Kącik literacki: Ballada o Kulawym Joe

Niezależna Gazeta Obywatelska

kącik literackiBallada o Kulawym Joe chodziła za mną już od bardzo dawna. Pomysł zrodził się z obserwacji całkowitej bezczynności, bezradności i inercji. A ponieważ każda akcja wywołuje reakcję, przy okazji widziałam też jak na tę inercję reaguje społeczność. Otoczenie jednostki bezradnej.

Wniosek jest porażająco prosty i trochę bałam się go napisać, by nie być posądzoną o brutalność. Skoro ja miałam opory, to on – ten wniosek – pchał mi się przed nos, kłuł w oczy, drapał w bucie i przeszkadzał, jak tylko mógł. W takim razie piszę: społeczność prędzej, czy później, wyrzuca poza nawias jednostki bezradne i bezczynne. Przetrwać mogą tylko ci, którzy podejmują działanie mimo przeciwności.

A najgorsze, że w takich kulawych i bezradnych Józiach, nie ma nic romantycznego. Pomóc im nie można, skoro oni tej pomocy nie chcą przyjąć (nie da się ratować nikogo, wbrew jego woli) a ludzie z otoczenia, jeśli poczują się zbyt jawnie lekceważeni, przestaną się nad taką ofiarą pochylać. Brutalne, choć niestety, prawdziwe. Tylko Wieszcz na ten brak romantyzmu z pewnością przewraca się w grobie.

BALLADA O KULAWYM JOE

Czy słyszeliście może kiedyś o Kulawym Joe?

Przywiewał go tu czasem wiatr zimowy,

Żadna z naszych dzierlatek nie czekała go

Dłużej, niż rok.

Choć nie bywały niezadowolone.

Trudny w obejściu był Kulawy Joe

I nie wyglądał jakby czegoś w życiu pragnął

Jeżeli facet do jednego w życiu zdatny jest

Może okazać się, że to jest krucafuks za mało.

Ruszając palcem w bucie w przód i w tył i w bok

Opowiadam wam o łaziku, co za bardzo miał was w dupie

Za chwilę oberżysta pokaże mi drzwi

Ballad o leniach- darmozjadach nikt nie lubi przecież słuchać.

Maria

Komentarze są zamknięte