Stanisław Wodyński: Zagłada Huty Pieniackiej

Niezależna Gazeta Obywatelska4

Babice_monta+-_tablicy228 lutego tego roku minęła 70. rocznica zagłady Huty Pieniackiej na Kresach Wschodnich II RP dokonanej przez ukraińską 14 Dywizję SS „Galizien”. W Hucie Pieniackiej zginęło ponad 1100 jej mieszkańców, uciekinierów z okolicznych wiosek, 20 ukrywających się tam Żydów i dwu rannych partyzantów sowieckich. Ta zbrodnia ludobójstwa i okoliczność uczestniczenia w nim zorganizowanej formacji niemieckiej, w której służyli Ukraińcy, zwerbowani do walki z Armią Czerwoną – spowodowała, że śledztwo w celu ustalenia sprawców i pełnej listy ofiar zostało rozpoczęte w Polsce w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. W 1988r. prokurator Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie Włodzimierz Konarski na łamach Trybuny Opolskiej organu prasowego KW PZPR w Opolu informował o wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Apelował do osób, które coś na temat tych tragicznych wydarzeń wiedzą. Prosił o współpracę z Oddziałem Krakowskim Instytutu Pamięci Narodowej. Bardzo poruszyła mnie ta wiadomość. Należę do tych osób, które ocalały z rzezi zgotowanej Polakom, zamieszkującym tamte tereny przez hordy banderowskich oprawców – dlatego, że miały gdzie się ukryć i w porę to uczyniły. Mieszkałem z rodzicami w Pieniakach, miejscowości oddalonej o kilkanaście kilometrów od Huty Pieniackiej. Z powodu narastającego już od 1942 roku zagrożenia skrytobójczych morderstw, jakie były dokonywane najczęściej pod osłoną nocy na ludności polskiej – Polacy opuszczali miejsca swojego zamieszkania. Chronili się przed nacjonalistami ukraińskimi w miastach i większych wiejskich skupiskach ludności polskiej. Przed wojną ,ojciec pracował jako administrator majątku Cieńskich, wielkiego klucza wniesionego w posagu przez córkę Włodzimierza Dzieduszyckiego z którą się ożenił senator II R.P. Tadeusz Cieński. Mama była kierowniczką tamtejszej pięcioklasowej szkoły. Niemcy ustanowili w majątku zarząd przymusowy, a rodzice schronili się , w pobliskim mieście powiatowym w Złoczowie. Po wojnie zamieszkaliśmy w Wadowicach, w których to byliśmy ,jedną z nielicznych rodzin ekspatriowanych ze Wschodu. Rodzice bardzo niechętnie wracali do wspomnień z tamtego okresu.

Jednak one, co rusz ożywały wraz z pojawieniem się u nas, w nowym miejscu zamieszkania kogoś – z tamtych czasów : naszych krewnych przemieszczających się na ”Ziemie Obiecane”, albo uczennic mojej mamy – szukających u moich rodziców rady : co w tych , nowych okolicznościach robić? Rozmawiano przyciszonym głosem, przeważnie wtedy, kiedy poszliśmy już spać. Byłem jeszcze małym dzieckiem, ale moja pamięć chłonęła i utrwalała w sobie wszystko to, co dotyczyło tamtych spraw i czasów. Tamtych ludzi i tamtej ziemi ,z której zostaliśmy wypędzeni. Toteż, na apel krakowskiego prokuratora opublikowałem na łamach „Trybuny Opolskiej” w styczniu 1989 roku list pt. „Ocalałem z rzezi zgotowanej Polakom”. Opisałem moje kontakty z osobami, które w Hucie Pieniackiej utraciły najbliższych krewnych. Była to uczennica mojej zmarłej w 1988r. mamy – pani Janina Inorowiczowa z domu Jarymkiewiczówna, której w Hucie Pieniackiej zamordowano 22 letniego brata Pawła i 19 letnią siostrę Annę. Ona podała mi nazwiska innych osób, które wg niej Hucie zostały zabite – mieszkańca Pieniak Tymerkiewicza, żonę i dzieci Jackowskiego, stolarza Jana Broszczakowskiego. Nieżyjąca dzisiaj pani Janina potwierdziła tragedię i mojej najbliższej rodziny – bestialskie zamordowanie siostry mojego ojca Wandy Wolaninowej z domu Wodyńskiej i jej małej córeczki. Zginął też z rąk ukraińskich opryszków jej mąż, mój wuj – kierownik pieniackiej gorzelni. Ciotka wraz z moją małą kuzyneczką została przez rozpasanych zbirów zapędzona do sadzawki, gdzie strzelano do nich z brzegu i nim zginęły, otrzymały wiele ran. Wuja zabito w gorzelni wrzucając go do rozpalonego kotła. To wydarzyło się mniej więcej w tym samym czasie, kiedy dokonano zbrodni w Hucie Pieniackiej. Pisząc wtedy o tym, upomniałem się również o pamięć zbrodni dokonanej na pieniackim proboszczu Ks. Józefie Wieczorku, który był przyjacielem moich rodziców. Ksiądz został zabity na wiosnę w 1941, przez NKWD! Cenzura w 1988r. była już łagodniejsza i nie wycięto mi opisu jego śmierci. Proboszcza wyprowadzono z kościoła, po odprawieniu wielkopostnych „gorzkich żalów”. Na śmierć wiodło go czterech „striełców”, dwóch konnych i dwóch pieszych. Zabito go w brzozowym lasku w drodze do oddalonego od Pieniak, o parę kilometrów „pasiołka” Maliniszka(?). Ciała umęczonego przed śmiercią kapłana długo nie pozwalano zszokowanym parafianom pochować. To dodatkowo potęgowało sowieckie barbarzyństwo. Jakieś trzy lata po opublikowaniu listu – nawiązało ze mną kontakt Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów z Wrocławia, Fundacja im. Św. Andrzeja Boboli, wydawca kwartalnika „Na Rubieży”. Stowarzyszenie prowadzi benedyktyńską pracę zbierania dokumentacji dowodowej na temat zbrodni dokonanych na Kresach Wschodnich. Upomina się o pamięć ofiar. Oczekuje ustalenia sprawców ich ukarania, jest strażnikiem prawd i faktów, często niewygodnych, przeszkadzających coraz to liczniejszym inicjatywom „pojednania”, które chcą nie tyle wybaczyć, co zapomnieć! Czy w martyrologii narodowej ma być tylko wyostrzona pamięć zbrodni dokonanych przez Niemców, lub rodzimych antysemitów z niemieckiego podpuszczenia na obywatelach, pochodzenia żydowskiego? O obliczanych na 200 tys. istnień ludzkich, ofiar eksterminacji ludności polskiej, na Wschodzie mówi się z zakłopotaniem, ostrożnie, tak, aby nie urazić ukraińskiego sąsiada. Wschodnim „Memoriałem” jest pismo „Na Rubieży”, stowarzyszenie SUOZUN, z którego inicjatywy wybudowano na Bulwarze X.Dunikowskiego we Wrocławiu Pomnik-Mauzoleum. Miałem zaszczyt reprezentować przy jego odsłonięciu Zarząd Powiatu. Sama uroczystość odsłonięcia odbywała się w atmosferze skandalu. Wyznawcy „poprawności politycznej” zakwestionowali napis na pomniku, jako niezgodny z linią pojednania, a władze państwowe, media informacyjne zbojkotowały uroczystość. Obecność oficjalnej samorządowej delegacji z Głubczyc – miała przez to dodatkowy wymiar. Kolejnym echem mojego listu były korespondencje od czytelników gazety, zamieszkałych obecnie w okolicach Grodkowa, a także prośba prokuratora Witkowskiego z Krakowa, żebym się zgodził oficjalnie zeznawać w sprawie Huty Pieniackiej. Dla ułatwienia, zostałem wezwany na posterunek Policji w Kietrzu i przez tamtejszego oficera dochodzeniowego formalnie, pod odpowiedzialnością karną za zeznawanie nieprawdy lub ukrywanie prawdy – zostałem przesłuchany. Protokół z tego przesłuchania został wysłany do Krakowa. Z dostępnych mi informacji wynika, że w Instytucie Pamięci Narodowej prowadzone są dwie sprawy, rozpoczęta jeszcze przez Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, sprawa o sygnaturze akt S 33 i S 9. Obie dotyczą zbrodni ludobójstwa popełnionej w dniu 28.02.1944r. przez funkcjonariuszy „Galizen SS” i nacjonalistów ukraińskich na Polakach w Hucie Pieniackiej. Od 1989 do 28.02.2001 zgłosiło się 84 świadków. Są wśród nich mieszkańcy powiatu głubczyckiego. Wstrząsającą relację złożyła pani Stefania Orłowska mieszkanka obecnie Bernacic k/ Głubczyc, cudownie ocalała, przeżyła z dzieckiem, ukryta pomiędzy umierającymi w męczarniach, ciężko postrzelonymi przez Ukraińców mężem i bratem..Zmarznięta i głodna wraz z dwuletnią córeczką leżała w śniegu, wokół płonęły domy, stodoły w których żywcem palono ludzi. Pani Stefania jest jednym z uczestników sprawy, która występuje jako osoba pokrzywdzona, a wraz z nią wymienione są w aktach osoby wykonujące prawa pokrzywdzonych, których nazwiska są bardzo popularne w naszym powiecie Kowalczykowscy, Kobylańscy, Orłowscy, Sowińscy, Sobolewscy, Michalewscy, Bernaccy, Iłowscy, Bąkowscy i inni. W Babicach k/Baborowa osiedlili się dawni mieszkańcy Pieniak, Huciska Pieniackiego, Huty Pieniackiej, Majdanu Pieniackiego, którzy przez lata przechowywali pamięć o tym straszliwym wydarzeniuPoczątkowo beznadziejna sprawa ustalenia i pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców zbrodni ludobójstwa – nabrała rozgłosu, po ujawnieniu latem 2002 roku faktu, że w Wielkiej Brytanii schroniło się wielu członków 14 Dywizji SS “Galizien”. Ukryli swoją przestępczą przeszłość, uzyskali brytyjskie obywatelstwo i przez blisko 60 lat żyli w dobrobycie. Niektórych Pan Bóg zachował nawet w dobrym zdrowiu do teraz, chyba po to tylko, żeby jeszcze można było ich ukarać. Zastanawiałem się nie raz ,czy to jeszcze jest możliwe ? Czy polski aparat sądowniczy zdąży? Czy pani Stefania Orłowska i inni żyjący ,bezpośrednio poszkodowani doczekają sprawiedliwości?

Toteż , będąc członkiem zarządu powiatu głubczyckiego czułem się szczególnie , zobowiązany do działania, które miało o tej zbrodni przypomnieć .Postanowiłem uczcić pamięć tego ludobójstwa poprzez tablicę z odpowiednia inskrypcją.

Najlepszym do tego miejscem wydawał mi się kościół, a raczej jego otocznie – mur cmentarny w Babicach, wsi leżącej na Opolszczyźnie, zamieszkałej przez wypędzonych z Huty Pieniackiej, Pieniaków, Majdanu Pieniackiego, Wehrebuska Huciska Wehrebuskiego mieszkańców. Pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach i o straszliwej dacie 28 lutego 1944 r. była w Babicach bowiem bardzo starannie przechowywana.

Powziąwszy postanowienie – udałem się do ówczesnego proboszcza w Dziećmarowie ks. Henryka Kuczery, któremu podlegał również kościół pod wezwaniem Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Babicach. I o dziwo, jakby siła wyższa i wszechmocna wsparła mój projekt… Ksiądz Henryk się tym pomysłem ucieszył. Z nieba mi pan spadł – wykrzyknął. Bo wie pan, mam spory problem. Od lat bowiem, dawni mieszkańcy Babic zamieszkali obecnie w Niemczech, głównie w powiecie Holzminden, zabiegają o to, żeby na placu przed kościołem postawić marmurową rzeźbę – „Pietę”, upamiętniającą ich pobyt na ziemi, którą w wyniku przegranej wojny musieli opuścić.

Niestety moi parafianie – wywodzący się ze Wschodu – nie chcą się za żadne skarby na to zgodzić. Żadne argumenty do nich nie trafiają. Odpowiadają twardo: – To nie my księże proboszczu wywołaliśmy II Wojnę Światową. A wie pan „Pieta” w sam raz mi pasuje, żeby postawić ją tam na przykościelnym terenie, gdzie teraz rolnicy, jak przychodzi pora wykopów przyczepy z burakami stawiają, kościół zasłaniają, tak, że tylko wieże widać. Dom Boży jak folwark wygląda. A teraz to już nie będą mieli wyjścia… i jak chcą mieć tablicę, którą pan proponuje, to będą się musieli również zgodzić na „niemiecką Pietę”.

Tak się i też stało… został osiągnięty konsensus i w Babicach powstały dwa sanktuaria pamięci poświęcone, tym którzy opuścili swój Heimat i tym, którzy zostali w imię – narkotycznej wizji Samostijnej Ukrainy pomordowani.

Nie obyło się też przy tym bez korowodów z wojewodą, którego komisja ds. pamięci i pomników kręciła nosem na napis o „ludobójstwie”.

Na szczęście, wtedy jeszcze byłem dosyć wpływowym, lokalnym politykiem, wywodzącym się z Rolniczej Solidarności. W Opolu pamiętano mi spektakularne akcje protestacyjne, które miały zastopować sprzedaż PGR-ów dotychczasowym ich kierownikom, więc w obawie przed czymś podobnym komisja wydala jak Piłat stanowisko, że nie mogą zająć stanowiska ze względu na brak czasu (a mieli trzy miesiące z okładem do zastanowienia się).

Przyjąłem to jako urzędową zgodę i na 28 lutego 2002 r. został wyznaczony termin odsłonięcia tablicy. Odbyło się to bardzo uroczyście i odtąd: co roku – w rocznicę zagłady Huty Pieniackiej – gromadzą się w Babicach wokół tablicy Kresowianie, przedstawiciele władz samorządowych, państwowych, żołnierze, policjanci, harcerze, młodzież szkolna i mieszkańcy powiatu głubczyckiego. Odbywa się wcześniej uroczysta Msza Święta w intencji ofiar, parokrotnie kazanie wygłaszał ks. Tadeusz Isakowicz -Zaleski. Teraz gospodarzem i strażnikiem Sanktuarium Kresowej Pamięci w Babicach jest samorząd gminy Baborów.

W 70 rocznicę ,szczególnie teraz, kiedy do głosu i znaczenia na Ukrainie dochodzą ,spadkobiercy ideologii banderyzmu, pomyślmy, powspominajmy o ofiarach tego czasu strasznego, kiedy to kolega ze szkoły, sąsiad zza miedzy, a nawet krewny, powinowaty – oszołomiony, narkotyczną wizją Samostiejnej Ukrainy, skradał się nocą, strzelał w okno, mordował siekierą, palił żywcem, torturował przed śmiercią niewinnych starych ludzi, mężczyzn, kobiety i dzieci.

Wieczny Odpoczynek daj Im Panie, zginęli tylko dlatego, że byli Polakami!

Autor: Stanisław Wodyński

  1. OGL
    | ID: ae230571 | #1

    GŁUBCZYCE BYŁY DZISIAJ W BABICACH – ELA KIELSKA TO DOBRY GOSPODARZ.

    NIE BYŁO : „GOSPODARZA” ADAMA KRUPY I BURMISTRZA JANA KRÓWKI.

    BYLI 2 CZERWONI TOWARZYSZE : PĄCZEK I CYKLOP

  2. OGL
  3. Janusz Sanocki
    | ID: fca2e02a | #3

    STanisłąw! Popieram Twoje działania. Zbrodnia dokonana na mieszkańcach Huty Pieniackiej to coś wstrząsajacego.

  4. Irena
    | ID: e769803a | #4

    Dwugodzinna msza swieta w intencji ofiar. pomodliłam sie za Bohaterow.Dzieki za video Redakcja @NGO.

Komentarze są zamknięte