Grzegorz Braun: TVP „aresztuje” nasze filmy, my zaś działamy po partyzancku

Niezależna Gazeta Obywatelska

GrzegorzBraun, fot. TK– Oczekiwania widzów najwyraźniej niewiele mają tu do rzeczy. W Post-PRL decydują względy polityczne, a nie zdrowy rachunek ekonomiczny – mówi reżyser Grzegorz Braun w wywiadzie opublikowanych na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Braun był uczestnikiem konferencji zorganizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy w Hebdowie, podczas której opowiedział niezwykle smutny scenariusz. Producent jego filmów Robert Kaczmarek jest zastraszany, a zaprezentowane przez reżysera fragmenty kilku projektów wciąż nie doczekały się szczęśliwego finału, jakim jest dokończenie produkcji.

CAŁOŚĆ na stronie KSD: G. Braun: O poważne inwestycje trudno, gdy brak normalnego rynku

Poniżej fragment wywiadu z G. Braunem:

„(…) jestem autorem i współautorem kilku filmów dokumentalnych, które figurują w pierwszej dziesiątce „najlepiej oglądanych” w historii polskiej telewizji. Otwiera tę listę „Towarzysz generał”, filmowa biografia polityczna Wojciecha Jaruzelskiego, którą zrealizowaliśmy parę lat temu razem z kol. Robertem Kaczmarkiem – w czasie jednokrotnej emisji mieliśmy rekordową widownię (wg danych TVP ponad trzy i pół miliona Polaków). Gdyby decydował rachunek strat i zysków, to TVP byłaby już wielokrotnie powtórzyła emisję tego filmu-rekordzisty, by na nim lepiej zarobić. A my z kolegą-producentem mielibyśmy okazję potwierdzić nasze umiejętności w kolejnych produkcjach. Tymczasem dzieje się odwrotnie: telewizja film „aresztuje” i nie tylko nie ponawia emisji, ale też odmawia sprzedaży praw do edycji filmu na płycie. My zaś działamy po partyzancku, z filmu na film, nie mając pewności, czy w ogóle uda się jeszcze zrealizować jakiekolwiek plany. I bynajmniej nie chodzi tu o jakąkolwiek gwarancję pracy – bo w zdrowej ekonomii o żadnych urzędowych „gwarancjach” nie powinno być mowy. Nie chodzi też o to, by TVP miała koniecznie zamawiać akurat moje filmy (jeśli o mnie chodzi, jestem przeciwnikiem jakichkolwiek „zamówień publicznych” w branży telewizyjno-filmowej). Rzecz w tym, że jeśli akurat telewizja reżimowa zwana dla zmylenia przeciwnika publiczną nie chce zarobić, to powinno się to opłacać komuś innemu. Ale niestety w całym tym kartelowym systemie, na straży którego stoi KRRiTV, a którego filarami są PISF i TVP S.A., szanse na to są bardzo marne.”


Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Komentarze są zamknięte