Co powino zrobić SLD, aby ograć Twój Ruch Palikota? [analiza]

Niezależna Gazeta Obywatelska1

Kwaśniewski, Napieralski, Miller [sld.silesia.pl]Zgodnie z zapowiedzią, prezentuję analizę dotycząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej [dop. red. wcześniejsza analiza Prawa i Sprawiedliwości]. W minioną sobotę odbyła się konwencja europejska Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zainaugurowała ona oficjalnie kampanię SLD przed wyborami do PE. Wydawałoby się, że SLD po ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. znalazło się w poważnym kryzysie. Bardzo słaby, na poziomie zaledwie 8 % wynik wyborczy, status ostatniego co do wielkości klubu parlamentarnego w Sejmie no i przede wszystkim utrata wielu tysięcy głosów na rzecz nowo powstałej partii Janusza Palikota mogłoby przesądzać wręcz o klęsce. Sojusz Lewicy Demokratycznej w ostatnich wyborach uzyskał zaledwie 26 mandatów i stał się (do momentu rozłamu w PiS i powstania Solidarnej Polski) najmniejszym klubem parlamentarnym w Sejmie obecnej kadencji (dla porównania – były czasy, że był klubem największym). Zaraz po wyborach zaczęły pojawiać się spekulacje o rozwiązaniu partii i wchłonięciu jej resztek przez Ruch Palikota. Grudniowe wybory na przewodniczącego Sojuszu rozegrały się między Ryszardem Kaliszem (który wydawał się potencjalnym kandydatem na nowego lidera SLD) oraz (i tu było niemałe zaskoczenie)… b. premierem Leszkiem Millerem, który po kilku latach nieobecności w polityce z list SLD dostał się do Sejmu. Kalisz jako nowy szef SLD wydawał się wręcz pewniakiem. Jednak wbrew oczekiwaniom mediów i większości chyba obserwatorów sceny politycznej – pojedynek ten wygrał Miller. Obejmując najpierw funkcję szefa klubu parlamentarnego Sojuszu, a niedługo potem także przewodniczącego partii.

Wybór Millera z początku spotkał się z drwinami i prześmiewczymi komentarzami typu „Kiedy Sojusz wyprowadzi swój sztandar ” (aluzja do PZPR, która w 1990 wyprowadziła swój sztandar i została definitywnie rozwiązana).  Fakt ten eksponowano tym bardziej, że Leszek Miller był przez wiele lat działaczem PZPR.

Jakie były główne powody osłabienia Sojuszu w okresie poprzedzającym wybory parlamentarne w roku 2011 ?

Głównie stawiałbym tu na mało charyzmatyczne przywództwo. Grzegorz Napieralski, choć to polityk kulturalny i stroniący od skrajności, nie był jednak postacią zbyt charyzmatyczną. Swego czasu drwił z niego Niesiołowski mówiąc, iż przewodniczący SLD jest tak „nudny, że kiedy przemawia, spać się wszystkim chce”. Brak charyzmy Napieralskiego doskonale wykorzystał Janusz Palikot, który po 10 kwietnia 2010 przyjął nagle ostry kurs na lewo. Palikot lepiej, niż Napieralski wyeksponował lewicowe idee takie, jak walka o prawa mniejszości seksualnych czy antyklerykalizm. Ostre, silnie antyklerykalne hasła oraz walka z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu okazały się skuteczne w mobilizacji najbardziej antyklerykalnego elektoratu. Pomocne okazało się też nawiązanie współpracy z Jerzym Urbanem i środowiskiem tygodnika „NIE” (wicenaczelny „NIE” Andrzej Rozenek został nawet rzecznikiem prasowym Ruchu Palikota). Miejsce na liście RP otrzymał też były ksiądz (obecnie antyklerykalny działacz) Roman Kotliński. Dodatkowym atutem Palikota było wciągnięcie na listy wyborcze Roberta Biedronia, zdeklarowanego geja oraz Anny Grodzkiej, transseksualistki, która przed laty zmieniła płeć. Zmobilizowanie środowisk antykościelnych i związanych z ruchami LGBT przyniosło bardzo dobry wynik w postaci 10% głosów i 40 mandatów w Sejmie. SLD nie było już dla tych środowisk alternatywą. Ponadto z Palikotem związała się też działaczka ruchów aborcyjnych, członkini Kongresu Kobiet Wanda Nowicka, od lat znana z walki o prawo do przerywania ciąży. Sam Palikot z kolei to człowiek, jakby nie patrzeć – bardziej charyzmatyczny i wyrazisty, niż b. szef SLD Grzegorz Napieralski. Silniej wyeksponował lewicowe hasła i w ten sposób odebrał głosy SLD.

Wydawało się więc, że po wyborach parlamentarnych, w których Ruch Palikota uzyskał doskonały wynik i pozycję 3 siły politycznej oraz po zmianie lidera SLD na b. komunistycznego aparatczyka – pozycja Sojuszu może już tylko słabnąć. Palikot szybko rozpoczął walkę o hegemonie na lewicy i podjął pierwsze próby rozebrania Sojuszu, usiłując najpierw skompromitować nowego szefa SLD, Leszka Millera. Tu się jednak przeliczył.

Pierwszy raz Palikot zaatakował Millera w marcu 2012, kiedy media ponownie zainteresowały się sprawą tajnych więzień CIA w Polsce.

Lider Ruchu swojego imienia chyba nie spodziewał się, że Miller odpowie mu nie mniej ostro, niż robił to sam atakujący. B. premier na zarzuty Palikota, że „ma rękach krew żołnierzy poległych w Afganistanie”, najpierw odpowiedział, iż „nie podaje ręki osobom, które stają po stronie morderców-terrorystów i które stają się rzecznikami Bin Ladena i Al.-Kaidy w Polsce”. Trzeba przyznać – mocna riposta. Miller porównał Palikota do jakiegoś aktywisty współpracującego z terrorystami z Al.-Kaidy. B. premier zarzucił też Palikotowi, iż ciążą na nim podejrzenia o niejasne interesy biznesowe.

Muszę przyznać, w sprawie zarzutów pod adresem Leszka Millera Palikot wykazał się wyjątkowym populizmem. Potrafię sobie wyobrazić (ale też pamiętam 11 września 2001 roku) i atmosferę tamtych dni. Tamto poczucie światowego zagrożenia, widok upadającego porządku, niepewność. W obliczu zagrożenia terroryzmem (bo nie było pewności, że ataki Al.-Kaidy nie wyjdą poza Stany Zjednoczone) wiele wskazuje na to, że polskie władze (a Leszek Miller był wówczas premierem), decydując się na współpracę z USA i udział w koalicji antyterrorystycznej  postąpiły racjonalnie. Uważam, że taka decyzja mieściła się w logice tamtych czasów.

Jak pisał wówczas Tomasz Machała – (Palikot) „świetnie sobie zdaje sprawę, że politycy muszą czasem robić rzeczy niepopularne. Lider Twojego Ruchu jest jednak graczem cynicznym (…) Dlatego dla potrzeby walki z SLD wyciągnął tak brutalnie sprawę więzień CIA. Dlatego nazywa Polskę amerykańską „dziwką”. Dlatego tak ostro traktuje Millera. Nie chodzi mu o rację stanu. Tej jest gotowy zaszkodzić, byleby wydrenować SLD z ostatnich wyborców, których może pozyskać z tego źródła”. Trudno z redaktorem Machałą się w tej ocenie nie zgodzić.

Ponadto zachowanie lidera Ruchu w tej sprawie to hipokryzja, bowiem w sprawę tajnych więzień CIA zamieszani byli także b. Prezydent Aleksander Kwaśniewski (z którym Palikot blisko współpracuje) i Marek Siwiec, który jest nawet wiceszefem partii Palikota. Nazwiska Kwaśniewskiego i Siwca znalazły się w raporcie Rady Europy oskarżającym Polskę o utrzymywanie nielegalnych więzień CIA. Nazwisko Millera nie padło tam ani razu. Przede wszystkim jednak – Palikot wykorzystał do bieżącej walki politycznej sprawę z zakresu bezpieczeństwa międzynarodowego. W ten sposób dojrzały polityk nie postępuje.

Lider Ruchu swojego imienia nie dawał jednak za wygraną i kontynuował ataki na Leszka Millera. Za które został już dwa razy znokautowany – pierwszy raz, gdy Miller nazwał jego ugrupowanie „naćpaną hołotą” (wzięło się to z faktu, iż politycy Ruchu Palikota domagają się legalizacji narkotyków i zapowiadali nawet publiczne palenie jointa w Sejmie) i drugi raz, podczas debaty na temat OFE, gdy na nawoływania Millera do oddania emerytury b. premier odpowiedział Palikotowi cytatem z wiersza Tuwima (Do Endeka).

Oczywiście Palikot nie był w swoich wypowiedziach mniej brutalny, mówiąc o szefie SLD Leszek von Bin laden Miller, czy zarzucając mu, że za 15 mln dolarów byłby w stanie dopuścić do powstania w Polsce drugiego Auschwitz.

Niemniej Palikot coraz bardziej posądzany jest o populizm i prymitywny sposób uprawiania polityki. Coraz mniej osób traktuje go poważnie. Miller na jego tle zdaje się być politykiem bardziej odpowiedzialnym, mniej agresywnym i przede wszystkim – przewidywalnym.

Leszek Miller, jakby nie patrzeć, jest politykiem kompetentnym. Były premier, z wieloletnim doświadczeniem politycznym. Przez rok przebywał na stypendium w USA. Ma dużą wiedzę w sprawach gospodarki. Za jego rządów uchwalono dwie dość istotne, obowiązujące do dziś ustawy O swobodzie działalności gospodarczej oraz O promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. To jego rząd doprowadził do obniżenia podatku CIT od przedsiębiorstw. Udało się też ograniczyć deficyt finansów publicznych (odziedziczony po gigantycznej dziurze Bauca) i doprowadzić do przyśpieszenia wzrostu gospodarczego na poziom ok. 4% PKB rocznie. Oczywiście, nadużyciem byłoby pisać, że rząd Millera ma na swoim koncie wyłącznie sukcesy gospodarcze (nie udało mu się m.in. ograniczyć sporego w tamtych latach bezrobocia i nie naprawiono, mimo prób – systemu służby zdrowia), niemniej gdy Miller ustępował ze stanowiska szefa rządu, polska gospodarka rozwijała się lepiej, (bo na poziomie niecałych 4% rocznie), niż gdy w 2001 obejmował władzę (PKB wynosił wówczas 0,2%). To wystarczający argument za tym, że rząd Millera w rankingu gabinetów po 1989 r. nie wypada najgorzej. Dodatkowo na korzyść szefa SLD przemawia fakt, iż media nie są mu nieprzychylne. Niedawno Miller został doceniony za pracę  w Parlamencie, znajdując się w gronie 10 najlepszych posłów obecnej kadencji. W uzasadnieniu napisano „znakomicie łączy funkcję szefa partii i szefa klubu parlamentarnego z aktywną działalnością poselską. Bierze udział w każdej ważnej debacie sejmowej, autor ponad dwudziestu interpelacji – i to w kwestiach pierwszorzędnych. Zawsze do dyspozycji dziennikarzy”.

W rankingu zaufania do polityków lider Sojuszu znajduje się obecnie na 4. Miejscu, tuż za Ryszardem Kaliszem i Radosławem Sikorskim.

Obecne notowania SLD nie prezentują się najgorzej. W ostatnim sondażu, przeprowadzonym przez Instytut Homo Homini dla Wirtualnej Polski z 23. 01. br. partia Leszka Millera zanotowała poparcie na poziomie13%. W innym sondażu, zrealizowanym przez MillwardBrown 27. 01. poparcie dla SLD wyniosło 10%. Faktem jest, że notowania Sojuszu utrzymują się powyżej 10%, co daje mu status 3 siły politycznej.

logo_SLD z sld.org.plPoważnym problemem Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest  z pewnością jest fakt, iż w ostatnich latach z partii odeszło bardzo wielu znanych i rozpoznawalnych polityków. Można tu wymienić: Włodzimierza Cimoszewicza, Marek Borowskiego, czy Izabelę Sierakowską. Część polityków, takich jak Danuta Hübner, Dariusz Rosati, czy niedoszła nowa gwiazda lewicy – Bartosz Arłukowicz odeszła do PO. Część pozostaje obecnie poza polityką.

Co Sojusz Lewicy Demokratycznej mógłby zrobić, by poprawić swoje notowania i wygrać batalię na lewicy z Ruchem Palikota ?

Przede wszystkim musi pokazać, że jest formacją lewicową i ma ofertę dla lewicowego wyborcy.

  1. Partyjni eksperci

Podobnie, jak pisałem już przy okazji analizy Prawa i Sprawiedliwości – warto byłoby zagospodarować tych posłów ugrupowania, którzy znają się na swoich dziedzinach i są kompetentni w pracach parlamentarnych. Dla przykładu:

W zespole ekonomiczno-społecznym (który mógłby zajmować się recenzowaniem polityki gospodarczej rządu PO i proponowaniem własnych inicjatyw) zasiąść mogliby:

Marek Balt – gospodarka

Anna Bańkowska – polityka społeczna

W kwestiach związanych z resortami siłowymi ugrupowanie mogliby reprezentować:

Janusz Zemke – obrona narodowa i kwestie wojska
Stanisław Wziątek – również polityka obronna

Stanowisko partii w zakresie polityki zagranicznej prezentować mógłby poseł Tadeusz Iwiński

Ponieważ Sojusz ma obecnie dość małą reprezentację w Parlamencie, zmuszony będzie posiłkować się ekspertami spoza posłów i senatorów. Jednak i tacy w orbicie partii się znajdą, choćby Marek Wikiński, jako ekspert od spraw gospodarki, Wojciech Szewko – ekspert od bezpieczeństwa energetycznego, Wojciech Szczepański – transport. SLD powinno konsolidować wokół partii ekspertów z różnych dziedzin. Tylko silne, skupione wokół partii zaplecze eksperckie jest w stanie sprawić , że ugrupowanie jest zdolne zaprezentować spójny, lewicowy program, skierowany do lewicowego wyborcy.

2. Sięgnięcie po sprawdzone nazwiska

Sojusz powinien się także zastanowić, jak można pozyskać z powrotem byłych działaczy ugrupowania, takich jak m.in:

– W. Cimoszewicz,
– K. Janik
– Jacek Piechota
– Piotr Gadzinowski
– Izabela Sierakowska

To dość rozpoznawali politycy i z doświadczeniem publicznym. Ich powrót mógłby poważnie wzmocnić formację.

3. Otwarcie na młodych

Na pewno dobrym posunięciem było odmłodzenie kierownictwa partii. Obok Millera skoncentrowano bowiem grupę młodych działaczy, takich jak; Paulina Piechna-Więckiewicz i Krzysztof Gawkowski. Dobrze, gdyby SLD otwierało się na ludzi młodych – promując zarówno młodych polityków w swoich szeregach (takich, jak Tomasz Kalita) jak i przygotowując ofertę dla młodych wyborców, spośród których wielu przejawia przecież poglądy bliskie socjaldemokracji. Może warto np. reaktywować partyjną Młodzieżówkę i zorganizować  Kongres Młodych Socjaldemokratów, docierając z ofertą do młodych wyborców?

4. Otwarcie na nowe środowiska

Sojusz musi też szerzej otwierać się na środowiska lewicowe, choćby organizacje pozarządowe, jak np. powstały niedawno Instytut im. I. Daszyńskiego, Kongres Kobiet, czy Stowarzyszenie Ordynacka. Bliższa, niż dotychczas współpraca ze środowiskiem „Krytyki politycznej”, która przecież za jeden ze swych głównych celów przyjmuje stworzenie w Polsce silnej formacji lewicowej. Także Instytut Europejski Leszka Millera mógłby się stać zapleczem programowym dla SLD. No i oczywiście związki zawodowe, które od zawsze stawały w obronie ludzi pracy. Bliski SLD zawsze był pod tym względem OPZZ, może więc warto zacieśnić z nim współpracę.

5.Integracja mniejszych ugrupowań lewicowych

Ponadto Sojusz mógłby też zastanowić się nad zorganizowaniem II Kongresu Polskiej Lewicy, przy udziale innych ugrupowań i środowisk lewicowych i z udziałem gości z zagranicy (np. Martina Schulza i przedstawicieli Europejskich Socjalistów w PE).

Warto, by partia Leszka Millera wyciągnęła rękę do ugrupowań, które nie zdecydowały się jeszcze dotąd na współpracę z Ruchem Palikota, np:

– Demokratyczna Partia Lewicy (DPL)
– Krajowa Partia Emerytów i Rencistów
– Partia Kobiet
– Polska Lewica
– Partie Zielonych.

Bliższą współpracę można spróbować nawiązać z Zielonymi, uzupełniając program o kilka postulatów o charakterze ekologicznym

6. Obszary programowe, które warto poruszać

Aksjologia

Za kwestie związane z walką o prawa kobiet (w tym o regulacje dotyczące prawa do aborcji) odpowiada obecnie w partii Joanna Senyszyn, która jest wiceprzewodniczącą ugrupowania. Senyszyn powszechnie znana jest ze swojego zaangażowania w sprawę liberalizacji przepisów antyaborcyjnych i kwestie równouprawnienia kobiet. Jest więc tutaj mocnym punktem. Niemniej, jeśli SLD nie chce przegrać batalii o lewicowość z partią Palikota, dobrze byłoby, gdyby spróbowało nawiązać współpracę ze Stowarzyszeniem Wandy Nowickiej oraz Kongresem Kobiet (w którym dominującą rolę odgrywają obecnie Magdalena Środa i Kazimiera Szczuka, do niedawna sympatyzujące z Ruchem Palikota). Warto też zwrócić uwagę na kwestię parytetów – dobrze, gdyby Sojusz np. przy wyborach do PE zastosował na swoich listach tę zasadę. Pomogłoby mu to uwiarygodnić się w środowiskach feministycznych jako ugrupowaniu, które ma na uwadze sprawy kobiet.

Jeśli chodzi o kwestie mniejszości seksualnych – tutaj SLD musi się częściej, niż dotychczas i wyraźniej angażować w inicjatywy mające na celu obronę praw tych mniejszości. Zwłaszcza, że w partii nie ma już Ryszarda Kalisza, który znany był ze swoich udziałów w paradach równości. Inaczej formacja straci pole na rzecz Twojego Ruchu, który wydaje się być pod tym względem bardziej wiarygodny, bowiem ma w swoich szeregach Roberta Biedronia i Annę Grodzką. SLD tego typu działaczy ani w parlamencie, ani we władzach nie posiada. Warto, gdyby Sojusz Lewicy Demokratycznej nawiązał współpracę z Kampanią Przeciw Homofobii.

Jeśli partia Leszka Millera chce być jako formacja lewicowa wiarygodna, musi też angażować się we wszelkie akcje popierające gender. Ideologia gender będzie bowiem w najbliższych latach jedną z głównych tez programowych nowej lewicy.

Ponadto podnoszenie takich kwestii, jak świeckie państwo, edukacja seksualna w szkołach,
Akcentowanie ich to konieczność, by utrzymać poparcie lewicowych obyczajowo wyborców.

Ekonomia
W sprawach gospodarki na pewno warto podnosić kwestie opodatkowania najwyższych dochodów wyższą stawką podatkową, cofnięcie obecnie obowiązującej ustawy emerytalnej (dobrze, że SLD ma własny pomysł na reformę, proponując przechodzenie na emeryturę po przepracowaniu określonego stażu). Ponadto walka z bezrobociem wśród ludzi młodych, przeciwdziałanie zjawisku wykluczenia społecznego, zwiększenie wydatków na pomoc społeczną, czy podwyżki dla rencistów i emerytów poprzez np. zniesienie podatku od rent i emerytur. Klasyczna lewica zawsze była po stronie ludzi biednych i wykluczonych i dążyła do budowy państwa opiekuńczego. SLD – jeśli chce być taką formacją musi mieć te kwestie na uwadze.

 

Wątek europejski

Sojusz ma też ten atut, że jest ugrupowaniem proeuropejskim. Może więc przy okazji nadchodzących wyborów do PE eksponować kwestie integracji z UE, tym bardziej, że tegoroczne wybory do PE  zbiegną się mniej więcej z 10. Rocznicą przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.  SLD mogłoby tutaj idealnie podkreślać pozytywne skutki integracji oraz przypominać, że to rząd Millera finalizował negocjacje akcesyjne z Brukselą i wprowadzał Polskę do UE.

Zakończenie

Ponadto przedstawienie kompetentnych ludzi i autorytetów wspierających ugrupowanie. SLD ma szansę stać się na polskiej scenie politycznej wiodącym ugrupowaniem lewicowym, niemniej musi nastawić się na pracę organiczną i nie oddawać pola partii Palikota. Atutem SLD jest przewidywalność i nie popadanie – jak Twój Ruch – w skrajności i agresywną retorykę. To na pewno duża przewaga.

Podobno prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jako kończy. Czyżby Leszek Miller nie powiedział jeszcze w polityce ostatniego słowa ? Czas pokaże.

W przyszłym tygodniu analiza formacji „Twój Ruch”.

Autor: Tomasz Zembrzuski, NGO Mysłowice

  1. grzech
    | ID: adb97533 | #1

    niech padną sobie w ramiona i zostaną w końcu zdelegalizowane. W końcu wywodzą się z tego samego obozu – ze wschodu

Komentarze są zamknięte