Słomka: Czy Poczta Polska podzieli los LOT-u?

Redaktor4
profil-firmy1

Źródło: witryna PGP SA

Od stycznia za dostarczanie korespondencji z sądów i prokuratur odpowiada Polska Grupa Pocztowa –  zwana „niepublicznym operatorem usług pocztowych”. Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA Maciej Lisowski publicznie ujawnił przebieg procedury przetargowej, która spowodowała, że operator publiczny nie doręcza już nam urzędowych przesyłek. Wskazuje też na szereg wątpliwości, które dotyczą milionów Polaków.

„Przetarg rozstrzygnięty został jesienią 2013 roku, a umowa podpisana w pośpiechu w połowie grudnia – po to, by Polska Grupa Pocztowa mogła zacząć realizować zakontraktowane usługi już od początku roku 2014. Umowa opiewa na ponad 500 milionów złotych i ma zagwarantować dostarczenie przez dwa lata 98 milionów przesyłek. Co swoją drogą przekłada się na koszt jednej przesyłki przekraczający 5 złotych (czyli wyższy niż cena listu poleconego z potwierdzeniem odbioru nadanego na „zwykłej poczcie”)”

– pisze Lisowski.

„Jakby tego było mało, przetarg został zorganizowany przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa, czyli jednostkę powołaną raptem w styczniu 2012 roku przez dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zadaniem tej instytucji jest „dokonywanie centralnych zakupów dla jednostek sądownictwa powszechnego” oraz „sprzedaż usług kwaterunkowych, głównie dla pracowników resortu Ministerstwa Sprawiedliwości oraz członków ich rodzin”. W założeniu jest to więc organ, który miał usprawnić pracę polskiego sądownictwa poprzez zapewnienie centralnej obsługi wszelkiego rodzaju zakupów. Czym innym jednak jest zakup 100 tysięcy długopisów, a czym innym sprawa tak ważna, jak doręczanie urzędowej korespondencji. CZdS nie jest instytucją na co dzień zajmującą się prawem i związanymi z nim procedurami, trudno też spodziewać się by jej pracownicy wystarczająco dobrze potrafili rozpoznać faktyczne zapotrzebowanie i problemy związane z doręczaniem sądowych przesyłek”.

Przemysł motoryzacyjny, stocznie, górnictwo, hutnictwo, przemysł a teraz Poczta Polska?

To, że polski przemysł motoryzacyjny ogranicza się dziś do montażu wiemy. Na pierwszy ogień poszedł FSM i przekazanie go Fiatowi przez ministrów Lewandowskiego i Olechowskiego ze szkodą dla Polski. To nie iluzja lecz raporty NIK wskazały na uchybienia przy tej „prywatyzacji”, „przejęciu” czy jak tam to zwał … W tym samym czasie gdy upadała warszawska FSO dla Skody czy Dacii szukano strategicznych partnerów na lata. W III RP tak to jakoś liberałom wyszło, że czego się nie dotykali to po jakimś czasie okazywało się, że dane firmy państwowe są nierentowne tylko wtedy, gdy mają zasilić jakieś doraźne dziury budżetowe. Warto wspomnieć bajki ministra Balcerowicza dotyczące górnictwa. Kopalnia „Silesia” w Czechowicach – Dziedzicach była dla nierentowna z właścicielem państwowym, a dziś z czeskim partnerem zwiększa zatrudnienie i przynosi realny zysk.

W 2013 roku wielokrotnie opisywałem sytuację w PLL LOT wskazując, że dosyć celowo obecne władze prowadziły restrukturyzację narodowego przewoźnika w ten sposób, aby doprowadzić za jakiś czas do jego sprzedaży „za drobne”. Skandal z OTL Express i doradzanie tej firmie przez „latorośl” Donalda Tuska to tylko jeden z elementów działań szkodliwych dla PLL LOT. W raporcie z likwidacji WSI czytamy przykładowo, że w firmie PLL LOT było 148 agentów służb wojskowych. Krajowy przewoźnik ma problemy finansowe analogiczne do tych, które były podstawą dla wykreowanego upadku stoczni. Jednak ograniczenie połączeń związane z pomocą publiczną jest niczym w porównaniu do zakupu „wadliwych” Dreamlinerów przy równoczesnym zobowiązaniu do ograniczenia floty (sprzedaż, wynajem) części swojej floty powietrznej. Do tego z firmy musiało odejść wielu pracowników.

W tym samym czasie w krajach „starej” UE była udzielana pomoc publiczna dla wielu banków – co jednak nie spowodowało konieczności wyzbycia się przez nie jakiś oddziałów czy grup produktów. Niektóre państwa znacjonalizowały zagrożone banki i problem został niby rozwiązany.

Wracając do przesyłek sądowych. Poczta Polska tracąc to zlecenie będzie najpewniej prowadziła projekt „restrukturyzacji” zatrudnienia. Możemy niedługo dowiedzieć się, że narodowy, publiczny operator pocztowy potrzebuje publicznej pomocy i dlatego jest nieopłacalny. Skoro sporą część połączeń PLL LOT przejmuje Lufthansa to – po tym przetargu na dostarczanie korespondencji z sądów i prokuratur – może okazać się, że korespondencję dostarczać nam będzie kiedyś Deutsche Post! To tylko jedna strona medalu.

Bez komentarza

Dyrektor fundacji LEX NOSTRA Maciej Lisowski wskazuje też na inne zagrożenia, które od stycznia stoją przed tysiącami Polaków, których sprawy trwają przed sądami, w prokuraturze czy na policji.

„W przypadku większości procedur sądowych i prokuratorskich – ze szczególnym uwzględnieniem wszelkiego rodzaju przesłuchań oraz rozpraw – obowiązuje podstawowa zasada: jeśli adresat przesyłki (np. wezwania) nie odebrał jej w wyznaczonym terminie, uznaje się ją za doręczoną. Jeśli więc prokurator wzywa nas na przesłuchanie, ale wezwanie do nas nie dotrze, to niestety stwierdzenie „nie otrzymałem listu z prokuratury” nie usprawiedliwi naszej nieobecności w wyznaczonym miejscu i terminie. W efekcie możemy spodziewać się ukarania – począwszy od drobnej grzywny, na ograniczeniu wolności skończywszy, nie mówiąc już o przymusowym doprowadzeniu przed „oblicze sprawiedliwości” przez umundurowanych i niezbyt uprzejmych w takich sytuacjach funkcjonariuszy policji.

Problem w tym, że doręczycieli PGP jest po prostu mało i działają w bardzo niewielu w skali krajowej miejscowościach. Proszę zresztą na internetowej witrynie firmy spróbować wpisać w wyszukiwarkę (zamieszczoną w zakładce „Gdzie jesteśmy?”) nazwy kilku dowolnie wybranych małych mieścin. W zatrważającej większości przypadków takie próby kończą się lakonicznym komunikatem „Nic nie znaleziono”.

Efekt jest jeden: o ile w dużych miastach prawdopodobnie jakoś ten system funkcjonował będzie, o tyle mieszkańcy – przecież tacy sami obywatele RP – małych miasteczek i wsi będą mocno poszkodowani. Doręczyciel raczej do nich nie dotrze, bo trudno się spodziewać, by pracownik PGP dojeżdżał czasem nawet kilkadziesiąt kilometrów tylko po to, by dostarczyć jeden list, zaś odbiór przesyłki z najbliższego punktu będzie oznaczał nieraz całodzienną wyprawę do innej miejscowości. O ile w ogóle informacja o przesyłce dotrze do adresata, bo w jaki sposób będzie można udowodnić, że doręczycielowi nie chciało się dojechać i rzeczywiście nie zostawił nam awizo?

To z kolei rodzi – wspomniany już – problem: wiele osób w ogóle nie dowie się o terminach rozpraw czy potrzebie stawienia się na przesłuchanie. A to oznacza z jednej strony spore utrudnienia (by nie powiedzieć nawet „paraliż”) w pracy organów sprawiedliwości, a z drugiej – potężne utrudnienia dla obywateli oraz narażenie ich na odpowiedzialność karną lub finansową w związku z brakiem stawiennictwa na oficjalne wezwanie!

Można się wreszcie spodziewać, że sądy i prokuratury – biorąc pod uwagę doskonale nam znany poziom ich „wygodnictwa” – zaczną przesyłać wezwania i tym podobną korespondencję przez policję. Czyli zrobią z policjantów listonoszy. Z pewnością nie wpłynie to dobrze ani na wizerunek policji ani na jej pracę. Nie mówiąc już o tym, że wizyta umundurowanych funkcjonariuszy w domu nigdy nie jest przyjemna, a dla co bardziej ciekawskich sąsiadów rodzi kolejny temat do plotek”.

REASUMUJĄC

Ktoś musi stanąć w obronie tych, do których z jakiś względów nie dotrze korespondencja z „wymiaru sprawiedliwości”. Za wyroki przy uznaniu doręczenia. Do tego warto, aby Poczta Polska przedstawiła plany „restrukturyzacji” zatrudnienia. Trzeba również ujawnić ile osób pracuje w Centrum Zakupów dla Sądownictwa, czyli jednostce powołanej przez dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Czy o przetargu i jego efektach dla milionów Polaków decydowało jakieś wieloosobowe gremium czy kilka osób przy jednym stoliku. Czy potencjalny zysk ze zmiany operatora zrównoważy ewentualne odszkodowania i wydłużenie rozpatrywania spraw? Warto o to pytać!

Adam Słomka

Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI

  1. MAX
    | ID: fe863701 | #1

    Pelna zgoda, …”rozbior Polski” postepuje!

  2. Irena
    | ID: ad37465f | #2

    Trudno nie zgodzic sie z panem @MAX. Oddanie w obce rece przesyłek sądowych to błąd,który pociągnie za sobą niebywałe kary pieniężne dla stron postepowania,które takowej przesyłki nie otrzymały i na rozprawe sie nie wstawiły..Brak możliwości reklamowania,bo u kogo.? Jest to też paraliż Sądu,więc może o to chodzi PO- partii miłości?

  3. Eleonora
    | ID: ddfcfe15 | #3

    … a potrzeba było rozwalać Pocztę Polską?!
    Nie tak dawno na łamach NGO jakaś mądrala wykrzykiwała pod adresem Poczty brednie typu
    – monopolisci, łamiący zasady rynku!
    Podobnym mądralom nalezy przypomnieć, że każde poważne państwo utrzymuje strategiczne gałęzie takie jak zbrojeniówka,koleje, poczta, telefonia…
    ale, nie ma państwa to i nie ma poczty, nie ma kolei, nie ma TP, jest proca zamiast karabinku :((

  4. ely
    | ID: 2fdca602 | #4

    Wszystko co polskie PO doprowadza na krawędź bankructwa : PLL „LOT”,(którego ksiegi rachunkowe chcieli w ramach kontroli poselskiej sprawdzić posłowie PIS,nie udostepniono ich, PKP Cargo sprywatyzowali,PKP, Poczta Polska też coraz gorzej przędą pod obecną władzą, dowództwo marynarki wojennej przeniesiono z Gdyni do Warszawy szkoda,ze nie do Zakopanego, Po przedgłosowuje w Sejmie swoją większością łącznie z Ruchem Palikota, SLD i PSL ustawę o bratniej pomocy obcych sił porządkowych, wojskowych z innych państw. W rozmowie radiowej Żakowskiego z Halickim padaja ostre słowa pod adresem wiceministra sprawiedliwości, tylko albo aż za to,że jest katolikiem. Denerwuje to Żakowskiego, deneruje Halickiego, który uważa,że dla takich osób nie ma i nie powinno być miejsca w PO.
    Platforma niby „obywatelska ” likiwduje państwo polskie, nie wiem tylko skoro ok.80 % Polaków to katolicy,to co ci ludzie robią w PO, w partii , w której na wartości jakiekolwiek nie ma miejsca.

Komentarze są zamknięte