Polskie dzieci są głodne

Niezależna Gazeta Obywatelska8

Dzieci Ksenia i WiktorZatrważająca informacja o tym, że 1,4 miliona polskich dzieci żyje w niedostatku lub biedzie obiegła media i okryła hańbą współczesną Polskę, z jego włodarzami na czele. Problem biedy w Polsce obrazuje najnowszy raport GUS zatytułowany: „Warunki życia rodzin w Polsce”. Według tego dokumentu w Polsce, w której mieszka 8,9 miliona dzieci w wieku 0 do 24 lat będących na utrzymaniu rodziców, co szóste żyje w ubóstwie.

Z raportu GUS wynika, że ponad pół miliona dzieci nie dojada, gdyż ich rodziców nie stać, żeby przynajmniej co drugi dzień mogły zjeść mięso, drób lub rybę. Również nie stać ich na zakup owoców i warzyw, by dziecko mogło parę razy w tygodniu zasilić organizm w witaminy i mikroelementy – tak niezbędne w okresie dojrzewania. Kiedyś uważało się, że dziecko ubogie chodzi zaniedbane i obdarte. Obecnie tak już nie jest. Dzieci w Polsce są na ogół ładnie ubrane, nie rzucają się w oczy i nie budzą współczucia na ulicy. Dzieje się tak dzięki sprytowi i zapobiegliwości matek oraz dzięki szerokiej ofercie secondhandów. O głodnym żołądku dzieci, wiedzą one same, ich rodzice oraz nauczyciele. Biedujące polskie dzieci najczęściej wstydzą się swego ubóstwa i ukrywają swoje położenie. Nie widać, żeby słaniały się z głodu, bo zapychają się najtańszym jedzeniem – ziemniakami i chlebem „z sieciówek”. Jednak brak urozmaiconej diety będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. Na razie widoczne są symptomy niedożywienia – bladość twarzy, brak koncentracji, słaba kondycja fizyczna.Z literatury znamy opisy głodujących dzieci ze środowisk wiejskich i robotniczych. Ale to było w epoce zaborów i w okresie międzywojennym. Po wojnie dziecko stało się ważne. Władze PRL dbały o fizyczny rozwój najmłodszych obywateli. W szkole działała higienistka i stomatolog, a kolonie były dostępne niemal dla wszystkich dzieci. Brakowało co prawda rarytasów, ale dzieci masowo nie głodowały. Kto by wtedy przypuszczał, że w epoce udoskonaleń technicznych i komputerów zmierzymy się z taką pauperyzacją! W państwie podobno wolnym i demokratycznym rozpanoszyła się bieda, zabierając wielu z nas radość życia. Jeszcze nie umiemy się bronić przed nędzą, jeszcze nie wiemy, jak się zachować. Jedni uciekają z kraju, drudzy cierpliwie czekają na lepsze czasy. Są tacy, którzy ze strachu zamykają się w sobie, ale i tacy, którzy „uśmierzają się” nałogami. Rośnie liczba Polaków, którzy widzą problem, których przygnębia brak perspektyw rozwoju kraju i marna przyszłość dla dzieci i wnuków.W takim stanie rzeczy wypowiedzi przedstawicieli władz o tym, że jesteśmy 20-tą potęgą gospodarczą świata, budzą po prostu wściekłość. Oburza nas rozrzutność rządu, który za 2,5 miliarda złotych kupuje pendolino, a który nie znajduje pieniędzy, by zapewnić godne warunki życia rodzinom i najmłodszemu pokoleniu Polaków. Zadziwia polityka ekonomiczna kraju, która prezerwatywy obciąża 8-procentowym podatkiem VAT, podczas gdy ubranka dziecięce obciążone są najwyższym – 23-procentowym podatkiem. Władza nie przejmuje się statystykami. Ogranicza się do wygłaszania okrągłych słów i mętnych obietnic; a w zasadzie zajmuje się tylko sobą. Rodzice pozostają sami ze swoimi dziećmi i problemami egzystencjalnymi – widmem utraty pracy, bezrobociem i biedą.Międzynarodowa organizacja UNICEF zajmująca się pomocą dzieciom na całym świecie, określa niezbędny pakiet dla prawidłowego rozwoju młodego człowieka. Oprócz żywności, czyli posiłku trzy razy dziennie, pakiet ten zawiera takie pozycje jak: książki, sprzęt do rekreacji – np. rower, spokojne miejsce do odrabiania lekcji z możliwością zaproszenia kolegów, pieniądze na wycieczki oraz niezbędne ubranie i dwie pary butów. Zdaniem ekspertów UNICEF – posiadanie tych dóbr zapewnia prawidłowy rozwój dziecka. Ponad milion polskich dzieci nie posiada tego minimum.

Wyznaczaniem ubóstwa w Polsce zajmuje się Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Mianem „żyjących w biedzie” określa się osoby, których budżet miesięczny oscyluje w granicach między „minimum egzystencji” i „ustawową granicą ubóstwa”. Minimum egzystencji, zwane minimum biologicznym, gwarantuje jedynie przetrwanie. Dla czteroosobowej rodziny wynosi ono miesięcznie około 420 zł na osobę. Konsumpcja poniżej tej kwoty prowadzi do biologicznego wyniszczenia. Ustawowa granica ubóstwa dla takiej rodziny nie jest wiele wyższa i wynosi obecnie około 460 zł. Częściej publikowane w prasie pojęcie „minimum socjalne” oznacza górną granicę obszaru ubóstwa, wynoszące obecnie około 800 zł na osobę. O tym, jak nam się „polepszyło” w Polsce, najlepiej świadczy przyrost osób dotkniętych ubóstwem w okresie od 1998 roku. Odsetek osób żyjących poniżej minimum egzystencji przed 15 laty stanowił około 6 procent ogółu ludności, by wzrosnąć obecnie aż do 13 procent.

Czasami słyszy się opinię, że dzieci głodują bo ich rodzice są niezaradni. W pojedynczych przypadkach może tak się zdarzyć, ale żeby niezaradność dotykała tysięcy rodzin? Przyczyny tkwią nie w naturze Polaka, lecz w krachu polskiej gospodarki. Polacy cenieni są na całym świecie za pracowitość, samodzielność i pomysłowość w zdobywaniu grosza. Polska gospodarka znalazła się w głębokiej zapaści i dlatego coraz trudniej jest znaleźć pracę za godne pieniądze. Jeszcze niedawno ubóstwo dotykało rodziny wielodzietne, bezrobotne, patologiczne. Dzisiaj do grupy naznaczonej ubóstwem dołączyli również szczęśliwcy, którzy jeszcze pracują; tylko że za marne pieniądze, które kwalifikują te rodziny do korzystania z pomocy społecznej. Za pensję minimalną wynoszącą w zeszłym roku 1181 zł netto, pracowało około 700 tysięcy Polaków. Jeszcze gorzej miało 100 tysięcy osób pracujących na umowę o dzieło, czyli umowę „śmieciową”, która nie daje prawa do bezpłatnego leczenia.

Możliwość skorzystania z pomocy społecznej przysługuje rodzinie, w której przeciętny miesięczny dochód na osobę nie przekracza 539 zł. Zasiłki na dziecko wynoszą miesięcznie od 77 zł do 115 zł, w zależności od wieku dziecka. Rząd chyba ma świadomość, że taka symboliczna kwota nie wspiera rodziny, a tylko ośmiesza nas przed innymi narodami, które są znacznie hojniejsze dla swoich najmłodszych obywateli. Według ostatnich danych GUS 26 procent Polaków nie może sobie pozwolić na dentystę i lekarza, 23,4 procent – żyje w złych warunkach sanitarnych, 8,1 procent – nie ma w gospodarstwie elektryczności. Szczególną uwagę zwraca duży odsetek osób, których nie stać na ogrzewanie. Aż 35 procent Polaków marznie zimą. Wśród nich marzną niedożywione dzieci. Nie dosyć, że nie mają pełnego kompletu podręczników szkolnych, bo na ten wydatek nie stać ich rodziców, to jeszcze muszą znosić chłód. Żądanie UE, by zlikwidować w Polsce tradycyjne piece węglowe zakrawa na kpinę. Nasz rząd tego tak nie widzi i oczekuje, że mieszkańcy dużych miast zastąpią ogrzewanie węglowe źródłem bardziej ekologicznym.

Struktury państwowe, zamiast pomagać ubogim rodzinom, przysparzają im cierpień uznając, że lepiej dziecko odebrać rodzinie, która sobie nie radzi, niż wesprzeć ją finansowo. Proceder odbierania dzieci z powodu biedy przybiera na sile. Według oficjalnych danych Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, w zeszłym roku aż 771 dzieci odebrano rodzicom z powodu biedy i „niezaradności życiowej rodziców”. Aż strach zgłaszać się do opieki społecznej po pomoc i zasiłek, bo urzędnik może skierować sprawę do sądu o odebranie dziecka. Od czasu do czasu rząd chce łagodzić frustracje rodziców wychowujących dzieci w ubóstwie. Od marca ma wejść w życie ogólnopolska karta dużej rodziny. Ponoć będą zniżki na przejazdy kolejowe, na pływalnie, do muzeów i parków narodowych. Wielu dyrektorów obiektów rekreacyjno-kulturalnych już zobowiązało się do udzielania rabatów dla rodzin wielodzietnych. Wśród nich znalazły się dwie warszawskie instytucje, które polscy katolicy dobrze zapamiętali, bo były miejscem publicznego zgorszenia – Narodowa Galeria Sztuki – Zachęta i Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim. Będzie lepiej dla dzieci i młodzieży, żeby ominęły te dwa przybytki – by do biedy ciała nie dodawać biedy duszy.

Marcin Keller

Za „Aspeky Polski” nr 193

  1. ely
    | ID: 6c5d93ca | #1

    Do największej pauperyzacji społeczeństwa doprowadziły rządy Platformy Obywatelskiej, rządy kolesi: Zbychów, Rychów, rządy z aferami w tle : hazardowej, Amber Gold, Pendolino, likwidacji zakładów pracy, rządów dla których piiar i władza dla samej władzy była najważniejsza a nie kreowanie polityki gospodarczej a przez to los narodu . Jak na pierwszym miejscu nie był naród, przez PO nazywany oszołomami, moheryami tylko lobby finansowo-polityczno-medialne to rzeczywistość tak wygląda .Państrwo pod rządami PO się zwija.

  2. Michał
    | ID: 9ba6fe5f | #2

    Zachęcam do obejrzenia Listy Stron Patriotycznych: http://patriotyczna.listastron.pl/

  3. Irena
    | ID: f22fad11 | #3

    To jest prawda.Rodzice,gdy nie maja pracy, albo maja prace ale nisko wynagradzana – sa bezsilni. Dziecko wymaga nakładów.Bo komórki buduje sie na całe zycie i to od maleńkosci.Niedozywione dziecko,na gruzlice skazane,.

  4. Anonim
    | ID: cc737366 | #4

    Najbardziej pomaga kościół. Gdy w mojej rodzinie ja studiowałem, a moi rodzice zostali bez pracy, poszedłem do księdza, którego znałem 20 lat z prośbą o pomoc, bo ma kontakty za granicą, zna wielu pracodawców, a mój ojciec był wśród budowniczych kościoła i wiele lat bezinteresownie przychodził pomagać w remontach itp. Nie chciałem jałmużny, chciałem prosić o pomoc w znalezieniu pracy.

    W odpowiedzi powiedział mi, że będzie się za mnie modlić.

    Gdy obecnie po 10 latach mam firmę o dużych dochodach ten ksiądz wywalony z parafii w Opolu na zadupie przyszedł do mnie z prośbą o wsparcie na remont plebanii powiedziałem mu, że teraz ja będę się za niego modlić.

  5. Eleonora
    | ID: 93c3c846 | #5

    .. a kto pana pochowa?

  6. Irena
    | ID: 44391cba | #6

    @Anonim. Witaj…. Księżulek zapewne się za Ciebie modlił i tym sposobem przyszedł Ci z pomocą…..Więc Duch Swięty Cię oświecił i firme własna założyłeś i posiadasz dostatnie fundusze…… A teraz Ty sie pomodlisz i znajda sie fundusze na remont plebani……Dobrze ksiedzu odpowiedziałes. A może, jednak wesprzesz fare.????? Pani @ Eleonora myśli przyszłościowo. Serdecznie Państwo pozdrawiam .

  7. Anonim
    | ID: 46140066 | #7

    @Eleonora
    Rodzina, zawsze może być pogrzeb świecki. Np. prof. Religa miał piękną ceremonię. Jestem wierzący, chodzę do kościoła ale zawsze mówię to, co wynika z katechizmu: kościół to wierni, a nie księża.

  8. Eleonora
    | ID: 043e3dd6 | #8

    @Anonim

    Gdyby uważnie Pan czytał katechizm, to wiedziałby, że Kościół to przede wszystkim Zbawienie duszy, a potem zaś akcje charytatywne…
    Wierni bez Kapłanów to mogą sobie kółko wzajemnej adoracji założyć, a nie Kościół.

    Gdyby pan choć troszkę poczytał z historii, toby Pan wiedział, że to Kościół w znacznej mierze jest wychowawcą narodów, mecenasem sztuki, fundatorem uczelni …itp…
    Jak to się ma do panskiej hojności…?!

Komentarze są zamknięte