Były oszustwa „na wnuczka”, „na policjanta”. Teraz uaktywniły się oszustwa „na szkolenie”? Szkolenie w formule „samokształcenia kierowanego”.

Zastępca Naczelnego5

Dzisiaj dalszy ciąg sprawy Instytutu Badań Marki sp z.o.o, firmy oferującej szkolenia, w wygodnym systemie w formule „samokształcenia kierowanego”. Z dziennikarskiego obowiązku dodam, że właścicielem Instytutu z Sosnowca jest pan Arkadiusz M., związany także z firmą DMS Consulting z Rybnika, która prowadzi zbliżoną działalność co Instytut z Zagłębia. Ta forma szkoleń nie jest oczywiście prawnie zakazana, chociaż naszym zdaniem, jak najprędzej powinna zostać zakazana. Dlaczego? Ponieważ daje ona ogromną możliwość wyłudzania pieniędzy od instytucji, które w dobrej wierze chcą pogłębiać wiedzę z zakresu choćby BHP. Inną sprawą jest pytanie, czy takie szkolenia są w ogóle potrzebne, zwłaszcza w instytucjach państwowych lub samorządowych, gdzie zawsze jakiś behapowiec, zatrudniony na choćby część etatu, się znajdzie.

„Szanowni Państwo, pragnę poinformować, że odbyłem w Waszym Instytucie cykl szkoleń z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. Według przekazanych mi informacji, cykl został zamknięty i na najbliższe 5 lat moje świadectwa pozostaną ważne. W dniu 18 sierpnia 2017 r. odbyłem rozmowę z Panią Inspektor (z numeru telefonu: 947947670), która poinformowała mnie, że zakończyłem cykl szkolenia i otrzymam, drogą kurierską, stosowany dokument. Poinformowała mnie również, że opłata za ten dokument wyniesie 690,00 zł, którą należy zapłacić gotówką kurierowi. Kurier miał być z przesyłką 21 sierpnia 2017 r. Uprzedziłem o tej sytuacji Główną Księgową, ponieważ w poniedziałek – 21 sierpnia, byłem poza siedzibą ŚOKSiR. Kurier przesyłkę dostarczył, a Główna Księgowa opłatę w wysokości 690,00 zł (na podstawie faktury VAT 4163/1BAl0812017) zapłaciła. Następnego dnia, kiedy zobaczyłem, co znajduje się w kopercie, a były to kolejne materiały szkoleniowe. Fakturę wystawiono na podstawie zamówienia Ml4239 z dnia 18.08.2017, którego w ogóle nie składałem” (…) to fragment pisma Dyrektora Ślężańskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Sobótce z dnia 25 sierpnia 2017 r.

Okazuje się jednak, że to nie jedyne pismo Pana Dyrektora w tej sprawie. Kolejne (L.dz 168/2017) z dnia 22 września 2017 r również zostało przesłane do Instytutu. Było to, jak nietrudno zgadnąć, tak naprawdę wezwanie do dokonania zwrotu 690,00 zł na konto ŚOKSIR w Sobótce. Zwrotu nie dokonano do dzisiaj. Jak już pisaliśmy w pierwszej części naszej historii pani Klaudia Adamczyk, podobno dyrektor handlowa Instytutu Badań Marki sp. z.o.o zapewniała nas, że zwrot został już dokonany a także, że Ślężański Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji dokonał zamówienia na kolejne szkolenia. Sprawdziliśmy. To również nieprawda.

„Odsyłam, przesłane przez Państwo, materiały szkoleniowe wraz z fakturą VAT nr 4163/IBA/08/2017, z przypomnieniem, że ich nie zamawiałem. Z ostatniej rozmowy telefonicznej z Waszym pracownikiem w dniu 19 września 2017 r (z numeru telefonu 500 317 369) wynikało, że miałem otrzymać z Instytutu Badań Marki sp.z.o.o. pismo zapewniające mnie o nieodpłatnym otrzymaniu zaświadczenia o ukończeniu szkoleń. W kopercie były kolejne materiały szkoleniowe i faktura na 690,00 zł z wyznaczonym terminem zapłaty.
Wszelkie próby polubownego załatwienia sprawy z Państwem (pismo z 25 sierpnia 2017 r L.dz. 145/2017), jak widzę nie dały żadnego rezultatu. Ponieważ nie dotrzymujecie Państwo jakichkolwiek ustaleń i dawanego słowa wzywam Instytut Badań Marki sp z.o.o do zwrotu kwoty 690, 00 zł, którą Ślężański Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Sobótce zapłacił Wam za otrzymanie zaświadczenia o zakończonym szkoleniu a nie za kolejne szkolenie”

Tu następuje podpis Wiesława Drozdowskiego Dyrektora Ślężańskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Sobótce.

Jak się okazuje sama metoda oszustwa nie jest nowa. Oto co znaleźliśmy na stronach Dziennika Gazety Prawnej. Artykuł autorstwa Tomasza Zalewskiego z 2013 roku nosi znamienity tytuł ”Oszuści wykorzystują inspekcję do naciągania firm na zbędne szkolenia bhp”
W naszym wypadku co prawda inspekcja pracy nie występuje, ale reszta się zgadza. Oto jego fragment:

„Na stronach okręgowych inspektoratów pracy pojawiły się ostrzeżenia przed wyłudzaczami. Ci podpierając się autorytetem PIP, chcą wykorzystać naiwnych przedsiębiorców. Na Dolnym Śląsku oszuści kontaktują się z firmami telefonicznie. Twierdzą, że została im przekazana baza danych Państwowej Inspekcji Pracy, z której wynika, że zatrudnieni w przedsiębiorstwie pracownicy nie zaliczyli aktualnych szkoleń okresowych z zakresu bhp. Jeżeli pracodawca nie wykupi szkolenia internetowego, zostanie skontrolowany przez urząd i ukarany wysokim mandatem. Koszt takiego kursu to ok. 300 zł, a kara, jaką miałby zapłacić przedsiębiorca, to nawet 2 tys. zł.
– Czasem oszust trafi na przedsiębiorcę, który zapomniał o szkoleniach i ich odnowieniu i udaje mu się skłonić go do skorzystania z jego usług – potwierdza Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy (OIP) we Wrocławiu.
Przypominamy, że Państwowa Inspekcja Pracy nie udostępnia żadnym podmiotom jakichkolwiek informacji zgromadzonych w wyniku prowadzonych kontroli.
– Tak więc nie ma mowy, żeby jakiś podmiot miał dane o naruszaniu przepisów o wstępnych czy okresowych szkoleniach pracowników – dodaje Agata Kostyk-Lewandowska.
Z informacji PIP wynika, że naciągacze przeważnie kierują swą ofertę do przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, którzy nie powierzają pracy żadnym osobom. Czyli tych, których obowiązek szkoleń w ogóle nie dotyczy. Co więcej przedsiębiorcom oferowany jest internetowy kurs o bardzo niskiej jakości. Ma ogólny charakter i dotyczy fundamentalnych zagadnień. Szkolenie w żaden sposób nie oddaje charakterystyki branży, w której działa oszukiwany przedsiębiorca.

Z kolei na terenie warszawskiego Okręgowego Inspektoratu Pracy do firm zgłaszają się osoby przedstawiające się jako pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy lub Polskiej Inspekcji Pracy. Oferują one odpłatne przekazywanie materiałów szkoleniowych i instrukcji, np. wydawnictw PIP, które inspekcja w ramach swojej działalności przygotowuje dla pracodawców.
Rzecznik OIP w Warszawie, Maria Kacprzak-Rawa, informuje, że Państwowa Inspekcja Pracy nie pobiera opłat za pomoc merytoryczną i przeprowadzone szkolenia oraz materiały prewencyjno-promocyjne.

– Wszelkie próby wyłudzenia pieniędzy w zamian za usługi, czynności, zaświadczenia lub wydawnictwa PIP są oszustwem i należy je zgłaszać do okręgowych inspektoratów pracy lub organów ścigania – dodaje.
Przypominamy, że kilka miesięcy temu Dziennik Gazeta Prawna ostrzegał przed naciągaczami próbującymi skłonić przedsiębiorców do nabycia certyfikatów, które należy przedstawiać w czasie kontroli inspekcji. Obowiązek uzyskania tego dokumentu miał wynikać z bliżej nieokreślonych zmian w prawie. Naciągacz dołączał do pisma wypełniony blankiet przekazu pocztowego na kwotę 180 zł.
Przestrzegamy więc przed Instytutem Badania Marki z Sosnowca oraz DMS Consulting z Rybnika, które to firmy założył i prowadzi Tomasz Mieszczanin. Czy instytucje te starają się naciągać coraz to nowych kontrahentów?
O sprawie wie już Okręgowa Inspekcja Pracy we Wrocławiu.

Wiktor Sobierajski

  1. Wiesław Drozdowski
    | ID: c537792e | #1

    Bardzo dziękuję za opublikowany materiał. Wierzę, że, również dzięki Wam, sprawa wyłudzeń „na szkolenia” znajdzie swój finał w sądzie, a winni tego procederu zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.
    Takich praktyk nie można tolerować.

    Wiesław Drozdowski

  2. Marek Zieliński
    | ID: dc2f5f9c | #2

    Opublikowany materiał jest bardzo pożyteczny. Ponad 2 lata jestem molestowany przez te firmy,ponieważ oni zainteresowali się mną, więcrównież zacząłem zbierać materiały i telefony o ich działalności. Na podstawie moich ustaleń mogę powiedzieć:Adres firmy to Sosniwiec Modrzejowska 20 IVp. Trudno nazwać ich działanie oszustwem,gdyż ich działalność jest tolerowana przez Inspekcję pracy.I brak uwag pokontrolnych. Ostatni telefon z DMS miałem22 pażdziernika 2015r. A następne supernaciąganie już z Sosnowca. Trudno im zarzucić oszustwo.Natomiast 1. Wyłudzanie usługi.2. Naciąganie właścicieli firm jednoosobowych,którzy nie mają obowiązku szkoleń.3.Naciąganie emerytów i starszych ludzi, którzy dawno skończyli działalność.
    PS Ich prawnicy kontrolują internet na okoliczność pisania prawdy o ich działalności.
    Link z Go work z którego skorzystałem, aby przecztać waszapublikacje już nie istnieje i znam wiele innych akcji celem poprawy PR.

  3. Paweł
    | ID: 95bd2934 | #3

    Super, że ktoś się tym zajął. Agresywne telefony, kłamstwa, że jeśli nie wykupi się szkolenia to będą konsekwencje prawne. Wysyłają kuriera z materiałami, raz, drugi i trzeci pomimo próśb, żeby tego nie robili. Dzwonią z kancelarii prawnej, ze MUSZĘ przyjąć i zapłacić za materiały. Wysyłają pisma z zamazaną nazwą firmy (dzięki Bogu, była miejscowość, Sosnowiec). Najlepiej nic nie przyjmować. Faktycznie znikają wszelkie komentarze pokrzywdzonych. Ręce opadają, bo działania firmy nie są uczciwe, a nie ma się kto takimi ludźmi zająć.

  4. anonymous
    | ID: 7a71b78e | #4

    DMS Sp. z o.o.

    Przestrzegam wszystkich przed tą firmą. To zwykli oszuści którzy wyłudzają od zaskoczonych przedsiębiorców pieniądze – zwykle kilkaset złotych. Podszywają się pod rózne instytucje prawne i administrację państwową. Sugerują i zmuszają do zakupu bezwartościowych materiałów pod groźbą konsekwencji prawnych lub administracyjnych.

    1. Jak wygląda ten proceder.
    Zwykle dzwoni „Pani” podając się za ” Instytut Marki” lub „Kancelarię Prawną” a także „administrację publiczną ” informując że Twoja firma nie dopełniła formalnośći w zakresie wymaganych przez obecne prawo „szkoleń” za co grożą kary finansowe i żeby się pozbyć problemu każą zamawiać „materiały szkoleniowe” wraz ze świadectwem ich ukończenia :)

    2.Konsekwencje prawne zawartej umowy
    Jeżeli zgodzicie się na wysyłkę tych materiałów – już jesteście na przegranej pozycji gdyż wg. polskich przepisów Przedsiębiorcę nie chronią żadne przepisy tak jak zwykłego konsumenta który ma 10 dni na rozwiązanie umowy zawartej poza lokalem sprzedawcy.
    Firma DMS nagrywa wasze rozmowy i jeżeli uzyska zgodę telefoniczną ma podstawy żądać od Was realizacji umowy czyli przyjęcia bezwartościowych materiałów za opowiednią opłatą.
    Na nic nie zda się nie przyjmowanie paczki od kuriera , umowa została przez Was zawarta i w każdym Sądzie jesteście na straconej pozycji.

    3. Jak nie wpaść w pułapkę tej firmy:
    – zwracajcie uwagę na to kto dzwoni i pytajcie na wstępie z jakiej firmy , pracownice DMS robią wszystko by nie podać nazwy swojej firmy ( DMS Sp. z o.o.) przedstawiają się jako :
    „dział szkoleń”
    „instytut marki”
    „kancelaria prawna” itp,
    – tok rozmowy zawsze idzie w kierunku wyrażenia zgody na wysłanie materiałów szkoleniowych kurieremza jedyne kilkaset złotych,
    – pracownice wspominają o konsekwencjach prawnych braku odbytych szkoleń,
    – ton rozmowy pracownic tej firmy jest stanowczy, nie dają Ci dojść do słowa.
    Firma DMS ma prawdopodobnie kilka oddziałów ( Rybnik, Sosnowiec napewno)
    Jak rozpoznacie że to przekręt nawet nie próbujcie z nimi dyskutować po prostu rozłączcie się.

    Jeżeli już dałeś się nabrać na ich „szkolenie” i zapłaciłeś raz, bądź pewny że będą do Ciebie dzwonić notorycznie zapewne z kontynuacją odbytego przez Ciebie szkolenia informując że trzeba je uzupełnić ( a więc znowu zapłacić :) ) jak tego nie zrobisz postraszą jakimś urzędem :)

    Nawet jeżeli twardo będziesz odmawiał – oni i tak będą dzwonić za miesiąć , pół roku – rok. Skoro raz się nabrałeś to nie odpuszczą do puki ktoś się za to nie weźmie i nie pociągnie oszustów do Sądu.

    Tym co dali się nabrać zalecam zgłoszenie sprawy na Policji. Jeżeli poszkodowani nie zrobią nic to dają tej firmie dodatkowy czas na dalsze oszukiwanie innych.

  5. azoRRo
    | ID: dfa5ca4e | #5

    @Marek Zieliński
    Witam kolegę w niedoli. Mnie firma DMS z Rybnika molestuje juz ponad 3 lata zaś obecnie pałeczkę przejął tzw. Instytut Badania Marki z Sosnowca. Absolutnie nieuczciwi wyłudzacze. Dziwię się, że jeszcze nie siedzą a powinni, bo nadużywają nazwy i autorytetu wszelkich możliwych instytucji państwowych, począwszy od PIP a skończywszy na dowolnym ministerstwie.

Komentarze są zamknięte