Kaja Godek: Nie poddamy się w walce o życie!

Redaktor Obywatelski1

Kaja Godek z synkiemPo procesie Wandy Nowickiej z Joanną Najfeld wiemy jak dokładnie wygląda cała machina przemysłu aborcyjnego. Organizacje feministyczne – walczące o prawa kobiet – często są finansowane przez koncerny farmaceutyczne, które dostarczają środki lub sprzęt do aborcji – mówi w rozmowie z Łukaszem Żygadło – Kaja Godek, pełnomocniczka fundacji Pro-prawo do życia. 

Spotkała się pani z papieżem Franciszkiem w Watykanie. Ojciec Święty dał pani siłę i wiarę do dalszej walki?

Przede wszystkim czuje się duchowo oczyszczona po debacie. Wyprawa do Rzymu była całkowitym zmyciem z siebie sejmowego brudu i wiem, że było to najlepsze uczucie jakiego uświadczyłam. To było krótkie lecz bardzo znaczące dla mnie spotkanie z człowiekiem, który podchodzi do ludzi i rozmawia z nimi – prawdziwie, szczerze, od serca. Bardzo kontrastowało mi to ze spotkaniem z politykami w Sejmie, gdy wraz z panem Mariuszem Dzierżawskim jako reprezentanci obywateli doświadczyliśmy licznych ataków ze strony posłów lewicy. Przemawiając do polityków poczułam, że Sejm to nie jest miejsce gdzie patrzy się na człowieka, tylko uprawia rozgrywki partyjne. Dlatego mówię o brudzie – polityka jest brudna. W Watykanie przeżyłam odwrotną sytuację i mogłam wszystko odreagować.

Oglądając tą pamiętną sejmową batalię zauważyłem, że atakujący panią, lewicowi politycy nie reprezentują żadnej konkretnej idei, tylko biznes. Wanda Nowicka np. jest opłacana przez przemysł aborcyjny. Jak wyglądało to z pani perspektywy?

Po procesie Wandy Nowickiej z Joanną Najfeld wiemy jak dokładnie wygląda cała machina przemysłu aborcyjnego. Organizacje feministyczne – walczące o prawa kobiet – często są finansowane przez koncerny farmaceutyczne, które dostarczają środki lub sprzęt do aborcji. Jednak w Sejmie odniosłam wrażenie, że wielu posłów licytuje się – kto lepiej uśmiechnie się do swojego elektoratu. Wystąpienia posłów Ruchu Palikota były całkowicie oderwane od rzeczywistości i czasem niezwiązane z tematem dyskusji. Oni się licytowali na prymitywne wypowiedzi: kto bardziej mniej pomówi, obrazi czy wyprowadzi z równowagi.

Czyli zwykła zabawa?

Raczej wykorzystywanie ważnej sprawy obywatelskiej do swoich politycznych rozgrywek. To przykre, ale taka jest prawda.

Co ukrywa przed obywatelami Ministerstwo Zdrowia? W Sejmie przedstawiła pani szokujące dane dotyczące procesu wykonywania aborcji w Polsce.

Ministerstwo nie chce podzielić się z nami prawdą o prawie aborcyjnym oraz jego realizacji. Resort zdrowia twierdzi, że takich danych nie zbiera. Kilku posłów złożyło interpelacje w tej sprawie, my również składając w lipcu w Sejmie podpisy przedstawiliśmy listę pytań na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Sprawa jest prosta – kwestia aborcji ma bardzo nieostre ramy – dlatego trzeba ustalić jednoznacznie jakie choroby w ubiegłych latach były powodem wskazania do zabiegów aborcyjnych i w jakich terminach te zabiegi zostały wykonane. My wiemy, że popularna interpretacja mówi o 24 tygodniu ciąży, jednak nie mamy żadnej pewności, czy zabiegi nie są wykonywane później.

W Sejmie mówiła pani o metodach tych zabiegów…

Wiemy, że popularną metodą jest indukowane poranienie, a potem następuje „odstąpienie od reanimacji”. Czyli jeżeli dziecko w ten sposób urodzi się jednak żywe, kładzie się je na stół i czeka, aż samo umrze. Tyle wiemy, ale dalej pytamy: czy w Polsce są inne – legalne metody zabijania dzieci?

Przy obecnym ministrze zdrowie raczej wiele się nie dowiecie.

Odnoszę wrażenie, że minister Arłukowicz niewiele wie o działaniach szpitali w tej kwestii. Zarzuca nam, że mówimy o rzeczach, które nie mają miejsca, natomiast my posiadamy relacje położnych i odpowiedzi na oficjalne zapytania z jednego ze szpitali, które potwierdzają nasze przypuszczenia. Szpital im. Dzieciątka Jezus w Warszawie odpisał na nasze pytanie, w odpowiedzi opisując sposób dokonywania aborcji – właśnie procedurę odstąpienia od reanimacji – choć jak twierdzą władze jednostki, takie działanie nie było dotychczas potrzebne, bowiem wszystkie dzieci rodziły się martwe. Pytanie brzmi: jeżeli trzeba było taką procedurę napisać, to w terminach o których rozmawiamy – 5 i 6 miesiącu ciąży, kiedy przeprowadza się aborcje eugeniczne – możliwe są urodzenia żywe. Ile zatem było takich przypadków na terenie całego kraju?

Rozumiem, że jedno przegrane głosowanie nie zamyka państwa walki o prawo do życia dzieci nienarodzonych. Jakie macie dalsze plany?

Oczywiście, że to nie koniec! Ustawa aborcyjna jest do wymiany. Mamy nieludzie prawo, które mówi, że nie można ludzi zabijać, chyba, że są chory. To absurd i nieludzkie podejście do życia. Widzimy, że nasze postulaty mają duże poparcie społeczne, ludzie zbierają podpisy pod projektami, budują lokalne siatki koordynatorów zbiórek – dlatego ja nie mogę przyjść z Sejmu i powiedzieć: przepraszam nie udało się – to koniec. Społeczeństwo oczekuje zmian w prawie, dlatego będziemy podejmować kolejne kroki, aby to prawo zmienić. Mamy w planie budować struktury Fundacji Pro-prawo do życia w terenie i zaznaczać swoją obecność. Będziemy organizować kolejne pikiety i wystawy, aby wywierać wpływ na opinię publiczną.

Życzę powodzenia.

Rozmawiał Łukasz Żygadło 

Wywiad ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta! 

Wspieraj Polskie patriotyczne media! Szukaj Warszawskiej Gazety w kioskach!

Polecamy również tygodnik „Niepodległa Polska” 

PN_6

  1. Irena
    | ID: e354f1f8 | #1

    Walczyć nie przestawać. Cieszę się, że dane było Pani Rodzinie spotkać sie z Ojcem Świętym.To niezwykłe przezycie.Wszystkiego dobrego, a przede wszystkim zdrowia życzę..Pomodle się,bo pomaga.Serdecznie pozdrawiam. Miły Autorze. Wywiad super.

Komentarze są zamknięte