne dozwolone słowa przyzwoite. Wszystkie emocje muszą być wyrażane przy pomocy wyłącznie słów zwanych wulgarnymi.

Baba – Świetnie. To bardzo ułatwi tłumaczenie na żywo na wszystkie języki. A jak chce pan rekrutować tych artystów? Będą nimi przecież aktorzy i dramaturdzy w jednej osobie.

Artysta – Długo się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że najlepiej sprawdzą się narkomani na odwyku. Da się im oczywiście urlop i odpowiednią dawkę czego trzeba, dla dobrego samopoczucia.

Baba – Jest pan nie tylko artystą, ale prawdziwym wizjonerem!

Artysta – A pani dzięki realizacji tego projektu zostanie zapewne dożywotnio mianowana Najwyższym Komisarzem do spraw Kultury w Unii Europejskiej.

KURTYNA

  1. Irena
    | ID: 57a4f269 | #1

    Gratulacje,życząc następnej setki a koleżance szczerości. Podział społeczeństwa na Polaków,Europejczyków i agentów jest faktem Bez tego podziału trudno zrozumieć dzisiejszą politykę i rządzących, którzy prowadzą kraj do upadłości.

Komentarze są zamknięte