Zapytajmy w referendum m.in. o „ławy przysięgłych” i przywileje komunistycznych zbrodniarzy!

Redaktor2

Adam SłomkaPoseł Janusz Wojciechowski niedawno przedstawił interesujące postulaty dotyczące zmian w zorganizowaniu sądownictwa i prokuratury. Tymczasem poza zmianami umożliwiającymi realne pociągnięcie do odpowiedzialności sędziów i prokuratorów, którzy ostentacyjnie lekceważą zasadę sformułowaną w art. 2 Konstytucji RP,

trzeba doprowadzić do szerszego – niż to proponuje poseł Wojciechowski – udziału obywateli w postępowaniach karnych. Warto tu dodać, że w II RP istniały tzw. „ławy przysięgłych” (1), które w PRL stały się zbędne. Od wielu lat namawiam do skorzystania z tej instytucji społecznej kontroli nad władzą sądowniczą. 25 stycznia 1985 r. Bundestag jednogłośnie uznał Trybunał Ludowy III Rzeszy za „instrument terroru do wykonania nazistowskiej tyranii”. Prawnie obowiązujące wyroki Trybunału Ludowego i sądów specjalnych zostały unieważnione ustawą dopiero w roku 1998, tj. 53 lata po ostatniej wojnie światowej. Choć PRL to nie III Rzesza, ale niestety samo podejście do organizacji Trybunału Ludowego III Rzeszy i sądów PRL w trybie doraźnym (np. stanu wojennego) jest niewątpliwie ich cechą wspólną, tj. w obu przypadkach sam przewód sądowy był nastawiony na przeprowadzanie procesów doraźnych – był to „sąd” jednoinstancyjny.

Sąd Najwyższy odrzucił wniosek katowickiego IPN o uchylenie immunitetu sędziemu Sądu Najwyższego w stanie spoczynku Leopoldowi Nowakowi, który w 1982 r. skazał bezprawnie i w trybie doraźnym na mocy dekretu o stanie wojennym Patrycjusza Kosmowskiego (sygn. II K 20/82), lidera Solidarności z Podbeskidzia. Sędzia Nowak w 1982 r. za surowe wyroki uzyskał życiowy awans do Warszawy gdzie do 1991 r. pełnił funkcję sędziego Sądu Najwyższego. Kosmowski był bezprawnie oskarżony o to, że: „dnia 13 grudnia 1981 r. i w dniach następnych w Bielsku-Białej, będąc przewodniczącym Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Podbeskidzie, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami – mimo prawnego zawieszenia działalności tego związku – nie odstąpił od udziału w jego działalności […] zorganizował konspiracyjną strukturę tego Związku celem przeprowadzenia akcji protestacyjnej przeciwko trwającemu już stanowi wojennemu”. Sąd Wojewódzki PRL w Bielsku Białej uznał Patrycjusza Kosmowskiego winnym przestępstwa z art. 46 ust. 1 dekretu z dnia 12.12.1981 r. o stanie wojennym i za to skazał go na karę 6 lat pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na 3 lata. Na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności „sąd” zaliczył „oskarżonemu” okres tymczasowego aresztowania od dnia 19.01.1982 r. do dnia 25.03.1982 r.

7 lipca 2015 r. sędziowie SN odrzucili wniosek IPN, powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego z 2007 r. – Stwierdza ona, że nie można sędziów sądzić za zarzut naruszenia zasady niedziałania prawa wstecz w związku ze sprawami z pierwszych dni stanu wojennego – uzasadniał sędzia Tomasz Artymiuk, który z kolei ma za sobą PZPR-owską przeszłość.

W 2011 r. senator I, II, III, IV, VI i VII kadencji, od 2011 sędzia Trybunału Stanu, mec. Piotr Łukasz Andrzejewski oceniał (2), że

„(…) sędziowie, którzy byli pod pręgierzem opinii publicznej (…), nie zostali poddani właściwej selekcji. Nie potwierdził się optymizm pierwszego prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza, że wymiar sprawiedliwości sam się oczyści. Okazało się, że w III RP kariery wielokrotnie porobili sędziowie, którzy zasłużyli się tym, że stosowali nielegalne prawo stanu wojennego, co wynika z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Zważywszy na to, że założycielem III RP jest jej pierwszy prezydent gen. Wojciech Jaruzelski (…) – wydaje się, że dziś wiele orzeczeń i wielu sędziów temu aktowi założycielskiemu odpowiada. Mimo że mamy wielu naprawdę dobrych sędziów, którzy wydają wyroki odpowiednie dla państwa prawa. Niestety, ci, którzy sprzeniewierzyli się zasadzie niezawisłości i są niezawiśli od systemu prawa, nie są od sądzenia odsunięci (…) Praktycznie nie ma dzisiaj środków, by oddziaływać na sędziów. Za każdym razem, gdy w Senacie próbujemy przy sprawozdaniach z samorządu sędziowskiego czy Sądu Najwyższego mówić o takich sprawach, spotykamy się z zarzutem, że chcemy ograniczyć sędziowską niezawisłość. To taki czarodziejski parawan, za którym można wszystko. (…)”

Podzielam zdanie senatora Andrzejewskiego. Ale zauważam, że dalsze utrzymywanie bezkarności komunistycznych zbrodniarzy z sądownictwa i prokuratury PRL można przerwać. Chodzi o to, aby czas poświęcony przez komunistycznych siepaczy na walkę z Polakami wyjąć ustawowo z czasu pracy wliczanego do wysługi lat pracy, który warunkuje korzystanie ze świadczeń społecznych, np. emerytur. To dotyczy nie tylko funkcjonariuszy UB/SB czy MO, ale również sędziów czy prokuratorów, którzy wykonywali dyspozycje płynące z Kremla. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której służbę w SS czy orzekanie w Trybunale Ludowym III Rzeszy zaliczano w RFN nazistom do wysługi lat pracy. W III RP wypłaca się świadczenia społeczne zbrodniarzom komunistycznym, a gnębi realnie bohaterów walki z komunizmem, pomimo że obowiązuje art. 19 Konstytucji RP. Tracimy miliardy na utrzymywanie zdrajców choć tak naprawdę ich świadczenia powinny być wypłacane ze środków Federacji Rosyjskiej – następcy prawnego ZSRR.

Postulat wprowadzenia instytucji „ławy przysięgłych” do postępowania karnego oraz usunięcie z wszelkich funkcji publicznych b. funkcjonariuszy aparatu represji PRL powinny zostać poddane procedurze referendum. Warto również zastanowić się nad szybkimi zmianami w zorganizowaniu Trybunału Konstytucyjnego albowiem ten będzie głównym polem obrony „systemu Okrągłego Stołu” i na 100% będzie uznawał liczne ustawy za niekonstytucyjne tylko po to, aby paraliżować konieczne zmiany.

Uważam, że ważnym elementem zmian w Polsce jest OSTATECZNE rozliczenie czasów PRL. Można się zastawiać czy właśnie w trybie referendum Polacy nie powinni się wypowiedzieć w sprawie wprowadzenia w postępowaniach karnych tzw. „ław przysięgłych” i usunięcia ze struktur państwowych wszystkich zbrodniarzy komunistycznych. Nie sądzę, że gdyby Polacy mieli świadomość, że z własnych podatków od 1989 roku wypłacili kilkaset miliardów dla komunistycznych siepaczy to chcieliby nadal pochwalać system, w którym zbrodniarz komunistyczny otrzymuje wielokrotność uposażenia rentowego czy emerytalnego osoby, która walczyła o wolność, suwerenność i zrzucenie ruskiego jarzma … albo spokojnie pracuje w jakiejś państwowej instytucji. Po prostu!

Adam Słomka
Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – NIEZŁOMNI

***

(1) Ława przysięgłych jako instytucja polskiego prawa procesowego istniała w dwudziestoleciu międzywojennym. Przewidywały tę instytucję Konstytucja marcowa w artykule 83, kodeks postępowania karnego z 1928 r. oraz prawo o ustroju sądów powszechnych z tego samego roku. Na ziemiach dawnego zaboru austriackiego działały one na podstawie przepisów zaborczych i zostały zniesione ustawą z dnia 9 kwietnia 1938 r. o zniesieniu instytucji sądów przysięgłych i sędziów pokoju. Tryb powoływania członków sądów przysięgłych w II RP różnił się znacznie od przyjętego w systemie prawa brytyjskiego. Mieli oni być wybierani przez organizacje społeczne i pełnić swoją funkcję kadencyjnie. Po II wojnie światowej nie wprowadzono w Polsce ławy przysięgłych. Jako czynnik społeczny orzekają w Polsce ławnicy, których rola w wymiarze sprawiedliwości jest zupełnie inna.

(2) Nowe Państwo (nr 7/2011)

  1. Irena
    | ID: efc8ed74 | #1

    Autor ma racje.To dobre pytanie dla referendum.Ale pisowcy nic takiego nie widzą..Pani Szydlo nie przywiązuje wagi do wymiaru sprawiedliwości,które jest obecnie wielką niesprawiedliwością.

  2. Eleonora
    | ID: c57c9f5e | #2

    zmiotło poprzedni komentarz.

    Ongiś w normalnych czasach, osoby szkolone przez obce ośrodki władzy, nazywano wprost i mało subtelnie
    – jurgieltnikami
    Dzisiaj w czasach wszędobylskiej, specyficznej demokracji ci sami tytułują się patriotami.
    Okrzyknięci zostali jako głos ludu, niezależni, niezawiśli obrońcy naszej suwerenności i państwowcy:)

    Na stronach przyszłej pani premier ze zdumieniem odnajduję notkę, że jest stypendystką programu The International Visitor Leadership

    http://www.beataszydlo.pl/o-mnie,119

    Warto wiedzieć że są to szkolenia prowadzone przez Departament Stanu USA, do których wybierane są wyłącznie osoby mające szansę w przyszłości zostać liderami w dziedzinach polityki, mediów czy biznesu.
    Jak czytamy na stronie Ambasady USA do programu nie można się zgłosić tylko trzeba być wytypowanym przez stronę amerykańską.

    – Celem wizyty i udziału w tym programie jest wzbogacenie zrozumienia amerykańskiej kultury i społeczeństwa oraz pomoc Amerykanom w lepszym rozumieniu Polski – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” ambasada USA w Warszawie.

    Nie jest tajemnicą, że do programu rekrutowani są politycy, którzy dysponują odpowiednim „potencjałem przywódczym”.
    W poprzednich latach brali w nim udział m.in. Jan Bury z PSL oraz Adam Hofman i Dawid Jackiewicz z PiS, a także prezydent Bronisław Komorowski oraz były prezydent Aleksander Kwaśniewski a także byli premierzy – Donald Tusk, Hanna Suchocka, Kazimierz Marcinkiewicz i Mieczysław Rakowski i inni politycy.

    Panie Słomka mam pytanie
    – jak nazwałby pan osobę która zostałaby podobnie przeszkolona przez inne stolice?
    Na przykład przez Moskwę:)))

Komentarze są zamknięte