Alfabet narodowca – [A]teizm

Autor Obywatelski

i-norbisrebro-piekny-srebrny-krzyz-z-cyrkonia-rodowany-nie-sniedzieje-jakosc-wykonania-14Na początek litera A. Znaleźć by można wiele haseł na tę literę, które pasowałyby do tematyki narodowej, jednak ja postanowiłem jednak napisać o nierozwiązalnym z patriotyzmem pojęciu – ateizmie. Gdzie jest akcja, tam musi być reakcja. Gdzie mamy do czynienia z prawą stroną, musi być lewa; dobrem – zło. Skrajne sprzeczności rządzą nami już od tysiącleci. Tak było już w Biblii, przy stworzeniu świata, kiedy to szatan skusił Ewę do sięgnięcia po owoc z zakazanego drzewa i poczęstowania nim Adama. Potem było tylko gorzej; Kain zabija rodzonego brata, Abla.

Miłość-nienawiść, niebo-piekło, Bóg-szatan.

Klasyka, można by powiedzieć. Z dowodami na istnienie siły wyższej mamy do czynienia przez całą starożytność i średniowiecze. Także dla filozofów greckich, nawet nie pogańskich, bo będących ponad ówczesnymi religiami, istniało coś będącego „meta”, właśnie powyżej doczesnego życia.

Wróćmy jednak do współczesności. Zadać można sobie pytanie, komu zależy na zniszczeniu naszej wiary w Boga. Wiary, która dziesięć wieków temu ukształtowała naszą państwowość i przez te 1000 lat pozwoliła walczyć nam z wrogami na wielu frontach pod znakiem krzyża. Mówiło się o nas jako przedmurzu chrześcijaństwa – czyli ostatniej katolickiej flance w walce z islamskimi najeźdźcami. Ale w Polsce, pomimo jej całej tolerancji dla innowierców i heretyków, cały czas trwała walka. Raz przeciwnik był prawosławny, raz kalwinistyczny, ale jednak cała ta zbrojna aktywność miała w sobie silne podteksty religijne.

Czy ktoś pamięta o takim pojęciu jak kulturkampf ? Tępienie wszelakich śladów polskości, jakie mogły mieć miejsce na terenie zaboru pruskiego, wraz z największym świadectwem tejże polskości – Kościołem Katolickim. Walka o kulturę, kiedy wszystkie chwyty były dozwolone, ale nasi przodkowie nie dawali się stłamsić. Prusowie byli pierwsi, ale nie ostatni. To, co udało się obronić przed I Wojną Światową, stało się faktem dokonanym już po niej. 30 % społeczeństwa było przedstawicielami innych narodowości, a często tym samym innych religii. Oczywiście były także środowiska lewicowe i komunistyczne, które jakąkolwiek religią otwarcie gardziły. O ile jeszcze obywatele prawosławni mogli bez problemu funkcjonować w społeczeństwie, to ateiści i otwarci wrogowie Kościoła byli jawnym problemem. Ci ostatni niebywale musieli się ucieszyć, kiedy do naszego kraju, w wyniku zawieruchy II Wojny Światowej, wkroczyli Sowieci i rozpoczęli robienie porządków po swojemu. „Po swojemu” to pojęcie pachnące gorzką ironią, biorąc pod uwagę ilość zamordowanych obywateli tego kraju w latach 30 XX wieku. Takie pojęcia jak „Katyń czy „Wielki Głód na Ukrainie” nie wzięły się przypadkiem.

Dziś jesteśmy ofiarami tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w naszym kraju, ale głównie na zachodzie Europy. Silne tendencje prokomunistyczne a także trudna sytuacja demograficzna w tej części świata sprawiły, że Sowieci nie mieli wiele pracy z zawładnięciem umysłami dziesiątek milionów ludzi. O ile Polacy w trudnych chwilach rzeczywiście zawsze potrafili być zjednoczeni i jakoś dawać opór wrogom, o tyle nagły przeskok z socjalizmu do kapitalizmu, a to wszystko połączone z dostępnością mediów i internetu a także z otwartością granic, spowodowało, że w ciągu ostatnich kilku lat nasi rodacy byli jak ci osiemnastolatkowie, którzy pierwszy raz pojadą na imprezę czy studia i zostają wyjęci spod rodzicielskiego klosza – kto widział tego typu zachowania, ten wie o czym mówię.

To tak pokrótce. Nie ma co wspominać o „resortowych dzieciach”, czyli potomkach komunistów, czyli tym samym kontynuatorów sowieckich „tradycji” (znów gorzka ironia). Skupmy się zatem na nauce. Mało kto wie, że w mózgu istnieje obszar odpowiadający za religię. Można to interpretować na różne sposoby. Dla mnie, osoby wierzącej, jest to jawny znak na to, że religia nie jest niczym irracjonalnym i nie zgodnym z nauką. Wręcz przeciwnie – funkcjonuje ona od dawna i wiara jest w nas wpleciona.

Wiara, każdy z nas w coś wierzy. My w Jezusa Chrystusa, buddyści w Karmę a jeszcze ktoś w Allaha. Pomimo ogromnej mody panującej w naszym kraju, dotyczącej medytacji i zachwytu dla wszystkiego, co orientalne, warto wspomnieć o tym, że każda wierząca osoba jedynie potwierdza ten fakt. Dlatego chciałbym wspomnieć o zjawisku, któremu poświęciłem niniejszy artykuł – ateizmie. Jest on bowiem, jeśli wierzyć nauce, po prostu dysfunkcją mózgu. Brak wiary w cokolwiek traktować można jako zapowiedź poważniejszej choroby.

I jak tu w takim razie nie wierzyć ?

km

Tekst ukazał się w „Polsce Niepodległej”, tygodniku o tematyce narodowej, do którego nabywania serdecznie namawiamy. Wspieraj prasę narodową.

Komentarze są zamknięte