Antyklerykalizm półśrodkiem do walki o zezwierzęcenie

Redaktor

Maciej Kałek_1Częstym zarzutem wobec prawicy jest to, jakoby prawica miała aspiracje do „narzucania swoich racji“ innym. Czy jest to zarzut słuszny? I jeśli nie, kto zyskuje na tak kłamliwym osądzie?

W tym miejscu spróbujemy przeanalizować zarzut wobec prawicy, chyba nawet zarzut najważniejszy, który wystosowują różne media i publicyści lewicowi. Aby jednak zrozumieć cały proces, powinniśmy sięgnąć o wiele głębiej, niż rewolucja kulturalna i seksualna z lat ’60, bowiem nagonka na konserwatystów trwa o wiele dłużej, a piętno pierwszych tego typu ataków odbija się echem do dziś w mentalności społecznej. Zdziwi się bowiem ten, kto do tej pory zażarcie twierdził, iż XXI wiek „odsłania ciemną stronę Kościoła“. Nic bardziej błędnego: początek możemy upatrywać już w ojcach myśli oświeceniowej i zarazem prekursorów rzezi, jakie dokonywały się podczas rewolucji francuskiej. Za pierwszych myślicieli, którzy postawili sobie za cel budowę „nowego ładu“, możemy podać Thomasa Hobbes’a, Collins’a, Bolingbroke’a. Zaś we Francji, nowe idee proponowali J. J. Rousseau czy Voltaire (zresztą uczeń Bolingbroke’a). Każdy z nich dołożył cegiełkę do walki ze „starym ładem“, który zawsze reprezentował i reprezentuje Kościół. Na czym polegała główna różnica, pomiędzy ładem „starym“, a „nowym“? Cóż, sprawa jest prosta: inny pogląd na temat istoty ludzkiej (jej potrzeb, wad, cech), świata i Boga. Na przekór idei Opatrzności Bożej, stawiali oni na deizm i brak zainteresowania Boga wobec ludzi. Jednostkę ludzką przedstawiali jako egoistyczny byt, który dąży do samozadowolenia i spełnienia własnych żądz i pragnień. Te pragnienia i dążenia miałyby, według Hobbes’a, uniemożliwić człowiekowi budowanie trwałych więzi społecznych, które wytrzymałby próbę czasu. Dążenie do samorealizacji jest też powodem „bellum omnium contra omnes“, czyli „wojny każdego z każdym“. W oczach „postępowców“, ludzki byt jest jedynie targanym instynktami tworem natury, których to ograniczanie (żądz narosłych z instynktów) sprawia, że człowiek popada w stan lęków, smutków i depresji. „Ograniczeniem“ dla ludzi idei „nowego ładu“, była religia, kultura, tradycja a nawet trwałe więzi małżeńskie. Wszystkie wytwory ludzkiego ducha, jak na przykład kultura, sztuka, poezja – to, w ich oczach, jedynie próba ucieczki od ograniczeń. Brzmi znajomo? Do dziś istnieją ugrupowania, które na swoich manifestacjach obnoszą się ze swoim zboczeniem, promują wszeteczeństwo i cudzołóstwo. Nie widzą w swoich czynach niczego złego, a każdy kto ich upomina jest „faszystą“, który chce narzucić swoje racje innym. Niektórzy mogą stawiać pytanie, skąd w ludziach na lewicy takie zatwardziałe podważanie istnienia prawdy obiektywnej? W dużej mierze jest to owoc wieloletniej nagonki na „stary ład“, jaki miał znaczyć „ciemnogród, zacofanie, ograniczenie“, oraz promocji tzw. „nowego ładu“, czyli „wolności od ograniczeń, postępu, egoizmu jednostkowego“. W świecie zezwierzęconej natury ludzkiej nie ma miejsca na piękno czy kulturę. Wystarczy spojrzeć na dzieła takich twórców, jak Matejko i zestawić z dzisiejszą „kulturą nowoczesną“, gdy nagi facet ociera się genitaliami o krucyfiks. Brzydota zajmuje miejsce piękna, bowiem sztuka jest przejawem tego, co się dzieje w sercach społeczności.

No dobrze, zapyta ktoś, ale dlaczego ludzie dają sobie wmówić, iż zezwierzęcenie jest przejawem „humanizmu“ i „postępu“? Na to pytanie odpowiada drugi składnik wieloletniej, lewackiej propagandy, który za cel swoich ataków obiera głównie Kościół, jako nośnika „starego ładu“. Zastanawiał się ktoś kiedyś, dlaczego, pomimo milionów złotych przeznaczanych na pomoc dla biednych; pomimo wielu szkół, jakie prowadzą ojcowie i księża misjonarze w Afryce; pomimo działających punktów pomocy, jak: dom samotnej matki, noclegownie dla ubogich, jadalnie etc. pokazuje się Kościół jedynie przez pryzmat drobnych incydentów, a kler jako „bogatą burżuazję“, jaka rzekomo ma w nosie swoich wiernych? Skąd to niedocenienie w mediach, które co roku, przy farsie pod tytułem „WOŚP“, robią straszny raban i krzyczą, jak to dobrze pomagać?

Niedocenienie Kościoła wynieśliśmy ze szkoły. Już od podstawówki byliśmy indoktrynowani pod kątem nie widzenia wpływu Kościoła na tworzenie się Cywilizacji Łacińskiej. Wielu czytelników na pewno zauważyło tą tendencję: na historii porusza się wszystko, co dotyczyło cywilizacji greckiej i rzymskiej, a o średniowieczu mówi się pobieżnie, szybko i przez pryzmat „ciemnoty“. I tak, młody, wykształcony z wielkich miast człowiek wie, że istnieją kolumny korynckie, doryckie i jońskie. Wie, iż wierzyli w wielu bogów – poznaje wierzenia pogańskie, pogańskie tradycje, nawet te wyjątkowo głupie. To, iż trzeba znać źródło inspiracji wielu twórców, jest jasne. Ale jakoś dziwnym „trafem“ jest tak, że na tematy, które faktycznie dotyczą Polski i polskiej tożsamości narodowej, brakuje czasu i miejsca w podręcznikach. A czy przypadkiem w okresie średniowiecza nie powstała idea uniwersytetów? Czy to nie kapłani zaczęli nauczać biedne dzieci, bo uważali, że wiedza jest źródłem mądrości? Zamiast tego lewica próbuje nam wmówić, że zanim pojawiło się Oświecenie, to istniała skrajna ciemnota. Jest to głupota, bowiem sam fakt tego, iż ludzie w oświeceniu potrafili czytać oznaczał, że to Kościół wykonał kawał dobrej, edukacyjnej pracy przez wiele lat. Tak wiele zawdzięczamy Średniowieczu, a tak mało się o nim mówi dziś, gdy podobno każdy chce „debatować, bo demokracja“, a nikt nie zna okresu średniowiecza, gdy logika i racjonalna wypowiedź były na poziomie najwyższym w całej historii Starego Kontynentu! Czy nie przemilcza się też historii jeszcze nowszej? Dlaczego nie byliśmy uczeni, iż krzyż w Sejmie to ten sam, który leżał na trumnie Popiełuszki, podczas Mszy Świętej za Ojczyznę na Żoliborzu? Dlaczego nie uczyliśmy się o Wyklętych, którzy stawiali wolność ojczyzny ponad prywatną wygodę i zaszczyty wśród czerwonych morderców i ateistów? Podsumowując wszystkie powyższe argumenty, łatwo zdamy sobie sprawę z tego, iż odpowiedź na pytanie „dlaczego tak zatwardziale lewica atakuje Kościół?“, jest bardzo prosta. Otóż są to dzieci indoktrynacji, która ma w swych założeniach zochydzić ludziom Kościół, a co za tym idzie: stary ład ma odejść, wejść ma „nowy“. Skoro bowiem od małego są uczeni ludzie, że Kościół to banda hipokrytów, złodziejów, bandytów, pedofilów, burżuazyjnych cwaniaków, a zarazem przemilczane są wszelkie osiągnięcia Kościoła (tak te dawne, jak i dzisiejsze) to czego oczekiwać po pokoleniach wychowanych i wykształconych w tym duchu?

Kto jest winien temu stanowi rzeczy? Powiedzieć, iż „lewica“ to zbyt ogólne. Należy więc przytoczyć kilka ugrupowań… Walka ze starym ładem na rzecz „nowego“ to deklaracje poglądowe Wolnomularzy, zwanych Masonami. Przed tymi ludźmi ostrzegał nas nawet Roman Dmowski, wybitny Polak i katolik. Swoją cegiełkę dołożyły odmiany komunizmu: trockizm, marksizm, leninizm, stalinizm, maoizm etc. Naziści przypieczętowali idealnie idee oświeceniowe, które mówiły o egoizmie – w ich przypadku przybrał on formę nacjonalizmu egoistycznego, szowinistycznego, który Doboszyński Adam nazywał „małonarodowym“, skupionym na etnocentryzmie i egoizmie. Ten sam autor, w swoim wybitnym dziele „Teoria Narodu“, tak opisał walkę Masonów z Kościołem i patriotycznymi postawami, jakie reprezentują „stary ład“:

Od wieków myśl ludzka tradycyjnie dążyła dwoma szlakami, narodowym i międzynarodowym. Wiek XVIII, który w wielu dziedzinach zamącił rozwój ludzkości, nie omieszkał dorzucić swego przyczynka i do tego rozdwojenia myśli ludzkiej. Podczas gdy Weisshaupt, twórca „zakonu” Iluminatów dążył do wykorzenienia patriotyzmu jako ciasnej zasady w porównaniu z kosmopolityzmem, a Lessing określał patriotyzm jako słabość, bez której chętnie chciałby się obyć, o tyle J.J.. Rousseau uważał państwo, obejmujące całą ludzkość, za „prawdziwą chimerę” i potępiał tych rzekomych kosmopolitów, którzy, wymawiając się od kochania własnego kraju ze względu na swe ukochanie ludzkości, chełpią się, że kochają cały .świat, by korzystać z przywileju niekochania nikogo.

Na koniec warto, abyśmy rozważyli poważnie poruszone powyżej zagadnienia. Znamy winowajców, rozpoznaliśmy procesy, jakimi nas raczono od wieków. Mając więc złapanego „byka za rogi“ możemy zrobić tylko dwie rzeczy: poddać się, albo walczyć. Każda droga przyniesie nam cierpienie, poświęcenie, a nawet prześladowania… lecz tylko jedna droga poprowadzi nas ku Wielkiej Polsce i zbawieniu duszy. Którą drogę obierze naród polski?

Maciej Kałek

na podstawie:
1. http://www.niedziela.pl/artykul/88280/nd/Bylem-masonem
2. Dmowski Roman, „Kościół, Naród i Państwo“
3. Doboszyński Adam, „Teoria Narodu“
4. Nationalism Royal Institute for International Affairs.

Komentarze są zamknięte