Kącik literacki: Na deszczowe popołudnie

Niezależna Gazeta Obywatelska5

wodowskazW zeszłym roku podczas wielkiej fali deszczów w ślad za którą przez Niemcy przeszła fala powodziowa byłam świadkiem rozmowy dwóch mieszkańców opolskiego Zaodrza:

-Chyba przestawię samochód do Winowa – stwierdził jeden.

– Ja poczekam jeszcze trochę – odparł drugi – ale nie wiem, co będzie z piwnicą.

            Wystarczyły trzy, cztery dni deszczu i ludzie już czują obawę, nie ma w tym jednak nic dziwnego, ci ludzie przeżyli powódź. Fakt, że było to siedemnaście lat temu, niczego tu nie zmienia.

            Tamta fala przeszła nie czyniąc w Opolu szkód, choć telewizja trąbiła o zalaniach, podtopieniach i nawałnicach w różnych częściach Polski. Teraz znów od rana leje i do jutra pewnie się nie wypogodzi, więc już z wypiekami na twarzach czekamy na falę kulminacyjną. Telewizja ma o czym trąbić, choć na razie nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej.

            Po gwałtownych opadach przyszła kolej na upały i to takie, że aż rozmiękł od nich asfalt. Niebezpiecznie było wychodzić w godzinach południowych a jeśli już ktoś musiał, nie należało zapominać o nakryciu głowy. Poziom wody w rzekach opadł, więc przycichł wytłumaczalny lęk, który dziś znów daje o sobie znać. Ten sam schemat powtarza się co roku późną wiosną.

            Tylko czekać, aż odezwą się eksperci od spraw agrarnych, którzy zaczną prorokować marne zbiory będące efektem gwałtownych wahań pogody. Tymczasem w poczekalni u lekarza znów można ponarzekać na tę zwariowaną pogodę i zbyt niskie dla ludzi ciśnienie. (oczywiście ciśnienie to kolejna nasza bolączka). Mam wrażenie, że w Polsce skrajnie powierzchowny temat pogody, który zwykle wyczerpuje się po kilku zdaniach, został podniesiony do rangi debaty publicznej. Tak, jakbyśmy wszyscy utknęli w poczekalni u lekarza i jakby nie było innych, ważniejszych zagadnień.

            Najbardziej pogodnie rozstrzygnął temat pogody, wprawdzie zimowej, ale to w tym wypadku bez znaczenia, Kłapouchy z Kubusia Puchatka stwierdzając, ze choć śnieg pada i nawet mróz bierze, to przecież nie mieliśmy ostatnio trzęsienia ziemi.

            Jednak, żeby nauczyć się tak rozbrajającej pogody, od najbardziej pesymistycznego osiołka w dziejach literatury dziecięcej, trzeba posiąść choć część mądrości Alana Milnego. Przede wszystkim jak najczęściej wyłączać telewizor J i poszukać sobie innego arsenału tematów, do poruszania w zdawkowych rozmowach. Taki, wydawałoby się niepozorny ruch, może nas uchronić przed permanentnym praniem mózgu, któremu jesteśmy poddawani ilekroć powtarzamy bezrefleksyjnie cudze opinie.

            Proces ten może toczyć się jednocześnie na wielu polach, lecz nie musi być wcale skutkiem czyjejś złej woli. Jest efektem naszego wygodnictwa i skłonności do popadania w schematy. Tak bardzo chcemy, żeby ktoś zdjął nam z barków odpowiedzialność, że nawet pan pogodynek skutecznie robi nam kisiel z mózgu. Kiedy piszę te słowa, lecą wiadomości wieczorne. Połowa programu jest poświęcona alarmowemu stanowi rzek na południu Polski. Strach pomyśleć co robią z nami spece od cięższych gatunkowo informacji, niż pogoda. Nie kpię z ludzkich problemów, nie szydzę z ewakuacji domu spokojnej starości i szpitala. Sama mieszkam na poniemieckim polderze zalewowym. Pamiętam powódź tysiąclecia sprzed siedemnastu lat i nie raz pomagałam sprzątać piwnicę po zejściu wód gruntowych na wiosnę. I właśnie dlatego dziś wieczorem wyłączam telewizor i idę poczytać książkę. Nie dam się zwariować. Bo nie:)

Maria

  1. Irena
    | ID: f13af65a | #1

    Słuszna decyzja.Czytać ksiazke…Nie dać sie ogłupić. .Wszelkie Pogodynki koloruja rzeczywistość, kolejnych barw dziennikarze we Wiadomosciach dodają… Wystarczy wyjsc z domu, spojrzeć w niebo i zobaczymy czy chmury sa czarne, i czy z nich moze byc ulewa. Z niebiesko -białych bałwankow, opadów deszczu -nie bedzie.
    Faktem jest,ze nie jestesmy dobrze zabezpieczeni przed duzymi opadami,nie mamy kanałów, odpływów z otoczenia domostw i to się mści zalewaniem piwnic i notorycznym ich sprzataniem. A brak wałów rzecznych powoduje zniszczenia i ewakuacje calych wiosek.Widocznie nam to sie opłaca gdy sztaby strazakow,wojska, i inni tysiace ton piasku ładują do worków i co roku uszczelnia wały, itp budowle. A ile zdjec pamiatkowych z takiej akcji ??? Rząd partii miłosci PO lubi biegać po rozpadajacych sie umocnieniach, wałach i fotki strzelać. A jakie maja ciekawe miny??? Ciekawie Autorka ujęła problem.pozdrawiam

  2. Irena
    | ID: f13af65a | #2

    Video- ciekawa rozmowa z panem Markiem Nowakowskim.Dzieki @NGO

  3. Anonim
    | ID: f2ae73ca | #3

    @Irena
    …czyli zupełnie jak nieodpowiadający za nic Jarosław.Kwitnie nam turystyka wałowa. Jakby gdzieś wał strzelił (dzięki Bogu to nie nastąpiło, choć znajomi spod Sandomierza maja jak zwykle wesołe noce) to byłoby zaś pyskowanie, gdzie jest premier?

  4. Irena
    | ID: 965bbb5f | #4

    @NGO.Prosze dajcie na biezaco video z Wiadomościami RTO Nysa.Jakąś wtyczke zadaja mam inny komputer nie potrafie dostosowac Złosliwosc rzeczy martwych lub ludzka .ktorej nie brakuje.Dzieki

  5. Maria
    | ID: 12a098b5 | #5

    Panie Anonimie, ten tekst nie jest o żadnym Jarosławie ani o innych politykach. Jest o myśleniu. Ono czasem boli:-) Ale ogólnie biorąc samodzielne myślenie pomaga w życiu. Politycy zwykle znikają po dwóch, trzech kadencjach, więc nie warto się nimi emocjonować:-) pozdrawiam.

Komentarze są zamknięte