TYGODNIKI: Miller chce być premierem, Terlikowski krytycznie o „Resortowych dzieciach” a Pyza wręcz przeciwnie

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Resortowe wSieciStrach i kontratak „Resortowych dzieci”. W tygodniku „wSieci” o książce, która pokazała, kto jest wrogiem wolności

Ta książka była skazana z jednej strony na sukces, z drugiej – na potępienie przez dzisiejszych władców Polski. Jedno i drugie nastąpiło błyskawicznie. Ale dyskusja o publikacji, a często obelgi zamiast polemiki, dopisała do jej treści ważne podsumowanie. Zobaczyliśmy, kto naprawdę jest wrogiem wolności

– pisze Marek Pyza w tygodniku „wSieci” o wydanej przez Frondę publikacji „Resortowe Dzieci” autorstwa Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza. Autor wymienia inwektywy, które miotały sławy dziennikarstwa III RP w odpowiedzi na niewygodną dla nich książkę:

Podłe świństwo”, „duch Jedwabnego wciąż żywy”, „wylewanie pomyj”, „opluwanie, obrzygiwanie dziennikarzy”, „żule z prawicowego lumpeksu”, „będą się smażyć w piekle”, „chamówa”, „nie chcę dotykać g…wna”.

I komentuje:

Można odnieść wrażenie, iż najchętniej zadekretowaliby zbiorową amnezję. Jeśli patrzą w historię, to tylko po to, by lewą ręką za prawe ucho sięgnąć po zarzuty o rzekome faszystowskie inklinacje przeciwników. Jak zawsze, gdy występowali przeciw lustracji, przeciw pokazywaniu mechanizmów wyjaśniających naszą skarlałą rzeczywistość, a zwłaszcza przeciw czemukolwiek, co mogłoby zachwiać ich wizerunkiem.

W drugim okładkowym artykule Andrzej Rafał Potocki analizuje:

Podstawową zaletą opracowania „Resortowe dzieci” jest pokazanie skali zjawiska przechwycenia mediów przez byłą nomenklaturę i jej następne generacje.

Publicysta przypomina, że w w PRL z MSW było związanych ok. 100 tys. osób.

W przytłaczającej większości byli to ludzie z przetrąconymi kręgosłupami, wykonujący posłusznie polecenia partyjnych zwierzchników i zgodnie z panującą wówczas doktryną marksistowsko-leninowską wyznający pogląd bardziej zbliżony do internacjonalizmu niż przywiązania do wartości patriotycznych. Co ludzie o takim sposobie myślenia i postępowania mogli przekazać swoim dzieciom?

– pyta Potocki i w dużym skrócie przedstawia zawarte w książce informacje o najznamienitszych gwiazdach mediów III RP.

O rodzinnych powiązaniach z systemem PRL Jerzego Baczyńskiego, Hanny i Tomasza Lisów, Piotra Kraśki, Moniki Olejnik, Justyny Pochanke i wielu innych – czytaj w nowym wydaniu tygodnika w „Sieci”.

Książka, nad którą patronat objęły portal wPolityce.pl oraz tygodnik „wSieci” w nadchodzącym tygodniu znów pojawi się w księgarniach. Przygotowano dodruk w liczbie aż 40 tys. egzemplarzy.

WPROST

– ANGELA MERKEL CZŁOWIEKIEM ROKU TYGODNIKA WPROST. Jak piszą Anna Gielewska i Agnieszka Burzyńska: „(…)szefowa niemieckiego rządu ma dziś szczególny wpływ na politykę nad Wisłą. Jeśli uważnie się przyjrzeć jej „metodzie politycznej”, widać wyraźnie, do jakiego stopnia wzoruje się na niej Donald Tusk”.

– JAK PISZĄ DALEJ O WIZYCIE MERKEL: „(…) Ostatnio Tusk z Merkel rozmawiali z sobą o Ukrainie. – Zapadła wtedy decyzja, że drugą po Paryżu stolicą, którą odwiedzi Merkel jako nowo-stary kanclerz, będzie Warszawa – twierdzi nasz rozmówca z otoczenia premiera. Do wizyty dojdzie już w środę. To kwestia symboliczna, ale w dyplomacji ważna. Nie znaczy to jednak, że podczas spotkania będą poruszane tylko kwestie kurtuazyjne. Niewykluczone, że kolejny raz powróci temat posady szefa komisji europejskiej dla Donalda Tuska. Ostatnio niemiecka prasa ponownie pisała, że kanclerz Niemiec najchętniej widziałaby na tym stanowisku właśnie polskiego premiera. Tyle że Tusk już kilka razy jej odmówił. – Donald wie, że gdyby zostawił partię, byłby to koniec Platformy, a bez partii wszyscy politycy są tylko nic nieznaczącymi singlami – przekonuje polityk PO. (…) Nie wszyscy jednak wierzą w stałość deklaracji polskiego premiera. Niemieccy ministrowie wciąż więc sondują polskie otoczenie Tuska. Najwyraźniej jego odmowa to jedna z nielicznych porażek, którą w ostatnim czasie poniosła pani kanclerz”.

– AGENT TOMEK I AGENCJE TOWARZYSKIE. Jak piszą Michał Majewski, Sylwester Latkowski i Cezary Bielakowski o książce Tomasza Kaczmarka: „W księgarniach jest jego książka „Agent Tomek. Spowiedź”. – W tej książce Kaczmarek ujawnił wiele tajemnic państwowych – mówi oficer służb specjalnych. To oraz biznesowa działalność na polu „wywiadu gospodarczego” sprawiły, że służby specjalne zaczęły dyskretnie się przyglądać swojemu niedawnemu asowi”.

— JAK PISZĄ DALEJ: „(…) Teraz prokuratura zamierza wystąpić w tej sprawie z wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi Kaczmarkowi. Po tym sprawdzaniu okazało się, że Kaczmarek miał kontakty z osobami powiązanymi z warszawskimi agencjami towarzyskimi. Źródło w policji: „Był za pan brat z kontrolującym agencje towarzyskie Pawłem Z. Lubił przebywać w tym towarzystwie”. Policjant z Centralnego Biura Śledczego, któremu są znane sprawy związane z handlem żywym towarem i prostytucją: „Burdele to szara strefa. Gangsterka, szantaże, stręczycielstwo, handel żywym towarem, lewe pieniądze, narkotyki. To nie są interesy grzecznych chłopców. To bandyci z miasta tworzą takie miejsca i je kontrolują”. – Kaczmarek poznał tam żonę Pawła Z. Iwonę i jej siostrę Martę. Martę, z którą się związał na lata – informuje źródło w policji i drugie, do którego dotarliśmy, znajdujące się blisko Pawła Z”.

– KACZMAREK: TO ”LEGENDOWE HISTORIE”: „Chcieliśmy porozmawiać o tym, co go łączy ze światem domów publicznych, z postaciami takimi jak Paweł Z. i Marta. Pokazujemy mu jego zdjęcie z Martą i przypominamy tekst sprzed niespełna roku, w którym mówił o ich narzeczeństwie. Polityk zaczyna się denerwować. Tłumaczenia są dziwaczne. Mówi, że to są „legendowe historie” z jego pracy i należy oddzielić życie prywatne od służbowego. Legendowe historie? Kaczmarek kilka lat temu był działającym pod przykryciem agentem CBA. Zbudowano mu wtedy „legendę” biznesmena. Tyle że od ponad trzech lat jest poza CBA, a od dwóch jest posłem!”

– KONKLUZJA TEKSTU: „Co łączy polityka z takim światem? To pytanie zarówno do Kaczmarka, jak i do policji. Poseł nie chce na nie odpowiadać. Dlaczego? Co ma do ukrycia? Może to więc policja i szefowie Kaczmarka z czasów CBA powinni rozwiać wątpliwości? Tym bardziej że według naszej wiedzy związki Kaczmarka z agencjami towarzyskimi mają swój początek jeszcze we Wrocławiu. Tam też w 1998 r. wydarzył się wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym i do tej pory udział w nim obecnego posła Kaczmarka pozostaje niejasny”.

– MICHNIK O MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI I KISIELU: „Myślę, że gdyby Kisiel obejrzał zdjęcia z ostatniego marszu niepodległości, przyznałby mi rację. Chociaż, cholera wie? Może paradoksalnie by mówił, żeby tym młodym ludziom dać szansę? Pamiętam, jak kiedyś bronił literatów z „pokolenia pryszczatych”, którzy w latach 50. całym sercem poparli władzę ludową. Mówiąc o Woroszylskim czy Kołakowskim, powtarzał: „Dobrze, że udało się nam ich przeciągnąć na właściwą stronę”. Może dziś by liczył, że narodowców też przeciągnie?” – mówi w rozmowie z Magdaleną Rigamonti i Marcinem Dzierżanowskim.

– MICHNIK O SZTUCZNEJ MGLE: „(…).Ale chętnie bym się z nim napił. Rozmowa z nim zawsze była fascynująca. Czy Stefan wierzyłby, że Polska jest niemiecko-rosyjskim kondominium? Nie sądzę. Czy wierzyłby w trotyl, brzozę i sztuczną mgłę? Zdecydowanie był na to zbyt mądry. Czy podobałby mu się Rydzyk, który konsekwentnie i skutecznie prowadzi politykę kretynizacji Polski? Nie wydaje mi się to prawdopodobne.

– JOANNA KLUZIK-ROSTKOWSKA O GENDER i POMYŚLE BEATY KEMPY DOT. PARLAMENTARNEGO ZESPOŁU „STOP IDEOLOGII GENDER”: „W takim razie Beata Kempa powinna ogłosić swoje zwycięstwo przed startem, bo wszyscy zajmujący się problematyką gender zgodnie powtarzają, że nie ma żadnej ideologii. Rozumiem, że słowem „ideologia” buduje się nastrój grozy zamierzonego światopoglądowego celu. Tymczasem gender to pojęcie funkcjonujące w naukach społecznych, próbujące opisać świat, a nie zmieniać go na własną modłę” – mówi w wywiadzie z Katarzyną Nowicką.

– O EDUKACJI SEKSUALNEJ: „Uważam, że dobrze jest, kiedy człowiek wchodzący w dorosłość jest wyposażany w wiedzę, która mu pomaga unikać sytuacji ryzykownych, za które będzie płacić całe życie. Jednocześnie wiem, że w tej sprawie powinnam szanować autonomię rodziny. Tak samo jak wymagam tolerancji dla mniejszości narodowych, seksualnych czy decyzji o in vitro. Jeżeli rodzice nie chcą, by ich dziecko czerpało w szkole wiedzę o seksie, ich prawo w tej kwestii powinno być respektowane”.

– ŁAZAREWICZ: RESORTOWE DZIECI SĄ PO OBU STRONACH BARYKADY: „(…)nikt nie wypomina dziennikarzowi „Gazety Polskiej” Antoniemu Zambrowskiemu ojca stalinisty, pobytu w Moskwie ani radzieckiej szkoły podstawowej. Bo dla prawicowych lustratorów nie ma znaczenia, co kto robił wcześniej, ale co robi teraz. Gdyby Zambrowski pracował dziś w TVN czy „Polityce”, pewnie wylądowałby na okładce „Resortowych dzieci”, być może zamiast Adama Michnika. Przyznała to nawet sama autorka Dorota Kania, wyjaśniając, dlaczego w publikacji nie ma nic o Antonim Zambrowskim: – Bo on przeszedł na jasną stronę mocy. (…)Tak jak dla autorów książki nie ma znaczenia, że Wojciech Reszczyński, dzisiejsza gwiazda katolickiego „Naszego Dziennika”, przyszedł do Trójki w stanie wojennym. Ich interesuje tylko to, że w tym samym czasie pojawiła się tam Monika Olejnik, choć jej pozycja była wówczas nieporównywalna z Reszczyńskim”.

DO RZECZY

— GOCIEK I GURSZTYN: “Źródła zbliżone do gazpolowo- -portugalskich twierdzą z kolei uparcie, że nasz ziomal z „Do Rzeczy” Rafał A. Ziemkiewicz będzie kandydował do europarlamentu z listy Polska Zusammen, podobnie jak Łukasz Warzecha z „Faktu”. Gdyby wierzyć plotkom, to RAZ musiałby się sklonować, bo wystawia go rzekomo jeszcze kilka innych partii. „Na razie nie zaprzeczajcie chłopaki – prosił nas RAZ. – Prawda czy nieprawda, byle plotkowali po nazwisku”. Sorry, Rafał.”

— GRUSZTYN I GOCIEK O ROKICIE I W SIECI: “Znany niepokorny publicysta Jan Maria Rokita (zbieżność nazwisk z politykiem PO niegdyś odpowiedzialnym za inwigilację prawicy przypadkowa) postanowił dawać wyraz swym niezłomnym poglądom w nowym medium. I został stałym komentatorem TVN24 Biznes i Świat. Złośliwi mówią, że taki felietonista byłby prawdziwym skarbem dla każdego prawicowego tygodnika.”

— KAMILA BARANOWSKA O LESZKU MILLERZE: “Kiedyś w którymś z wywiadów w odpowiedzi na pytanie o swoje przyszłe plany Leszek Miller rzucił, że nie był jeszcze marszałkiem Sejmu. W SLD nikt nigdy nie traktował tej deklaracji zbyt serio. – Każdy, kto zna Millera, wie, że go interesują realna władza, realny wpływ na bieg wydarzeń, a nie żadne tam funkcje reprezentacyjne czy piękne zwieńczenie kariery – mówi jeden z posłów SLD. – Chce pan znowu być premierem? – pytam więc Leszka Millera. – Jeśli SLD wygra wybory, to tak. Premierem powinien być szef wygranej partii – odpowiada. To także odpowiedź na pytanie o możliwość powtórki scenariusza z 1993 r., o której rozmawiamy z kilkoma politykami Sojuszu. Wtedy SLD wygrał wybory z wynikiem ponad 20 proc. Drugie PSL zdobyło ponad 15 proc. Warunkiem stworzenia koalicji z ludowcami było oddanie im fotela premiera. Tego oczekiwał też prezydent Wałęsa. Premierem został Waldemar Pawlak. – W dzisiejszych warunkach nie wyobrażam sobie, by szef wygranej partii nie był pierwszym, który dostanie szansę stworzenia rządu. Jeśli na przykład wygra PiS, taką szansę powinien dostać Kaczyński – mówi Leszek Miller. – Wtedy, w 1993 r., premierem powinien był zostać Kwaśniewski.”

— GOWIN: NIE DOPUŚCIĆ SLD DO WŁADZY- jak mów Jarosław Gowin Piotrowi Gursztynowi: “My jesteśmy na przeciwległym biegunie w stosunku do SLD. W pewnym sensie Polska Razem powstała po to, by uniemożliwić postkomunistom powrót do władzy. Jak słusznie zauważył bardzo przenikliwy portal 300polityka.pl, kształt sceny politycznej po wyborach w 2015 r. zależy nie od wyniku konfrontacji Tusk – Kaczyński, tylko Miller – Gowin. Jeśli Grzegorz Schetyna chce przyłożyć rękę do budowy koalicji antylewicowej, to jest o czym rozmawiać.

— DALEJ GOWIN: “Przewiduję, że PO w 2015 r. będzie miała swoje 15–20 proc. głosów. Przegra wybory, ale na razie Tusk może tylko Panu Bogu dziękować, że ma taką opozycję jak PiS. Nawet przegrywając wybory, będzie miał bowiem szansę na współrządzenie z Leszkiem Millerem. Moją rolą jest do tego nie dopuścić”

— GOWIN KOKIETUJE WYBORCÓW KORWINA: “To nie żadna narracja, tylko prawda. W sprawach gospodarczych jesteśmy – wraz z Kongresem Nowej Prawicy – jedną z dwóch partii liberalnych.”

— TOMASZ TERLIKOWSKI O KSIĄŻCE RESORTOWE DZIECI: “Książka „Resortowe dzieci” podejmuje temat ważny i istotny dla zrozumienia współczesnej Polski. Jednak robi to w sposób, który pozwala łatwo zdyskredytować problem uwikłania polskich elit w komunizm. (…) całkowity brak zdefiniowania tytułowego terminu „resortowe dzieci”. W efekcie w książce występują na równych prawach zarówno ci, którzy niewątpliwie pochodzą z rodzin resortowych i którym wyraźnie pomogło to w karierze, jak i ci, którzy – choć ich poglądy bywają paskudne i zupełnie się z nimi nie zgadzam – rodzinnie nie są powiązani ani z SB, ani z wojskówką. Część z nich miała niewiele wspólnego nawet w okresie PRL z PZPR, a ich główną winą jest to, że obecnie mają poglądy inne (co często znaczy, i to jest drugi zarzut, niewystarczająco PiS-owskie) niż autorzy albo (co już jest zarzutem, ale niekoniecznie kwalifikującym do określenia „resortowe dziecko”) bronią komunistycznych oprawców, sprzeciwiają się lustracji, ale także są w sporze smoleńskim po innej stronie niż autorzy książki. Ci, których poglądy są z ich przekonaniami (a także moimi) zgodne, nawet jeśli pracują w TVN, a ich rodzice do końca byli członkami PZPR, mogą czuć się bezpiecznie, bo w książce się nie znajdą. Nie jest też do końca jasne, dlaczego do tego samego worka wrzuca się wszystkich tych, którzy pracują w mainstreamowych mediach. Nie muszę zgadzać się we wszystkim z Marcinem Mellerem (a jak pokazał wywiad, jaki z nim przeprowadziłem dla tygodnika „Do Rzeczy”, nie zgadzam się z większością jego opinii), by uznać, że zarzucanie mu, iż jest „resortowym dzieckiem” lub że wysługuje się układowi postkomunistycznemu, jest nieprawdziwe. A jego NZS-owska przeszłość, radykalny antykomunizm, a także zdrowy rozsądek, z którym wyśmiewa część postulatów swojej strony, sprawiają, że umieszczenie go w książce wydaje się niesprawiedliwością.”

— O POBŁAŻLIWOŚCI SĄDÓW WOBEC PIJANYCH KIEROWCÓW piszą Wojciech Wybranowski i Mariusz Staniszewski: “Po każdych świętach czy długich weekendach policja podaje szokujące dane o tysiącach złapanych pijanych kierowców. Jednocześnie sądy stają się dla nich coraz bardziej pobłażliwe. W ostatnich latach prawie trzykrotnie wzrosła liczba warunkowych umorzeń postępowań przeciwko nietrzeźwym”.

tk, 300polityka, wpolityce.pl

  1. JT
    | ID: f1e589d4 | #1
Komentarze są zamknięte