Pamiętajmy. Jutro Dzień Matki. Reprezentanci Polski o roli mamy.

Autor Obywatelski

„Dzięki moim rodzicom jestem tu, gdzie jestem”
Mogłoby się wydawać, że główną rolę w kształtowaniu piłkarskiej kariery odgrywają ojcowie. To oni częściej interesują się sportem, widzą w swoich dzieciach odbicie własnych, piłkarskich ambicji. Pamiętajmy jednak, że za plecami młodych piłkarzy i piłkarek, na równi z tatusiami, są też matki.Często prowadzące dzieci na pierwszy trening. Zawsze troskliwe, zawsze chcące najlepiej. Fetujące spektakularne wygrane i ocierające łzy po bolesnych porażkach. Bez wsparcia matek, których święto obchodzimy już za moment, kariery wielu polskich piłkarzy mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej.

– Mama? Jasne, że odegrała ogromną rolę w mojej karierze. Najwięcej robiła dla mnie, kiedy byłem kilkunastoletnim chłopakiem. Trzeba było się poświęcać, wozić na zajęcia, turnieje. Zdarzało się, że byłem niegrzeczny czy rozrabiałem. Wtedy straszyła, że za karę nie zawiezie mnie na trening. Działało, bo poprawiałem się automatycznie, ale nawet jeśli znów nabroiłem, to i tak mnie woziła. To banalne, ale dla niej najważniejsze było to, że widziała mnie szczęśliwego – wspomina Bartosz Bereszyński, reprezentant Polski, piłkarz włoskiej Sampdorii, którego kariera zaczęła się od turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.

Jego przypadek nie jest odosobniony. Mamy piłkarzy często nie ograniczały się do robienia kanapek i prania strojów małych piłkarzy czy piłkarek, czyli zadań, z którymi najczęściej się je utożsamia. Zdarzało się, że brały sprawy w swoje ręce. Przykłady z naszego podwórka pokazują, że niejednokrotnie pokazywały siłę, która zmieniała prowadnicę karier ich dzieci.

Dziś Dawid Kownacki jest młodzieżowym reprezentantem Polski i gwiazdą Lecha Poznań. Jego kariera potoczyła się wyjątkowo szybko. Wielkim klubom w oko wpadł już jako gimnazjalista. To było po dwumeczu z reprezentacją Niemiec do lat 15, w którym zdobył… pięć goli. Wtedy pojawiła się konkretna propozycja z Bayernu Monachium. Do pani Anety – matki Dawida – odezwał się człowiek, który twierdził, że działa z polecenia samego Franza Beckenbauera, legendy niemieckiej piłki. Kiedy do nastoletniego chłopaka dociera, że chce go jeden z największych klubów na świecie, ma prawo zaszumieć mu głowie. Wtedy do akcji wkroczyła pani Aneta i postawiła szlaban.

oprac. Wiktor Sobierajski

Komentarze są zamknięte