Posłowie! Pamiętajcie, co ślubowaliście

Autor Obywatelski

Dwudzieslogotu sześciu – zaledwie tylu posłów w trakcie pierwszego posiedzenia Sejmu VIII kadencji nie skorzystało z możliwości dod
ania do tekstu swojego ślubowania formuły „Tak mi dopomóż, Bóg”. Wszyscy pozostali, a więc 434 osoby, publicznie poprosili Stwórcę o pomoc w piastowaniu urzędu. Uczynili tak również w komplecie posłowie PiS. Czy zatem możemy być spokojni, że wszyscy, którzy wezwali Imienia Pana, zagłosują za życiem?
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej” – powtarzają parlamentarzyści podczas inauguracji swojej pracy.

Politycy publicznie deklarują, że zrobią wszystko dla dobra obywateli. Największym zaś przyrodzonym dobrem, jakie człowiek posiada, jest dane przez Pana Boga życie. W oczywisty więc i zgodny z logiką sposób każdy polityk, który złożył takie ślubmid_45937owanie, ma obowiązek zwalczać prawa zezwalające na mordowanie Polaków. Ma obowiązek walczyć z tak zwaną aborcją.

Tak się, niestety, nie dzieje. Tekst ślubowania ma swoją historię i padał już niejednokrotnie z ust osób podpisujących się później pod dzieciobójczymi praktykami obiema rękami. Ta kadencja może być jednak inna, o ile tylko posłowie sejmowej większości postanowią zachować się inaczej niż czynili w ostatnich 27 latach postkomuniści i inni lewicowcy, a także liberałowie.

Katolik ma obowiązki katolickie

Skoro poseł w pierwszych swoich słowach po zaprzysiężeniu wzywa na pomoc Stwórcę, winno oznaczać to nie tylko zamiar budowania ziemskiej pomyślności narodu, ale i jasną deklarację chęci tworzenia praw prowadzących rodaków do zbawienia, a przynajmniej nie utrudniających życia „po Bożemu”. Dbałość o to, by ustanawiane prawa ziemskie były zawsze zgodne z Prawem Objawionym, jest elementarnym obowiązkiem aktywnego w polityce katolika.

Wezwanie Pana Boga na pomoc w wypełnianiu zaszczytnej państwowej funkcji to wszakże uroczyste zobowiązanie poczynione publicznie. Nikt nie musi dodawać owej formuły, każdy czyni to z własnej, nieprzymuszonej w żaden sposób woli. Czy jednak nie jest to często działanie na pokaz, byle tylko zyskać poklask katolickiego elektoratu?

Wypowiedzi i poglądy wielu polityków, którzy u progu nowej kadencji odwołali się do Pana Boga pozwalają mniemać, że na pewno nie zabraknie posłów i senatorów opowiadających się za życiem. Przykładem są niektórzy parlamentarzyści PiS czy grupa narodowców wybranych z list Kukiz ’15. Poseł Anna Maria Siarkowska, niegdyś działaczka Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin, w trakcie ślubowania powiedziała: „Ślubuję. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci”. Jej zachowania podczas głosowania możemy być pewni gdyż jednoznacznie to zadeklarowała.

Jednak dystansujące się od antyaborcyjnego projektu deklaracje wielu prominentnych posłów PiS budzą uzasadniony niepokój. Parlamentarzyści muszą mieć świadomość, że jeśli zagłosują przeciwko życiu, okażą się po prostu krzywoprzysięzcami, którzy „wzięli imię Pana Boga nadaremno”. Nie można prosić Stwórcy o pomoc w budowaniu silnej i dostatniej Polski, równocześnie jawnie sprzeciwiając się Jego woli i odrzucając Jego Prawa obowiązujące w życiu społecznym. „Nie zabijaj” – powiedział Pan do Mojżesza, dając mu na Górze Synaj swoje święte i nieomylne Prawa, kierując swoje słowa do wszystkich ludzi.

Niech wasza mowa będzie…

Bywa, że osoby unikające klarownego poparcia powszechnego prawa do życia zasłaniają się „pluralizmem” twierdząc, że chociaż osobiście sprzeciwiają się aborcji, to jednak nie mogą narzucać swojej woli innym. Czyżby zapominali, iż pierwsza publiczna wypowiedź złożona po ślubowaniu zobowiązuje, zaś odwołanie do Stwórcy jest samo w sobie „niepluralistyczne” i wyklucza demoliberalny „kompromis”, „umiar” i relatywizm? To jednoznaczna deklaracja, niepozostawiająca miejsca na niuansowanie. „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37) – czytamy przecież w Piśmie Świętym.

Z wypowiedzi niektórych polityków PiS wynika również obawa o utratę społecznego poparcia w razie wprowadzenia pełnego zakazu aborcji. Jednak nawet jeśli byłaby to prawda – a wygląda raczej na niewyszukaną wymówkę – dla ludzi publicznie odwołujących się do Pana Boga ryzyko komplikacji w sferze ziemskiej aktywności nie powinno być kluczowe przy podejmowaniu decyzji. Stwórca, a nie polityczna kalkulacja, musi być w ludzkiej hierarchii najważniejszy. Pierwsze Przykazanie brzmi: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Ponadto „do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32-33) – powiedział Pan Jezus.

Posłowie chcący pozostawać w zgodzie z własnymi publicznymi deklaracjami oraz z Bożym Prawem nie mają innego wyjścia, jak jednoznacznie opowiedzieć się za życiem i poprzeć obywatelską inicjatywę ustawodawczą zakazującą dzieciobójczych praktyk na terenie Rzeczypospolitej. Dotyczy to zresztą całej grupy 434 posłów – od narodowców, poprzez wszystkich członków klubu PiS, aż po Ryszarda Petru, który swoje ślubowanie również uwieńczył słowami: „Tak mi dopomóż, Bóg!”.

Michał Wałach

PIERWSZE CZYTANIE PROJEKTU "W OBRONIE ŻYCIA I ZDROWIA NIENARODZONYCH
DZIECI POCZĘTYCH IN VITRO" złożony przez posła Jana Klawitera
będzie rozpatrywane na 26 posiedzeniu Sejmu RP (POSIEDZENIE W DNIACH
21, 22, 23 WRZEŚNIA 2016 R.)
Komentarze są zamknięte