Wiśniewska: Platforma w sprawie sześciolatków kłamie

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Wiśniewska Jadwiga {wikipedia}Stefczyk.info: – Jak Pani ocenia losy wniosku o referendum w sprawie sześciolatków?

Jadwiga Wiśniewska: – Przede wszystkim – nieobecność premiera Tuska pokazuje jaki ma on stosunek do obywateli i prawie miliona podpisów przez nich złożonych pod wnioskiem o referendum, nie tylko w sprawie sześciolatków, ale systemu edukacji w Polsce. Zostało to przez premiera zlekceważone. Ma czas na dalekie wojaże, podróże życia, natomiast nie znajduje czasu, żeby pochylić się nad wnioskiem referendalnym. To też pokazuje, jaki poziom arogancji osiągnęła ta władza i jak nie liczy się z głosem obywateli.A jak Pani ocenia decyzję marszałek Kopacz o przesunięciu debaty w tej sprawie i co za tym idzie zrzuceniu z porządku obrad tego posiedzenia samego głosowania w sprawie rozpisania referendum i odsunięcia go co najmniej o 2 tygodnie?– Niewątpliwie przyczyną takiej decyzji jest fakt, że dzisiaj koalicja mogłaby nie znaleźć większości, koniecznej do odrzucenia wniosku o referendum. Postanowili więc wygospodarować sobie czas na to, aby jeszcze przez jakiś czas móc pracować nad tzw. posłami niezależnymi. Będziemy więc teraz mieli liczenie szabel, mobilizację, być może również dyscyplinę w czasie głosowania w tej sprawie. To byłaby przecież spektakularna porażka koalicji rządzącej.Np. PSL z jednej strony wysyła sygnały, że mógłby zagłosować za referendum, ale z drugiej strony też wiemy, że PSL gra na tym rynku politycznym już bardzo długo i często podejmuje działania niezgodne z oczekiwaniami swojego elektoratu. Tak było chociażby przy tzw. reformie emerytalnej 67, gdzie PSL zagłosował przecież za tym, by wydłużyć wiek emerytalny kobietom pracującym na wsi aż o 12 lat. Niby więc reprezentują elektorat wiejski, ale gdy mają interes polityczny i mogą coś politycznie z Tuskiem ugrać, to zostawiają ten swój elektorat i po prostu kupczą.

Jednak wnioskodawczyni, pani Elbanowska mówi, że nawet niektórzy posłowie Platformy zapowiadają poparcie wniosku o referendum. Czy w tej sprawie były prowadzone jakieś rozmowy ponad podziałami politycznymi?

– W kuluarach to się owszem słyszy, że wielu posłów Platformy i PSL-u mówi – tu muszę szczerze przyznać – że ta pseudoreforma nie jest dobra. Ale z doświadczenia parlamentarnego wiem – a jestem już trzecią kadencję posłem – że najczęściej nie siła argumentów a arytmetyczny argument siły decyduje, co Sejm ustanawia. I koalicja rządowa pod kierunkiem Tuska w sposób bezwzględny głosuje za tym, za czym Donaldowi Tuskowi zależy. Niestety Platforma w sprawie referendum przyjęła zasadę, że jeśli fakty świadczą przeciwko nam, to tym gorzej dla faktów. A to oznacza, że deprecjonują ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, które pokazują, że szkoły są nieprzygotowane na tę reformę, nie liczą się z głosem Państwowej Inspekcji Sanitarnej, która mówi, że szkoły nie są gotowe na przyjęcie sześcioletnich dzieci, bo ich stan sanitarny na to nie pozwala. Nie liczą się nawet ze stanowiskiem Instytutu Badań Edukacyjnych przy Ministerstwie Edukacji Narodowej, które pokazuje, że wyniki na egzaminach dzieci, które zaczęły karierę szkolną jako sześciolatki są niższe od tych dzieci, które poszły do szkoły jako dzieci siedmioletnie.

Poza tym Platformie w sprawie sześciolatków po prostu kłamie. Mówią, razem z PSL-em, że w całej Unii w większości dzieci idą do szkoły w wieku sześciu lat. A przecież od 10 lat w Polsce dzieci sześcioletnie zaczynają naukę, w klasach zerowych – czytania, pisania, liczenia, śpiewania. Platforma ma jednak niewielką wiedzę merytoryczną jeśli chodzi o wiele spraw, ale w tej sprawie pokazuje skrajną ignorancję. Mówi: sześciolatki nie powinny się bawić, a powinny się uczyć. Jednak osiągnięcia pedagogiki wczesnoszkolnej i wychowania przedszkolnego ugruntowane poważną wiedzą naukową pokazują, że najlepszą metodą dydaktyczną poznawania świata jest nauka poprzez zabawę. To pozwala stworzyć taką atmosferę, że dziecko cieszy się, że odkrywa świat i go poznaje. Wówczas taka nauka nie jest dla niego udręką, ale jest przyjemnością.

A tę przyjemność wchodzenia w piękny świat wiedzy i nauki Platforma chce zatrzasnąć przed sześciolatkami i wepchnąć te sześciolatki do nieprzygotowanych szkół, w system klasowo-lekcyjny, w nauczanie przerywane dzwonkami szkolnymi, do zatłoczonych świetlic, do nieprzygotowanych szatni, stołówek, sal gimnastycznych – te maleńkie dzieci.

Czy nie obawia się Pani, że Platforma przesuwając głosowanie o 2 tygodnie, czyli już po 11 listopada, że przez ten czas emocje opadną a inne sprawy zdominują kwestię sześciolatków i gładko uda się wniosek o referendum odrzucić?

– Zgadzam się z tą tezą, zwłaszcza, że w okolicach 11 listopada będzie też kilka innych ważnych tematów, które przykryją sześciolatki, choćby święto odzyskania niepodległości czy szczyt klimatyczny. Jest to przemyślany, propagandowy działanie, żeby ten temat rozmiękczyć i przykryć. I Platforma to zrobi. Tak na koniec chciałabym jeszcze przypomnieć, że zgodnie z raportem NIK, na akcję informacyjno-promocyjną objęcia dzieci sześcioletnich obowiązkiem szkolnym rząd wydał blisko 12 mln zł. Czyli rząd przyznaje, że zmarnował te środki, bo rodzice są mądrzy, wiedzą co jest dobre dla ich dzieci a nieudolnie prowadzona kampania przyniosła zerowe efekty.

not. zrk

  1. Irena
    | ID: 8344005a | #1

    Referendum raczej nie bedzie,bo i po co.Skoro od 1999roku nie sprzeciwiano się postępującej głupocie zmian w szkole, to teraz nie do odkrecenia sa zaszłości.

  2. JT
    | ID: 564cb5f6 | #2

    Ja zbieraŁem podpisy pod kosciolem

Komentarze są zamknięte