Po co głaskać kobrę – rzecz o „puszczaniu oka” do Rosji …

Redaktor4

Poseł dr Kornel Morawiecki i autor, czerwiec 2010

W tekście otwierającym 147 nr „Gazety Obywatelskiej” marszałek senior sejmu RP VIII kadencji, poseł dr Kornel Morawiecki wyraził swój poglądy na temat monumentów Armii Czerwonej, które jeszcze się ostały na naszym terytorium, cyt. „(…) sprzeciwiam się usuwaniu stojących jeszcze w Polsce ok. 200 obelisków pamięci za poległych żołnierzy sowieckich”. Morawiecki ciągnie dalej, cyt. „Polscy administratorzy z sowieckiego nadania, tylko tacy byli w 45-letnim okresie PRL, odbudowali stolicę i kraj. Wykształcili nowe kadry. (…) Czy byłoby to możliwe, gdyby Niemcy nie przegrały wojny na Wschodzie, gdzie poniosły 80 proc. strat militarnych? Czy wyzwolilibyśmy się sami? Z pomocą Amerykanów i Anglików, którzy sprzedali nas w Teheranie i Jałcie? Czy byłoby to możliwe bez ofiar 600 tys. żołnierzy sowieckich poległych na terenie naszego kraju?
Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich”.

Nie zgadzam się w całej rozciągłości z poglądami w sprawie Rosji, które prezentuje marszałek Morawiecki. Roman Dmowski w „Naszym Patriotyźmie” (1893) pisał, że „(…) Rząd rosyjski rozmaitymi czasy rozmaicie usprawiedliwiał swoje gwałty na Polsce. Dowodząc, że ziemie litewskie i ruskie stanowią odwieczną jedność z moskiewskim rdzeniem państwa carów, dziką działalność swą w tych ziemiach nazywał wyzwalaniem swego ludu z pod jarzma polskiego. (…) Wieszanie i masowe wysyłanie na Sybir najlepszych sił społeczeństwa polskiego nazywało się uzdrawianiem narodu z chorobliwych marzeń, gwałty na unitach – przyjmowaniem na łono swego kościoła braci, których niegdyś przemoce oderwano i którzy teraz dobrowolnie powracają. Do ostatnich jeszcze czasów słyszeliśmy, że rząd rosyjski nic nie ma przeciw pomyślnemu rozwojowi narodowości polskiej, że chodzi mu tylko o zachowanie w całości granic państwa, o wytępienie dążności separacyjnych”.

Tymczasem minister Witold Waszczykowski popełnił wywiad dla rosyjskiego „Kommiersanta”, wskazując, że Polska jest gotowa na normalizację stosunków z Federacją Rosyjską. Można odnieść wrażenie, że deklaracje Waszczykowskiego zostały wsparte zapewne zauważonymi przez Kreml krokami, w postaci zerwania przez MSZ umowy na współfinansowanie TV Biełsat. Agnieszka Romaszewska-Guzy – dyrektorka stacji – powiedziała PAP, że w grudniu zeszłego roku MSZ zmniejszył budżet telewizji Biełsat na 2017 r. z 17 mln zł do 5,6 mln zł. Zaraz potem resort wypowiedział umowę, na podstawie której przyznawano każdego roku środki. Biełsat finansowany był głównie ze środków polskiego resortu spraw zagranicznych, kolejno – TVP oraz ze źródeł międzynarodowych. Według ostatnich, reprezentatywnych badań, telewizja Biełsat znana jest 1/3 Białorusinów. Ogląda ją 10 proc. dorosłej widowni, spośród widzów Biełsatu 82 proc. darzy ją zaufaniem, lub pełnym zaufaniem. Ostatnio stacja uzyskała wsparcie programowe ze strony BBC. W komentarzu na swoim profilu na jednym z portali Agnieszka Romaszewska – Guzy napisała wprost, cyt. „Jeżeli zapytać „Qui bono?” to JEDYNYM KORZYSTAJĄCYM NA TYM JEST ROSJA. Bo wbrew pozorom w białoruskiej przestrzeni dominują nawet nie białoruskie państwowe, a ROSYJSKIE media”.

 

Rosyjska skaza?

 

Wracając do tez Kornela Morawieckiego ze wstępniaka do „Gazety Obywatelskiej”. Po pierwsze, nestor polskiego ruchu narodowego Roman Dmowski pod koniec XIX wieku – jak widać z jego słów z 1893 roku – nie miał żadnych złudzeń, co do kierunku polityki carskiej Rosji. Jego polityczny adwersarz Józef Piłsudski również nie łudził się, że Rosja może być dla Polski przyjaznym sąsiadem, cyt. „Pamiętajcie, że dusza Rosjanina, jeśli nie każdego, to prawie każdego, jest przeżarta duchem nienawiści do każdego wolnego Polaka i do idei wolnej Polski. Oni są łatwi i zdolni do uczucia nawet wielkiej przyjaźni i będą was kochać szczerze i serdecznie, jak brata, dopóki nie poczują, że w sercu swoim jesteście wolnym człowiekiem i boicie się ich miłości, w której dominującym pierwiastkiem jest żądza opieki nad wami, inaczej mówiąc: władzy. To jest skaza urodzeniowa ich duszy, dziedziczna i kilkusetletnia, za ich niewolę, za Tatarów,za Iwana, za opryczników, za odwieczne bunty topione we krwi. Jeśli własna wolność jest nieosiągalna, wolność cudza wzbudza zawiść i odrazę. Jesteśmy od wieków zbyt bolesnym dla nich wzorem, zaprzeczeniem ich własnego losu. Obawiam się , że dużo czasu upłynie, zanim oni zrozumieją, że nikt i nic, chyba śmierć, odbierze nam prawa do wolności…”.

Kornel Morawiecki twierdzi, że „polscy administratorzy” Kremla doprowadzili po 1944 roku do odbudowania Stolicy i kraju oraz kształcili nowe kadry. Ponad pół wieku wcześniej … pełniącym obowiązki prezydenta Warszawy był Sokrates Starynkiewicz (1875-92). Był on urzędnikiem carskim, a Warszawę reformował na chwałę Imperium Rosyjskiego. Można go również uznać za nietypowego rusyfikatora, który w przeciwieństwie do innych carskich włodarzy Warszawy wybrał metodę marchewki zamiast kija. W swoich pamiętnikach wielokrotnie podkreślał, że jest rosyjskim patriotą, a na podstawie ich lektury można określić postawę Starynkiewicza nawet jako rosyjskiego wielkomocarstwowego nacjonalisty. Jego doktryną była pełna inkorporacja gospodarcza, polityczna i społeczna Polaków z Rosją, którą realizował polityką pokojowego zmiękczania społeczeństwa poprzez pozytywne inicjatywy gospodarcze i społeczne. Zarówno w prywatnych zapiskach, jak i w wypowiedziach publicznych, ostro polemizował z polskimi patriotami – także, gdy był już na emeryturze.

Zatem z tymi modernizacjami i odbudowami warto uważać, bo to właśnie postawa Armii Czerwonej w 1920 i z lat 1944-45 doprowadziła do zniszczenia wielu polskich miast. Za carskiej Rosji kształcono również kształcono kadry, które jednak miały służyć nie Polsce, a państwu zaborczemu. Po 1944 roku zamysł był podobny. Stalin nakazał wymordowanie polskiej elity m.in. w Katyniu albowiem nie miał żadnych złudzeń, że polskie elity z czasów II RP nie byłyby mu potrzebne po zajęciu polskiego terytorium. Wręcz kadry te mogły być nam użyteczne dla szybszego wybicia się na niepodległość – co Stalin doskonale rozumiał.

Inne kadry, te o których pisze marszałek Morawiecki, miały głównie za zadanie wzmacniać obcy Polakom komunizm, np. taka Wisława Szymborska z jej wierszowanymi stwierdzeniami, że cyt. „Niech nam żyje Józef Stalin co ma usta słodsze od malin” lub Sławomir Mrożek, Julian Przyboś i inni „zasłużeni” tzw. „Rezolucją Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego”. W/w odezwa z 8 lutego 1953 r. podpisana przez 53 sygnatariuszy – członków krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich, wyrażała poparcie dla stalinowskich władz PRL po aresztowaniu pod sfabrykowanymi zarzutami duchownych katolickich, skazanych na karę śmierci w sfingowanym procesie pokazowym zwanym procesem księży kurii krakowskiej. Pokłosia „komunistycznych kadr” do dziś nie można się pozbyć chociażby z sądownictwa.

 

Co byłoby możliwe?

 

Współczesny świat docenił znaczenie zwycięstwa, jakie Polacy odnieśli nad bolszewikami w 1920 r. Ówczesny ambasador brytyjski w Berlinie lord Edgar Vincent d’Abernon podsumował znaczenie Bitwy Warszawskiej, cyt. „Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów zwyciężając w bitwie pod Tours, w szkołach Oxfordu uczono by dziś interpretacji Koranu, a uczniowie dowodziliby obrzezanemu ludowi świętości i prawdy objawienia Mahometa. Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się powstrzymać triumfalnego pochodu Armii Czerwonej w wyniku bitwy pod Warszawą, nastąpiłby nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, ale zostałoby zagrożone samo istnienie zachodniej cywilizacji. Bitwa pod Tours uratowała naszych przodków przed jarzmem Koranu; jest rzeczą prawdopodobną, że bitwa pod Warszawą uratowała Europę Środkową, a także część Europy Zachodniej przed o wiele groźniejszym niebezpieczeństwem, fanatyczną tyranią sowiecką”.

Marszałek Morawiecki pyta, jak wspomniałem wyżej, cyt. „Czy byłoby to możliwe, gdyby Niemcy nie przegrały wojny na Wschodzie, gdzie poniosły 80 proc. strat militarnych? Czy wyzwolilibyśmy się sami? Z pomocą Amerykanów i Anglików, którzy sprzedali nas w Teheranie i Jałcie? Czy byłoby to możliwe bez ofiar 600 tys. żołnierzy sowieckich poległych na terenie naszego kraju?”.

Faktycznie Niemcy przegrały wojnę na Wschodzie. Tyle, że od 23 sierpnia 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku Niemcy i ZSRR współpracowały ściśle nie tylko gospodarczo, ale w celu zniszczenia Polaków czego wyrazem były cztery konferencje GESTAPO-NKWD. Z przykrością trzeba stwierdzić, że to Józef Stalin sprzeciwił się koncepcji pozostawienia okrojonej Polski, w efekcie czego Hitler powołał tzw. „Generalne Gubernatorstwo”. Pomysł Hitlera był oparty na doświadczeniach tzw. „Królestwa Polskiego” z lat 1917-18 i miał stanowić pierwotnie bazę do porozumienia z Polakami, w co jeszcze w 1939 roku Hitler wierzył. Trzeba tu dodać, że w III Rzesza proponowała Polsce korekty graniczne, które zostały odrzucone w mowie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka z 5 maju 1939 roku. Zatem 24 października 1938 minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop, w rozmowie z ambasadorem RP w Berlinie Józefem Lipskim, które odbyło się w Berchtesgaden wysunął następujące propozycje (do końca marca 1939 pozostawały one tajne):

– przyłączenia do Niemiec Wolnego Miasta Gdańska,
– przeprowadzenia eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez polskie Pomorze (tzw. „polski korytarz”),
– przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego – czyli jawnego zadeklarowania się Polski jako politycznego partnera III Rzeszy a strategicznego przeciwnika ZSRR.

W zamian III Rzesza proponowała:

– przeprowadzenia przez terytorium Gdańska podobnej eksterytorialnej autostrady lub drogi oraz linii kolejowej oraz wolny port, gwarancji zbytu polskich towarów na terenie Gdańska,
– wzajemne uznanie granicy polsko-niemieckiej (lub uznanie terytoriów obu krajów),
– przedłużenie układu o nieagresji o kolejne 25 lat,
– niemiecką zgodę na zmiany terytorialne na korzyść Polski na wschodzie i wspólną granicę polsko-węgierską,
– współpracę w kwestii emigracji Żydów z Polski oraz w sprawach kolonialnych,
– wzajemne konsultowanie wszystkich decyzji dotyczących polityki zagranicznej.

31 marca 1939 Wielka Brytania jednostronnie udzieliła Polsce gwarancji niepodległości (ale nie integralności terytorialnej), obiecując pomoc wojskową w przypadku zagrożenia. 11 kwietnia 1939 Hitler nakazał rozpoczęcie prac nad planami ataku na Polskę (Fall Weiss) i ukończenie ich do końca sierpnia tego roku. Jeszcze 23 maja 1939 roku niemiecki kanclerz i wódz na zebraniu wysokich rangą wojskowych powiedział, że zadaniem Niemiec będzie wyizolowanie Polski. Ostateczną decyzję w sprawie ataku na Polskę podjął 22 sierpnia 1939 roku. Zatem do reorientacji zamiarów Hitlera doprowadziła jednostronna deklaracja Anglii. W 1940 roku Hitler wstrzymał ofensywę na Dunkierkę dając się ewakuować tysiącom Anglików wierząc w możliwość zawarcia separatystycznego pokoju, którym jednym z elementów mogło być odtworzenie państwa polskiego, w innych granicach. Naturalnie Hitler wówczas wierzył, że Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie w efekcie pokoju wesprą atak na ZSRR. Podobną rolę pełniła Finlandia zaatakowana przez ZSRR jeszcze w 1939 roku (tzw. „wojna zimowa”). Jednym z elementów tej gry było ujawnienie przez Niemców zbrodni w Katyniu. Nieformalne negocjacje trwały z pomocą Abwehry Wilhelma Canarisa – o czym najpewniej wiele wiedział szef Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza, płk Stanisław Gano. Jest prawdopodobnym, że ZSRR w porozumieniu z Anglią (zatajenie akt na całe dekady!) zorganizowała zamach na premiera II RP, gen. Władysława Sikorskiego w celu storpedowania koncepcji przerzucenia wojsk polskich do kraju. Jest możliwym, że przerzucenie wojsk polskich z Zachodu do Polski w 1943-44 przy ustąpieniu im pola przez Wehrmacht (lokalne porozumienie) mogło powstrzymać Armię Czerwoną na tyle, aby nie powstał nigdy NRD, a nasz kraj mógł zostać wyzwolony rękami Polaków. Aby temu przeciwdziałać Anglicy uwikłali np. elitarną 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową gen. Stanisława Sosabowskiego w operację „Market Gerden”. Już w pod koniec 1943 roku Sosabowski udał się do Stanów Zjednoczonych. Ustalił tam, że amerykańskie samoloty C-47 Dakota są w stanie przewieźć polską brygadę do Warszawy. Podobną rolę mogła pełnić 1 Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka, która mogła zostać użyta do walk w kraju. Warto zauważyć, że jeszcze w 1944 roku Wehrmacht miał potężne siły zdolne do operacji zaczepnych, np. w Ardenach. Zatem wariant uskuteczniany przez adm. Miklósa Horthy’ego na Węgrzech był możliwy na naszym terenie. Przerzucenie wojsk polskich z Zachodu do kraju postawiłoby Polskę w innej perspektywie, bowiem „zyskiem” dla Niemiec byłoby uwolnienie sporych sił, a dla Polaków „przywitanie” Armii Czerwonej nie tylko siłami AK czy NSZ, ale regularnego wojska. Ponadto trudno uznać, że w takiej sytuacji Polska byłaby wśród państw przegranych, albowiem tak czy siak, byliśmy 50 lat pod rosyjską okupacją. Przerzucenie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie do kraju przesunęłoby jedynie „żelazną kurtynę” – być może na naszą obecną wschodnią granicę. W kwestii ofiar jest realnym, że spora część zwykłych żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego przeszłaby front i wyzwoliła spod rozkazów radzieckich, podobnie do tysięcy tych, którzy zbiegli do lasu po przekroczeniu przedwojennej granicy RP. Ochroniona przy tym mogła być ludność Warszawy … albowiem inaczej mógł się potoczyć spisek von Stauffenberga, a było doskonale wiadomo, że celem tych spiskowców było obalenie Hitlera i pokój z aliantami z Zachodu (USA, Anglia, Francja). Liczebność PSZ na Zachodzie oceniało się w 1944 roku na 200 tys. żołnierzy.

Reasumując. Bez Armii Czerwonej Polacy mogli się wyzwolić. De facto – zostaliśmy i tak potraktowani jak pokonani. Armia Czerwona – potem Armia Radziecka pozostała w Polsce do 1993 roku. Całkowicie zależne od Moskwy państwo komunistyczne, tj. PRL, nie był w o wiele lepszej (może nawet gorszej?) sytuacji niż okupowana przez ZSRR Czechosłowacja czy Węgry. Dużo trudniej przede wszystkim byłoby siać mit o „wyzwoleniu” przez ZSRR naszego terytorium, gdy te mogło zostać wyzwolone na szeroką skalę naszymi własnymi siłami. Nowa okupacja rosyjska byłaby czytelniejsza, bo 25 kwietnia 1943 Stalin zerwał stosunki z legalnym polskim rządem. Trzeba wspomnieć, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Władysław Raczkiewicz odmówił podpisania układu Sikorski – Majski, a zatem formalnie II RP nadal pozostawała w stanie wojny, którą z II RP wywołał ZSRR.

 

Totalitarne pamiątki über alles?

 

Poseł Morawiecki napisał, jak wspomniałem wyżej, cyt. „Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich”.

Po pierwsze, od 1918 roku II RP zlikwidowała wszystkie zaborcze monumenty, w tym takie pokaźne jak monstrualna cerkiew – sobór św. Aleksandra Newskiego na warszawskim Placu Saskim. Ostatecznie, mimo kilku protestów, świątynia została rozebrana w latach 1924–1926, razem z większością cerkwi w Warszawie – pozostawiono tylko dwie: cerkiew pw. Świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny (na warszawskiej Pradze) i cerkiew pw. św. Jana Klimaka (na Woli, w granicach cmentarza prawosławnego). Z rozbiórki uczyniono wydarzenie polityczne i narodowe, wypuszczono obligacje, aby „dać każdemu Polakowi szansę uczestniczenia w rozbiórce”. Papiery były zabezpieczone wartością materiałów odzyskanych z budynku. Przeciwko rozbiórce protestowała część polskiej elity kulturalnej, m.in. Antoni Słonimski.

Latem 1924 senator Wiaczesław Bogdanowicz wygłosił płomienną mowę w obronie soboru. 17 października 1939 aresztowany przez NKWD i wywieziony w głąb Rosji, możliwe, że zmarł podczas transportu z Mołodeczna do Mińska lub został rozstrzelany zaraz po aresztowaniu w więzieniu wilejskim. Bogdanowicz w 1924 roku przekonywał, cyt. „Wystarczy pójść na Plac Saski i popatrzeć na odarte kopuły na wpół zniszczonego soboru. Tylko nie mówcie panowie, że on musiał być zniszczony jako pomnik niewoli. Powiedziałbym, że dopóki on stoi, jest najlepszym pomnikiem dla przyszłych pokoleń, uczącym je, jak można szanować i strzec swojej ojczyzny, rozebrany będzie haniebnym pomnikiem nietolerancji i szowinizmu! Nie sposób nie zwrócić uwagi na to, że w tym soborze są wybitne dzieła sztuki, w które włożono wiele duchowych sił najlepszych synów sąsiedniego narodu – i ci, którzy tworzyli te dzieła sztuki, nie myśleli o żadnej polityce. Polski naród czuje to, a także poważne skutki takiego postępowania i już tworzy swoją legendę dotyczącą zniszczenia soboru… Ale naszych politykierów to w żaden sposób nie porusza. A przecież przyjeżdżają cudzoziemcy – Anglicy, Amerykanie – patrzą na to ze zdziwieniem, fotografują, a fotografie rozpowszechniają po całym świecie, naturalnie razem z opinią o polskiej kulturze i cywilizacji”.

Jednym z nielicznych parlamentarzystów, którzy poparli obecnie rosyjski punkt widzenia na totalitarne obeliski Armii Czerwonej pozostawione w Polsce był niezależny poseł z Nysy. 22 czerwca w Sejmie RP odbyło się głosowanie nad przyjęciem senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Debata nad sprawozdaniem Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej była gorąca. W efekcie presji społecznej nawet 15 z 16 posłów PSL – chociaż jak się okazuje … jeszcze rok temu było to wątpliwe – poparło zmiany ustawowe. Niestety, wśród przeciwników tego uregulowania, tj. za pozostawieniem tej totalitarnej spuścizny opowiedział się m.in. poseł Janusz Sanocki. Dziś Janusz Sanocki bije peany dla opinii w tej sprawie, którą niedawno przedstawił marszałek Morawiecki, cyt. „Z wielką radością przyjąłem tekst Kornela Morawieckiego (…), otwierający 147 nr „Gazety Obywatelskiej” – sprzeciwiający się burzeniu poradzieckich pomników – pamiątek po II wojnie Nareszcie głos rozsądku odcinający się od – jakże łatwego dzisiaj i płytkiego, bo pozbawionego historycznej refleksji – tzw. antykomunizmu (…) Bez ofiary wielu milionów Rosjan, którzy oddali życie walcząc z Hitlerem, w tym 600 tys. czerwonoarmistów, którzy polegli na naszych ziemiach, nie byłoby dziś wolnej Polski. (…) Dzisiaj bowiem to już nie są pomniki sowieckie, czy komunistyczne. To są pomniki poświęcone chłopakom i dziewczynom różnym Iwanom, Borysom, Wierom – którzy polegli na naszej ziemi.”.

O ile mogę zrozumieć, że marszałek Kornel Morawiecki widzi jakąś formę, ma jakąś wizję wspólnoty słowiańskiej z Rosją … to jednak jest to sprzeczne z opiniami takich wielkich mężów stanu … jak Dmowski czy Piłsudski. Po przewrocie bolszewickim i rozpędzeniu 18 stycznia 1918 demokratycznie wybranej rosyjskiej Konstytuanty, 28 stycznia 1918 roku dotychczasowe bojówki partyjne bolszewików, zwane Gwardią Czerwoną, na mocy dekretu Rady Komisarzy Ludowych zostały one przekształcone w Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną.

Od 18 stycznia 1918 roku, tj. wspomnianego rozpędzenia rosyjskiej Konstytuanty, nie ma najmniejszych szans na to, że Rosja stanie się cywilizowanym, demokratycznym państwem. Podkreślanie roli Armii Czerwonej jako „wyzwolicielskiej” – do tego poza granicami Federacji Rosyjskiej – tylko osłabia antyputinowską opozycję i gruntowanie postaw propaństwowych na Białorusi czy na Ukrainie. Myślę, że Kornel Morawiecki powinien przemyśleć swoją strategię, np. zaangażować się w upamiętnienie rosyjskich oddziałów walczących w 1920 roku po stronie polskiej. W miejscowości Perespa (lubelskie) znajduje się zrujnowany cmentarz Rosjan walczących pod zwierzchnictwem marszałka Piłsudskiego za wolność Rosji i wolność Polski od komunistycznego jarzma. W tej miejscowość w II RP znajdował się nawet pomnik, który warto przywrócić. Warto upamiętnić gen. Stanisława i Józefa Bułak – Bałachowiczów. Nie widać najmniejszego sensu w upamiętnieniu Armii Czerwonej w Polsce. Takie widzenie trąci tym, że zaraz ktoś wpadnie na pomysł, że w Wermachcie było wielu poległych na naszym terytorium, zwykłych Hansów, którzy musieli …

Apeluję do marszałka Kornela Morawieckiego o to, aby włączył się w ratowanie TV Biełsat i walkę o upamiętnienie 111 091 Polaków ludobójczo zamordowanych przez NKWD w tzw. „operacji polskiej” w latach 1937-38 (na mocy rozkazu NKWD nr 00485) czy ludobójstwa OUN/UPA na Wołyniu. Dbajmy o pamięć Polaków, a inne narody niech się zmagają ze swoją, skoro chcą głaskać kobrę … to im wolno, prawda?

 

 

Paweł Czyż
Niezależna Gazeta Obywatelska w Bielsku – Białej

 

 

 

 

 

 

TEKST UKAZAŁ SIĘ WE WRZEŚNIOWYM NUMERZE

  1. | ID: c82d834d | #1

    Tekst ten uważam za bardzo szkodliwy dla Polaków.
    Marszałek Morawiecki ma tu rację. Jako starszy człowiek uważam za celowe przypominanie Polakom, że gdyby nie Armia Czerwona nas nie wyzwoliła to Niemcy dawno, po rozprawieniu się z Żydami, przerobili by na mydło w wypróbowanych obozach śmierci również większość Polaków.

    Przywódcy Niemiec (np. Hitler podczas odprawy dla dowódców Wehrmachtu w sierpniu 1939) nie ukrywali, że fizyczne wymordowanie Polaków jest jego celem.

    „Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie sil żywych nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. Nawet gdyby wojna wybuchła na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być zasadniczym celem (…). Nasza siła leży w naszej szybkości i brutalności (…). Wydałem rozkazy i każę rozstrzelać każdego, kto piśnie słowo krytyki wobec zasady, że wojna ma na celu fizyczne zniszczenie przeciwnika. Dlatego wysiałem na Wschód tylko moje Totenkopfstandarte z rozkazem zabijania bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej rasy i języka. Tylko w ten sposób zdobędziemy teren, którego bardzo potrzebujemy. (…) Polska zostanie wyludniona i skolonizowana przez Niemców. Mój pakt z Polską miał na celu jedynie zyskanie na czasie, a zresztą moi panowie, w Rosji stanie się to samo, do czego doprowadziłem w Polsce. Po śmierci Stalina (a jest on poważnie chory) rozbijemy w puch Związek Radziecki (…)” (T. Cyprian, J. Sawicki, Agresja na Polskę w świetle dokumentów).”

    W szczególności zależało mu na wymordowaniu do cna polskiej inteligencji, polskich nacjonalistów, polskich duchownych, polskich profesorów, polskich harcerzy, polskich Kaszubów – wszystkich mogących dawać zaczyn polskości.
    „Godził się” na pozostawienie polskich niewolników potrafiących służyć Niemcom do czego potrzeba im było tylko liczenia do 100. Żeby nie Armia Czerwona NIKT by Polski od Niemców nie oswobodził.

    Wieczna chwała wszystkim Rosjanom i żołnierzom innych narodów poległych na polskiej ziemi w wyzwalaniu jej od Niemców!

  2. agent P.
    | ID: 721c911a | #2

    Panie Czyż, owszem Dmowski powiedział te słowa o Rosji, ale nie przeszkadzało mu to w kandydowaniu do rosyjskiej Dumy.
    By tam działać dla sprawy polskiej.
    Pisał też, że „rozwiązanie kwestii polskiej leży w rękach Rosji”
    No cóż… jedni napadali na pociągi z kasą, a inni współpracowali ” z wrogami”
    Wszystko dla Polski!
    Panu bliżej do kasiarzy, jak widać?

    Nie przeszkadza panu, że hołubiona przez giedroyciowców TV Biełsat wyprodukowała (za nasze pieniądze)
    wybitnie kłamliwy film, oskarżający polskich żołnierzy niezłomnych o ludobójstwo na Białorusi!
    ( a kuku panie patryjoto, właśnie nasrali panu w gniazdo…)
    nic się nie stało!

    Panie Czyż już o tym pisaliśmy Starynkiewicz wybudował w stolicy wodociągi i kanalizację.
    Car miał w dooopie, gdzie warszawiacy srają, byleby płacili podatki do Imperium.
    Starynkiewicz zrobił to dla mieszkańców, a nie cara
    A ci okazali się wdzięczni, tłumnie przybyli na jego pogrzeb.
    A to ci ruskie agenty:-)

    Sugeruje pan, że PRL ( koślawy i niemrawy) to nie była Polska?
    A co to było?
    Innej Polski nie mielismy, w niej zdobywaliśmy wykształcenie, urządzalismy swoje życie itd…
    Trzeba być niezłym pokrętem by zrównywać niemiecką okupację ( a może ją przewyższać)? do PRLu….

    Argument, że literaci się szmacili jest nietrafiony!
    Bo nie wszyscy i nie na wielką skalę.
    Ogół narodu zdawał sobie sprawę czym jest komunizm!
    Wiedzieli również, że liczy się siła narodu, zdziesiątkowanego przez Niemców. Będącego na granicy swojego istnienia.
    A Nobla Szymborska otrzymała już w ” wolnej Polsce” na wniosek waszych kolegów- opozycjonistów:-)

    Przykro przypominać ale to banki USA, London City utorowały drogę Hitlerowi.
    Nie zdejmujmy z nich odium barbarzynców.
    Amerykański magazyn Time przyznał Hitlerowi nagrodę Człowieka Roku w 1938 r. Tuż przed Stalinem. Ten otrzymał podobną rok później

    „Poseł Morawiecki napisał, jak wspomniałem wyżej, cyt. „Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich”.

    Z tym aż nie wypada dyskutować panie Czyż!

    Generalplan Ost naprawdę istniał, panie Czyż!
    Znamy historię obozów koncentracyjnych rozsianych po całej Polsce.
    Od Auschwitz po KL Warschau!

    ( pan tego nie rozumie, choć je polski chleb)?

    PS. Gdzie pan widzi te propaństwowe postawy na Ukrainie?
    W oligarchach postawionych na czele tego quasi państwa?
    Pan pije wodę nie wódę :-)

  3. agent P.
    | ID: 721c911a | #3

    na mocy dekretu Rady Komisarzy Ludowych zostały one przekształcone w Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną.

    Przypominam urywki doskonałej książki Sołżenicyna ” Dwieście lat razem”

    W latach 70-tych i 80-tych, pod wpływem licznych faktów, które wyszły na jaw, poglądy na okres rewolucyjny zaczęły być wyrażane bardziej otwarcie. I już wcale liczni Żydzi zaczęli o tym mówić publicznie. Na przykład poeta Naum Korżawin pisał: „Jeżeli uzna się udział Żydów w rewolucji za `tabu`,, to o rewolucji w ogóle nie będzie można mówić

    (…)nie ulega wątpliwości, że ci żydowscy odszczepieńcy przez parę lat bezpośrednio przewodzili bolszewizmowi, stali na czele walczącej Armii Czerwonej (Trocki), WCIK-u, czyli Ogólnorosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego (Swierdłow), obu stolic (Zinowjew i Kamieniew), Kominternu (Zinowjew), Profinternu (Dridzo-Łozowski) i Komsomołu (Oskar Rywkin, a po nim Łazar Szackin, on też był szefem Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży).

    (…)M. Agurski słusznie zauważa: „cóż za niezwykły widok dla kraju, w którym nie przyzwyczajono się w ogóle oglądać Żydów u władzy”… ”Żyd prezydentem kraju… Żyd ministrem wojny… to było coś takiego, do czego rdzenna ludność Rosji przywyknąć chyba nie mogła”.

    Winston Churchill pisał: „Teraz ta banda zwracających uwagę osobowości z podziemia dużych miast Europy i Ameryki złapała za włosy i gardło Rosjan i zrobiła się niezaprzeczalnymi panami ogromnego Imperium Rosyjskiego”

  4. agent P.
Komentarze są zamknięte